Za murem wstydu
Chował się przed światem
Myślał że on
Nieodpowiednio sformułowany
Nie dosięgnie go coś takiego
Jak miłość
Gdy ktoś już chciał mu ją dać
Włożył palec jak w dżem wiśniowy
Oblizał
Stwierdził że smakuje
Choć mógłby być troszkę mniej słodki
O szóstej rano w samochodzie
Do muzyki radiowej
Mówił że kocha i nie puści
Że to jego pierwszy raz
Gdy tak ma
Bezbronny jak porcelanowa lalka
Co rozbija się
na milion kawałeczków
Gdy się ją upuści...
A przecież nie chciałam
O drugiej w nocy następnego dnia
Mówił że nie kocha i opuści
Nie wie jak mogło się to stać
Też się martwi
Że tak ma
alicja