Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Godzina trzecia(w której ponoć wchodzą demony)


Rekomendowane odpowiedzi

Trzecia w nocy czy nad ranem?

Czort jedynie wie

Po ciężkim śnie

Głowa pustym dzbanem

Lecz wkrótce napełnia się 

 

Obliczanie strat kolejny raz

Co kto powiedział i co zrobił 

Czego nie zrobił 

A przecież mógł 

Że w świecie wrze

i co na to wszystko

do powiedzenia ma

Nasz stary dobry Bóg?

 

Trzecia nad ranem

A nie, już czwarta

Chyba nie przyjdzie

do mnie sen

To tylko mara niewiele warta?

Czy etykieta na nowy

Dzień ?

Edytowane przez Stary_Kredens (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Stary_Kredens zmienił(a) tytuł na Godzina trzecia(w której ponoć wchodzą demony)

@Stary_Kredens

 

Oczywiście, iż istnieją nadprzyrodzone byty: duchy, demony i diabły i niekoniecznie one próbują opętać człowieka, a właściwie: jego ciało - czasami po prostu przychodzą po pomoc - ludzie po prostu źle odbierają znaki, nomen omen: aby opętać Ciało człowieka - trzeba za pośrednictwem Umysłu wypędzić Duszę i tutaj znowu dochodzimy do CUD-u (trzy pierwsze litery), czytając CUD od tyłu to mamy DUC-H (H to Hiram - Świątynia Masońska), zauważyła może pani, iż tak zwany oficjalny chrzest Polski nosi datę - 966, natomiast: Apokalipsa Świętego Jana - 666 - więc? Wystarczy odwrócić (jak odwrócony krzyż) dziewiątkę, tak więc: to Szatan ochrzcił Polskę... A tak naprawdę: Polska jest ostatnim krajem europejskim, która przyjęła chrześcijaństwo i było to za króla Jana II Kazimierza - koronował on wtedy matkę filozofa uniwersalnej miłości - Jezusa Chrystusa - na Królową Polski - jedyny przypadek na całym świecie...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Kredens

 

Jeśli chodzi o godzinę trzecią nad ranem, to: odwrócenie do godziny piętnastej po południu - wtedy umarł na krzyżu filozof uniwersalnej miłości - Jezus Chrystus, tak: winę za jego śmierć ponoszą żydzi i faryzeusze, przecież Piłat umył w wodzie ręce, nawet jego żona była po stronie filozofa uniwersalnej miłości - dała ręcznik Maryji, nie wspominając już o prostytutce Marii Magdalenie - ją filozof uniwersalnej miłości - Jezus Chrystus - umiłował...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Z subtelnym poczuciem humoru. Świetnie! Pozdrawiam serdecznie i może dodam swoich pięć groszy.   Roztargniony zakochany   mistrz interpunkcji słał z Ciechocinka miłosne maile lecz bez przecinka więc wyczuła że mu się śni upragniona kropka nad "i" dość oczytana na szczęście Inka
    • Gra z nami życie jak tyko chce, Łudzi nas szczęściem, dajemy się Wabić i słuchać, i dążyć tam, Tam gdzie pułapki zastawia nam. Wpadamy w sidła, myślimy że Szczęście chwytamy, po życia kres. Ułuda wielką cieszymy się.... Zostaje tyko zgryzota, cierń. Może ktoś "mądry'" i oprze się, Złudnym nadziejom odpowie.... nie. Może... lecz z życiem nie wygra się, Z czasem swą mądrość .....nieszczęściem zwie. Czy wolą silną opierać się? Czy jakiś mędrzec może to wie? Czy może lepiej z życiem iść w tan? Lecz czy to ważne??? ....efekt ten sam.
    • Pewna pani bardzo lubiła flirt i grę. Gdy czegoś chciała, mówiła: „chcę”.   Kręciła lokiem, rzucała okiem i usta miała czerwone. A w słowie „chcę” jej „ę” miało filuterny ogonek.   Zalotne brzmienie jej trzepoczących rzęs, burzyło słów jakikolwiek sens.   I czarowała, kokietowała, serce jej drżało namiętnie. A w słowie „drżę” jej „ę” ogonkiem igrało ponętnie.   Aż kiedyś raz, pojawił się przystojny pan, który w zanadrzu miał sprytny plan.   Objął ramieniem, ściągnął na ziemię, rzucił intencją szaloną. Nie dał się zwieść, nie dał się nieść : -„Zostaniesz moją żoną.”   Przepadło gdzieś „chcę”, rozmyło się „ę”, a w kokieterii „i” kropki zgubiło. W jej drżącym „tak” nie było już gry... Była po prostu… miłość.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Trochę żal, fakt ale trudno sobie wyobrazić kapelusz na głowie w tłoku w autobusie czy tramwaju. Trzeba by do powozów wrócić, a świat przecież kręci się coraz szybciej. Jednak na odę do kapelusza, zasługuje :)
    • Zgadza się a Tatarkiewicz w "O szczęściu" pisze, że szczęście przychodzi często niezauważenie, a jak się człowiek nie zorientuje i go nie zatrzyma, ulotni się. Pozdrawiam po sąsiedzku. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...