Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mam nadzieję, że Twój Lew nie będzie taki jak ci królowie zwierząt z moich limeryków.

 

"Wojna i pokój a Lew Tołstoj

 

gdy Tołstoj przybył do Barcelony

to pokojowo był nastawiony

lecz krwiożerczy poczuł zew

salonowy ruski lew

gdy ujrzał tłusty zad cudzej żony

 

To ci piękniś

 

dla kosmetyczki Zdzich odwiedził Tczew

chcąc twarz upiększyć salonowy lew

lecz miał czoło tak krzaczaste

że zniewolił nim niewiastę

i na kozetce robiła mu wbrew

 

Pozdrowionka.

Opublikowano

Tak przy okazji, pani Lauro, jestem spod znaku Lwa, a u Lwów jest na odwrót niż u większości ssaków - to Lew wybiera samice i nic więcej - samice opiekują się samcem Alfa - Lwem, polują i karmią Lwa, także: opiekują się młodymi, Lwy tylko walczą między sobą - Lwami.

 

Łukasz Jasiński 

Opublikowano (edytowane)

@Laura Alszer

 

Nie, Lwy nie chronią, to: samice Lwa chronią stada - koty ze swojej natury nie posiadają instynktu stadnego, tylko: socjalny, Lwy nawet zabijają młode obcego szczepu, kiedyś Lwy żyły na terenie całej Europy i z powodu polowania ich obecność została ograniczona do terenu Afryki, pełnią oni funkcję regulatora ekosystemu - pilnują równowagi w przyrodzie, podobnie jak Wilki na terenie Polski.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Laura Alszer

 

Partnerki i potomstwo - tak, a nie już stado, to u psowatych jest instynkt stadny (podobnie jak u ludzi, wyjątki takie jak ja - potwierdzają regułę) - wilki tworzą watahy, psy - sfory, jeśli chodzi o mnie: przyciągam wszystkie zwierzęta i dzieciaki i młodych ludzi, natomiast: z dorosłymi ludźmi różnie bywa...

 

Łukasz Jasiński 

Opublikowano

@Laura Alszer

 

Powiem pani jedno: gdyby pani ze mną zamieszkała (współpraca lokatorska) - też chroniłbym panią, a pani znajomych i przyjaciół - nie, to jest zmysł socjalny, jeśli chodzi o zmysł stadny: dobrym przykładem są rodziny i w ramach rodzin dochodzi do konfliktów werbalnych i przemocy fizycznej, dziękuję za rozmowę, idę robić śniadanie: kanapki z białą szynką wieprzową - nie jem czerwonego mięsa, nie piję kawy i napojów energetycznych i gazowanych, także: nie używam oleju do smażenia.

 

Łukasz Jasiński 

Opublikowano

@Laura Alszer

 

Różowe, proszę pani, różowe, wołowina jest czerwona i jest bardzo tucząca, również jem białe mięso - kurczaki... Co do miejsca zamieszkania - tu jest właśnie problem, otóż to: mówiła pani, iż lubi pani podróżować (też lubię), sęk w tym, ci, którzy mają miejsce zamieszkania - polują na tych - na kasę i pracę i kasę, sami: korzystają z życia i nie pracują, kiedyś mieszkałem z rodzicami w małym pokoju (rodzice w dużym) i pracowałem w Archiwum Akt Nowych - mogłem sobie pozwolić na podróżowanie, teraz: nie mogę, żyłem trzy lata jako osoba nielegalnie bezdomna - byłem bezwzględnie wykorzystywany - musiałem pracować na rzecz różnych schronisk, noclegowni i monarów, de facto: utrzymywać bezdomnych i bezrobotnych - narkomanów, alkoholików i lekomanów, jednocześnie: musiałem robić opłaty, oni - nie, teraz: mam lokal socjalny i nie muszę pracować, zresztą: pracując - nie otrzymam emerytury, za to: będę musiał utrzymywać pasożytów - osoby z wrodzoną niepełnosprawnością, więźniów, urzędników i panów w czarnych sukienkach, jeśli już mam podróżować, to: muszę mieć zaproszenie i gwarancję na darmowy nocleg - z góry trzeba mnie poinformować, bym: mógł wszystko zaplanować, nie działam na chybił trafił, jestem samodzielny, odpowiedzialny i świadomy, nie należę do plemienia koczowniczego, tylko: osiadłego - słowiańskiego, proste i logiczne?

 

Łukasz Jasiński 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
    • @GosławaWiersz - obraz, przemawia spokojem i zostawia ... niepokój. Jest to coś, co porusza. Gdy mgła "penetruje okoliczne rowy" ktoś mi bliski bierze aparat foto. i "wyrusza na żer" . Wiersz piękny!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...