Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

prawda często boli

 

gdy

 

mijamy ją
w zachwycie nad sobą

 

jest
zawsze blisko


niechętnie
przyznajemy się do niej

 

błądzi więc
nie znajdując spoczynku
szuka wytchnienia

 

może znajdzie we mnie
może

 

5.2023  andrew

Opublikowano (edytowane)

@andrew Czy prawda jest taka, że człowiek musi umrzeć? Czy zgodnie z nauką, która rości sobie prawo do decydowania o kształcie rzeczywistości, za podstawę przyjmując rzekomą znajomość prawdy, może podejmować błędne decyzje w świetle systemu wartości opartego na strachu przed śmiercią i celu jakim jest zdrowie i odwrócenie lub zatrzymanie procesów starzenia się? Czymże więc jest prawda i czymże nauka? Czy potrzebujemy znać fizykę kwantową by zrozumieć, że nie należy jeść rzeczy, po których boli brzuch? Albo konsumować, w szerokim tego słowa rozumieniu, rzeczy, które pogarszają nasz stan fizyczny? I gdzie dotrzemy, krok po kroku, metr za metrem, jadąc spychem wrażliwości i miłości do życia, w górę prawdy najwyższej? Do kwarków? Skąd kwarki? Do paradoksu Schrodingera? Skąd ów paradoks, rzekomo w świecie wszechobecnych deterministycznych procesów kształtujących świat? Cóż więc ta nauka może przewidzieć? I co wie, a w ogóle, to - co widziała? Nie trzeba żadnej nauki, żeby zobaczyć jak na dłoni to, co jest; chyba, że nauką nazwiemy celową działalność, której przedmiotem jest podział na to, co prawdziwe i na to, co jest kłamstwem.

 

A ja szczerze mówiąc nie widzę, aby ptaki kłamały, nie widzę, aby drzewa kłamały. Nie widzę, aby kłamała woda, czy ogień, czy lód. Ale one są ufne. Szkoda tylko, że wszystkie zdane są na kłamstwo, które pochodzi jedynie od ludzi.

I być może te istoty, od słonia do atomu są pewnego rodzaju archetypem cierpienia, cierpienia, które się srogo zemści.

Te małe cząsteczki pyłu z fabryki bez filtrów na kominie, te niezadbane zaprawy murarskie, te niedopracowane systemy informatyczne, te setki ton węgla spalone na drukowaniu, lata spędzone na projektowaniu banknotu nie do podrobienia, by każdy tylko miał i miał tylko dla siebie - to wszystko się na ludzi zawali, nie wiadomo kiedy. I właśnie - nie wiadomo, kiedy, tak, jak nie wiadomo kiedy ludzie myśleli o tym, by się dzielić, by szukać prawdy i miłości, by szukać Boga. Bo, niestety, przykro mi, ale nie ma innej drogi. Jeżeli nie odpowiada ci autorytet, jeżeli nie będziesz posłuszny, zasadniczo - faktom, a wiec prawdzie (wracając do pierwszego akapitu) - to nie będziesz żył. Po nitce, aż do kłębka, lawina powstaje z toczącego się kamienia i zasypuje to, co zwie się gruntem.

 

Tutaj nie ma miejsca na kłamstwo - dowiedzie to ludzkość sama przez się. Entropia nie jest faktem z fizyki, bo nikt nie widział systemu zamkniętego w całej rozciągłości jego egzystencji. To człowiek jest zamknięty w swojej ignorancji i nieścisłościach, sceptycyzmie, faktycznie będącym nihilizmem by nadać życiu nonsenswownej nutki dekadentyzmu. Mówiąc kolokwialnie: sami się wszyscy pozabijacie. Pozostaje wiara w duszę i jaźń. Ale to też nie jest kwestią wiary, tylko faktu - zignorowanego i przemilczanego. Jednak być może po utracie tego, co cielesne, pozostanie jakaś tląca się tęsknota, jakiś żar, jakaś straszna samotność i odosobnienie, jakiś ból, że nie ma tego, co miało być przecież zawsze, jakieś zmieszanie z dziwnym przekonaniem, że to jest tylko zły sen, a demony pieśni o krwi, gwałtach, wojnach, narkotykach, dziwkach, koksie, furach, wygodnych domach, zagładzie będą przygrywać niczym puszczana w pętle przez okradzionych z dzieciństwa nastolatków pieśń, przez całą wieczność, non-stop, minuta po minucie, sekunda po sekundzie, by znów przewinąć i znów przewinąć.

 

Bo jaki to miało sens? Gdzie sens tego wszystkiego? Odpowiedzi udzieliłem ale serca już nie udzielę.

Edytowane przez Duch7millenium (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@andrew

co dzień mijamy jakieś prawdy

o Tischnerowskiech już nie wspomnę

moskiewska prawda nie dochodzi

a więc możemy spać spokojnie

 

jeśli prawd wokół nie widzimy

goniąc wraz z dniem hen przed siebie

to nie ma żadnej naszej winy

i każdy powie: ja nic nie wiem

 

lecz co innego gdy o nich wiemy

lecz zamykamy swoje oczy

odpowiedzialność jak to brzemię

jest wewnątrz nas i z nami kroczy

:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • To miło mi niezmiernie :)  Dziękuję :)   Pozdrawiam i składam najlepsze noworoczne życzenia :)   @Radosław   Tobie również!    Serdeczności :)   Deo  
    • @violetta  Viola masz piękny kolor ścian w mieszkaniu, i miniatura przednia. Pozdrawiam.
    • Zatracenie    Spełnienie    Uwielbienie    Czyste sumienie    A na nowy rok?   Tylko jedno marzenie    O miłości, która góry przenosi   I daje wiatr w żagle...    
    • Prowadzisz mnie gładko przez rozświetlone miasto. Ty i ja na tylnym siedzeniu w szampańskiej czerwieni zlizuję brokat z twoich ust. Dzisiaj tankujemy do pełna.!  Wyczuwam podniecającą nieśmiałość, oddaję kluczyki  dwa tysiące porywających koni pod maską.   Na drodze dwadzieścia sześć, prosto przed siebie.!      ;)    Szczęśliwego Nowego Roku.!                 
    • Jeden po drugim rwę płatki stokrotki. Zdaje mi się, że sama nic nie powiesz. Trzeci po czwartym rwę stokrotki płatki. Zza horyzontu wyjawia się człowiek, Wygląda tak obco jak ja - ujadam. On zaś przemawia moim, ludzkim głosem. Rysuje się w jego słowach obawa. Zakładam opaskę na śpiące oczy.   Stokrotki płatki spadają na ziemię Coraz to wolniej, im bliżej do końca. Ta rozjeżdża się w nogach - kuleje, Rozchwiana iskrami mdlejącego słońca. I o wszystkim chce mi się zapominać. Nie jestem pewny czy cię oskarżyłem, (siódmy po ósmym płat stokrotki zrywam), Czy chwilę temu nazwałem cię kurwą.   Stanąłem z kwiatem obdartym ze skóry Przed miejscem, które leżało odłogiem. Nic nie znaczy jego sąd ostateczny. Liczyć skończyłem w procesu połowie. Zjednoczył się z nim w swoim obszarpaństwie. Zaczął wtem tłuc w mojej klatce piersiowej. Zapytałem go - jak zabić Goliata? Odrzekł, że nic się nigdy nie wyjaśni.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...