Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

      Proszę szanownej krasuli...

Jesteś bezwzględną planety morderczyni!

Przeto że ośmielasz się puszczać bąki ,

Nasycone tak bardzo metanem zabójczym…

 

Cała planeta dziś cierpi,

Przez wasze pełne metanu gazy,

O wy szalone, nieuświadomione ideowo krowy,

Gotowe nieświadomie ludzkość wygubić!

 

Cała planeta dziś płonie!!!

Jesteśmy już chyba ostatnim pokoleniem!

A ty o bezrozumna beztrosko skubiesz trawę,

Mieląc tylko tym krowim jęzorem.

 

Skończy się o bezrozumna twoja beztroska,

Planetę za wszelką cenę trzeba dziś ratować!

Nie oglądając się na opłacalność rolnictwa,

Krach branży mleczarskiej na giełdach…

 

Proszę szanownej krasuli...

Policzone są już naszej planety dni,

Jeśli zaraz nic z tym nie zrobimy,

Likwidując w krowich gazach metan zabójczy!

 

A jeśli wykrzyczane na wiecach argumenty,

Nijak się mają do rzeczywistości,

Ignorując ten drobny, nieistotny szczególik,

Oddajmy natychmiast głos rzeczonym:

 

,,O zgrozo nasze poczciwe mućki,

Produkują gaz dla atmosfery zabójczy,

Nawet nie zdając sobie sprawy,

Ze straszliwości swych przewin,

 

Krasule beztrosko się pasące,

Bombą są tak naprawdę z tykającym zapłonem,

Z każdym puszczonym na wiatr bąkiem,

Szkodząc bezbronnej atmosferze…”

 

Proszę szanownej krasuli...

Wstydu waćpani nie ma ni krztyny!

Tak beztrosko puszczać sobie bąki,

Nie bacząc na metan w nich zawarty,

 

Trzeba być bezrozumnym bydlęciem,

By tak bezlitośnie,

Tak cynicznie,

Systematycznie mordować całą planetę,

 

Z każdym krowim plackiem na łące,

Zwiększają się rozmiary dziury ozonowej,

A wy takowe produkujecie w nadmiarze,

Nie bacząc na tegoż konsekwencje,

 

Przecież na Marsa się nie ewakuujemy,

Gdy naszą Ziemię szlag już trafi,

Gdyż obcych planet jesteśmy niegodni,

Przez nasze względem klimatu przewiny.

 

Proszę szanownej krasuli...

Swobodę waćpani należy stanowczo ukrócić,

Poprzez zastosowanie rozwiązań radykalnych i skutecznych,

Nie oglądając się na takowych koszty,

 

Możesz nawet muczeć wniebogłosy,

Ale nie mamy zapasowej planety,

Jeśli zaraz czegoś nie zrobimy,

Niechybnie wszyscy wyginiemy!

 

Koszta uboczne roli nie grają,

Gdy w głowie takowe siedzi ,,ideolo”,

A stonowany ekspertów głos,

Przegrywa z w mózgach zrobioną sieczką.

 

I co szanowna krasulo powiesz,

Na takowych argumentów wiązankę,

Czy zechcesz potraktować je poważnie,

Skłaniając ku nim swe krowie serce???

 

- MUUUUUUUUUUUU!!!

 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • O świcie, gdy mgły tańczyły jeszcze sennie między wzgórzami, a liście śpiewały cicho pieśń zrodzoną z nocy, on trzymał ją w ramionach, jakby była jedynym zaklęciem zdolnym zatrzymać czas.   Jej skóra pachniała runem pradawnych drzew, a włosy rozsypane na jego piersi przypominały o tym, co prawdziwe, nawet w świecie utkanym z iluzji i światła.   — „Nie pytaj, kim jestem” — wyszeptała. — „Bo jeśli wypowiesz moje imię, zniknę, jak sen, który nie powinien był zostać zapamiętany.”   Uśmiechnął się, lecz nie odpowiedział. Zamiast słów, dłońmi opowiedział opowieść: o pustce, którą niosło jego życie, i o niej — jak świt rozrywający mrok.   Nie była elfką, nie była wiedźmą, nie była duchem ani kobietą z legend. Była czymś więcej — iskrą świadomości zrodzoną z cienia i światła, z głębi, gdzie emocje mają własną magię.   Wędrowali razem przez doliny i ruiny, rozmawiali bez słów, czuli bez dotyku, kochali się — powoli, jakby każda chwila była świętością, a każdy pocałunek — pożegnaniem, którego oboje nie chcieli wypowiedzieć.   Ale każdy świat, nawet ten utkany z marzeń, musi kiedyś zacząć drżeć w szwach.   Bo los, zazdrosny o ich jedność, wysłał po nich cień — istotę bez imienia, która znała tylko jedno pragnienie: rozłączyć to, co zbyt piękne, by mogło trwać.   W dniu, gdy trzecia pełnia znów wzniosła się nad niebem, on spojrzał w jej oczy i wiedział. Nie zatrzyma jej, ale będzie szukał… we śnie, w pieśni, w kropli deszczu.   A gdy cień stanął między nimi, ona uśmiechnęła się smutno. — „Pamiętaj mnie… nie przez ciało, ale przez to, co w Tobie się obudziło.”   I zniknęła, jak błysk światła znikający w zmierzchu.   Ale jego serce… już nigdy nie było tam, gdzie dawniej.
    • Ci co mają niewiele do powiedzenia Często mówią jednym jednym głosem  Niuanse nie mają żadnego znaczenia  Jeżeli z góry chodzi o kontekst    Spaleni słońcem przeszli przez piekło Z wiarą łatwo popaść w półprawdę Dopóki walczysz nie jesteś zwycięzcą  Dopóki walczysz to nie przegrałeś
    • Sałatka... (Ikin dał Ksenine Składniki)   Mam - Zeno - ja majonez, mam. Karotka... jak to rak. Jady: pyry daj. I cebule lube ci. Ogórkom cmok róg, o... Jaj, i po kopie jaj. Soli los. I cukru, .urku ci. Drobno pokrojono (Jork opon bordo)   A... sałatka, jak ta łasa.    
    • @Roma świat uczuć zamknięty w dłoni. Ładnie.
    • A baba; kłosy - łyso łka baba.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...