Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Tyrs

Tyrs

 

 

Oto historia Jakuba, 

story Jonasza, uwiedzenie Józefa – nie przez kobietę, 

lecz Boga (podobno mężczyznę) – samotność, obcość, 

mętne obietnice. I wbrew logice – brak czasu, przeczucie 

twierdzenia Einsteina, triumfu teorii nad empirycznym 

dotykiem. 

Śnił mi się straszny statek, twarze w grymasie – szerokie 
źrenice umarłych, strach lub brak światła, usta krwią 

zalane, imię wypisane henną, ilość pieczęci  - nawet 

nie liczyłem. 

Wyszliśmy się zapić – umrzeć w teatralnych lalkach, 
rozedrzeć rdzeń postaci, zdeformowanych marionetek. 
Wyszliśmy się przejść 

po ludnej stronie Warszawy, mając przy sobie rewolwer 

i trzysta złotych, dwa dowody, jedno prawo jazdy – zupełnie 

niepotrzebne, dwa półlitrowe kubki. Trudniłem się 

żebractwem, czy opływałem w luksusy, jak Ty – 

najdroższa. 

Czy miałem coś wspólnego z zamachem w Memphis. Czy 

byłem czarny jak Luter czy biały. Po której stronie stałem, 

czy skoczyłem? Czyim byłem ojcem, kogo synem. Czy 

wyzbyłem się belki w oku, wywracając powiekę – zawiniętą 

rzęsę. Czy umarłem w grzechu. Czy żyję? Kim jestem? 

Ile żyć przede mną? Co w tym jednym? 

Nie tak.

 

 


 

Tyrs

Tyrs

 

 

Oto historia Jakuba, 
story Jonasza, uwiedzenie Józefa – nie przez kobietę, 
lecz Boga (podobno mężczyznę) – samotność, obcość, 
mętne obietnice. I wbrew logice – brak czasu, przeczucie 
twierdzenia Einsteina, triumfu teorii nad empirycznym 
dotykiem. 
Śnił mi się straszny statek, twarze w grymasie – szerokie 
źrenice umarłych, strach lub brak światła, usta krwią 
zalane, imię wypisane henną, ilość pieczęci  - nawet 
nie liczyłem. 
Wyszliśmy się zapić – umrzeć w teatralnych lalkach, 
rozedrzeć rdzeń postaci, zdeformowanych marionetek. 
Wyszliśmy się przejść 
po ludnej stronie Warszawy, mając przy sobie rewolwer 
i trzysta złotych, dwa dowody, jedno prawo jazdy – zupełnie 
niepotrzebne, dwa półlitrowe kubki. Trudniłem się 
żebractwem, czy opływałem w luksusy, jak Ty – 
najdroższa. 
Czy miałem coś wspólnego z zamachem w Memphis. Czy 
byłem czarny jak Luter czy biały. Po której stronie stałem, 
czy skoczyłem? Czyim byłem ojcem, kogo synem. Czy 
wyzbyłem się belki w oku, wywracając powiekę – zawiniętą 
rzęsę. Czy umarłem w grzechu. Czy żyję? Kim jestem? 
Ile żyć przede mną? Co w tym jednym? 
Nie tak.

 

Tyrs

Tyrs

 

 

Oto historia Jakuba, 
story Jonasza, uwiedzenie Józefa – nie przez kobietę, 
lecz Boga (podobno mężczyznę) – samotność, obcość, 
mętne obietnice. I wbrew logice – brak czasu, przeczucie 
twierdzenia Einsteina, triumfu teorii nad empirycznym 
dotykiem. 
Śnił mi się straszny statek, twarze w grymasie – szerokie 
źrenice umarłych, strach lub brak światła, usta krwią 
zalane, imię wypisane henną, ilość pieczęci  - nawet 
nie liczyłem. 
Wyszliśmy się zapić – umrzeć w teatralnych lalkach, 
rozedrzeć rdzeń postaci, zdeformowanych marionetek. 
Wyszliśmy się przejść 
po ludnej stronie Warszawy mając przy sobie rewolwer 
i trzysta złotych, dwa dowody, jedno prawo jazdy – zupełnie 
niepotrzebne, dwa półlitrowe kubki. Trudniłem się 
żebractwem, czy opływałem w luksusy, jak Ty – 
najdroższa. 
Czy miałem coś wspólnego z zamachem w Memphis. Czy 
byłem czarny jak Luter czy biały. Po której stronie stałem, 
czy skoczyłem. Czyim byłem ojcem, kogo synem. Czy 
wyzbyłem się belki w oku wywracając powiekę – zawiniętą 
rzęsę. Czy umarłem w grzechu. Czy żyję? Kim jestem? 
Ile żyć przede mną? Co w tym jednym? 
Nie tak.

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...