Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Łukasz Jasiński

Łukasz Jasiński

Testament Mój 

 

Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,

Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,

Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami -

A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.

 

Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica -

Ani dla mojej lutni, ani dla imienia -

Imię moje tak przeszło jako błyskawica

I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.

 

Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,

Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode,

A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie,

A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...

 

Ale kiedyś - o smętnych losach zadumany

Mojej biednej ojczyzny - przyzna, kto szlachetny,

Że płaszcz na moim duchu był niewyżebrany,

Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.

 

Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą

I biedne serce moje spalą w aloesie,

I tej, która mi dała to serce, oddadzą -

Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...

 

Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze

I zapiją mój pogrzeb - oraz własną biedę,

Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,

Jeśli Bóg uwolni od męki - nie przyjdę...

 

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei

I przed narodem niosą oświaty kaganiec,

A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!

 

Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę

Tych, co mogli pokochać serce moje dumne,

Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę

I zgodziłem się tu mieć - niepłakaną trumnę.

 

Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi

Iść w taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?

Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,

I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?

 

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,

Co mi żywemu na nic! Tylko czoło zdobi,

Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,

Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.

 

Juliusz Słowacki 

Łukasz Jasiński

Łukasz Jasiński

Testament Mój 

 

Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,

Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,

Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami -

A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.

 

Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica -

Ani dla mojej lutni, ani dla imienia -

Imię moje tak przeszło jako błyskawica

I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.

 

Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,

Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode,

A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie,

A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...

 

Ale kiedyś - o smętnych losach zadumany

Mojej biednej ojczyzny - przyzna, kto szlachetny,

Że płaszcz na moim duchu był niewyżebrany,

Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.

 

Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą

I biedne serce moje spalą w aloesie,

I tej, która mi dała to serce, oddadzą -

Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...

 

Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze

I zapiją mój pogrzeb - oraz własną biedę,

Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,

Jeśli Bóg uwolni od męki - nie przyjdę...

 

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei

I przed narodem niosą oświaty kaganiec,

A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!

 

Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę

Tych, co mogli pokochać serce moje dumne,

Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę

I zgodziłem się tu mieć - niepłakaną trumnę.

 

Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi

Iść w taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?

Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,

I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?

 

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,

Co mi żywemu na nic! Tylko czoło zdobi,

Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,

Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.

 

Juliusz Słowacki 

Łukasz Jasiński

Łukasz Jasiński

Testament Mój 

 

Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,

Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,

Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami -

A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.

 

Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica -

Ani dla mojej lutni, ani dla imienia -

Imię moje tak przeszło jako błyskawica

I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.

 

Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,

Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode,

A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie,

A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...

 

Ale kiedyś - o smętnych losach zadumany

Mojej biednej ojczyzny - przyzna, kto szlachetny,

Że płaszcz na moim duchu był niewyżebrany,

Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.

 

Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą

I biedne serce moje spalą w aloesie,

I tej, która mi dała to serce, oddadzą -

Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...

 

Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze

I zapiją mój pogrzeb - oraz własną biedę:

Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,

Jeśli Bóg uwolni od męki - nie przyjdę...

 

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei

I przed narodem niosą oświaty kaganiec,

A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!

 

Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę

Tych, co mogli pokochać serce moje dumne,

Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę

I zgodziłem się tu mieć - niepłakaną trumnę.

 

Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi

Iść w taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?

Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,

I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?

 

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,

Co mi żywemu na nic! Tylko czoło zdobi,

Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,

Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.

 

Juliusz Słowacki 

Łukasz Jasiński

Łukasz Jasiński

Testament Mój 

 

Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,

Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,

Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami -

A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.

 

Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica -

Ani dla mojej lutni, ani dla imienia -

Imię moje tak przeszło jako błyskawica

I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.

 

Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,

Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode,

A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie,

A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...

 

Ale kiedyś - o smętnych losach zadumany

Mojej biednej ojczyzny - przyzna, kto szlachetny,

Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,

Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.

 

Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą

I biedne serce moje spalą w aloesie,

I tej, która mi dała to serce, oddadzą -

Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...

 

Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze

I zapiją mój pogrzeb - oraz własną biedę:

Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,

Jeśli Bóg uwolni od męki - nie przyjdę...

 

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei

I przed narodem niosą oświaty kaganiec,

A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!

 

Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę

Tych, co mogli pokochać serce moje dumne,

Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę

I zgodziłem się tu mieć - niepłakaną trumnę.

 

Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi

Iść w taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?

Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,

I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?

 

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,

Co mi żywemu na nic! Tylko czoło zdobi,

Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,

Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.

 

Juliusz Słowacki 

Łukasz Jasiński

Łukasz Jasiński

Testament Mój 

 

Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,

Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,

Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami -

A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.

 

Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica

Ani dla mojej lutni, ani dla imienia -

Imię moje tak przeszło jako błyskawica

I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.

 

Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,

Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode,

A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie,

A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...

 

Ale kiedyś - o smętnych losach zadumany

Mojej biednej ojczyzny - przyzna, kto szlachetny,

Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,

Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.

 

Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą

I biedne serce moje spalą w aloesie,

I tej, która mi dała to serce, oddadzą -

Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...

 

Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze

I zapiją mój pogrzeb - oraz własną biedę:

Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,

Jeśli Bóg uwolni od męki - nie przyjdę...

 

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei

I przed narodem niosą oświaty kaganiec,

A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!

 

Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę

Tych, co mogli pokochać serce moje dumne,

Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę

I zgodziłem się tu mieć - niepłakaną trumnę.

 

Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi

Iść? Taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?

Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,

I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?

 

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,

Co mi żywemu na nic! Tylko czoło zdobi,

Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,

Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.

 

Juliusz Słowacki 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...