@iwonaroma Nie wiem jak Ty ale, bez materii, czym byłaby przyjemność? I czym jest "to tam", skoro nie potrafimy sobie tego wyobrazić, a jedynie, co możemy sobie wyobrazić to to, co widzimy? Czym więc stać się możemy? Ideą, która nie czuje?
Prawdę mówiąc całkiem fajnie wygląda raj, taki jaki jest w naszych cielesnych koncepcjach, a nie w abstrakcjach, do jakich przyzwyczaili nas kościelni i inne mendy autorytarne, pasożyty duchowe, wysysające wszelakie pragnienia - choćby seksualne.
Obowiązkowo chciałbym znieść ten cały zasrany celibat normami społecznymi warunkowany. Człowiek zaszaleć, w szerokim tego słowa znaczeniu, nie może, bo chodzą dziadki, babki i inne święte krowy z paranojami i jakimiś udawanym wstydem przed tym, że sąsiad powie "panie Ferdku, tak nie wypada"; potem siada taki(a) przed pudłem i się ślini do Jaworowicz.
Logika jest zajebista, bo paradoksalnie dochodzimy do wniosków, które nie są prawdziwe. W ogóle skąd do cholery wzięło się słowo "urojenie"?
Ja wiem ale to tajemnica (nie mów nikomu).
Idę się położyć i przytulić jabłuszko z Biedronki, w końcu sobota.
uciekliśmy z kina na własnych nogach
gwiazdy szamotały się na ekranie
świat znów ocalał
łysemu nie spada włos z głowy
ten zły wyrzuca drogą spluwę w ostatniej scenie
za nią można by wyżywić pół wioski w Sudanie
kupić playstation dla najczarniejszego
czekamy na peronie kolejowym
jakieś czterdzieści pięć kilometrów od warszawy
buldożer na polu ma zielone światła
stąd już widać jakieś miasta
stacja porusza się względem pociągu
ruchem jednostajnie popieprzonym
kot chodził i pukał od drzwi do drzwi
zanim znalazł ledwo żywego Schrodingera
konduktor znów nie domyka przedziału otwartego
radość z nadejścia katastrofy
spada do zera w momencie jej nadejścia
dlatego po śmierci jest to samo
co przed narodzinami
to już tu
czterdzieści pięć kilometrów dalej
ruchome schody stoją w miejscu
chodźmy ktoś woła
znowu pachnie rzepak polami
i wiatr zacina srebrnym deszczem
pamięć lata niesie się jeszcze
pobrzmiewa lekko dalej świerszczem
nieśmiałym przemyka się krokiem
po zaoranych na brąz grudach
jeszcze się pali w sercu ogień
w srebrnych jesiennej mgły smugach
i chłodem wabi blask księżyca
to co przemija nowe wieści
błyszczą się pola chłodną rosą
i pierwszy rankiem szron szeleści
@iwonaroma Nie wiem jak Ty ale, bez materii, czym byłaby przyjemność? I czym jest "to tam", skoro nie potrafimy sobie tego wyobrazić, a jedynie, co możemy sobie wyobrazić to to, co widzimy? Czym więc stać się możemy? Ideą, która nie czuje?
Prawdę mówiąc całkiem fajnie wygląda raj, taki jaki jest w naszych cielesnych koncepcjach, a nie w abstrakcjach, do jakich przyzwyczaili nas kościelni i inne mendy autorytarne, pasożyty duchowe, wysysające wszelakie pragnienia - choćby seksualne.
Obowiązkowo chciałbym znieść ten cały zasrany celibat normami społecznymi warunkowany. Człowiek zaszaleć, w szerokim tego słowa znaczeniu, nie może, bo chodzą dziadki, babki i inne święte krowy z paranojami i jakimiś udawanym wstydem przed tym, że sąsiad powie "panie Ferdku, tak nie wypada"; potem siada taki(a) przed pudłem i się ślini do Jaworowicz.
Logika jest zajebista, bo paradoksalnie dochodzimy do wniosków, które nie są prawdziwe. W ogóle skąd do cholery wzięło się słowo "urojenie"?
Ja wiem ale to tajemnica (nie mów nikomu).
Idę się położyć i przytulić jabłuszko z Biedronki, w końcu sobota.
Nie mam już siły do ciebie!
Patrzysz znów na mnie złowrogo,
mrużysz zielone oczyska.
Kogo chcesz zabić, no kogo?!
Uciekasz myślą przede mną,
słowem jak mieczem wojujesz.
A jednak sam na sam ze mną,
niezmiennie dobrze się czujesz.
By znowu leżąc w pościeli
karcić mnie, rugać i szydzić.
Jak można tak bardzo kochać,
by potem znów nienawidzić?
Żadnym ci wrogiem nie jestem,
czemu mnie kąsasz jak żmija?
Mówisz, że świat cię nie kocha,
czyja to wina, no czyja?!
Odejdź i zostaw mnie samą,
jeśli potrafisz — na zawsze.
Bez ciebie znów będę damą
i życie będzie łaskawsze.
Ale ty odejść nie możesz
litujesz się, potem wkurzasz.
Miłością gorzką, bezpańską
raz trujesz a raz odurzasz.
Dzisiaj wyrzucę lustra,
Może przestaniesz się gapić.
Znowu się zacznę uśmiechać,
potem pójdziemy się napić...