Przedwiersze: ten jest stary, poprawiony, i nawet miał powodzenie jako coś więcej niż zabawa: czegoś podobnego nikt wcześniej nie zrobił, choć wtedym nie znał że to klamka była w nowych krain drzwi, a nie tylko pomysł na raz. We zwrotce ostatniej brakuje sylaby w pierwierszu: tako i ma być (dopisane: w wieczność można mieniać i doprawiać, i to również polem nowości niebyłej: text żywy, jam wcześniej tylko puchnący pisał i on również się mieniał, ale tu co innego błyska niebyłego... zmieniam zatem "zaszedł" na "zasiedział": niebywałe, to wyraża lepiej i niezwyczajnie)
Słoń zachodzi nad czasem za odległe kury,
Prawosławne purpurzą coś pierzaste chóry,
Na przechadzkę ktoś wyszedł ostatnią z biesami,
Nim koc czarny zapadnie znaczony gwoździami...
Ktoś się kładzie by rano wyruszył za niebem:
Światło zgasło w chałupie... co wiedziałem? – nie wiem...
Zatrzasnęły kielichy pszczołolubne światy,
Nóżek dostał zbudzony głaz pieśnią kudłaty;
Trawę wierszy spełniają miarowe czytania,
Szumieć drzwi zaprzestały czekam ich wezwania:
Znowu nikt się nie dzieje choć pogoda kota
Aby niktem i nigdem skoczyć przez odwrota...
Słoń zasiedział, grzbiet jeszcze widać nad gęstwiną;
Pora wracać na zamek, nie raczyć się winą,
Zasiąść krzesło w dziwności zrzucić kraty wierzchnie,
Snów zaczekać ćmy żadnej nim nad ranem pierzchnie...
(dodałem przecinki itp., bo składnia nie wszędzie od razu oczywista, a jednak ma znaczenie; przed słówkami co i tak zawsze mają przecinki, stawiać ich oczywiście nie wypada, chyba że nieporozumem grozi)