Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                     Rozdział drugi 

 

   ... zmieniać historię - Jezus zaczął kończyć zdanie Anandy - poprzez zmianę wydarzeń, stanowiących istotne punkty, chociaż nie zawsze zwrotne - w jej biegu. Zatem, moi padawani - zwrócił się do Gabr'I'eli i do Mila - skoro jesteście gotowi na udział w bitwach, to w której z nich waszym zdaniem, powinniśmy najpierw wziąć udział? 

   Mil spojrzał na Gabr'I'elę, Gabr'I'ela spojrzała na Mila.

   - Żono... - Mil skłonił się lekko Gabr'I'eli.

   - Mężu - Gabr'I'ela z uśmiechem odwzajemniła się takim samym - proponuję bitwę pod Maratonem. Co ty na to? Pozwolilibyśmy wygrać Persom w miejsce Greków, burząc gmach helleńskiej dumy i przekonania o własnej wyższości. Ogólnie pojętej: moralnej, społecznej, kulturowej - nie tylko militarnej. Dobrze zrobiłby im cios, zadany ich pysze. Patrząc dalej: perskie gospodarka, technika i kultura rozwijałyby się płynnie, nie powstrzymywane poprzez wojskowe klęski. Co w rezultacie spowodowałoby szybszy postęp cywilizacyjny wszystkich ludów, znajdujących się nie tylko pod ich bezpośrednią władzą, ale i strefie wpływów. Przez to zaś - i tu podkreślę najbardziej istotne - wpłynie to pozytywnie na osobisty rozwój pojedynczych ludzi - zakończyła.

   - Droga żono: nic, tylko się uśmiechnąć - Mil przywołał na twarz właśnie wspomniany. - Świetny wybór. Doskonałe uzasadnienie.

   - Dziękuję, mój ukochany - Gabr'I'ela uśmiechnęła się doń słodko. 

   - Teraz kolej na ciebie, mój uczniu - Siddharta popatrzył na Anandę - zaproponować nam udział w drugiej bitwie. 

   - Zaproponuję tę z naszego kręgu geograficzno-kulturowego - odpowiedział zagadnięty. - Bitwa pod Kalingą lub o nią. Przy czym naszą interwencję powinniśmy sprowadzić do zapobieżenia walce, w której uwolniono z ciał tak wielką ilość dusz.

   - Doskonale, Anando - pochwalił go jego Mistrz. - Doskonale i raz jeszcze doskonale.

   - Zubajr'ze, teraz ty - Muhammad skinął ku swojemu padawanowi.

   - Pozostańmy w stronach geograficznie i kulturowo bliskich wspomnianym przez Anandę duszom - wychowanek Muhammada pozdrowił gestem ucznia Siddharty. - Bitwa pod  - o ile utratę życia przez tak wielu ludzi można w ogóle nazywać w ten sposób - Changing. Również tutaj nasze działanie powinno zapobiec okropieństwom tamtych dni. A zarazem powściągnąć okrucieństwo króla Bai Qi - odparł natychmiast wezwany, mający przecież stosowny czas na przeanalizowanie i wybranie propozycji. 

   - Znakomicie, uczniu - Mistrz zwany Prorokiem użył ulubionego słowa. - Znakomicie... 

 

   Voorhout, 19. Października 2024  

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Masz rację, to prawda - i wiem o tym. Miałem na myśli tę jej oficjalną wersję. Dlatego wychodzę poza nią, mając świadomość, iż w pewnym momencie może się okazać, że przedstawiłem rzeczywiste wydarzenia. Z przeszłości naszej cywilizacji w naszym wymiarze. 

   Wielce Ci dziękuję za czytelniczą wizytę i za uznanie. Serdeczne pozdrowienia. 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Wiesz, pozwoliłem sobie historycznie pofantazjować. Ale energetycznie łamane na duchowo - o wiele mniej. Skoro Jezus, Muhammad i Siddharta osiągnęli najwyższy z możliwych stopień duchowego rozwoju, osiagając Jedność z Wszechświatem, to Ich spotkanie z którymś z równoległych światów celem skierowania jegoż historii na inne tory jest nie tylko możliwym, ale i przwdopopodobnym. I to wielce prawdopodobnym. Przecież to logiczne, że równolegle światy wręcz muszą czymś różnić się od siebie: chociażby inną historią właśnie. Gdyby wszystko działo się tam dokładnie tak, jak tutaj, jaki byłby sens ich istnienia? A wszakże są, co zakłada współczesna fizyka... 

 

   Przepraszam za tak późną odpowiedź

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. Pozdrawiam Cię serdecznie.   

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
    • @Jacek_Suchowicz Dziękuję pięknie :)
    • @Alicja_Wysocka

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Mi się skojarzyło z cyberbullyingiem :) tym niewspółczesnym :) Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...