Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Olgierd Ciura

Olgierd Ciura

ziemniaki moje drogie

chcę was przeprosić wybaczcie mi

że byłem wczoraj taki nieostrożny

że musiałyście patrzeć na mnie w dziwnym szale

nie tak to miało być wierzcie mi

 

trochę się już znamy

obierałem Was już wcześniej

i starałem się dla Was

i starałem się dla siebie

wczoraj chciałem pójść krok dalej

postanowiłem dorosnąć do tego

by móc zalewać Was wodą solić i gotować

zalałem osoliłem zapaliłem gaz

zrobiłem co trzeba wróciłem do pokoju

wyczekuję Was kończąc kiepski film

 

odwiedzam Was po raz pierwszy

prawie już dochodzicie ale zanim

ogień zgasł nie wiem czemu

"kurwa" krzyczę do sufitu

rozpalam pod Wami ogień na nowo

dobrze już dobrze wszystko w porządku

wyczekuję Was kończąc kiepski film

 

odwiedzam Was po raz drugi

już wszystkie doszłyście ale

ogień płonie a woda sobie leży

leży na kuchni wykipiała

wyciskam siłę ze szczęk wściekły na siebie

wycieram to i odlewam Wam wodę

głos z góry mówi mi

"ale zostaw jeszcze niech woda odparuje z nich"

nic nie mówię skłaniam głowę

zostawiam garnek wodo paruj

jest już po filmie

był tak bardzo bez sensu

że chce mi się cicho płakać

 

głos z góry mnie wzywa

"dlaczego nie zgasiłeś ognia

ja pierdolę po prostu nie wierzę"

idę do Was po raz trzeci

bijąc w podłogę piętami jak młoty

Jezus Maria co ja zrobiłem

przecież mogłem--

gaszę ogień pod Wami

patrzę w szoku oczami jak gwoździe

patrzę jak przegrywam

 

nie mogę znieść

wbiegam do łazienki

staję przed lustrem dobywam nożyczek

napięta na mostku rozcinana skóra

brzmi dokładnie tak jak wyobrażasz sobie

brzmienie rozcinanej na stole skórzanej kurtki

krew wita się ze mną mówi "a dzień dobry"

czy tak to miało być nie jestem pewien

Jezus Maria co ja zrobiłem

przecież mogłem--

obmywam się zaraz zimną wodą i mydłem

przykładam papier toaletowy

już już wszystko już dobrze

wyprosiłem krwiarza zanim zdjął buty

wystawiłem go perfidnie ale co miałem zrobić

od dziś umiem już nagotować sobie ziemniaków

ale na te dzisiaj nie chcę patrzeć

a rozcinać sobie skóry

nie mam więcej zamiaru

nie nie spodobało mi się

nie to nie jest w ogóle dla mnie

 

oto było moje małe hara-kiri

pierwsze i raczej ostatnie w życiu

chciałem Ci się z niego wyspowiadać

a Ciebie ciekawi co tam jeszcze u mnie

nie patrz tak na mnie i się nie bój

nie rozgważdżaj mnie przejętym wzrokiem

bo ja już wyzdrowiałem

wyleczyłem ducha z przelotnej gorączki

zimną wodą i mydłem około godziny temu

zanim poszedłem na nasz pociąg

 

a Was ziemniaki jak już pisałem

szczerze przepraszam wybaczcie mi

pewnie gdyby nie głos z góry

to i tak byśmy sobie poradzili

odwiedziłbym Was tylko parę minut później

tylko chwilę później i zgasiłbym gaz

wydaje mi się że tylko bym Was sparzył

że tylko syknęłybyście długo z bólu

nie spaliłbym Was żywcem

no i w końcu Wy żyjecie

i cieszymy się sobą wzajemnie

jesteście już u mnie i nam razem miło

i wybaczcie mi jeszcze tylko

że chwyciłem wtedy za nożyczki

no i wiecie same co dalej

to było niepotrzebne

to w ogóle nie Wasza wina

 

gdyby tak się stało że bym Was spalił

wówczas naprawdę dotknąłbym dna

wydaje mi się że każdy tak ma czasem

że prawie dotyka dna ale

przeważnie coś cokolwiek go ratuje

i dopóki się odważam nurzać się w głębinie

i dopóki ratuje mnie jakakolwiek siła

czy własny prąd w moim nerwie

czy broni mnie czyjaś dobrotliwa ręka

dopóty nie jestem jeszcze stracony

dopóty nie jestem w sumie żałosny

na pewno nie jakoś bardziej niż Ty czy on czy tamten

i wciąż nie daję się sobie sprzeniewierzyć

 

 

Olgierd Ciura

Olgierd Ciura

ziemniaki moje drogie

chcę was przeprosić wybaczcie mi

że byłem wczoraj taki nieostrożny

że musiałyście patrzeć na mnie w dziwnym szale

nie tak to miało być wierzcie mi

 

trochę się już znamy

obierałem Was już wcześniej

i starałem się dla Was

i starałem się dla siebie

wczoraj chciałem pójść krok dalej

postanowiłem dorosnąć do tego

by móc zalewać Was wodą solić i gotować

zalałem osoliłem zapaliłem gaz

zrobiłem co trzeba wróciłem do pokoju

wyczekuję Was kończąc kiepski film

 

odwiedzam Was po raz pierwszy

prawie już dochodzicie ale zanim

ogień zgasł nie wiem czemu

"kurwa" krzyczę do sufitu

rozpalam pod Wami ogień na nowo

dobrze już dobrze wszystko w porządku

wyczekuję Was kończąc kiepski film

 

odwiedzam Was po raz drugi

już wszystkie doszłyście ale

ogień płonie a woda sobie leży

leży na kuchni wykipiała

wyciskam siłę ze szczęk wściekły na siebie

wycieram to i odlewam Wam wodę

głos z góry mówi mi

"ale zostaw jeszcze niech woda odparuje z nich"

nic nie mówię skłaniam głowę

zostawiam garnek wodo paruj

jest już po filmie

był tak bardzo bez sensu

że chce mi się cicho płakać

 

głos z góry mnie wzywa

"dlaczego nie zgasiłeś ognia

ja pierdolę po prostu nie wierzę"

idę do Was po raz trzeci

bijąc w podłogę piętami jak młoty

Jezus Maria co ja zrobiłem

przecież mogłem--

gaszę ogień pod Wami

patrzę w szoku oczami jak gwoździe

patrzę jak przegrywam

 

nie mogę znieść

wbiegam do łazienki

staję przed lustrem dobywam nożyczek

napięta na mostku rozcinana skóra

brzmi dokładnie tak jak wyobrażasz sobie

brzmienie rozcinanej na stole skórzanej kurtki

krew wita się ze mną mówi "a dzień dobry"

czy tak to miało być nie jestem pewien

Jezus Maria co ja zrobiłem

przecież mogłem--

obmywam się zaraz zimną wodą i mydłem

przykładam papier toaletowy

już już wszystko już dobrze

wyprosiłem krwiarza zanim zdjął buty

wystawiłem go perfidnie ale co miałem zrobić

od dziś umiem już nagotować sobie ziemniaków

ale na te dzisiaj nie chcę patrzeć

a rozcinać sobie skóry

nie mam więcej zamiaru

nie nie spodobało mi się

nie to nie jest w ogóle dla mnie

 

oto było moje małe hara-kiri

pierwsze i raczej ostatnie w życiu

chciałem Ci się z niego wyspowiadać

a Ciebie ciekawi co tam jeszcze u mnie

nie patrz tak na mnie i się nie bój

nie rozgważdżaj mnie przejętym wzrokiem

bo ja już wyzdrowiałem

wyleczyłem ducha z przelotnej gorączki

zimną wodą i mydłem około godziny temu

zanim poszedłem na nasz pociąg

 

a Was ziemniaki jak już pisałem

szczerze przepraszam wybaczcie mi

pewnie gdyby nie głos z góry

to i tak byśmy sobie poradzili

odwiedziłbym Was tylko parę minut później

tylko chwilę później i zgasiłbym gaz

wydaje mi się że tylko bym Was sparzył

że tylko syknęłybyście długo z bólu

nie spaliłbym Was żywcem

no i w końcu Wy żyjecie

i cieszymy się sobą wzajemnie

jesteście już u mnie i nam razem miło

i wybaczcie mi jeszcze tylko

że chwyciłem wtedy za nożyczki

no i wiecie same co dalej

to było niepotrzebne

to w ogóle nie Wasza wina

 

gdyby tak się stało ze bym Was spalił

wówczas naprawdę dotknąłbym dna

wydaje mi się że każdy tak ma czasem

że prawie dotyka dna ale

przeważnie coś cokolwiek go ratuje

i dopóki się odważam nurzać się w głębinie

i dopóki ratuje mnie jakakolwiek siła

czy własny prąd w moim nerwie

czy broni mnie czyjaś dobrotliwa ręka

dopóty nie jestem jeszcze stracony

dopóty nie jestem w sumie żałosny

na pewno nie jakoś bardziej niż Ty czy on czy tamten

i wciąż nie daję się sobie sprzeniewierzyć

 

 

Olgierd Ciura

Olgierd Ciura


pomyłka

ziemniaki moje drogie

chcę was przeprosić wybaczcie mi

że byłem wczoraj taki nieostrożny

że musiałyście patrzeć na mnie w dziwnym szale

nie tak to miało być wierzcie mi

 

trochę się już znamy

obierałem Was już wcześniej

i starałem się dla Was

i starałem się dla siebie

wczoraj chciałem pójść krok dalej

postanowiłem dorosnąć do tego

by móc zalewać Was wodą solić i gotować

zalałem osoliłem zapaliłem gaz

zrobiłem co trzeba wróciłem do pokoju

wyczekuję Was kończąc kiepski film

 

odwiedzam Was po raz pierwszy

prawie już dochodzicie ale zanim

ogień zgasł nie wiem czemu

"kurwa" krzyczę do sufitu

rozpalam pod Wami ogień na nowo

dobrze już dobrze wszystko w porządku

wyczekuję Was kończąc kiepski film

 

odwiedzam Was po raz drugi

już wszystkie doszłyście ale

ogień płonie a woda sobie leży

leży na kuchni wykipiała

wyciskam siłę ze szczęk wściekły na siebie

wycieram to i odlewam Wam wodę

głos z góry mówi mi

"ale zostaw jeszcze niech woda odparuje z nich"

nic nie mówię skłaniam głowę

zostawiam garnek wodo paruj

jest już po filmie

był tak bardzo bez sensu

że chce mi się cicho płakać

 

głos z góry mnie wzywa

"dlaczego nie zgasiłeś ognia

ja pierdolę po prostu nie wierzę"

idę do Was po raz trzeci

bijąc w podłogę piętami jak młoty

Jezus Maria co ja zrobiłem

przecież mogłem--

gaszę ogień pod Wami

patrzę w szoku oczami jak gwoździe

patrzę jak przegrywam

 

nie mogę znieść

wbiegam do łazienki

staję przed lustrem dobywam nożyczek

napięta na mostku rozcinana skóra

brzmi dokładnie tak jak wyobrażasz sobie

brzmienie rozcinanej na stole skórzanej kurtki

krew wita się ze mną mówi "a dzień dobry"

czy tak to miało być nie jestem pewien

Jezus Maria co ja zrobiłem

przecież mogłem--

obmywam się zaraz zimną wodą i mydłem

przykładam papier toaletowy

już już wszystko już dobrze

wyprosiłem krwiarza zanim zdjął buty

wystawiłem go perfidnie ale co miałem zrobić

od dziś umiem już nagotować sobie ziemniaków

ale na te dzisiaj nie chcę patrzeć

a rozcinać sobie skóry

nie mam więcej zamiaru

nie nie spodobało mi się

nie to nie jest w ogóle dla mnie

 

oto było moje małe hara-kiri

pierwsze i raczej ostatnie w życiu

chciałem Ci się z niego wyspowiadać

a Ciebie ciekawi co tam jeszcze u mnie

nie patrz tak na mnie i się nie bój

nie rozgważdżaj mnie przejętym wzrokiem

bo ja już wyzdrowiałem

wyleczyłem ducha z przelotnej gorączki

zimną wodą i mydłem około godziny temu

zanim poszedłem na nasz pociąg

 

a Was ziemniaki jak już pisałem

szczerze przepraszam wybaczcie mi

pewnie gdyby nie głos z góry

to i tak byśmy sobie poradzili

odwiedziłbym Was tylko parę minut później

tylko chwilę później i zgasiłbym gaz

wydaje mi się że tylko bym Was sparzył

że tylko syknęlibyście długo z bólu

nie spaliłbym Was żywcem

no i w końcu Wy żyjecie

i cieszymy się sobą wzajemnie

jesteście już u mnie i nam razem miło

i wybaczcie mi jeszcze tylko

że chwyciłem wtedy za nożyczki

no i wiecie same co dalej

to było niepotrzebne

to w ogóle nie Wasza wina

 

gdyby tak się stało ze bym Was spalił

wówczas naprawdę dotknąłbym dna

wydaje mi się że każdy tak ma czasem

że prawie dotyka dna ale

przeważnie coś cokolwiek go ratuje

i dopóki się odważam nurzać się w głębinie

i dopóki ratuje mnie jakakolwiek siła

czy własny prąd w moim nerwie

czy broni mnie czyjaś dobrotliwa ręka

dopóty nie jestem jeszcze stracony

dopóty nie jestem w sumie żałosny

na pewno nie jakoś bardziej niż Ty czy on czy tamten

i wciąż nie daję się sobie sprzeniewierzyć

 

 

Olgierd Ciura

Olgierd Ciura

ziemniaki moje drogie

chcę was przeprosić wybaczcie mi

że byłem wczoraj taki nieostrożny

że musiałyście patrzeć na mnie w dziwnym szale

nie tak to miało być wierzcie mi

 

trochę się już znamy

obierałem Wasze siostry już wcześniej

i starałem się dla Was

i starałem się dla siebie

wczoraj chciałem pójść krok dalej

postanowiłem dorosnąć do tego

by móc zalewać Was wodą solić i gotować

zalałem osoliłem zapaliłem gaz

zrobiłem co trzeba wróciłem do pokoju

wyczekuję Was kończąc kiepski film

 

odwiedzam Was po raz pierwszy

prawie już dochodzicie ale zanim

ogień zgasł nie wiem czemu

"kurwa" krzyczę do sufitu

rozpalam pod Wami ogień na nowo

dobrze już dobrze wszystko w porządku

wyczekuję Was kończąc kiepski film

 

odwiedzam Was po raz drugi

już wszystkie doszłyście ale

ogień płonie a woda sobie leży

leży na kuchni wykipiała

wyciskam siłę ze szczęk wściekły na siebie

wycieram to i odlewam Wam wodę

głos z góry mówi mi

"ale zostaw jeszcze niech woda odparuje z nich"

nic nie mówię skłaniam głowę

zostawiam garnek wodo paruj

jest już po filmie

był tak bardzo bez sensu

że chce mi się cicho płakać

 

głos z góry mnie wzywa

"dlaczego nie zgasiłeś ognia

ja pierdolę po prostu nie wierzę"

idę do Was po raz trzeci

bijąc w podłogę piętami jak młoty

Jezus Maria co ja zrobiłem

przecież mogłem--

gaszę ogień pod Wami

patrzę w szoku oczami jak gwoździe

patrzę jak przegrywam

 

nie mogę znieść

wbiegam do łazienki

staję przed lustrem dobywam nożyczek

napięta na mostku rozcinana skóra

brzmi dokładnie tak jak wyobrażasz sobie

brzmienie rozcinanej na stole skórzanej kurtki

krew wita się ze mną mówi "a dzień dobry"

czy tak to miało być nie jestem pewien

Jezus Maria co ja zrobiłem

przecież mogłem--

obmywam się zaraz zimną wodą i mydłem

przykładam papier toaletowy

już już wszystko już dobrze

wyprosiłem krwiarza zanim zdjął buty

wystawiłem go perfidnie ale co miałem zrobić

od dziś umiem już nagotować sobie ziemniaków

ale na te dzisiaj nie chcę patrzeć

a rozcinać sobie skóry

nie mam więcej zamiaru

nie nie spodobało mi się

nie to nie jest w ogóle dla mnie

 

oto było moje małe hara-kiri

pierwsze i raczej ostatnie w życiu

chciałem Ci się z niego wyspowiadać

a Ciebie ciekawi co tam jeszcze u mnie

nie patrz tak na mnie i się nie bój

nie rozgważdżaj mnie przejętym wzrokiem

bo ja już wyzdrowiałem

wyleczyłem ducha z przelotnej gorączki

zimną wodą i mydłem około godziny temu

zanim poszedłem na nasz pociąg

 

a Was ziemniaki jak już pisałem

szczerze przepraszam wybaczcie mi

pewnie gdyby nie głos z góry

to i tak byśmy sobie poradzili

odwiedziłbym Was tylko parę minut później

tylko chwilę później i zgasiłbym gaz

wydaje mi się że tylko bym Was sparzył

że tylko syknęlibyście długo z bólu

nie spaliłbym Was żywcem

no i w końcu Wy żyjecie

i cieszymy się sobą wzajemnie

jesteście już u mnie i nam razem miło

i wybaczcie mi jeszcze tylko

że chwyciłem wtedy za nożyczki

no i wiecie same co dalej

to było niepotrzebne

to w ogóle nie Wasza wina

 

gdyby tak się stało ze bym Was spalił

wówczas naprawdę dotknąłbym dna

wydaje mi się że każdy tak ma czasem

że prawie dotyka dna ale

przeważnie coś cokolwiek go ratuje

i dopóki się odważam nurzać się w głębinie

i dopóki ratuje mnie jakakolwiek siła

czy własny prąd w moim nerwie

czy broni mnie czyjaś dobrotliwa ręka

dopóty nie jestem jeszcze stracony

dopóty nie jestem w sumie żałosny

na pewno nie jakoś bardziej niż Ty czy on czy tamten

i wciąż nie daję się sobie sprzeniewierzyć

 

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...