ość opuszczenia
dławi coraz mocniej
zbieram drobinki
wspólnych przestrzeni
pod bibułkowym parasolem
dzisiejszego dnia
rozcieńczyłam krew zupełnie
nieprzytomna
marzę do końca
zaciskając udami rąbek pościeli
ponad mgłą rzeczywistości
uprawiam nadmiłość
nie wyróżnicuję w odmianach
świadomej siebie
wpojona bez pamięci
tęsknię