Zburzyć codzienność – jak mur Jerycha.
Oddalić myśli, które o niczym,
a w zakamarkach sekretarzyka
takty melodii cichej usłyszeć.
Nadal pobrzmiewa „Marsz Radetzkiego”,
„Nad pięknym modrym”, wiedeńskie walce
i sama nie wiesz, że pragniesz czegoś.
Może zatańczysz lekko na palcach.
W bocznych szufladkach czarnego trema
zapach; lawendy, bzu oraz róży,
przypomniał ludzi, których dziś nie ma.
Akord muzyki mogącej urzec.
Spójrz bibeloty – są na serwantce,
wirują jakby na balu miejskim.
Tańczą też pary na filiżance,
tej z porcelany starej miśnieńskiej.
Już ulatują wiedeńskie echa.
Płynące falą dźwięki muzyki,
gdyż ze snu budzi disco lub metal,
by osobowość zniszczyć, zakrzyczeć.
Ostro się wdziera wrzeszczącą formą.
Głęboko w umysł, jak jazdą krzywą.
Niech cię nie kusi wulgarne porno;
o siebie zadbaj, swoją wrażliwość!