Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

O Radości


Rekomendowane odpowiedzi

"Ze starego sztambucha"

 

Świat chyba zwariował.
Na dodatek dla mnie.
Każdy taki miły.
Uśmiecha się ładnie.

Ktoś dobrze mi życzy.
Ktoś kocha mnie, znowu?.
Czuję się szczęśliwy,
złe myśli — precz z głowy.

I chyba, jak kiedyś
dobra dla mnie
gwiazda, świeci,
nie wiem sen to
czy też szczera prawda.

Bo życie jest piękne.
Choć wciąż zaskakuje.
Możliwe, że nie świat.
Tylko ja wariuje.

Edytowane przez Hiala (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zostawił mi wszystko jak wyszedł To bagno bagienko upalnie Doskwiera jak w spiole tu skwierczy W szarugę się udam udaję Że jakoś się żyje że minie Mnie w biegu zapomnę to przeżyć
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Marku, słowo zdychać jest bliższe fizycznemu obrazowi rzeczy. To straszne, bo śmierć jest straszna. Nas się próbuje oswajać, także przez kulturę, źe jest w niej coś wzniosłego. Sama śmierć jest straszna, uzwierzęca nas, zrównuje z prochem.  Tu es mort. Też inaczej brzmi niż o polsku, krótko, gardłowo jak coś, co ugrzęzło w krtani. Może to nasze umrzeć bardziej powinno odnosić się do np. zjawisk. Eskimosi podobno mają wiele określeń dotyczących śniegu, i co, wyglobalizować? Kochajmy, co nasze. Pozdrawiam serdecznie.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Dziękuję za ładnie.  Piszę raczej jak zwykła kobita, nawet taka, której już nie chcą do normalnej pracy. Wczoraj napisałam do tego ładniejszy wiersz, ale poniosło mnie i wysłałam na konkurs. Kiedyś zamieszczę jak dożyję pzdr
    • Bardzo ładnie to napisałaś, a jednak  tego rozróżnienie umarł / zdechł nie ma w większości języków, pochodzących z łaciny, ale nie tylko, które z chrześcijaństwem, czyli czekaniem, zetknęło się znacznie wcześniej. Może starano się takowe wprowadzić, ale nie wyszło. Nawet we Francji, pierwszej córze kościoła śpiewają: Le coq est mort. Pozdrawiam
    • Ale on pisze rękopis. Nie ma mowy o mowie. Dyrygent może być także kompozytorem. Tu jest. Treny, elegie są metaforą jakiegoś słowa lub dźwięku. 
    • Chore zwierzę szuka odosobnienia. Instynkt podpowiada mu, że w takim stanie narażone jest na niebezpieczeństwo, gdyż nie potrafiłoby się obronić, nie z uwagi na przypisywane mu podobno wyższe uczucia typu pozostawienie bliskich bez dodatkowego stresu czy kłopotu, które wyższymi wcale nie są, ale zapewne są bardziej ludzkie czyli wynikają z ludzkich motywacji typu zażenowanie, wstyd, czyli jednak rodzaj społecznego ataku. Zdycha jak pies, czyli odchodzi w samotności i prawdopodobnie większym cierpieniu - tak interpretujemy przekonani co do medykamentów, które także nieraz przedłużają nasz stan wegetacji. Z kolei zadając komuś cierpienie, dodajemy do naturalnego porządku rzeczy, jeszcze nasz ludzki, "wyższy" pierwiastek, powielany w wielu potwornościach wojen, ale i nie tylko - zdychaj jak pies. Zwierzęta nieraz umierają przecież w wyniku ran poniesionych w walkach o terytorium, partnerkę do rozpłodu czy mięso. Człowiekowi chcemy zapewnić opiekę, godzimy się na naturalną śmierć dzikich zwierząt, pomijając już cały wątek związany z tym, że sami jemy mięso. Czym innym nazywamy naturalną śmierć ludzi, a nawet naszych domowych pupili, nie godzimy się na nią, walczymy o każdy dzień życia. Czyniąc choćby mały znak równości, dotykamy jednak słowem największego tabu, jakim jest śmierć i kwestia ewentualnego życia po niej. Najukochańszy pies nie wypowie słowami: zegnaj, chociaż może to czynić w inny sposób. Dlatego można i zdechnąć otoczony tym, co nazwiemy w tej sytuacji miłością, czyli próbą utrzymania go w świadomości z nami, w próbach  wzajemnego zrozumienia, ale jednak w przepaści naszych różnych bytów. Gdyż nie potrafimy go zrozumieć, tak jak on nas. Tak samo, jak nie potrafimy zrozumieć człowieka, który WŁAŚNIE umiera, nie potrafimy określić, czym jest to, co następuję po ostatnim słowie, a tuż przed śmiercią. Zdycha - czyli oddaje oddech, wszystkich nas żyjących, czeka to samo, utrata oddechu, pierwszy etap fizycznej śmierci, bo mózg umiera nieco później.  Umarł  - wszedł w krainę umarłych, oczekuje zmartwychwstania. Zdechnął pies - umarło w nim to, co typowo zwierzęce, bezwarunkowa przyjaźń, oddanie, spontaniczność.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...