Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Trochę o ciele — Bezpośrednia rozmowa podczas audiencji u MTJ!


Nefretete

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Początek. Oni!

/lasso czuj — na szyi zawisła
pętla prawdy jak twoja zwisła/

Nie czuję się komfortowo —
czy możecie już ściągnąć odłów?

— takie panują tu zasady, czekaj cierpliwie
— Boli, Ciebie? Znasz nas, nieprawdaż?

Bólu nie odczuwam, choć po pierwszym skoku
znak łańcuszkowy powstał. Tak, pamiętam!
W waszym Świecie 'odkundlenie' zrozumiałem.
Czego MTJ (EMTEJ) chce?

— potrzebujesz pomocy, bo przejrzała plan,
jaki wdrożyć zapragnąłeś
— puszczamy cię wolno, lewituj

— MTJ ((( : ))) Pytaj!

MTJ?
— Tak?
Muszę coś powiedzieć
— mów!
Chciałbym unieszkodliwić kogoś...
Wiem, że mogę to zrobić.
— Nie jesteś szczęśliwy?

Owszem! Jestem, ale coś jest, co spokoju nie daje;
chcę swoim czynem zaprowadzić pokój —
przynajmniej w części, bo widzisz, co się dzieje?

— Nie zaprzeczam, tak, widzę!
Jednak ustrzec, ciebie muszę przed tym posunięciem.

Dlaczego?

— Jeśli to zrobisz, do ciała już nie powrócisz;
Strażnicy karmy zdecydowali, że potrzebny tu jesteś.
— głosów pod mostem nie pamiętasz?

Tak?! Pamiętam (ciało drżało i szkliste oczy
pomyślały, że zwariowała całość ...), skąd to wiesz?

— Nie, dziecko, nie zwariowałeś

Czytasz w myślach...? Innych też?

— próbujemy, zło blokuje, je :
((( : ))) (( : )) ( : ) - -:- - I : I
— nie bój się


Jak ma się nie bać, skoro czuje —
co spod zamkniętych powiek płynie?

— Wasza woda jest doskonałym przewodnikiem

— mało wtedy wiedziałeś, chociaż z ręki
wiersze pisałeś; kiedy wiatr, deszcz, zimę
poznawało gorące serce, obserwowałam
wspólnie z radą i zdecydowaliśmy dać szansę

Jaką szansę? A co z innymi?

— zostałeś wybrany z wielu odsetkiem procentu

Nie rozumiem...?

— wciąż wysyłamy sygnał pozostałym

Dalej nie rozumiem, czyli nie jestem sam?

— Tak! Jest was mnóstwo, tworzycie sieć;
lecz nie wszystkie nici zostały odrestaurowane.
Galopujecie czas i marnotrawicie wiek.

Kim jesteś?

— Dla ciebie stałam się widzialnym powietrzem
i słońcem w środku,
dzięki którym zacząłeś kultywować AMEN.
Tak jak wtedy, gdy moc sprawczą otrzymałeś;
to, co było niewidoczne, przybrało enigmatyczny kształt
i dziś ponownie ucieleśniasz każdy aspekt istnienia Naszego,
by wytwory wyobraźni nie były tylko ścianami
galerii, ale komnatami wskazującymi ścieżkę za życia
do AMEN

Zaraz, zaraz... czym jest Amen?

— Ziemskie jest nakładką Prawdziwego
— Pierwsza litera to : Ashtar

(w sercu mnie zakłuło — nagle stało się miękkie)
A co z resztą? Powiedz, proszę... proszę!!
(ciało i myśli poczuły, że kontakt się urywa)
Wszyscy mają prawo widzieć, czyż nie?

— prawo zostało złamane na dobro i zło
— Jeśli połowic dwóch nie złączy wspólna siła
— nikt 'Zła' nie powstrzyma

Zaczekaj! Zaczekaj...
— opublikuj to, już czas

Skąd wiedziałaś, co chciałem?
Jeden ze Strażników wyrzucił ciało z powrotem na jawę

 

/Analiza meritum
Pierwsze spotkanie z MTJ było zabójcze.
Ukleknąłem i zastanawiać się zacząłem...;
w myślach powstał jakiś otwór dla prawdy,
którego sercem jest klucz nie z tej Ziemi 
i libretto daje wziąż powód do poszukiwań/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nefretete

Kultywować AMEN, ale super, amen i aum... 

Woda jest doskonałym Przewodnikiem, no przecież! I zapewne każda jest wodą życia, tylko trzeba tak ją traktować :D

Pierwsza litera to Ashtar? Tego nie wiem, wiem tylko, że A jest pierwsza wśród samogłosek, a alfabety pierwotnie dały się wymówić płynnie jako jedno słowo, pierwszy łaciński taki był. Wśród dźwięków mowy M jest niby matka, jedyna wypowiadalna przez zamknięte usta i powstaje gdzie, nad pod-niebieniem ;)

Wieszcz dalej :D

Pozdrawiam :)

@Nefretete

Asztarte – Isztar jeszcze nie znam, ale nasze Alfa – Alef bardzo ciekawe, bo to biały byk, i elfy oraz nasze op-ica, co znaczyło "małpa" podobno, ale skąd małpy u nas? a naprawdę pewnie "dziadek" lub podobnie, jak "ot" ojciec, co potem w złego ducha się zmieniło, "alpy" duszące. Małpa też tu ma związek z bielą, z jednej nawet głoski wynika wszystko :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hej! Olgierd.

Pragnę ci podziękować, że zechciałeś się zatrzymać pod treścią, zostawiając komentarz.

 

To, co dzisiaj robię, zawdzięczam paroletniemu
doświadczeniu, dzięki jakiemu dochodzę (próbuję dojść) do prawdy,
która nie dość, że została skrzętnie ukryta w nas
samych, do dziś nie ujrzała (powoli się to zmienia)
'Światła Dziennego'.

 

Mój nowy pielesz to podróże astralne, jakie pozwalają duszy podróżować i odkrywają przed nią niezbadane rejony mieszczące się w naszym Wszechświecie jako cząstka niego.

Dlatego wspomniałem o wodzie jako przewodniku; pozwala chronić oczy przed zmianą ciśnienia, gdy jesteś w stanie głębokiej bilokacji, będąc jednocześnie w dwóch miejscach naraz. Za pomocą technik, takich jak OOBE, OSPUO i LDE ( ta ostatnia jest bardzo niebezpieczna ) , można swobodnie poruszać się po gałęziach swojego kosmosu.

Ashtar (A) Memory (M) (E?) (N?) — grzebałem w Biblii na jej temat, a tylko ślady istnienia zostały, więc zacząłem na własną rękę grzebać w dużo starszych podaniach na temat. Mój dobry kolega, obenauta, z którym do dziś mam kontakt, ma za sobą ponad kilkaset skoków i obydwaj zgadzamy się co do jednego, że Bóg istnieje, mało tego!

Miał sprawę sądową, bo Kościół oskarżył go, że nie mówi prawdy o Jezusie, że to herezje (mówił prawdę) i ostatecznie sama sprawa (na szczęście) zakończyła się karą w postaci grzywnej.

 

Do tematu za chwilę wrócę, ok?

Muszę zrobić sobie przerwę!

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nefretete

O rany, ta sprawa sądowa to czad, ale Kosciół to nie jest byle co, dogmat jest przecież o samej materji skażonej przez decyzję pierwszych ludzi, i to niedawny. Biblję zacząłem orginał patrzeć, bez narzuconych znaczeń słów i bez dopisanych samogłosek, i szok jak tam jest inaczej, Pięcioxiąg będę próbował poznać, skoro nawet w przekładzie stoi, że Bóg kłamał a Wąż mówił prawdę...

Te techniki zaraz zobaczę, to znaczy ta podstawowa to chyba relax aż do utraty czucia, i się oddziela. Raz się znieczuliłem w ten sposób, ale chyba teraz nawet bym nie umiał, zresztą nie chcę, niech samo się robi co ma być. Super. LDE to coś ze snami chyba, już patrzę.

@Nefretete

NDE chyba, z pogranicza śmierci, OSPUO to piszą że LD, to już kumam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do głównego wątku.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pewien dominikanin powiedział:

„Na pytanie, gdzie się Bóg rodzi, odpowiadam: nie tam, gdzie się Go spodziewamy” 

Zajrzałem do zeszytów 'Taize', by poszerzyć ową wiedzę myślami, jaka potem transmigrowała do Serca, które otworzyło mi pokój, gdzie widziałem Jezusa na krzyżu, cały proces zejścia i jego powrót do 'niebieskiego ciała' Żyje wciąż pod postacią pary wodnej, wykorzystał wiedzę, dzięki jakiej mógł opuścić swoje ciało (LDE/NDE) i owszem, zmartwychwstał jego Duch!

 

To tyle w temacie, Olgierd!

Pokażę to również w kolejnych odsłonach treści,

składających się na całość cyklu, któremu poświecam swój czas.

 

Do usłyszenia i jeszcze raz dziękuję za twoją obecność.

Pozdrowienia!

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@poezja.tanczy

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

I bardzo się cieszę, że o tym wspominasz, bo widzisz!

Złem żywią się Strażnicy Karmy, przeobrażając je w grzech, jaki wypuszczają przez nasze oczy. Zdominowane dobro jest jego częścią.

 

Dziękuję bardzo!

Pozdrowienia ślę

Tak! Kolego, o  całym ciągu wydarzeń decydował los, jakiego wcześniej nie dostrzegałem głosami, które wysyłała mi, 'MTJ'.

Bez niej pamiętam swój pierwszy skok astralny, jaki nie należał do przyjemnych, bo nie byłem gotowy na silne padaczki skroniowe... Ból jak cholera, gdy człowiek się budzi i czuje taki silny ucisk w oku...

Doświadczeniem nabrały oba, kiedy pojął to rozum.

 

Dzięki!

Pozdrawiam cię

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W życiu już tak bywa , że pomoc ... słowo obce. Przyjaciele lubią podstawić z nienadzka nogę. Znana wszystkim kwestia "O! Sooory! Nie widziałem" Naiwność jakże wielka oślepia nas stale. Bujną fantazję dziedzka, niepowtarzalną niewinność Odebrała dorosłym szara rzeczywistość. Dopada z nienadzka , nigdy nie odpuszcza , W sekundę zabija, wiesz już co to pustka. Bezsens życia sprawia , że zaczynasz rozumieć. Samobujstwa dzieci, już nie wydają się być głupie . Otwierasz swe oczy, zaczynasz widzieć wyraźniej. Klapki opadają " Czy piekło było tu zawsze?"
    • @poezja.tanczy Dziękuję.Coś co „ ugryżć” wreszcie chciałoby się i poczuć smak…..taki „ boski „ czy „ ludzki” tego jeszcze nie wiem…pozdrawam.
    • świat nie przystaje  nieme ślady słów  odbijają się echem w sercu  boso podążają za myślami  nie ranią stóp  cieszą się radością  byłych chwil    odeszły budując  nowe marzenia  oglądam je w lustrze  są w barwie karminowych ust  rozpuszczone włosy  przypominają morze    wpatruję się…  rumieniąc    4.2024   andrew
    • Jak się nazywasz? Alkione, prawda? Bo tak właśnie się nazywasz? Nikt nie znał twojego imienia aż do teraz. Opada w chmurze gryzącego kurzu zasłona tajemnicy. Po miliardach lat. Po całych eonach dekad niczym wieczność. Mimo że w przestrzeni jeszcze do końca niewyśnionej… Zatem, powiedz mi, bo tamto nie uzyskało żadnego poklasku, podoba ci się czy nie? Mów szczerze. Masz, naleję ci czegoś mocniejszego. Może rozwiąże ci się język i popłyniesz wartkim potokiem słów. Tylko przesuń się trochę w bok, bo nie widzę księżyca w pełni. Widzę jedynie twoją twarz usianą księżycowymi kraterami. Albo może to ty nim jesteś? Jesteś nim, prawda? To ty jesteś tym księżycem, który wkrada się chytrze srebrną smugą blasku? A zatem mówię do księżyca, nadając mu nawet imię. A zatem…   Tu przerywam na chwilę pisanie, albowiem słyszę jakieś stukania i szurania krzeseł dobiegające z książkowych półek regału. To bohaterowie powieści próbuję wydostać się na zewnątrz. Kołaczą się i wyją jak te psy uwięzione w klatkach. Książka spada na podłogę. Jedna. Druga. Trzecia… Spadają, furkocząc w locie skrzydłami rozbieganych nerwowo stronic. Wzniecają pył zakrzepły przez lata… I znowu cisza…  Cisza, aż w uszach dzwoni. A więc to był jedynie krótki zryw rzeczywistości. Chwilowy błysk pamięci. Tylko takiej enigmatycznej. Zatajonej.   Zatem wchodzę po półkach jak po drabinie. Wspinam się, poruszając wieloma odnóżami, aby dosięgnąć czułkami drgających gwiazd. I kiedy tak osiągam powoli szczyt słyszę jakieś polemiki dobiegające z ciemności. Ktoś się z kimś sprzecza. Spoufala. Kłóci… Muskają mnie słowa, jakby zimne usta całowały skronie. Zamknięte powieki… Okrywam się koszulą z wilgoci i pleśni. Upodobniony na kształt ekscentrycznej ćmy, która wciska się na powrót do kokonu  poczwarki. Zapadam w letarg…   Kiedy się budzę, w dole słychać trzaskanie podłogowych klepek od czyichś kroków. Ktoś bez wątpienia chodzi w tę i z powrotem. Jakby w zadumie. Ale będąc na górze jestem bezpieczny. Nie dosięgną mnie niczyje myśli. Chyba, że jakiś olbrzym o wzroście strzelistej topoli i wiotkich ramionach. Kołyszą się. Kołyszą się za oknami drzewa. Tak blisko i tak strasznie daleko. Na wyciągnięcie ręki. Kołyszą się całe szpalery, te prawdziwie i te urojone… Światła ulicznych latarni żółkną jeszcze bardziej jak woskowe ciało nieboszczyka szykującego się do kolejnej próby wniebowzięcia. A więc jestem w górze. A więc się przepoczwarzam. Albo raczej dopoczwarzam. Wracam do początku. Do nadmiaru niewiadomego piękna. Księżyc przesuwa się. Coraz bardziej odchyla… Odchyla… Odchyla… Coraz bardziej odchyla… Aż trzeszczą wszystkie kości i stawy. Albo ta twarz czyjaś. Nieustalona w rysach.. Absolutnie obca. Niczyja… Oświetla wszystko wartkim potokiem blasku. Posrebrza nawałą pikseli mżące krawędzie przedmiotów… Po lewej stronie rozgrzebane łóżko. Odsunięte na środek krzesło… Po prawej… Na stoliku zwietrzały skrawek papieru. Wazon pęknięty na wpół. I rozsypane wokół okruchy czerstwego chleba…    A więc ktoś tu był. Kto taki? Ktoś coś zaczął, ale nie skończył. Rozsypał się w proch. Zwietrzał jak ta karetka papieru z okruchami nic nieznaczących słow. I widzę siebie. Koło stołu. Siedzę pod ścianą z kolanami pod brodą. Ale nie poznaję do końca, albowiem kościste truchło zatarł w połowie czas. Pod płachtą pajęczyn. Wrośnięte korzeniami w ziemię. Połączone ze ścianą. Z żeliwnymi rurami rozgałęzionymi pod stropem, jakby pępowinami z krwiobiegiem matczynego ciała. Wszystko znieruchomiałe i martwe od wieków. Od całych tysiącleci… W absolutnej ciszy gwiazd. W głębokim oddechu nieskończonej nocy…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-13)      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...