Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Arsis

Arsis

(Z cyklu: Określenia)

 

Patrzę. Spoglądam w dal. W tę przestrzeń senną, gdzie bezkres otwiera się cichą rozpaczą.

 

A, gdzieś tam — ty. I ty. I, tylko ty. Albowiem tylko ty, moja jedyna.

Spadasz na mnie wiatrem

z otchłannych pól. Wiatrem wonnym i tkliwym.

 

Idzie przez rozfalowane żyto uderzeniowy szturm jakiejś tęsknoty. Poprzez kwiaty

i cienie strzępiastych obłoków,

które snują się po tej ziemi ciężkiej…

 

 … w której było coś

jedynie chwilą.

Albo nigdy nie było…

… bądź było, nie będąc wcale…

 

Słyszysz,

jakie to

ciche wszystko?  

 

I w tej ciszy światło nasyca głębię, 

wpadając mi prosto w ramiona rozwarte szeroko na przyszłość.

 

Otulam je. Przytulam. Przygarniam jak kwilące dziecię.

 

Trzymam je tylko przez moment, przez ten krótki moment. Bowiem uskrzydla się

i wzbija strzeliście.

 

Wywija się słowiczym śpiewem

w gałęziach topoli.

Smukłej jak palec na ustach.

 

Cóż takiego

stało się

przed chwilą?

 

To tylko przypomnienie,

błysk sennej iluminacji,

po której stałem się na powrót ślepy niczym pień pochylonego drzewa.

 

Ślepy

bez

ciebie…

 

Jak ten brodaty faun,

co zanurza swoje ręce w czarnej wodzie.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31)

 

*) Z języka niemieckiego: tęsknota za rozległą przestrzenią, za nieosiągalną dalą.

 

 

 

Arsis

Arsis

(Z cyklu: Określenia)

 

Patrzę. Spoglądam w dal. W tę przestrzeń senną, gdzie bezkres otwiera się cichą rozpaczą.

 

A, gdzieś tam — ty. I ty. I, tylko ty. Albowiem tylko ty, moja jedyna.

Spadasz na mnie wiatrem

z otchłannych pól. Wiatrem wonnym i tkliwym.

 

Idzie przez rozfalowane żyto uderzeniowy szturm jakiejś tęsknoty. Poprzez kwiaty

i cienie strzępiastych obłoków,

które snują się po tej ziemi ciężkiej…

 

 … w której było coś

jedynie chwilą.

Albo nigdy nie było…

… bądź było, nie będąc wcale…

 

Słyszysz,

jakie to

ciche wszystko?  

 

I w tej ciszy światło nasyca głębię, 

wpadając mi prosto w ramiona rozwarte szeroko na przyszłość.

 

Otulam je. Przytulam. Przygarniam jak kwilące dziecię.

 

Trzymam je tylko przez moment, przez ten krótki moment. Bowiem uskrzydla się

i wzbija strzeliście.

 

Wywija się słowiczym śpiewem

w gałęziach topoli.

Smukłej jak palec na ustach.

 

Cóż takiego

stało się

przed chwilą?

 

To tylko przypomnienie,

błysk sennej iluminacji,

po której stałem się na powrót ślepy niczym pień pochylonego drzewa.

 

Ślepy

bez

ciebie…

 

Jak ten brodaty faun,

co zanurza swoje ramiona w czarnej wodzie.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31)

 

*) Z języka niemieckiego: tęsknota za rozległą przestrzenią, za nieosiągalną dalą.

 

 

 

Arsis

Arsis

(Z cyklu: Określenia)

 

Patrzę. Spoglądam w dal. W tę przestrzeń senną, gdzie bezkres otwiera się cichą rozpaczą.

 

A, gdzieś tam — ty. I ty. I, tylko ty. Albowiem tylko ty, moja jedyna.

Spadasz na mnie wiatrem

z otchłannych pól. Wiatrem wonnym i tkliwym.

 

Idzie przez rozfalowane żyto uderzeniowy szturm jakiejś tęsknoty. Poprzez kwiaty

i cienie strzępiastych obłoków,

które snują się po tej ziemi ciężkiej…

 

 … w której było coś

jedynie chwilą.

Albo nigdy nie było…

… bądź było, nie będąc wcale…

 

Słyszysz,

jakie to

ciche wszystko?  

 

I w tej ciszy światło nasyca głębię, 

wpadając mi prosto w ramiona rozwarte szeroko na przyszłość.

 

Otulam je. Przytulam. Przygarniam jak kwilące dziecię.

 

Trzymam je tylko przez moment, przez ten krótki moment. Bowiem rozwiera się

i wzbija strzeliście.

 

Wywija się słowiczym śpiewem

w gałęziach topoli.

Smukłej jak palec na ustach.

 

Cóż takiego

stało się

przed chwilą?

 

To tylko przypomnienie,

błysk sennej iluminacji,

po której stałem się na powrót ślepy niczym pień pochylonego drzewa.

 

Ślepy

bez

ciebie…

 

Jak ten brodaty faun,

co zanurza swoje ramiona w czarnej wodzie.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31)

 

*) Z języka niemieckiego: tęsknota za rozległą przestrzenią, za nieosiągalną dalą.

 

 

 

Arsis

Arsis

(Z cyklu: Określenia)

 

Patrzę. Spoglądam w dal. W tę przestrzeń senną, gdzie bezkres otwiera się cichą rozpaczą.

 

A, gdzieś tam — ty. I ty. I, tylko ty. Albowiem tylko ty, moja jedyna.

Spadasz na mnie wiatrem

z otchłannych pól. Wiatrem wonnym i tkliwym.

 

Idzie przez rozfalowane żyto uderzeniowy szturm jakiejś tęsknoty. Poprzez kwiaty

i cienie strzępiastych obłoków,

które snują się po tej ziemi ciężkiej…

 

 … w której było coś

jedynie chwilą.

Albo nigdy nie było…

… bądź było, nie będąc wcale…

 

Słyszysz,

jakie to

ciche wszystko?  

 

I w tej ciszy światło nasyca głębię, 

wpadając mi prosto w ramiona rozwarte szeroko na przyszłość.

 

Otulam je. Przytulam. Przygarniam jak kwilące dziecię.

 

Trzymam je tylko przez moment, przez ten krótki moment. Bowiem rozwiera się

i wzbija strzeliście.

 

Wywija się słowiczym śpiewem

w gałęziach topoli.

Smukłej jak palec na ustach.

 

Cóż takiego

stało się

przed chwilą?

 

To tylko przypomnienie, błysk sennej iluminacji,

po której stałem się na powrót ślepy niczym pień pochylonego drzewa.

 

Ślepy

bez

ciebie…

 

Jak ten brodaty faun,

co zanurza w wodzie swoje ramiona.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31)

 

*) Z języka niemieckiego: tęsknota za rozległą przestrzenią, za nieosiągalną dalą.

 

 

 

Arsis

Arsis

(Z cyklu: Określenia)

 

Patrzę. Spoglądam w dal. W tę przestrzeń senną, gdzie bezkres otwiera się cichą rozpaczą.

 

A, gdzieś tam — ty. I ty. I, tylko ty. Albowiem tylko ty, moja jedyna.

Spadasz na mnie wiatrem

z otchłannych pól. Wiatrem wonnym i tkliwym.

 

Idzie przez rozfalowane żyto uderzeniowy szturm jakiejś tęsknoty. Poprzez kwiaty

i cienie strzępiastych obłoków,

które snują się po tej ziemi ciężkiej…

 

 … w której było coś

jedynie chwilą.

Albo nigdy nie było…

… bądź było, nie będąc wcale…

 

Słyszysz,

jakie to

ciche wszystko?  

 

I w tej ciszy światło nasyca głębię, 

wpadając mi prosto w ramiona rozwarte szeroko na przyszłość.

 

Otulam je. Przytulam. Przygarniam jak kwilące dziecię.

 

Trzymam je tylko przez moment, przez ten krótki moment. Bowiem rozwiera się

i wzbija strzeliście.

 

Wywija się słowiczym śpiewem

w gałęziach topoli.

Smukłej jak palec na ustach.

 

Cóż takiego

stało się

przed chwilą?

 

To tylko przypomnienie, błysk sennej iluminacji,

po której stałem się na powrót ślepy niczym pień pochylonego drzewa.

 

Ślepy

bez

ciebie…

 

Jak ten brodaty faun,

co zanurza w wodzie swoje ramiona.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31)

 

*) Z języka niemieckiego: tęsknota za rozległą przestrzenią, za nieosiągalną dalą.

 

 

 

Arsis

Arsis

(Z cyklu: Określenia)

 

Patrzę. Spoglądam w dal. W tę przestrzeń senną, gdzie bezkres otwiera się cichą rozpaczą.

 

A, gdzieś tam — ty. I ty. I, tylko ty. Albowiem tylko ty, moja jedyna.

Spadasz na mnie wiatrem

z otchłannych pól. Wiatrem wonnym i tkliwym.

 

Idzie przez rozfalowane żyto uderzeniowy szturm jakiejś tęsknoty. Poprzez kwiaty

i cienie strzępiastych obłoków,

które snują się po tej ziemi ciężkiej…

 

 … w której było coś

jedynie chwilą.

Albo nigdy nie było…

… bądź było, nie będąc wcale…

 

Słyszysz,

jakie to

ciche wszystko?  

 

I w tej ciszy światło nasyca głębię, 

wpadając mi prosto w ramiona rozwarte szeroko na przyszłość.

 

Otulam je. Przytulam. Przygarniam jak kwilące dziecię.

 

Trzymam je tylko przez moment, przez ten krótki moment. Bowiem rozwiera się

i wzbija strzeliście.

 

Wywija się słowiczym śpiewem

w gałęziach topoli.

Smukłej jak palec na ustach.

 

Cóż takiego

stało się

przed chwilą?

 

To tylko przypomnienie, błysk sennej iluminacji,

po której stałem się na powrót ślepy niczym pień pochylonego drzewa.

 

Ślepy

bez

ciebie…

 

Jak ten brodaty faun,

co zanurza w wodzie swoje ramiona.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31)

 

*) Z języka niemieckiego: tęsknota za rozległą przestrzenią, za nieosiągalną dalą.

 

 

 

Arsis

Arsis

(Z cyklu: Określenia)

 

Patrzę. Spoglądam w dal. W tę przestrzeń senną, gdzie bezkres otwiera się cichą rozpaczą.

 

A, gdzieś tam — ty. I ty. I, tylko ty. Albowiem tylko ty, moja jedyna.

Spadasz na mnie wiatrem

z otchłannych pól. Wiatrem wonnym i tkliwym.

 

Idzie przez rozfalowane żyto uderzeniowy szturm jakiejś tęsknoty. Poprzez kwiaty

i cienie strzępiastych obłoków,

które snują się po tej ziemi ciężkiej…

 

 … w której było coś

jedynie chwilą.

Albo nigdy nie było…

… bądź było, nie będąc wcale…

 

Słyszysz,

jakie to

ciche wszystko?  

 

I w tej ciszy światło nasyca głębię, 

wpadając mi prosto w ramiona rozwarte szeroko na przyszłość.

 

Otulam je. Przytulam. Przygarniam jak kwilące dziecię.

 

Trzymam je tylko przez moment, przez ten krótki moment. Bowiem rozwiera się

i wzbija strzeliście.

 

Wywija się słowiczym śpiewem

w gałęziach topoli.

Smukłej jak palec na ustach.

 

Cóż takiego

stało się

przed chwilą?

 

To tylko przypomnienie, błysk sennej iluminacji,

po której stałem się na powrót ślepy niczym pień pochylonego drzewa.

 

Ślepy

bez

ciebie…

 

Jak ten brodaty faun,

co zanurza w wodzie swoje ramiona.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31)

 

*) Z języka niemieckiego: tęsknota za rozległą przestrzenią, za nieosiągalną dalą.

 

 

 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...