Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                     - dla Belli i dla A. 

 

   - Dla nas te tereny, a teraz kraj - zaczęła Bella - są przede wszystkim latami wspólnej historii. Tam, gdzie była ona dobrą - pozostały czasem, do którego się uśmiechamy. Tam, gdzie mniej - stanowią czas wybaczony. Teraz radujemy się nim: barwami, ciepłem, Słońcem, klimatem. Zielenią i ludzkimi uśmiechami. Sobą i naszą aniołką. Nią co prawda nie codziennie, ale cóż... taka jej natura. Tak sobie wybraliśmy. Taki czas i przeżycia. Dokładnie tak, jak każda z dusz, na każdym etapie rozwoju, urzeczywistniając dane wcielenie.

   - Do ciebie zaś, Olegu, mam jeszcze kilka słów - zwróciła się doń Bella. - Księstwo, z ktorego pochodzisz, w dwudziestym pierwszym stuleciu będzie wielkim krajem. Także obszarowo, zajmując powierzchnię trochę ponad dwukrotnie większą niż nasza Brazylia. Jeśli zaś chodzi o ludność, twoich rodaków będzie sporo mniej niż naszych, ale i tak wielu - sto czterdzieści trzy miliony. I będzie to jeden z krajów, obok naszego - tu uczyniła gest w jego stronę, by pozwolił jej dokończyć - równoważących energetycznie te, których obywatele myślą tylko o dniu codziennym, w tym o zarabianiu pieniędzy. Przez co żyją w ciągłym stresie, co na ich zdrowie wpływa bardzo negatywnie. 

   - Ooo - Oleg zarumienił się z dumy. - O, proszę! - uśmiechnął się do swoich uczuć i do Belli zarazem. 

   - To dla was czas świętowania - przypomniał Jezus z uśmiechem, odczekawszy właściwą chwilę. - Pozwólcie zatem, że wybiorę odpowiednią restaurację, stosowną na takie chwile.

   - Hej Jezusie - zaprotestowała Bella, również uśmiechając się. - My też mamy wybrane miejsce,  do którego chcemy was zaprosić.

   - Wygląda na to, moja droga - Wszechwiedzący roześmiał się wszystkowiedząco - że to kolejny raz, kiedy nasze pomysły są zbieżne. Chodziło wam o "Uaua"*, prawda? - pomimo kończącego zdanie słowa i zaakcentowanego pytajnika raczej stwierdził, niż zapytał. - Ciekawe, skąd wiedzialem, iż tam wam się spodoba.

   - Cóż - Bella przybrała zamyśloną minę - istnieją pytania, na które trudno jest odpowiedzieć... 

   - Chodźmy tam zatem - Jezus zaśmiał się w odpowiedzi. - Gotowi do podróży międzyczasowej i międzywymiarowej?

 

                    *     *     *

 

   - Proponujemy wszystkim - powiedział Mil, gdy po zjawieniu się w Salwadorze i po spacerze staromiejskimi uliczkami weszli już do restauracji i zajęli miejsca przy stołach, z racji strojów wzbudzając zaciekawienie - zamówić lokalną zupę rybną, zwaną moqueca**, do tego zaś ryż i sałatki. Na koniec obowiązkowo po drinku: tu polecamy ten nazywany caipirinha***. Ale oczywiście popatrzcie do kart dań; być może waszą uwagę wzbudzi i zatrzyma coś innego - zakończył.

   Analizowanie menu i namysł nad wyborem dań zajął każdej z osób ilość minut zbieżną z tą, którą powinien zająć. W końcu większość kompanii zdecydowała się na zaproponowane dania. Chociaż była to dla nich nowość, jako że żadne z nich dotychczas nie widzialo - a tym samym nie jadło - ryżu. O wspomnianych zupie i sałatkach przemilczając. Podobnie jak i o drinkach, który ze zrozumiałych powodów jeszcze bardziej rozweseliły słonecznoradosne nastroje. 

Cdn. 

 

* Restauracja o tej nazwie znajduje się w górnej części miasta.

** i *** Obie podane nazwy są autentyczne. 

 

   Salvador, 14. Stycznia 2024

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • przygarnij mnie czule jednym ruchem ręki wśród poezji oplecionej wstążkami zatopionej w palecie czerwieni poprowadź dłoń łagodnie aksamitnym szlakiem rytm oddechu niecierpliwie przerywaj wargami szeptem rozniecaj ogień wilgocią przetkany chłodem szmeru pohamuj fale krwi rozgrzanej obsyp nas brokatowo zanim w noc odpłyniemy skąpani w potoku deszczu rubinowej jesieni        
    • @Jacek_Suchowicz Ślicznie  Rano spoglądam na Czerwone Wierchy.   Pozdrawiam serdecznie  Miłego wieczoru 
    • Zegar urzeka melodyjką i odtworzoną dykteryjką, a dołączone jaskółki są bajką.  
    • myślę o tobie całym ciałem  o niej o nas dzień i noc   płynę za tobą całą sobą  bez przerwy na wytchnienie    świecę srebrem przegubów  otwartego pocałunku    z każdym oddechem uda nabierają drżenia  z każdym zbliżeniem usta czerwieni             
    • Gdybym miał wybierać po prostu nie urodziłbym się nigdy. No, ale gdybym jednak był zmuszony bo karma, przeznaczenie, jakiś bóg; wymyśl sobie powód; to zmieniłbym nie jedno, ale dwa wydarzenia ze swojego dzieciństwa. A już dalej poradziłbym sobie ze wszystkim. No, ale jednak się urodziłem, jednak doświadczyłem i wcale sobie nie poradziłem. Tak mi się kiedyś wydawało, że prę do przodu, że  będzie lepiej, ale życie po wielu latach kazało mi zweryfikować to "wydawanie się".  Gdyby te dwie rzeczy się nie wydarzyły, to...  Rozmyślania przerwała... cisza...  Głucha, niema i mroźniejsza niż arktyczne powietrze cisza.  Ostrożnie przesunąłem palec na spust Raka. Nie odbezpieczam, bo nigdy nie jest zabezpieczony. W tym świecie nie ma czasu na zastanawiania się i ostrzeganie kogokolwiek o intencjach; Albo ja, albo oni, albo zmutowana natura.  Nie otwieram oczu, bo noc jest tak ciemna, że nie widać nic na wyciągnięcie ręki. Staram się nie poruszyć pod plastikowym brezentem, żeby nie zaalarmować nikogo i niczego jakimś szelestem.  Leżę na prawym boku. To trochę niewygodnie, żeby pomóc sobie na czas bronią palną, ale kiedy leżę na lewym to słyszę bicie własnego serca... Taka ciekawostka.  Bardzo uważnie wsłuchuję się w ciszę. Jak to się stało, że nagle nie ma najmniejszego podmuchu wiatru?  Pieprzone zbiegi okoliczności. Nienawidzę tego bo wiem, że to początek kolejnych kłopotów. Zawsze jest tak samo, najpierw jest cisza albo w otoczeniu, albo w umyśle a później trzeba działać i to nie w rękawiczkach.  Jest!  Wyławiam delikatny szelest z głuchego mroku. To nie człowiek, ludzie są bardziej hałaśliwi, ale to wcale mnie nie uspokaja, bo na człowieka wystarczy jeden strzał z broni, ale nie na te bestie! Tak jakby wiedziały, że w smolistej ciemności nie da się celować...  Nie ruszam się. Czekam aż poczuję oddech na twarzy i ten cholerny smród...  Czekam...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...