Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wnętrza drewnianych kościołów…


Rekomendowane odpowiedzi

I.

 

      Kiedy pycha postępowej ludzkości,

Wystrzeliła ku niebu potężnymi chmur drapaczami,

W cieniu rozmaitych transakcji biznesowych,

Wieńczonych rozlicznymi przelewami sum wielomilionowych…

Gdy światem rządzi wciąż Pieniądz,

Wydając niesłyszalne rozkazy ludzkim sumieniom,

Samemu zaś pozostając wiernym diabła sługą,

Służącym bezrozumnie nikczemnym celom,

Nieodwracalnego wyrąbywania lasów prastarych,

By zaroiło się od farm wiatrowych,

Barbarzyńskiego wyburzania katedr średniowiecznych,

By zwolniły miejsca pod płatne parkingi…

 

Gdy sięgające chmur szklane wieżowce,

Warte milionów tak wiele,

Stały się totemem pogoni za sukcesem,

Biznesowych magnatów jedynym w życiu celem…

Gdy szkaradne betonowe gargamele,

Miast urokliwych oszpeciły tak wiele,

A dotknięte przypadkowych przechodniów wzrokiem,

Bezwstydnie obnażają swoją brzydotę…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

Zatopione samotnie w wieczornym mroku,

Skrywają tajemnice minionych wieków,

Niczym pamięć starców obrazy z dziecięcych snów…

 

I strzegą wiernie sekretów przeszłości,

Zaplecionych niegdyś w bieg dziejów ludzkości,

Niczym wielobarwne kwiaty i wstążki,

Pomiędzy drzewce palem wielkanocnych,

 

Niegdyś przed wiekami trwożnie wyszeptywanych,

W kruszących twarde serca sakramentach pokuty,

Przez dumnych i krnąbrnych szlachciców wąsatych,

I przez niepiśmiennych chłopów prostych,

 

Do uszu tych samych siwowłosych kapłanów,

W cieniu drewnianych ścian tychże samych kościołów,

Przez kraty nieistniejących dziś konfesjonałów,

Rozsypanych w proch tchnieniem bezlitosnego Czasu…

  

II.

 

Gdy przed zwodniczymi tezami eugeniki,

Postępowy świat bije pokłony,

Niepomny dziś odwiecznej Mądrości,

Płynącej nieprzerwanie z Przykazań Bożych…

Gdy olbrzymich koncernów laboratoria,

Prowadzą swe wątpliwe etycznie badania,

Nad rozwojem metod sztucznego zapładniania,

Nielicujących z godnością poczętego życia…

Gdy wadliwe, uszkodzone zarodki,

Traktowane bezdusznie jako odpad medyczny,

Bezpardonowo poddawane utylizacji,

Wyciskają z oczu swych Aniołów Stróżów łzy…

 

Gdy ponure gmachy aborcyjnych klinik,

Niczym hale produkcyjne globalnej fabryki śmierci,

Wbrew odwiecznemu prawu natury,

Uśmiercają tak wiele poczętych istnień ludzkich,

Nie dając najmniejszej szansy,

By wybrzmiał noworodków pierwszy krzyk,

Wraz z ujrzeniem przez rozwarte powieki,

Pierwszych w życiu światła odcieni…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

Przechowały w wdzięcznej pamięci tysiące Chrztów,

Naszych nieżyjących już prababek i pradziadów,

Śpiących snem wiecznym w czeluściach kamiennych grobów,

 

Gdy dotknięci Świętego Chrztu łaską,

I otuleni Bożą dobrocią,

Choć nie potrafili władać mową,

Nakłonili swe serca ku niepojętym uczuciom…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

Odmalowujące się w wspomnieniach siwowłosych starców,

Przyoblekających się w szaty tajemniczych snów,

Przy pełniach księżyca po zmrużeniu oczu,

 

Przypominają im w wyśnionych obrazach,

O pamiętnych chwilach z odległego dzieciństwa,

Gdy w majestacie ołtarzy klęcząc na kolanach,

Przyjmowali do swego serca Chrystusa…

                                                                                       

III.

 

Gdy międzymocarstwowe wyścigi zbrojeń,

W sercach władców tego świata starły pokorę,

Krzewioną przez wieki Ewangelii Słowem,

W stareńkich kościołach między prostym ludem…

Gdy wciąż topi się wielomilionowe sumy,

W rozwój kolejnych śmiercionośnych broni,

Mających danemu mocarstwu przewagę zapewnić,

Dając podwaliny jego ogólnoświatowej hegemonii.

I przewagi nad krajami od niego słabszymi,

Trawionymi nowotworem wewnętrznej korupcji,

Niezdolnymi wciąż wytworzyć własnych elit,

By skutecznie państw silniejszych odeprzeć zakusy…

 

Gdy głębokie nuklearne silosy,

Skrywają w swych wnętrzach naddźwiękowe balistyczne rakiety,

Zdolne mocą swych głowic jądrowych,

Ludzkość całego świata na proch spopielić…

Gdy międzykontynentalny nuklearny pocisk ,,Szatan”,

Będący zabawką w ręku Putina,

Jakże straszliwym jest zagrożeniem dla świata,

Władnym historię ludzkości trwale wymazać…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

Skrywają ten najcenniejszy z ludzkości skarbów,

Spoczywające w tabernakulum w złoconym kielichu,

Konsekrowane Hostie Najświętszego Sakramentu,

 

By z czcią przyjmowane z rąk kapłana,

Gdy znów zapętli się historia,

Nie dozwoliły Chrześcijanom popadać w rozpacz,

Gdy w świecie szaleje niejedna wojna,

 

Gdy słyszymy niosące się pogłoski,

O zarzewiach kolejnych konfliktów zbrojnych,

Groźbach obostrzeń wynikających z kolejnych pandemii,

Wciąż nieprzychylnych prognozach dla Polski,

 

Ku wielowiekowym kościołom drewnianym,

Skierujmy czasem trwożne swe myśli,

By jak przed wiekami przodkom naszym,

Także i nam dzisiaj dodały otuchy…

                                                                                                                    

IV.

 

Gdy zaawansowane inżynieryjnie stacje kosmiczne,

Potęgą ludzkiego umysłu stworzone,

By badać nieznane nam galaktyki odległe,

Zapisując tym podboju kosmosu rozdziały kolejne,

Zawieszone na okołoziemskiej orbicie,

Niczym rączkami dzieci skrzące ozdoby choinkowe,

By kolejnych zespołów badawczych wzbudzać uśmiech,

Podobny temu dziecka w Bożonarodzeniowy poranek,

Niczym misternie oszlifowane najkosztowniejsze kamienie,

Przez ludzkość złożone w darze,

Przed staruszka Wszechświata chmurnym obliczem,

Wraz z uniżonym przed jego Tajemnicami pokłonem,

 

Pośród przedwiecznej ciszy kosmosu,

Będąc domem dla dziesiątków astronautów,

Zasłuchane w kolejne hipotezy naukowców,

Tyczące narodzin słonecznego układu,

Nucą sobie nieznane ludzkości opowieści,

O nieistniejących już gwiazdach wymarłych,

W czeluściach tajemniczego wszechświata ukrytych,

Niczym szlachetne kamienie w głębi zdobionej szkatuły…

 

Wnętrza drewnianych kościołów,

W świec trwożnie migocących płomieni półcieniu,

Zasłuchane w szept topniejącego wosku,

Pośród rozgwieżdżonych nocy tajemniczego blasku,

 

Wciąż wsłuchują się w opowieść o tej jednej,

Jaśniejącej u zarania naszej ery Gwieździe Betlejemskiej,

Na starożytnego świata firmamencie,

Nowego rozdziału w ludzkości dziejach będącej zwiastunem,

 

Która wiodła niegdyś mędrców ze wschodu,

Pośród długiej a wyczerpującej podróży trudów,

Ku wielkiej ludzkości Tajemnicy poznaniu,

O Przedwiecznego Boga ziemskim wcieleniu,

 

By przed obliczem Bożej Dzieciny,

Z czcią ofiarowali swe dary,

Blask złota, aromat kadzidła, gorycz mirry,

Oddając zarazem swe uniżone pokłony…

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Polecam także łaskawej uwadze mój wiersz zatytułowany ,,Płoną cerkwie na Ukrainie".

 

Edytowane przez Kamil Olszówka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką  i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. "

 

Ale drewniane kościoły są pięknym świadectwem sztuki!

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...