Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

 

 

istnieje rodzaj

bólu

nie może wyrazić słowo

 

 

początek października 2023 r.

 

 

początek marca 2024

 

 

 

umarłam

 

 

 

 

 

 

to nic że ja

nic się przecież nie stało

ktoś słabszy musiał umrzeć

 

 

 

 

 

 

to tylko pękło moje serce

to posklejane serce rozpadło się

 

 

 

 

 

 

nie potrafię krzyczeć

nikt nie krzyczał za mnie

nikt nie krzyknąłby za mnie

jestem tylko ciszą

 

 

 

 

nic nie znaczącą ciszą

 

 

 

 

kroplami łez

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

nikim

 

 

 

 

 

 

zbyt zwykła by żyć

 

 

od dłoni wzniesionej ku światu

od inspiracji

 sercem

nadzieją

że na tym świecie istnieje

 

 

coś jeszcze

 

 

skleiłam serce

 

 

z milionów ran

 

 

 

 

pozbawiona marzeń

słów snów dni

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

to nic że ja

 

 

ktoś słabszy

 

 

umrzeć musiał

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

tamtego wieczoru

niczego nieświadoma

 

otworzyłam dłoń wzniesioną ku światu

 

umarłam

 

 powoli

łzy okryły cały pokój

uklęknęłam przed lustrem

 

 

 

zwinięta w kłębuszek

 

nie wierzyłam

 

nie rozumiałam

 

 

 

 

 

 

płakałam

 

 

zwinięta w kłębuszek

 

 

 

 

 

 

 

 

 

płaczę

 

 

 

 

 

   *

 

 

Ten deszcz cicho głaszcze

Przesiąknięta smutkiem

Nie potrafię wstać

W moich oczach mieszka smutek

Tęsknota

Cisza

Ja zawsze już będę kolorować łzy

Zbyt słaba by żyć

 

Będę światłem dla słabych

Wskazówką dla zagubionych

Drogowskazem dla kruchych

 

Tylko znów muszę uwierzyć, że warto jest żyć

Tylko znów muszę uwierzyć, że warto jest żyć

 

 

 

 

***

nie chcę się szczycić,

nie chcę, by kłaniano mi się z góry

nie chcę, by ktokolwiek czuł się lepszym, gorszy,

nie chcę informować świata i zapewniać, że

nie chcę, by zawiedli mnie ci, którzy nie powinni

nie chcę uwierzyć, że mnie zawiedli

nie chcę widzieć satysfakcji

nie chcę widzieć, gdy ktoś pokazuje, kim jest

nie znam miejsca by oddychać,

chcę szanować każdego,

czym w takiej chwili jest szacunek do człowieka

nie chcę cierpieć, patrząc na to dookoła

 

kiedy każdego rana staję na krawędzi świata 

kiedy przekładam tysiąc razy każdą rzecz

nie mam co na siebie włożyć

 

 

 

 

 

 

 

 

*

 

 


 

szukałeś gdy ja byłam tu

odebrano mi głos możliwość przemowy

wpajając Tobie same nieprawdy

 

byłam jestem zawsze będę uczuciem

treścią ksiąg

wystarczyło byś odnalazł mnie

 

nie wiem jak mam dalej żyć

nie wiem w którą drogę teraz iść

nic nie widzę

nie wiem jak mam teraz żyć

nie wiem po co żyć jak żyć

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

*

 

 

każdego dnia

wśród ulic

pozostaje mi wierzyć

odnajdziesz mnie

moje życie jest martwe

tak bardzo

proszę byś mnie znalazł

 

 

 

 

 

codziennie otrzymując stałe porcje bólu

upokorzenia szat

moje serce pękało rozkrwawiało się

 

*

 czytałam

  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

zabijał duszę słowem każdego dnia

zakaz zbliżania komentarze

wypełniają moje myśli

wszystko w jednym celu

balsamowanie życia wskrzeszanie

pozamykanie szuflady

wyzbycie uczuć

od jego słów stałam się martwa

martwa leżałam bez sił życia

straciłam życie i zdrowie 

kiedy uczyniono to, czego się pragnie

                decyzja podejmowana wbrew woli

można nakazać nawet zdusić co się czuje

mieć podziw dla aktorstwa serca

do jakiego stopnia można się posunąć

by na siłę zmusić i dopiąć swego

 

 

 

 

*

 

codziennie otrzymuję stałe ilości bólu

upokorzenia szat

szat sukcesu w życiu osobistym

w zamian za serce moje

 

moje serce mijając to

pęka rozkrwawia się

przestałam się uśmiechać

nawet przez łzy

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ból nie jest chwilą

 

smutek straszny

nie umiem już płakać

 

uwielbienie przemocy

 

 zostałam sama

 

 

 

rany

krew rozlana

 

 raduje

 

wielbi krzywdzących

 

 

nie ma empatii

prawdziwej

 

 

krzywdzić

 

można jak tylko się chce

obiecywać codziennie

 

nie wzejdzie już słońce

planować ból łzy

 

 

 

tylko skrzydło aniołów

przytula w ciszy nadzieję

 

w tym świecie kamiennym umieram

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

krzywdy niezliczone

piekło lat kilku

 

 

uśmiercili

 

rozlewają się

ból zadany najokrutniejszy

 

 

odebrali

zdrowie spokój

marzenia duszę

do szczęścia prawo

 

 

ból

nie potrafię oddychać

spać

 

słów

łez

myśli

 

brakuje mi

 

 

wykrwawiali

połamane serce

nadzieję umierającą

 

w tej ciemności bez skrzydeł

trwał bezkres

agonii

 

tylko skrzydło aniołów

przytuliło nadzieję

 

 

 

 

 

tak wiele zła jest czynione

odebrano wszystko

odbierane wszystko

 

śmiech drwina

wspólna krzywda jednoczy

 

drwiący śmiech

nowe pomysły co chwila

 

głośna reakcja czy brak

wyzwala zło

 

nikogo nie ma

nie widzi nikt


lęk i ból cieszy

sama czasem tylko promień słońca

nigdy nigdzie nie odeszłam

 

płaczę

sama wśród otaczającej

nieskazitelności tak wielu nieprawdziwej

z każdą godziną tam

 

gdzie dosięgają moje oczy

 

tak wiele zła

Ludzie nie mogą czynić z innych Ludzi

Niewolników

 

 

 

 

w ich sercach drwina

zjednoczeni się śmieją

 

do siebie planują oznajmiają

możliwości rzeczy takie tu tylko

 

zrzucili na podłogę chodzili

skakały biegali

w pełnym

uśmiechu

 

a ja ze łzami w oczach duszy

   sercu

martwa na tej podłodze

   umierałam

 

jak wiele niewyobrażalnych krzywd

można uczynić

 

już wiem

 

 Największym Sercem

Poświęceniem

jest oddać Życie za Życie

 

 gdybym mogła wypłakać

za całe cierpienie łzy

 

tylko promienie światła

w ciemności widzą są

Nadzieją

 

bez promieni światła

serca Twojego

Nadziejo

nie mogę

nie potrafię żyć

 

 

 

 

 

 

te słowa są najpiękniejszymi

Ludzie co Serc pisanie

 

Serca piękne czynią

Serca piszą sercami są pisani

 

obiecałam Światu tym razem

nie dam się odseparować

 

nigdy ludzkiemu złu żadnemu

nikt nie ma prawa wybierać

za innego Człowieka zniewolić Życia

 

nakazać Żyć jak chcą

zamieniać Życia w piekło

 

 

choć życie moje jest smutne

bez sił patrząc w ciemność nieba leżałam

latami w ubraniu do rana

każdego wśród łez

 

skrywając wszystko w twarz śmiejąc

przebrani mijali

 

teraz nie wiem

jak żyć wśród Nich

naprawdę nie wiem

w oczach mam łzy

z sercem co wybacza krzywdy rany

gdy wyrzutów sumienia nie czuje Nikt

 

szantaże drwiny prześladowanie

bez promieni światła zjednoczone piekło

 

ten Świat obleczony w ciemność

boi się jedynie promieni słońca wielu

 

Nadziei serca piękne sercami są pisane

Nadziejo zawsze

czekałam czekać będę

 

 

 

 

Bez promieni światła tylko ciemność

Te promienie jasne skrzydła

Świecące w ciemności

Pozostaje mi wierzyć na świecie

W dobrych ludzi że istnieją gdzieś tam za życia mgłą

Bez tej wiary nadziei moje życie

Jest martwe

 

Serce to niepotrzebnie bije

Jedyne co jeszcze we mnie żywe

Dlaczego tak nieśmiertelne jest

Po co

 

Jestem tylko mgłą z ulicy

Dusza i ciało umarły dawno

Z tak silną depresją

Nie mogę i nie powinnam pisać

 

Świat ma rację

Nie pasuję do innych by na nim żyć

Jestem tylko niepotrzebnym zmartwieniem

Beze mnie byłoby wielu łatwiej

 

Spokojnych Świąt Świecie

By dobro nigdy nie okazało się

Niepotrzebne

 

 

 

anioły oświetlające ciemność

świetliki gwiazdy

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

wymawiając szept próśb

w ciszy o anioły

na nocnym niebie

szukałam serca uczuć dobra

skrzydła dotykają serca

światłem dobroci

życiem nadzieją

 

tak wiele smutku sprawiło że

przespałam godziny wszystkie

łzy ułożyły mnie do snu

z pięknym wyglądem sen i smutek łzy

wkrótce zabrano mi ostatni powód

by codziennie jeszcze wstawać

pochyliłam głowę

ciemność przestrzeni

rozrastała się oplatając

drzewa kwiaty słońce

wśród ciemności

uczyłam się żyć

tam nastała noc

wymarło we mnie wszystko

prócz bijącego serca

nadmiar smutku zabrał mnie

w noce dwie tam i we mnie

 

teraz jest światło

promienie dotarły tam

słońce oświetliło ciemność

i do mnie

szeptem proszę gwiazdy by nigdy nie

gasło

 

we mnie jest jeszcze tak mało sił

leżę wstaję powoli

pośród nadziei

składam smutek w radość

kolory nieśmiało przechodzą przez mgłę

szeptem proszę gwiazdy

by światło z nadzieją już nigdy nie gasło

 

 

 

 

 

 

zwracam się w ciszy do gwiazd

gdy otulam

mijam skrzydła aniołów

za dobre ich słowa za dobre myśli

 

tak wiele uczyniłabym

słowem

bez słów

aby móc rozmawiać

spojrzeć w oczy

gdybym mogła najbardziej

z krzywd bólu smutku

wszystkie otrzeć łzy

 

szkło i mur przebić

proszę jak mam

 

 

 

 

 

boję się że

nic mnie już nie czeka w życiu

to co jeszcze kiedyś wypełniało moje życie

myśl że kiedyś

szczęście będzie trwało dłużej niż chwilę

niż dzień

nie wiem czym jest szczęście

nie zaznałam go nigdy

 

 

 

kiedy jest się samotnym wśród Innych

dni przestają być promieniem słońca

uśmiechem kroplą rosy

iskierką wschodu

nic nie cieszy

życia sens się rozkrusza

światło gaśnie w oczach

kropelki oceanów

jest się zmartwieniem

ciężarem

 

by świat pełen był dobroci

dla utrapionych smutnych

co tak długa zima zatrzymała

kryształki w nich życia

słońce dosięgło sercem swoim

ogrzało ciepłem nadziei przywróciło

życia sens

odegnało zło całe

zachody słońca ze smutku

 

 

 

 

 

11 października 2011r

Wrastam w ornament na słowach

mroźne poranki

w zimnie  moich oczu

Zamykam świat w zabłąkaną ciszę

 

Trwam  każdą chwilą

przez palce liczę

krople oddechu spoglądającego

Przez  oczy

 

Nieświadomie zbieram z poduszki

intuicję

a strach zabiera ostatnią

Minutę  mnie

 

Nie mam już nic A wszystkie moje kropki

Przybliżają  mnie w  podróż

Do początku końca

Nie istnieję już  materialnie.

21:21

 

 

7 grudnia 2013 r.

 

nie wiem czy to

serce

niekobiece

nierównomierne

nieświadome

cierpienia

lęku

naiwne

nie wiem czy kiedyś

odnajdzie swoje miejsce

 

24.02.2015

Zastygły deszcz

Przysiadł na oknie

Płatkiem śniegu

Udekorował pejzaż

Na zawsze

Zbyt  młody

 

 

 

 

 

 

Okruszki życia

Światło przytuliło promieniem

 

Sercem dobra

Co nie zgasło

Pod tym samym

Niebem

 

Z kropli deszczu

 

Dobrem które

Czuć przez słowa

Oceanu

 

 

 

 

Tam gdzie patrzę w niebo

Światła dotykają dno oceanów

Nie wszystkie krople nocy otarły się

Jeszcze przez światło

Obiecała cierpienie

Znów dla radości własnej

Ocieram smutek serce powoli

Składam dłonie do

świetlików nocy

 

 

 

jak bardzo jestem silna

z ilu kryształków jest dobro

dni takie same

trwa podobno

gra się to okaże

jeszcze serce

wciąż bije

niechciane przez ciemność

 

czasem wpadną promyczki

na krótką chwilę

rozrasta się ciemność

za anioły rozmyślam

z tęsknotą o aniołach

wśród smutku sama

wśród tłumu tylko

moje promyczki przytulają

mnie skrzydłem

jeszcze nie mieszczą moje myśli

ciemności serc

 

 

 

 

wśród deszczu płaczę

 

kroplami płynę

pośród ciemności

serc kapituły

 

członkinie nocy

drwią ze mnie

kolorami

 

skąd wiedzą

jakie będą

 

śmiech uśmiech

zadowolenie

wyniosłość ubarwienie

 

wygrana wyrachowanie

chwalenie umacnianie

wyższość bezduszność

sukces

 

a ja naprzeciw w deszczu

łez

 

 

wiedzą

jestem kim

od zawsze

 

wskazałam

wiem jestem kim

dla mnie

jest

 

 

zapadła cisza zmartwienie

kapituła najbliższe

ręce znów podają

wzajemne

 

dla nich miałam

nigdy nie wiedzieć

 

bym tylko nie była

ile krzywd uczynili

 

 

pod dachem

cicho siedząc

krople spływały

po mnie smutek łzy

 

 

 

 

 

 

stoję w deszczu

kroplami spływa po mnie

zieleń wszędzie

drzew kwiatów życia

moje serce przemięka do szpiku

wiedzą o tym a ja

w ulewie stoję naprzeciw

 

Stoję naprzeciw im

Wierzącym we własny wpływ

Na nie swoje życia

Stoję naprzeciw im

Z moim własnym zdaniem

Że każdy jest równy

 

Nikt nie wybierał w ich życiu

dowolność mieli

w swojej drodze do szczęścia

prywatnym świecie

mam już siłę naprzeciw

ubarwionym

rzucającym ukradkiem

uśmiech drwiący

 

Stoję naprzeciw kapituły

Najbliższej najbliższym

Nikt nie zrywa kontaktów

Nie reaguje na krzywdy

Gdy wszystko oświetla jasność

Bez skrupułów naprzeciw

Rozmawiają o przesuwanej ścianie

Szufladach niezwykłych

Sekretnych ubraniach tarasach

Zmywaniu podłogi

mojego życia

 

Zawsze wtedy wybiegam

Przemoknięta do serca

szpiku

 

stoję naprzeciw im

krzywdom

jestem moim życiem

 

 

moje serce jest silne

nieśmiertelne

można je

bardzo zniszczyć

na przekór wszystkiemu

złu żyje naprzeciw bije

zawsze

 

 

 

 

 

 

nie wolno było sobą być jak zawsze

to co trzymało przy życiu

za ładne było wzniecało

do działań wzbudzało złość

konkurencją było

 

dla tych kropel moich łez

których było już tyle

czułam się gorzej

 

określali wprost

wyglądać jak

nie wyróżniać się

 tylko nie sobie

 

co trzymało przy życiu

wzbierało w nich złość

zmuszone było umrzeć

 

 

Władający życiami

przebudził się

Znów Kapituła

Nie zauważyłam

 

Wszystko

miłe

Dokładnie jak

codziennie słyszę

 

Poczekam na kwiaty

choćby zasuszone wątłe kruche

niedobarwione

 

Nawet gdyby miałyby być

Po śmierci mojej

Nie pozwolę by władał

Umysłami

Jestem silna

 

Moje serce jest silne

Na przekór temu co złe bije

Choćby je zatapiać

Zniszczyć pokruszyć

Jest silniejsze

 

 

 

 

 

 

Jestem

Różo pustyni silna

Muszę być

na tej pustyni tam gdzie niegdyś

światło urosło

w skrzydła

Momentami zaczęło się zmieniać w

Ciemność

Przeszyła moje serce

Poczułam lęk rzuciły się wspólnie

piaski zaczęły szantażować

na samą bezbronną odrzuconą

Szukałam skrzydeł na próżno

Nastała noc zimno

Dlaczego musiałam zwątpić

W bezinteresowną pomoc

Dlaczego najważniejsze jest

Wystraszyć wyrwać czyjeś serce

nie było nikogo gdy znów

obiecali mi śmierć

 

 

jestem silna

 

 

To serce naprzeciw temu co złe bije

To serce jest nieśmiertelne

Może cierpieć może być deptane

Może być odarte z godności

Lecz bije na przekór temu co ciemne

To serce bije w ciemności

Inaczej nie potrafi

 

 

kolejne dni szantażu znęcania

sprzedali między siebie prywatność twą życie

rozdzielili wciąż między te same piaski

stworzyły się nagle nowe piaski niektóre zbudziły

nie może być krystalicznej

byś nigdy oceanie nie odszedł bez własnej drogi wyboru

bo ty jedno życie wyboru nie masz

i ma siedzieć cicho i tak ma być jak pustynia chce

głośno wyrażano do siebie zabrakło pomysłu

wiary że uda się przerwać

wyciągnęli prywatność

 

przedstawienie na forum wtajemniczeni wiedzą co chodzi

piasek nade mną o tym co w butelce już

nie wiedziały co zrobić

piaski burzy piaskowej

wszystkie co krzywdziły w zmowie

straciły nadzieję zagroziły oceanowi

sprzedaż wszystkiego wydając

żadnych wartości

wciąż te same wciąż ci sami

kamienie i piach

teraz będą sprzedawać prywatność

barwić w to co będzie

kolejne dni szantażu znęcania gdy zaczną wychodzić

głosić będą pomówienia

 

 

odarte ze wszystkiego

wśród łez serce

jest nieśmiertelne

gdy wszystko wokoło umarło

wśród tej pustyni

żyło za mnie kiedy nie żyłam

moje serce

które miało nie żyć

 

moje serce jest nieśmiertelne

 

 

Tam gdzie jestem serce jest siłą przeciw nocy

Wieczory są najtrudniejsze, jak święta, odpoczynek. Rzadko nie wypełnia ich sen. Są smutne, puste, składają się z łez.

Lecz jeszcze trudniejsze są dni na pustyni, która zabrała brutalnie wszystko. Pustyni, co nie widziała tego, że to serce bije, jest nieśmiertelne. I ta siła najwartościowszy oceanie, by nie pozwolić, żeby inni ludzie nigdy więcej nie decydowali o słońcu, mam ją, ponieważ to serce bije.

 

 

moje serce jest nieśmiertelne

jest zbiorem gwiazd nocą zaginionych

zamknęli je w klatce

w ciemności bez wody bez równych szans bez szans

by działa się ich wola

 

przebrani

na środku pustyni

stoję naprzeciw im

tym sercem

 

to serce zawsze pójdzie

za oceanem sercem

 

 

 

 

 

Łzy nocy

 

nie chcę tam być tam się tylko umiera

uśmiercana

na tysiąc sposobów

nie wolno nic nie mogę czuć

 

leżę na podłodze

wszyscy chodzą

nie mam prawa

do pięknych myśli słów

 

mój dzień nie jest miły

zaczyna się pobytem wśród sosen

samej kilka dni

 

Edytowane przez trędowata. (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny…   Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł…   Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw.   I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa…   Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności,   A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi.   Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali,   Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań…   Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych.   A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca.   Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii.   Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote…   Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany…   Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości,   Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek…   Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…      
    • muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia
    • Jakoś tak posmutniałam  Dla mnie to nawet siłaczka  Pozdrawiam serdrcznie 
    • Bez słownika nie rozłożę

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...