Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

From the series "Translating the untranslatable" Z serii "Tłumaczenie nieprzetłumaczalnego" 

 

Poem of 1961 by Inna Goff
Wiersz z 1961 r. przez Innę Goff
Music of 1966 by Jan Frenkel
Muzyka z 1966 r. przez Jana Frenkla

AUGUST AWGUST ŚIERPIEŃ

 

"August". Sung by Nina Brodskaya. Video sequence from the film "Life on Holidays" ("Iz zhizni otdykhayushchikh"), 1980, featuring Zhanna Bolotova and Regimantas Adomaitis. Piosenka "Sierpień" śpiewana przez Ninę Brodską.*) Materiał wideo z filmu "Iz żyzni otdychajuszczich" ("Z życia urlopowiczów"), 1980 r. , z udziałem Żanny Bołotowej i Regimantasa Adomajtisa 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Young Inna Goff

Młoda Inna Goff

 

The poem "August" was the first professional poem written by Inna Goff. Prior to that, she was the author of the frivolous amateur  poems. Wiersz "Sierpień" był pierwszym profesjonalnym wierszem napisanym przez Innę Goff. Wcześniej była autorką frywolnych wierszy amatorskich.

 

Autumn's soon, behind windows there's August,
Shrubs turned dark with the rain in the streets.
And I know your love of me's foremost,
It's as much as was mine in the Spring.
(var.: As was mine for you /early in Spring [once in the Spring/once 'n early Spring])

 

Skoro osień, za oknami awgust,
Ot dożdia potiemnieli kusty.
I ja znaju, szto ja tiebie nrawluś,
Kak kogda-to mnie nrawiłsia ty.

 

Wkrótce jesień, za oknami sierpień,
Od  deszczu pociemniały krzaki.
I wiem, że mnie lubisz
Tak jak kiedyś cię lubiłam.

 

Not in vain that your longing consumes you,
Not in vain you feel sadness with me,
Since in August perhaps never comes true
What is used to come true in the Spring.

 

Nie naprasno toska tebia głożec,
Nie naprasno ty grustien so mnoj,
Widno, w awgustie sbyca nie możec,
Szto sbywajeca ranniej wiesnoj...

 

Nie na próżno zagryza cię tęsknota,
Nie na próżno jesteś smutny razem ze mną,
Widać, że w sierpniu nie może się spełnić to,
Co się spełnia wczesną wiosną...

 

Behind windows, there redden the rowans,
Rain incessantly knocks on the panes ...
What a pity there happens a grievance
Our heart can't so easy forget...

 

Za okoszkom krasniejuc riabiny,
Dożd' [doszcz] w okoszko stucic biez konca...
I kak żal, szto inyje obidy
Zabywać nie umejuc sierca...

 

Za okienkem rumienią się jarzębiny,
Deszcz bez przerwy puka w okno...
A jaka szkoda, że niektóre  urazy
Serca nie mogą zapomnieć...

 

So why does your longing consume you?
So why d'you feel sadness with me?
Can't in August come true what is used to
Come true early in Spring, in the Spring?

 

Otciego że toska tiebia głożec,
Otciego ty tak grustien so mnoj,
Razwie w awgustie sbyca nie możec,
Szto sbywajeca ranniej wiesnoj?

 

Dlaczegóż smutek cię zagryza?
Dlaczegóż  jesteś ze mną taki smutny?
Czy nie może się spełnić w sierpniu to,
Co spełnia się wczesną wiosną?

<1961>

 

"August". Sung by Aïda Vedishcheva. Piosenka "Sierpień" śpiewana przez Aïdę Wiediszczewa *) 

 

*) Nina Brodskaya and Aïda Vedishcheva, USA, are the former Soviet pop stars. Nina Brodskaya i Aïda Vedishcheva ze Stanów Zjednoczonych to dawne radzieckie gwiazdy muzyki pop.

 

Nina Brodskaya and Alexandre Zhurbin in the USA in 2009. Nina Brodskaja i Aleksandr Żurbin w USA w 2009 r.

 

From Nina Brodskaya's book "A troublemaker" (in a later edition, the singer called it "The Naked Truth About Pop Stars"): "I remember how during one of my visits to the Frenkels Jan Abramovich took out some kind of song clavier and said: "Nina, I have a song that a philharmonic singer sang two years ago. The song was once broadcast  on the radio, but, unfortunately,  remained unnoticed. If you like it, you can sing it with the Adi Rosner's Orchestra".

 

 

He played the song, and I began to jump and clap my hands, exclaiming with amazement and delight: "Jan Abramovich, this is an amazing song !!!" He looked at me with surprise..."

 

 

Z książki Niny Brodskiej "Chuliganka" (w późniejszym wydaniu piosenkarka nazwała ją "Nagą prawdą o gwiazdach popu"): "Pamiętam, jak podczas mojej następnej wizyty u Frenkelów Jan Abramowicz wyciągnął jakiś clavier i powiedział: "Nino, mam piosenkę, którą dwa lata temu śpiewała filharmoniczka. Piosenka została raz puszczona w radiu, ale niestety nigdzie nie poszła. Jeśli ci się spodoba, możesz zaśpiewać ją w orkiestrze Adiego Rosnera.

 

 

Zagrał ją, a ja ze zdumienia i zachwytu zacząłam skakać i klaskać w dłonie, wykrzykując: "Jan Abramowicz, to niesamowita piosenka!!!" Patrzył na mnie ze zdziwieniem..."

 

Jan Frenkel with Anna German

Jan Frenkel z Anną German

 

"August" is a female song, an appeal to a lover with the gentle reproaches. The minor row, the harmony of the diminished seventh chord, as well as the unhurried meditations of the accompaniment triplets, the initial colloquial intonation - a slump of a wide interval, a sigh ... a long pause, as if gathering strength before the next phrase. At the same time, the image is in  development, and each stanza of the song is a certain phase of the heroine's state.

 

"August". Sung by Nina Pantelejewa. Piosenka "Sierpień" śpiewana przez Ninę Pantelejewą.

 

"Sierpień" to piosenka kobieca, apel do kochanka z delikatnymi wyrzutami. Rząd molowy, harmonia zmniejszonego akordu septymowego, a także niespieszne medytacje triol akompaniamentowych, początkowa intonacja potoczna - spadek o szeroką interwał, westchnienie…długa pauza, jakby siły zbierały się przed kolejną frazą. Przy tym wizerunek jest w fazie rozwoju, i każda strofa piosenki jest pewną fazą stanu bohaterki.

 

"August". Sung by Maria Loukach. Piosenka "Sierpień" śpiewana przez Marię Łukacz

 

A male cover of the female song by Valery Siutkin. Męski cover tej kobiecej piosenki przez Walerija Siutkina.

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

I've posited that photo of Frenkel with Anna German above not in vain. She sang his songs too. Nie na próżno zamieściłem powyżej zdjęcie Frenkla z Anną German. Śpiewała też jego piosenki.

 

Anna German was a performer of  the song "Snova vetka kachnulas" ("Again the branch swung back") by Inna Goff and Jan Frenkel. Anna German wykonywała piosenkę "Snowa wietka kaćnułaś" ("Gałązką znów drgnęła"), której autorami są Inna Goff i Jan Frenkel.

 

The song "Snova mamin golos slyshu" ( "I hear my mom's voice again") by Jan Frenkel to the words of Igoria Szaferan being performed by Anna German. Piosenka "Znowu słyszę głos mojej mamy" przez  Jana Frenkla do slów  przez Igoria Szaferana w wykonaniu  Anny German.

 

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...