Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Jutro idę na pocztę, otrzymałem przedwczoraj awizo, są dwie możliwości: od administracji w sprawie niedopłaty lub z wydziału zasobów lokalowych - dodatek mieszkaniowy, jak pani wie: nie jestem pasożytem i nie korzystam z opieki pomocy społecznej, a potem pójdę z mamą na pizzę - mama mi kupi i miłych snów...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Tak, zwierzęta i dzieci wyczuwają dobrych ludzi, jestem wujkiem Olka, Zuzi i Maji - to dzieci mojej siostry - Agnieszki, mój brat też nie ma dzieci, chociaż ma dziewczynę - Agnieszkę - jest ona bardzo ładną i wrażliwą blondynką o ostrych genach słowiańskich, jasne: też nie mam dzieci - wyszło jak wyszło...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Długo ich nie widziałem, to znaczy: Olka i Zuzi - to już nie są dzieci - urodzeni w Polsce, natomiast: Maja na świat przyszła już w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii - nigdy jej nie widziałem, jestem jeszcze ojcem chrzestnym Czarka (chrzest) - syna mojego kolegi i mojego brata - Jakuba (bierzmowanie), dziś w autobusie rozmawiałem z mamą o rodzinie i jednocześnie - z babunią, a niby o czym miałem rozmawiać?

 

Łukasz Jasiński 

 

@violetta

 

Niech pani przestanie straszyć dzieci wojną, a współczucia nie potrzebuję, najprawdopodobniej jestem ojcem kilku dzieciaków - miałem dużo romansów, najważniejsze, iż przekazałem zdrowe i silne geny słowiańskie.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

A powiem coś pani: moja siostra i jej narzeczony są brunetami, a Olek i Zuzia - naturalnymi blondynami, więc? Jeśli chodzi o wojnę - nie będzie żadnej wojny, otóż to: Donald Trump i Władimir Putin - nie są szaleńcami, pierwszy to biznesmen, drugi: były oficer KGB - to są zimni pragmatycy, szaleńcem to jest ukraiński żyd - Wołodymyr Zełeński - na Ukrainie po katastrofie w Czarnobylu - wciąż istnieje strefa zamknięte (prawdopodobnie będzie zamknięta przez kolejne trzysta lat), dalej: w Japonii - nadal żyją ludzie genetycznie napromieniowani i fizycznie pełni nienaturalnych zniekształceń i jak na zdrowy rozum - to żaden interes jest użyć głowic jądrowych, acha, ci, którzy zrzucili bomby atomowe na Japonię - w osamotnieniu popełnili samobójstwa...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński widać, że się nudzą ci przywódcy. Każdy coś chce nowego dla siebie. Myślę, że na nic nie będą zważać. Chiny są dla nich potęgą, małpują wszystko, a oni też chcą dorównać w innej postaci, a może w takiej samej. Amerykanów interesuje dolar, chcą, żeby był używany wszędzie. Itd 

Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Trzeba obserwować geopolityczne ruchy taktyczne i jeśli miałoby w Polsce dojść do wojny - pierwsi uciekają ludzie najbogatsi, jak widać: nikt z Polski nie ucieka - wszyscy walą do Polski oknami i drzwiami i oknami, dodam bardzo ważną rzecz: zanim wybuchła wojna na wschodzie Polski - Narodowy Bank Polski zdążył siedemdziesiąt pięć procent rezerw złota zabezpieczyć w Banku Anglii i Federalnej Rezerwie Walutowej, nomen omen: dlaczego nie w Europejskim Banku Centralnym, Banku Światowym i Międzynarodowym Funduszu Walutowym? Te rezerwy złota: należą do pani i do mnie - do wszystkich Polek i Polaków i Obywateli Polskich, otóż to: gdyby teoretycznie wybuchła wojna w Polsce - dzięki zabezpieczeniu rezerw złota - mielibyśmy za co odbudowywać naszą Ojczyznę - Polskę, proste i logiczne?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

A jeśli chodzi o grupę krwi: mam B- i to w praktyce oznacza, iż jestem dawcą - tylko około osiemnaście procent Polaków ma taką grupę krwi, otóż to: grupy krwi - AB i A - to biorcy, natomiast: B i O - to dawcy, nie będę wnikał w szczegóły - moja najbliższa rodzina wraz z całym rodzeństwem - to w dziewięćdziesięciu procentach dawcy, podam tylko grupę krwi świętej pamięci mojego ojca: O+ i tyle na temat...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Przecież nie myślę o założeniu rodziny, a zresztą: jest pani nienormalna - bardzo chora psychicznie, najpierw pani mówi: dzieci cię lubią, aby za chwilę - masz bardzo małe szanse na dziecko, de facto: jest pani zboczona i zasługuje pani na eutanazję, powiedziałem: jestem ojcem kilku zdrowych i silnych dzieciaków, jeśli pani ma zamiar wmówić mi jakiegoś katolickiego bachora ze strony samotnej matki - dupodajki - nie tędy droga, otóż to: in levati dal cazzo, cagna! A samotność daje wolność, której pani nie ma, nigdy nie miała i nigdy nie będzie pani miała!

 

Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Dawca to żywiciel, a biorca - pasożyt, tak więc: in vitro, bank plemników i oddawanie krwi - odpada, bo: jest to granie na jedną stronę - życie cudzym kosztem, zresztą: po co ja marnuję czas dla takich idiotek jak pani? Głosowała pani na Nową Lewicę, także: była pani na wakacjach w Grecji na koszt podatników i jest pani donosicielką, tymczasem: jaką grupę krwi ma pani, więc?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

I wyszło szydło z pani worka, de facto: jest pani samobójczynią na raty i ma pani trzydzieści różnych tożsamości - każdy obcy element kulturalny zaakceptowała pani, stąd: od początku mówiłem - nie jest pani Słowianką, tylko: Polką z obywatelstwem polskim i nic więcej - destrukcyjnym i demoralizującym - dysfunkcyjnym pasożytem energetycznym - iście wyjątkowo toksycznym, jeśli chodzi o pani zegar biologiczny - sama pani sobie na własne życzenie - zniszczyła go...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...