Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

From the cycles  "Master class: how to start a novel", "In the genre of sublimated fetishism", "New sentimentalism" Z cykli  "Klasa mistrzowska: jak rozpocząć powieść", "W gatunku sublimowania fetyszyzmu", "Nowy  sentymentalizm"

 

LA BURATTINA, OR A TROUBLE FROM THE TENDER HEART

LA BURATTINA, CZYLI KŁOPOTY Z CZUŁEGO SERCA

 

In a downtown's  huge shopping center on one Friday evening I dropped into its top floor, which occurred to be practically empty, and while roaming around in-between the windows of chic, expensive boutiques, my  gaze met with a gaze of the eyes full of grief and desperation.

 

W wielkim centrum handlowym pewnego piątkowego wieczoru wszedłem na ostatnie piętro, które okazało się prawie puste, i kiedy chwiejałem się między oknami szykownych, drogich butików, moje grzeszne spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem oczu pełnych smutku i rozpaczy.

 

She stood in a group of the wooden dolls similar to her, human-sized female mannequins, but unlike them, her huge eyes shone with resentment. She alone stood naked, all the rest were very dressed elegantly and with a considerable taste. Big-eyed, she was innocently guilty, indecently standing out with her wooden nakedness.

 

Stała w grupie drewnianych lalek takich jak ona, żeńskich manekinów wysokości człowieka, ale w przeciwieństwie do nich, jej ogromne oczy błyszczały z urazy. Ona sama stała naga, cała reszta była bardzo elegancko i ze sporym gustem ubrana. Wielkooka i niewinnie winna, ona nieprzyzwoicie wyróżniała się swoją drewnianą nagością.

 

-My poor burattina*, my girl, I exclaimed, startling the saleswoman.

-Moja biedna buratinko*, moja kochana dziewczynko, - wykrzyknąłem, przerażając sprzedawczynię.

 

*La mia povera burattinetta, la mia piccola ragazza! 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

It's always like this: while men try to undress a woman asap, she strives to get dressed as varied and better as possible, otherwise how else would she attract a man? Just by wearing a trendy dress!

 

 

Zawsze jest tak: podczas gdy mężczyźni starają się jak najszybciej rozebrać kobietę, ona stara się ubrać jak najbardziej różnorodnie i lepiej, bo inaczej jak przyciągnąć mężczyznę? Po prostu modnym strojem!

 

.....................

 

(a portion of the unwritten novel "The Time King" fragment  nienapisanej powieści "Król czasu"

 

der Zeitkönig * le roi du temps  * el rey del tiempo * 时间之王 * царь времени * 時間の王 * il re del tempo

 

Afterword Posłowie

 

By Igor Severyanin
ODDLY
We all live seeing a dream which's unsolvable
On a liveable globe in  the World.
There are many things here we needn't at all,
There's no what we really want...
<1909>

 

Igor' Siewierianin
STRANNO
My żywiom toćno w snie nierazgadannom,

Na odnoj iz udobnych płaniet...
Mnogo jesć, ciego wowsie nie nado nam,
A togo, szto nam chocieca, niet...
<1909>

 

Przez Igoria Siewierianina
DZIWNIE
Żyjemy jakby w niewytłumaczonym śnie,
Na jednej z dogodnych planet...
Tutaj jest wiele rzeczy, których w ogóle nie potrzebujemy,
Ale tych, co nam trzeba, nie ma.

<1909>

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Cipollino, mój synu! Cipollino, figlio mio!

 

Zderzając się z autem, które bezwładnie wjechało na przejście dla pieszych, poczułem wyładowanie elektryczne w szyi.
-Mamma mia, Angelo, musisz być cały drewniany, jak burattino, "pocieszali" mnie moi przyjaciele (i miei amici).

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

-What should be her name?
Daddy Carlo hesitated.
-Gonna call her Burattina. This name will bring me luck. I knew one family - the Burattinis: father was Burattino, mother was Burattina, children were also Burattino and Burattina ... They all lived happily and carefree ...

 

-Jak mam ją nazwać? pomyślał tatuś Carlo. - Nazwę ją "Buratina". To imię przyniesie mi szczęście. Znałem jedną rodzinę - wszyscy nazywali się Buratinowie: ojciec - Buratino, matka - Buratina, dzieci - też Buratino i Buratina... Wszyscy żyli wesoło i beztrosko ...

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Tak- cykl pracy, życia Warmiaków był związany z cyklem liturgicznym, wszystko wiązało się z Maryją Matką i Bogiem- całe życie. To gdzie są Warmiacy- tu trzeba wspomnieć o trudnych losach Autochtonów. O tym później( ale może już znasz) W gyszychtach noszych"- naszych historiach. Opisałam w częściach. O "wilczym szańcu też. Dzięki
    • Jedyne mz, co leczą sanatoria, to te dusze, a napisałeś, że "dusz nie uzdrawiamy" i tego dotyczy mój wpis. Co do przesłania wsparłem twój ironiczny przekaz.  Według mnie, czytałbym: dusze też uzdrawiamy i nie szkoda na to wody.... Pozdrawiam
    • @Annna2 upps ale mówiłem ,że byłem przejazdem i w dodatku tyle lat temu muszę nadrobić zaległości i kupić przynajmniej na początek dobry przewodnik po Warmii... a swoim sprostowaniem udowodniłaś,że jesteś 100 % Warmianką i do tego z dziada pradziada
    • "Pewna kobieta po rozwodzie spędziła pierwszy dzień w smutku, pakując swoje rzeczy do pudeł i walizek, a meble – do wielkich skrzyń. Drugiego dnia przyszli ludzie i zabrali cały dobytek. Trzeciego dnia usiadła na podłodze pustej jadalni. Włączyła spokojną muzykę, zapaliła dwie świece, postawiła półmisek z dwoma kilogramami krewetek, talerz kawioru, otworzyła butelkę zimnego, białego wina i zaczęła ucztować. Gdy skończyła jeść, w każdym pokoju rozmontowała karnisze. Zdjęła z nich końcówki, do środka każdej rury włożyła po garści krewetek i kawioru, po czym starannie zamknęła wszystko z powrotem. Następnie, bez słowa, opuściła dom i przeniosła się do nowego mieszkania. Wkrótce jej były mąż wprowadził się do domu z nową partnerką i nowymi meblami. Przez pierwsze dni wszystko było idealnie. Ale po jakimś czasie w domu pojawił się nieprzyjemny zapach. Próbowali wszystkiego: dokładnego sprzątania, prania dywanów, wietrzenia każdego kąta. Sprawdzili wentylację, czy nie zagnieździły się tam martwe myszy. Powiesili dziesiątki odświeżaczy powietrza, zużyli setki puszek sprayów. Nawet wymienili wszystkie dywany na nowe. Nic nie pomagało. Ludzie przestali do nich przychodzić. Ekipa remontowa odmówiła dalszej pracy. Służąca odeszła. Zdesperowani, musieli się wyprowadzić. Przez miesiąc nie byli w stanie znaleźć kupca na dom – nikt nie chciał go oglądać, a agenci nieruchomości przestali odbierać ich telefony. Ostatecznie para zdecydowała się na zakup nowego domu za ogromne pieniądze. Pewnego dnia kobieta zadzwoniła do byłego męża w sprawach formalnych. Rozmowa zeszła na temat domu. Mężczyzna powiedział, że właśnie wystawia go na sprzedaż, nie wspominając o problemie z zapachem. Była żona, z pozornym spokojem, wyznała, że bardzo tęskni za domem i zapytała, czy mogłaby go odkupić. Zadeklarowała, że załatwi wszystko z prawnikami, by sprawnie przepisać własność. Mężczyzna, przekonany, że kobieta nie wie nic o „smrodzie”, chętnie zgodził się oddać jej dom za jedną dziesiątą realnej wartości – pod warunkiem, że podpisze dokumenty tego samego dnia. Kobieta bez wahania przyjęła ofertę. Tydzień później były mąż i jego nowa partnerka stali w drzwiach, uśmiechając się, gdy ekipa pakowała ich meble... razem z karniszami"                                            Autor nieznany, opowiadanie z kręgu miejskich legend internetowych  
    • @Alicja_Wysocka dziękuję Alu za poetycki komentarz @Annna2 bardzo dziękuję Aniutko, ja też uważam,że to los jest kowalem ale my nie musimy być kowadłem... i biernie pozwalać losowi na kucie naszego życia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...