Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zatrzymany człowiek w biegu

tak musiało się wszystko potoczyć

ustawiony w szyku, szeregu

pewien proces się musi wytoczyć.

 

Biegniesz w życiu, codzienności

strach, pośpiech, co dzień gości,

gdzieś gubisz cenne obyczaje

brakuje czasu na zwyczaje.

 

Praca przygniata Cię czasami

nie możesz spać nawet nocami

ciągły bieg i szybkość przemyka,

leci, jak woda ze strumyka.

 

Mijają dni, miesiące, lata

chwile są piękne, wiatr je zamiata.

Mijają sekundy, minuty, godziny,

masz coraz mniej czasu dla rodziny.

 

Pęd, który idzie z dużą szybkością

choć starasz się biegać wraz z miłością

i tak brakuje zawsze czegoś małego

dla twego życia otwartego.

 

Praca, dom, życie i rodzina

coś na dodatek się podpina,

jakieś zadanie, może zakupy

nie ugotujesz dzisiaj już zupy.

 

Masz czas służenia i to się chwali,

lecz w pewnej chwili most się zawali.

Służyć –zaczynasz już nie mieć siły,

choć drugi człowiek zawsze ci miły.

 

Brakuje siły, mocy, spełnienia

czasem po prostu brak ci wytchnienia

w ciągłej wędrówce nie dajesz rady

próbujesz włożyć własne zasady.

 

Wszystko się łamie, kruche jak kora

czas zatrzymania, postoju pora.

Nie masz wyboru, wszystko dziś staje

myślę, dlaczego tak, to się dzieje.

 

Pan Bóg zatrzymał moje wędrówki,

ukrócił drogę, podał wskazówki.

Choć pewien ból musiał być w tobie,

wiesz, że chce dobrze twojej osobie.

 

Chce Twojej zmiany i oczyszczenia,

aby też inni mieli spełnienia

teraz już tobie wszyscy służyli,

przy tym oddani byli i mili.

 

Gdy, tak wędrujesz krocząc po świecie

nie myślisz o tym, co życie niesie,

że ono kruche, że ono krótkie

czasem  jest wielkie, bywa malutkie.

 

Teraz już stajesz przed lustrem  życia

i widzisz cel twojego bicia,

choć już nie łatwo, tak ma być właśnie

wówczas ta iskra nigdy nie zgaśnie.

 

Oby iskrzyła się pięknym płomykiem

wciąż płynącym, czystym strumykiem,

oby pachniała zapachem miłości

i zawsze oparta była na głębokości.

 

Trudne wędrówki, ciężkie wspomnienia

wszystko to jest do przerobienia

ciężkie są chwile, czasem płaczące,

lecz twoje serce wciąż jest gorące.

 

Zwycięstwo będzie, znowu upadki

powrót do domu, do wnętrza chatki.

Kilka, gdzieś takich chwil się pojawi

taka wędrówka ciebie postawi.

 

Wstaniesz i będziesz znów zwyciężała

dobro nad złem pokonywała

jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik,

a podbudujesz twój fundamencik.

 

Do góry wnętrza niech się radują

niech puste miejsca odbudowują.

Zwycięży miłość piękna, gorąca

jak czysta rzeka prosto płynąca.

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...