@MIROSŁAW C.Bardzo dziękuję!
Wiatr, odwieczny hulaka.
Nie zna drzwi ani zaproszenia,
Wpada zawsze bez pozdrowienia
Raz poetą, raz psotnikiem,
Głośnym jest osobnikiem!
@Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję!
Wiatr figlarz choć nie ma rąk
uwodzi sukienki, pranie rozwiewa
i nagle ... zwiewa.
@violettaŚmieszek i urwis jakich mało! Bardzo dziękuję!
@RomaBardzo dziękuję! Pachniało burzą i ogrodem, gdy zawitał ten urwis z ogromną energią, narozrabiał nieźle :)
Pozdrawiam.
@Annna2Bardzo dziękuję!
@RelsomBardzo dziękuję!
Też go czuję, jakby niósł coś więcej niż powietrze —
tchnienie siły, zapach wolności, puls natury.
To niesamowite, jak potrafi poruszyć nie tylko firany,
ale i duszę.
@MigrenaBardzo dziękuję! @Migrena
Cisza — Twoja ulubiona, a taka potężna.
Nie potrzebuje krzyku, by poruszyć.
Wystarczy jedno zdanie, jeden szept między wersami
i nagle w duszy robi się przestrzeń.
To w niej dzieją się prawdziwe cuda.
@Roma
Ależ mnie zaskoczyłaś! :))) Nie spodziewałam się, że taka prosta czynność, jak wspólne czytanie wierszy, dostarczy tak pięknych słów. Mój luby był i jest pierwszym czytelnikiem tego, co napiszę. Już dawno zwolniłam go ze stanowiska recenzenta (był i jest kompletnie nieobiektywny!). Dlatego "męczę go" wierszami innych autorów, tych, których sama cenię.:)) Ale "jego męka" i moja przyjemność z czytania, połączyły się w fajną formę wspólnego spędzania czasu. I to tylko tyle.
Natomiast cieszę się, że Ty się cieszysz jako autorka niebanalnego i nieoczywistego utworu, który wywołał tyle fantastycznych emocji.
Pozdrawiam
ps. To już nie pierwszy Twój wiersz, który wspólnie podziwialiśmy. Mój małżonek najbardziej zapamiętał "a niech mnie" , nawet powtarza teraz "kurde blaszka!" A ja zastanawiam się, czy nadał mi nowe imię - blaszka.
I nastała szaruga
przyćmiona jak ból głowy
dach dudni w deszczu strugach
dnia jednakie połowy
Czas godziny przeżuwa
skazany na ściskoszczęk
kukułka się wykluwa
a w głosie słychać obrzęk
To z wiersza: cóż po chlebie
kiedy nie smarowany –
w jednym wersie pisany
ten cytat tam był – niebem
Cisza nie krzyczy — tylko tnie,
gdy ból się gnieździ tam, gdzie nikt nie chce.
Nie widać krwi na myślach dnia,
choć serce pęka raz po raz.
Ostrze to lustro — odbija lęk,
ten, co się czai w środku mnie.
To nie o śmierć tu chodzi, wiesz —
to próba, by poczuć coś jeszcze.
Skóra pamięta, choć rana się zasklepi,
a noc, jak matka, tuli do ciemności.
Nikt nie rozumie… lecz może ktoś
spyta: „Czy boli cię dusza?” — choć raz, choć coś.
Nie chcę cię straszyć, nie chcę cię żegnać,
tylko usiąść obok — nie oceniać.
Bo nawet w szramach bywa sens,
choć prawdziwe ukojenie ma inny kres.