Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

TEMA con VARIAZIONI

 

TEMA

EPIGRAM AGAINST PARODISTS
The parodists have no rest indeed.
All only write, they have to read at least.

 

VARIAZIONI 

EPIGRAMAT PRZECIW PARODYSTÓW
Jedynie  parodyści nie odpoczywają,
Gdy wszyscy ino piszą, chociaż ich czytają.

 

Nat King Cole's two variations on the theme of the song Tea for Two by Vincent Youmans. Dwie wariacje przez Nata Kinga Cole'a na temat jednej and piosenki "Tea for Two" przez Vincent'a Youmans'a. 

 

Parodist
A familiar tune ready made for us, the parodists
"Only where a cockatoo
All day long screams in the loo..."

 

Parodysta:
Znana melodia i gotowa dla nas, parodystów

"Tylko tam, gdzie kakadu,
Cały dzień krzyczą w kib-'lu..."

 

"Tea for Two" by Vincent Youmans orchestrated by Dmitry Shostakovich as "Tahiti Trot" suite in 1927. "Tea for Two" przez Vincent'a Youmans 'a zaaranżowana przez Dmitrija Szostakowicza jako suita "Tahiti Trot" w 1927 r.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

American composer and Broadway producer Vincent Millie Youmans (1989-1946) Amerykański kompozytor i producent na Broadway'u Vincent Millie Youmans (1989-1946)

 

"Tea for two" from the music film  "Tea for two" (1950) sung by Doris Day. "Tea for two" z filmu muzycznego "Tea for two"  (1950 r.) śpiewana przez Doris Day.

 

An American lyricist and theater composer Irving Caesar)(born Isidor Keiser (1895-1996). Amerykański autor tekstów i kompozytor teatralny Irving Caesar (ur. Isidor Keiser) (1895-1996).

 

For comparison, the original version from the musicle by Vincent Youmans and Irving CaesarDla porównania oryginalna wersja z musicalu przez Vincenta Youmansa i Irvinga Caesara.

 

 

 In 1926 "Tea for Two"  by Vincent Youmans and lyricist Irving Caesar from their musical "No, No, Nanette" (1924) was included as "Tahiti Trot" in operetta ''The Career of Pierpont Blake'' by composer Boris Fomin and poet Konstantin Podrevsky.

 

W 1926 roku "Tea for Two" przez  Vincent'a Youmans'a z jego musicalu "No, No, Nanette" (1924 r. ) została włączona jako "Tahiti Trot" do operetki "Kariera Pierponta Blake'a" przez kompozytora Borisa Fomina i poety Konstanty'ego Podrewskiego.

 

"Tahiti Trot" from the operetta ''The Career of Pierpont Blake'' sung by Andrei Mironov. "Tahiti Trot" z operetcy "Kariera Pierponta Blake'a" w wykonaniu Andrieja Mironowa.

 

Music by Vincent Youmans & Boris Fomin
Lyrics by Konstantin Podrevsky

TAHITI TROT
There in Tahiti
Away from the City
Away from events, fog and sound, 
There, from a palm tree, 
High, slender and sultry, 
Banana ripe was falling down.

 

Tam na Tajiti,
Wdali ot sobytij,
Ot mira, gdie City, tuman.
Tam s palmy strojnoj,
Wysokoj i znojnoj,
Wniz padał sozriewszij banan.

 

Tam na Tahiti
Z dala od wydarzeń
Od świata, w którym jest City i mgła.
Tam, z palmy, smukłej,
Wysokiej i dusznej,
Dojrzały banan spadł.

 

There they've got no phones, 
Out of season's to wear coat.
Business ain't known, newspapers are read not, 
None goes on a streetcar at all. 

 

Tam niet sowsiem telefonow,
Nie po siezonu nosić palto.
Tam dieł nie znajuc, gaziet nie citajuc,
Nie jezdic w tramwaje nikto.

 

Tam w ogóle nie ma telefonów.
Noszenie płaszcza jest poza sezonem.
Nie znają się tam o interesy, nie czytają gazet,
Nikt nie jeździ tramwajem.

 

Contracting lawful wedlock there, 
You needn't wear manteau and tails. 
We are informed
The laws are simple there. 

 

Tam, wstupiw, w zakonnyj brak,
Nie nado shić manteau i frak.
Izwiestno nam,
Zakony tam prosty.

 

Tam, po zawarciu legalnego małżeństwa,
Nie trzeba szyć manteau i fraka.
Dobrze wiemy,
Prawa tam są proste.

 

In pairs up the garden, in beautiful garments,
It is so nice to walk, again round and round, 
The sultry peace causes to open more bolder your dreams. 

 

Wmieste, po sadu, w krasiwych nariadach, Gulać tak prijatno, tuda i obratno,
I w znojnom pokoje, smeleje otkrojesz miećty. 

 

Razem, w ogrodzie, w pięknych strojach,
Tak miło jest spacerować tam i z powrotem,
A w gorącem spokoju odważniej otworzysz swoje marzenia.

 

As to us, there rises dust
And roars a motorcar at once, 
And many times the foxtrot rings in ears. 

 

A u nas, wzdymaja pyl,
Zdeś tak rycic awtomobil.
I stolko raz w uszach zwienic fokstrot.

 

A u nas, wzbijając kurz,
Tutaj samochód tak ryczy.
I tyle razy fokstrot dzwoni w uszach.

 

Only where a cockatoo
In the garden screams all day through, 
There dwells the real love in hearts. 

 

Tolko tam, gdie kakadu
Celyj dień trieszczac w sadu,
W tiech krajach lubow' żiwioc w siercach.


Tylko tam, gdzie kakadu
Cały dzień trzaskaje w ogrodzie,
W tych stronach miłość żyje w sercach.

 

Later, the suite "Tahiti Trot", Op. 16, was included in Shostakovich's score for the ballet "Zołotoj vek" ("The Golden Age")(1929). Później suita "Tahiti Trot" op. 16, znalazła się w partyturze Szostakowicza do baletu "Zołotoj wiek" (1929).

 

The scene in the tavern "Tahiti Trot" from the ballet "The Golden Age" (Bolshoy Ballet, choreography by Yuri Grigorovich). Scena w tawernie "Tahiti Trot" z baletu "Zołotoj wiek" (Bolszoj Balet, choreografia przez  Jurija Grigorowicza)

 

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

As a matter of fact, everything is simple: the author of the Polish version of the epigram, by making a deliberate stylistic mistake, placed two semantic variants in one couplet, it turned out two in one, "one with two, and two in one", which melodiously resembles the tune of "Tea for two, and two for tea". So, we have got one poem with two simultaneous  variations. The musical analogy is also quite appropriate.

 

 

W gruncie rzeczy wszystko jest proste: autor polskiej wersji epigramatu za pomocą świadomego błędu stylistycznego umieścił w jednym dwuwierszu dwie wariacje semantyczne, wyszło dwa w jednym, "jeden z dwoma, a dwa w jednym", co melodycznie przypomina motyw "Tea for two, and two for tea"("herbata dla dwóch, dwoje dla herbatę"). Tak więc wiersz jest jeden, a wariacje są dwie. Mamy  jeden wiersz z dwoma jednoczesnymi wariacjami. Analogia muzyczna też jest całkiem trafna.

 

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

 

That duo, composer Boris Fomin and poet Konstantin Podrevsky, were the authors of the famous song "Dorogoy dlinnoyu",

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Ta para, kompozytor Boris Fomin i poeta Konstanty Podriewski, są autorami słynnej piosenki "Dorogoj dlinnoju”,

 

 

which is better known in the world in the version of the lyrics written by the American author Gene Raskin, "Those were the days" performed by Mary Hopkin in English

 

Gene Raskin, "Those were the days", 1961


która jest lepiej znana na świecie w wersji tekstu napisanego przez amerykańskiego autora Gene'a Raskina, "Those were the days" ("To były piękne dni") w wykonaniu Mary Hopkin w języku angielskim
 

 

and Dalida in French as "Le temps des fleurs" (The time of flowers)
i Dalidy w języku francuskim pod tytułem "Le temps des fleurs" ("Czas kwiatów")

 

"Le temps des fleurs" by Dalida, 1968. The author of the French lyrics to the Boris Fomin's tune was Eddy Marnay (born Edmond Bacri) (1920-2003). "Le temps des fleurs" Dalidy, 1968. Autorem francuskiego tekstu do melodii Borisa Fomina był Eddy Marnay (ur. Edmond Bacri) (1920-2003).

 

as well as Wiesława Drojecka

oraz Wiesławy Drojeckiej

 

 

and Halina Kunicka in Polish as "To były piękne dni"
i Haliny Kunickiej pod tytułem "To były piękne dni"

 

 

One of the first performers of the song in Russian, though in a version of the text he modified himself was Alexandre Vertinsky in 1926.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jednym z pierwszych wykonawców piosenki w języku rosyjskim w zmodyfikowanej przez siebie wersji tekstu był Aleksandr Wiertiński w 1926 r.

 

The song was also  translated into many Oriental languages. In Farsi, it is quoted at the beginning and end of the Persian music video "Tehran".

 

 

Piosenka została również przetłumaczona na wiele języków orientalnych. W języku farsi jest cytowana na początku i na końcu perskiego teledysku "Tehran".

 

P.S. "Those were the days" ("Dorogoy dlinnoyu") was the most favorite song of Russian monarchist emigrants. Alexandre Vertinsky was an emigrant who returned to Russia only in the mid-1940s. Gene Raskin was also the son of the Russian emigrants. The music video "Tehran" was also created  by the Persian monarchist emigrants, so the melody is not accidental.
This is a kind of the unofficial international hymn of the political emigrants-monarchists and, at the same time, just a beautiful romantic song for the general public that seems to have always been with us.

 

P.S. "To były piękne dni" ("Dorogoj dlinnoju") była najbardziej ulubioną piosenką rosyjskich emigrantów monarchistycznych. Aleksandr Wiertiński był emigrantem, który wrócił do Rosji tylko w połowie lat czterdziestych. Gene Raskin był także synem rosyjskich emigrantów. Teledysk "Tehran" również został stworzony przez perskich monarchistycznych emigrantów, więc melodia nie jest przypadkowa.
To rodzaj nieoficjalnego międzynarodowego hymnu politycznych emigrantów-monarchistów, a jednocześnie po prostu piękna romantyczna piosenka dla ogółu społeczeństwa, która zdaje się być z nami od zawsze.

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

The original Russian lyrics of "Dorogoy dlinnoyu" is by Konstantin  Podrevsky, but there are as well lyrics by Pavel German and Alexandre Vertinsky. Unlike the latter one, Pavel German [ge-] wrote his own lyrics. So did Eugene Raskin in English and Edmond Bacri in French and many other foreign authors in their own languages. On the other hand, some of them just translated the English version known as "Those were the days". But all the versions keep a nostalgic note of the Russian original. 

 

Oryginalny rosyjski tekst "Dorogoj dlinnoju" ("Drogą długą") jest autorstwa Konstanty Podriewski'ego, ale są też lyricsy prez Pawła Giermana i Aleksandre'a Wiertiński'ego. W przeciwieństwie do tego ostatniego, Pawieł Gierman napisał własny tekst. Podobnie jak Eugene Raskin w języku angielskim i Edmond Bacri w języku francuskim oraz wielu innych zagranicznych autorów w ich własnych językach. Z drugiej strony, niektórzy z nich właśnie przetłumaczyli angielską wersję znaną jako "Those were the days" ("To były czasy"). Ale wszystkie wersje zachowują nostalgiczną nutę rosyjskiego oryginału.

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...