Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

- Cześć - dochodzi mnie głos zza pleców. - Mogę się dosiąść? - pytanie zaskakuje mnie tylko połowicznie. Spoglądam na postać wypowiadającą te słowa. Wysoki blondyn, z krótką fryzurą i o niebieskich oczach spogląda na mnie z góry. Obiektywnie ucieleśnienie napalonych czternastolatek z zerowym pojęciem o rzeczywistości, subiektywnie jeszcze go nie znam, realistycznie nie myślę o nim w takich kategoriach i jestem kłamcą.  

- Jeśli odczuwasz taką potrzebę, proszę - odpowiadam. Na twarzy chłopaka pojawia się uśmiech. Denerwuje mnie.  

- Co czytasz? - pyta.  

- A jakie to ma znaczenie?  

- Lubię czytać, może mi też się spodoba.  

      Nie odpowiadam. Nie rozumiem nic ze strony, którą przeczytałam. Zamykam książkę.  

- Czego ode mnie chcesz? Wiedzieć, czy mam chłopaka? 

- Masz chłopaka?  

- Do 22.48 nie mam nikogo. Nie mam rodziny, nie mam przyjaciół, nie mam chłopaka. Uprzedzając, to nie są jakieś insynuacje i aluzje do tego, że możesz się ze mną pierdolić, że istnieje w ogóle taka opcja, przyjechałam tu dla siebie i tylko dla siebie. Przyjechałam tu też czytać książkę, ale twoja obecność mi nie pozwala. 

- Wywołuje, aż tak silne emocje?  

- Wiesz skąd wiem, że to nie dzieje się naprawdę?  

- Słucham - odpowiada chłopak, zakładając nogę na nogę.  

- Bo w prawdziwym życiu się takie sytuacje nie zdarzają.  

- A czym jest prawdziwe życie? - kontruje mój przeciwnik. Zastanawiam się przez chwilę.  

- Według hedonistów, jest wtedy, kiedy wciąż coś czujesz; według twoich rodziców na pewno nie to przed komputerem; według analfabetów, o zgrozo, tylko nie to, o którym czytasz w książkach. Czysty indywidualizm poznawczy, moja relatywna prawda, do której dostępu nie dostaniesz.  

- Oprowadzić Cię? Mieszkam tutaj.  

- Wydajesz się być ignorantem. - odpowiadam.  

- Jestem. Kochasz mnie? - pyta blondyn.  

- Nie.  

- A gdyby to było prawdziwe życie?  

- Tym bardziej.  

- Grasz w szachy? 

- Amatorsko.  

      Chłopak podnosi się z miejsca i podchodzi do stolika znajdującego się w prawym rogu kawiarni. Obraz wiszący nad stolikiem z szachami jest rozmazany. Przewracam oczami i ruszam za nim z wolna, nie zabierając ze sobą portfela. Jestem dziwnie irracjonalna. W kawiarni robi się ciemniej, mimo, że słońce wciąż świeci przez podłużne okna. W powietrzu unoszą się cząsteczki kurzu. Dmucham rozpraszając chmarę zbliżająca się prosto na mnie. Dzwonek przy drzwiach alarmuje, iż zbliżają się nowi klienci. Nie obracam się, aby spojrzeć.  

- Słyszałaś o gambicie sandomierskim? - pyta nieznajomy. Wzdłuż ściany przemknął cień. Widocznie zaczął się chiński nowy rok, a na zewnątrz już rozpoczęła się parada dziwacznych stworów.  

- Chciałabym kiedyś napisać książkę i być szczęśliwa. - odpowiadam 

- Tylko tyle? 

- Jeszcze chciałabym umrzeć, ale to nie jest trudne zadanie, nie uwzględniam tego na liście marzeń.  

- Dlaczego chcesz umrzeć. 

- Bo jestem złym człowiekiem.  

 

Edytowane przez Miriam (wyświetl historię edycji)
  • Miriam zmienił(a) tytuł na ... cz. 2

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • zamykamy obrazy w ramach szczęście że moje są bez łańcucha   nie czuję się zbyt dobrze  w skarpetach na plaży podobnie jak czerwony kapturek przed dworcem około piętnastej   bo zegarek zgubił wskazówkę z pewnością nie na złość 
    • Nie tylko widzi: ostrzej, bliżej - także niżej!  
    • Gdy wróciła z pola walki W swej sukni czerwonej, Posilona jadem złości I zemsty spełnionej,   Utuczona setką porcji Tłustych – okrucieństwa, Zdrady, gniewu i podłości I garncem – przekleństwa,   Bardzo wciąż zadowolona Z haniebnych uczynków, Ze zburzonych chat i zamków, Szkół, kościołów, rynków,   Z chmur purpurą oraz kirem Groźnie napuchniętych, Z życiorysów nożem śmierci Zbyt wcześnie przeciętych,   Wnet poczuła się zmęczona Zbyt aktywnym życiem, Podpalaniem i strzelaniem, Kopaniem i biciem.   I stwierdziła -  Od dziś fach swój Całkowicie zmieniam I tryb życia spokojniejszy Świadomie obieram.   Biuro jasne wnet wynajmę Gdzieś na Nowogrodzkiej I o wystrój dość upiorny Sama się zatroszczę,   Czarne ściany w białe czaszki (Lubię te klimaty) I z wampirem oraz strzygą Dwa wielkie plakaty.   Znad mej nowej klawiatury Gorycz będę sączyć, Tu podjudzać, tam oskarżać, Dzielić, a nie łączyć.   Stworzę linię produkcyjną Plotek i pomówień, Rozprowadzę proszek gniewu Do stępienia sumień,   Słów wulgarnych stos dowiozę Do każdej chałupy, I w promocji wyzwisk skrzynię (Twardych – niczym krupy).   W przedwyborczych dniach gorących Kłamstw dostarczę worek, Butlę fejków przepełnioną (Aż wyskoczy korek),   Haków zestaw na rywali (Rozmiar do wyboru), Skrzynie trzy stereotypów (Różnego koloru),   Dziwacznych insynuacji Butelek dwadzieścia, Fotomontaż skandaliczny (Z imprezy u teścia).   Gdy zasieję nowe ziarno O zielonej wiośnie, Krwawo gorzki plon mi wkrótce Sam bujnie wyrośnie.   Będzie on dla spełnieniem dla mnie, Szczęściem i korzyścią, Wszak od wieków mnie Polacy Zowią – Nienawiścią…  
    • @m1234 Super, ktoś widzi ;)) @Alicja_Wysocka Tak ładnie i słonecznie oraz wczesnowiosennie ;)) Również pozdrawiam...
    • @Somalija Z całą pewnością. Trzeba głęboko szukać, żeby znaleźć to, co zostało stracone. Najbardziej jednak intryguje mnie to, że bywa i tak, że te najtwardsze materiały okazują się najczęściej śmiertelne lub potrafią skaleczyć. Trudno pewnie zliczyć ile osób przysporzyła o kalectwo tarcza diamentowa do pił betonowych. Podła rzecz - niby odbija światło, a jednak łamie kości, wypruwa żyły, a czasem nawet wbija się w serce.    Oczywiście mówię tu o samym wyposażeniu i środkach technicznych - bowiem właśnie ludzie, którzy niegdyś posługiwali się żelazem byli niczym z tytanu, dzisiaj posługują się tytanem a są.. no nawet nie jak z żelaza, może z brązu - wyglądają bogato ale łatwo ich stłuc byle niepasującym krzywym słowem.   Gwoli jeszcze faktów historycznych - ciekawy to fenomen, że mieliśmy na początku złote krainy Babilonu, po czym nastała taka depresja pomiędzy nimi oraz właśnie wiekiem żelaznym. Być może należałoby spojrzeć w temat wzdłuż innej osi, jednak mało kto z żelaza lub złota robił naczynia do .. nocniki. Może, w ogóle, to wszystko ma niską wartość względem umiejętności dostrzegania i rozumienia metafor - swoistej alchemii początku dziejów; tylko tutaj trzeba już - trochę światła.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...