Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jałmużna (obrazek)


Sparrovsky

Rekomendowane odpowiedzi

- Kierowniku! Poratuj pan… 

Mogący być moim ojcem, żul z szafirem pizdy pod lewym okiem zbliżał się nieuchronnie. Lawina złości przetoczyła się przez moje myśli, ale odruchowo zacząłem szukać drobnych w kieszeni. 

- Proszę. 

Rzuciłem i wręczyłem mu piątkę. Już chciałem odchodzić, ale żul przymknął tylko winne, zmęczone oczy i wycharczał: 

- Prezesie, (szybko i tanio kupiony awans) nie słyszaeś o…, tej…inflacji? 

- Nie, nie słyszałem, a co to? 

Zryłem mu banię pytaniem. 

- No…, yyy…, tego…, kurwa, szysko drożee… 

- Ale co? 

Nie dawałem za wygraną. 

- Jak to so?! Yyy…, chlep, masło, wędlina…ten, prunt… 

Koleś, który odżywia się głównie roztworem z moszczu owocowego i siarki, a i energię z tego pobiera, referuje mi sytuację ekonomiczną kraju. 

- Ma pan rację. 

Odparłem. 

- Ale zarobki chyba też wzrosły...

Żul dołożył elementy gestykulacji, z których mogło wynikać, że zgadza się ze mną. Choć jakby nie do końca, bo na twarz wpełzł mu grymas bólu. Cmokał, pojękiwał. Widać, że targały nim mieszane uczucia. 

- Kolego, (bariera dystansu społecznego pękła, jak flaszka po alpadze) ja si soś poem… Ja prasowaem za graniso…

Otworzył szeroko oczy, wlepił je we mnie i oczekiwany dłuższy wywód zawisł. Gdy zajarzył, że oklasków nie usłyszy, z lekka rozczarowany postanowił kontynuować. 

- Przy rozładunkach…na kolei. To si poem, że się człoek musioł nazapierdalać, że…, no…, w chuj…, co  nie? Nieroz, siły ni mioem na mieszkanie wrósiś… 

Potakiwałem, ale dalej bez owacji. 

- No, to tam…przez szy lata…, nie? Szy! 

Tu rozłożył mi przed nosem wachlarz czterech palców, lecz zaraz schował jeden. 

- Zarobi-em, że kurwa, tego, chaupe byś se kupił. I to nie… kurwa, jakiś kurnik…, duży dom, kurwa, piętrowy! Nie? 

Akcentując „duży dom” użył mowy ciała i stanął na palcach. 

- To tam…kurwa, byle so chcioeś kupiś, to kurwa drogie, że chuj jasny! Papierosy…, już nie pamiętam ile… Flaszka, pisiont złoty w przeliczeniu na nasze, nie? No, to…ceny dopiro były, w kurwę jebane!

Poczułem zmęczenie i rozdrażnienie. Czemu zawsze do mnie ciągną tacy, jak ten? Odkąd tylko zacząłem, swym młodzieńczym wyglądem, przejawiać ewentualność posiadania jakichś pieniędzy kloszardzi i żebracy różnego autoramentu namierzali mnie z kilometra. 

Postanowiłem uciąć rozmowę. 

- No dobra, skoro przywiózł pan taką górę forsy z zagranicy, to chyba odłożył pan, albo w coś zainwestował. 

Ściszył głos i opuścił wzrok. 

- A chuja tam przywiosem, panie… Nic nie przywiosem. Parę groszy…kurwa. 

- Jak to? Przecież na dom pan zarobiłeś! 

- Zarobi-em, no…na dużo chaupe, kurwa… 

- No i co? 

- No i co...przepiło się, panie…kurwa, szysko. Tam jesze…, po robocie i w łikendy, a i w robocie się piło… A co zostało tu…gówno, od razu poszło… 

Pociągnął nosem, otarł brudną dłonią zdrowe oko. 

Zrobiło mi się go naprawdę żal. 

Odebrałem mu moją piątkę i odszedłem…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...