Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tajemnica Pluszowego Misia opowiadanie science fiction cz.17


Rekomendowane odpowiedzi

Rok 2045. Jerozolima. 16 miesięcy po Lilian Day.

 

- Ale się ortodoksów nazjeżdżało. Aż czarno.
- To był w końcu bardzo zamożny i głęboko wierzący, ogólnie
 szanowany obywatel.
- Dobrze, że w kaplicy nie otwierano trumny bo ktoś mógłby
coś zauważyć.

 

Doktor się wtrącił:

 

- Żydzi tak nie robią.
- Dlaczego doktorze?
- Taki zwyczaj, nie pokazuje się ciała zmarłego na pogrzebie.
- Z czego wynika?
- Po to, aby wrogowie zmarłego nie mogli cieszyć się z jego
 bezsilności.
- O jakaż życiowa i wciąż aktualna motywacja. Powinna
obejmować wszystkie wyznania.
- Tak, tradycje żydowskie mają tysiące lat i są bardzo
przemyślane.
- Patrzcie wynoszą trumnę z karawanu.
- Aż ośmiu chłopa.
- I tak mają ciężko.
- Wolno idą.

 

  Doktor wraz ze swoimi pomocnikami przyglądali się z góry, z pomostu widokowego dla turystów, na pogrzeb zamożnego Żyda. Doktor był uzbrojony w lornetkę. Poniżej, choć dość daleko, cmentarz był dobrze widoczny. Aczkolwiek nie należeli do rodziny zmarłego ani do jego znajomych to pogrzebem byli żywo zainteresowani. Stali i z daleka obserwowali ceremonię, komentując ją między sobą. Dzień wcześniej przyjechali tu z Libanu. Na granicy przedstawili się jako naukowcy zmierzający na sympozjum naukowe. Obrzędy nie trwały długo, a trumna z ciałem z której doktor nie spuszczał oka, opuszczona została w czeluści grobowca. Pomyślał:

 

- “Szkoda ze głowica nie ma mocy 10 megaton, wtedy
wystarczyłoby podejść do grobu i ją po prostu uzbroić.”

 

  Zdawał sobie sprawę z tego, że aby skutecznie zrealizować swój plan, to musi najpierw wykraść głowicę z grobowca i przetransportować ją w pobliże Bazyliki Grobu Pańskiego. Jego bomba jest zbyt słaba, aby z miejsca cmentarza poczynić zaplanowane zniszczenia. Choć trzeba było ją przetransportować nie dalej jak kilometr, to jednak najpierw trzeba ją w nocy wykraść. Jego akcja ciągle trwała. Jednak najpierw musiał dokończyć transakcję i zdobyć kod do jej uzbrojenia.


My obserwując regularnie niejakich Pierre‘a i Gilbert‘a wiedzieliśmy, że dwa dni wcześniej wyruszyli oni wykonać swoje zadanie i z Europy przylecieli już do Stanów. Obserwowaliśmy jak się przemieszczają i domyślaliśmy się, że pobrali gotówkę i wynajętym samochodem transportowali ją na Florydę. Postanowiliśmy, że czas i nam wyruszyć w drogę. Zdecydowaliśmy, że ja zostanę w naszym centrum dowodzenia i za pomocą naszego sprzętu będę wspierał technicznie towarzyszy, a Jack i Georg polecą z Kalifornii na Florydę do Tampy i tam zgłoszą gotowość. Ja miałem wskazać im dokładnie czas, a oni przełożyć kasę do innych skrytek. Potem mieli spokojnie poczekać w hotelu dwa dni a następnie przywieźć kasę autobusem do domu. Transport takiej gotówki samolotem nie wchodził w grę. Ja miałem w międzyczasie intensywnie inwigilować Iwana czy nie zdobył zapisu z monitoringu z dworca i czy wie albo domyśla się, że kasa jest jeszcze w skrytkach i jego bandziory tam na nas nie czekają. Jeśliby wszystko byłoby w porządku, to dam chłopakom znać żeby “pobrali” gotówkę. To był nasz plan. Jedyne o co martwiliśmy się, to właśnie o monitoring, który zapewne przy przechowalni był zainstalowany. Ale zakładaliśmy, że bandyci nie zgłoszą na policję zagubionych pieniędzy, które mieli dostać za głowicę jądrową i nawet jeśli uda im się zdobyć nagranie z dworcowego monitoringu to pewnie nie od razu. Jack i Georg kupili bilety na popołudniowy samolot i wieczorem byli w Tampie. Wynajęli pokoje w hotelu i czekali na moje polecenia. Susan, Evy i Elen oczywiście o niczym nie informowaliśmy i powiedzieliśmy im, że Georga i Jacka szef wysłał na delegację na sympozjum. Doktorek przystąpił do realizacji planu i zadzwonił do Iwana. Rozmowa była krótka:


- Jestem gotowy, czekam na to, co mi obiecałeś.

Iwan po chwili:

- Jutro, punktualnie o 14 po południu czasu amerykańskiego
na Florydzie, zrobisz to, na co się umówiliśmy a potem czekaj
na sms-a.
- Ok.

 

Ja zadzwoniłem do chłopaków i przekazałem im dokładnie godzinę.


Nazajutrz. Dworzec główny w Tampie.

 

- O mamo, jakie to skomplikowane.
- Georg co ty gadasz, przecież to dla zwykłych ludzi.
- No patrz, tutaj trzeba chyba zadeklarować do kiedy chcemy
wynająć i które.
- No, tu się wpisuje do kiedy.
- Które bierzemy?
- No, te najdalsze wolne od tych trefnych.
- Dawaj 78,79 i 80.
- Eee... nie, tak się nie da, to trzeba każdą pojedynczo.
- No dobra to 78.
- No wpisz maksymalnie jak się da.
- Maksymalnie na 7 dni. 
- Teraz hasło.
- Bo ja wiem wpisz “Cash”.
- No i teraz trzeba zapłacić, Georg kurde, nie kartą, wrzucaj
tam monety. No ok, powtórz z następnymi.

 

Georg po chwili: 

 

- No jest, jakoś opanowałem, wszędzie wpisałem hasło
“Cash”.
- No i słusznie bo w końcu w skrytkach ma być kasa to hasło
cash wydaje się odpowiednie.
- Czekaj, sprawdzimy czy działa. 

 

Wybrali na panelu numer skrytki 80 wpisali hasło “Cash“. Skrytka się otwarła.

 

- Chodź sprawdzimy tamtą też.
- A jak już obserwują?
- Nie widzę nikogo.
- Dobra dawaj.

 

Jack wpisał numer skrzynki 13 i wpisał hasło “wolny świat“. Obaj usłyszeli kliknięcie zamka. Georg zajrzał dyskretnie do środka, skrytka była pusta. Szybko zamknął ją z powrotem uważając aby nie zostawić odcisków palców.

 

Georg i Jack stali przed panelem sterowania automatycznej przechowalni bagażu na dworcu głównym w mieście Tampa. Na twarzy mieli ogromne maseczki lekarskie i duże ciemne okulary a na głowie zbyt duże czapki bejsbolówki. Zakrywały im uszy w całości. Na rękach grube wełniane rękawiczki. Kompletne ubrania, włącznie z butami, kupili sobie rano w lumpeksie w Tampie. Skrytki zajmowały sporą część bocznej ściany, długiego dworcowego korytarza. Rozkminili w końcu jak się to obsługuje i zarezerwowali sobie skrytki numer 78,79 i 80. Wynajęli je na tydzień. Dochodziła godzina trzynasta.

 

- Dobra Georg, spadamy stąd i dzwonimy do Thomasa.
- Thomas, jesteśmy gotowi, czekamy.

 

Obaj przeszli do dworcowej restauracji w oszklonym budynku dworca. Zajęli stolik przy oknie z którego można było obserwować parking. Punktualnie o 14 zobaczyli dwóch mężczyzn, którzy wysiedli z zaparkowanego samochodu. Jeden z nich poszedł po wózek bagażowy i obaj włożyli do wózka trzy ciężkie, duże torby a następnie pojechali wózkiem w stronę budynku dworca.

- Są.
- Widzę, idziemy.

 

Thomas i Georg wyszli z restauracji i udali się w stronę skrytek. Po drodze zobaczyli z daleka tych samych typów, którzy przed chwilą mieli torby. Teraz wracali szybko w stronę parkingu już bez bagażu. W tym czasie ja widziałem, że zapełnili skrytki i poszli z powrotem do samochodu a następnie w nim usiedli. Zadzwoniłem do Georga.

 

- Georg teraz, oni są już w samochodzie, nie obserwują
skrytek, kasa jest w skrytkach.
- Wiem, widzimy, idziemy tam.

 

Georg i Jack założyli znowu okulary, maseczki i czapki, podeszli do skrytek, rozejrzeli się nerwowo. Jacyś ludzie się kręcili, ale nikt ich nie obserwował. Starali się stać cały czas tyłem do kamery monitoringu. Podeszli do pulpitu panelu sterującego, otwarli wszystkie sześć skrytek a następnie najszybciej jak się dało, przełożyli torby ze skrytek 
o numerach 11,12 i 13 do skrytek o numerach 78,79 i 80. Zamknęli wszystkie skrytki i opuścili dworzec. Kiedy wychodzili z powrotem na parking, to zauważyli, że wjeżdża tam duża czarna limuzyna a z niej zdecydowanym krokiem wysiadło czterech rosłych, wytatuowanych, umięśnionych typów i wszyscy udali się w stronę dworca. Była godzina czternasta dziesięć. Georg i Jack spokojnie poszli na piechotę do hotelu. Był nie dalej jak 10 minut drogi od dworca.
Wtedy się zaczęło. Rozpętało się piekło. Obserwowałem doktora jak niecierpliwie czeka na sms-a z kodem do bomby, ale nic się nie działo. Po 10 minutach zadzwonił do Iwana:

 

- Gdzie kod, dlaczego nie wysyłasz?
- Słuchaj zasrańcu, gdzie kasa? Pogrywasz sobie ze mną?
- Przecież jest w skrytkach, tak jak chciałeś.
- Skrytki są puste!!!
- Co takiego?! Słuchaj no gnido, dawaj kod. Bomby i tak nie
 dostaniesz z powrotem. Była umowa!!! Wiesz gnoju ile mnie
 kosztowało żeby to wszystko zorganizować !!!
- Pytam ostatni raz, gdzie moja kasa jeb..ny doktorku!!!

 

Słyszałem, że Iwan wpadł w szał i darł się bez opamiętania, klnąc przy tym niemiłosiernie. Po chwili kontynuował, nie bacząc już na żadną konspirację:

 

- Słuchaj kutasie. Będziemy czekać na ciebie w Sydonie. Jak
do jutra nie dostanę kasy albo nie oddasz nam bomby, to
twoje poje..ne dzieło będą za ciebie kontynuować już inni
tobie podobni, pojeb...ńcy.

 

I gwałtownie się rozłączył.

 

Na monitorze wyobraźni doktorka zobaczyłem czerwony pasek strachu. Doktorek trzęsącymi się rękami zadzwonił do Pierre‘a.

 

- Co zrobiłeś z kasą?
- Jak to co? To co chciałeś. Jest w skrytkach.
- W jakich skrytkach?
- Jak to ku..a jakich? Na dworcu ! Dworcu głównym 
w Tampie! W skrytkach numer 11,12 i 13. Przed chwilą tam
je włożyliśmy!
- Gdzie jesteście?
- Pod dworcem.
- Idźcie zobaczyć czy kasa tam jest. Może te palanty coś
pokręcili.

 

Po pięciu minutach Pierre dzwoni do doktora:

 

- Kasy nie ma, ktoś wyciągnął!
- Skrytki są uszkodzone?
- Nie. Ten kto to zrobił, musiał znać hasło.

 

Usłyszałem myśl doktora:

 

- “Ktoś Iwana wyrolował. Pewnie mendy takie jak on, z jego
 otoczenia. A może Iwan roluje nas. Wziął kasę i chce bombę 
 z powrotem.”

 

Doktor dokończył rozmowę z Pierre‘m:

 

- Uciekajcie do Europy jak najszybciej. Tam może być
niebezpiecznie. Dla was to koniec zadania.

 

I się rozłączył. Przełączyłem się na Iwana. Trafiłem akurat jak rozmawiał ze swoim człowiekiem, który miał obserwować doktora i jego ludzi.


- Gdzie oni są?
- W Izraelu, rano pojechali, nie wiem gdzie dokładnie.
Eskortowałem ich aż do granicy.
- Jak pojechali? Samochodem?
- Nie autobusem.
- Dlaczego nie pojechałeś za nimi?
- Nie mogłem, do Izraela mnie nie wpuszczą. Mają mnie 
w kartotece.
- Gdzie jest bomba? Przecież nie wzięli jej ze sobą do
autobusu.
- Szefie ku..a nie wiem. Nie spuszczałem ich z oczu ani na
chwile. Albo zostawili ją w Sydonie w hotelu albo wynieśli ją
gdzieś w nocy.
- Idź do hotelu, sprawdź i zadzwoń.

 

Potem usłyszałem myśli Iwana z których wynikało że pośle pilnie swoich ludzi do Libanu aby odebrali doktorkowi bombę. Doktor w międzyczasie uciekał ze swoimi kompanami z Izraela. Wiedział doskonale, że Iwan będzie chciał go dopaść, ale nie spodziewał się, że był obserwowany przez jego człowieka i że Iwan namierzy go tak łatwo i szybko. Wrócił do hotelu do Sydonu i z przerażeniem stwierdził, że ktoś włamał się do ich pokoi i je splądrował. Szybko zarezerwował bilety lotnicze z Damaszku do swojej europejskiej stolicy i wynajął samochód w hotelowej wypożyczalni. Wspólnie z kompanami udali się w stronę granicy Syryjskiej. Aby dojechać do Syrii musieli przejechać samochodem przez góry Liban. To właśnie te góry z których król Salomon polecił trzy tysiące lat temu sprowadzić olbrzymie cedry, aby wykończyć wnętrze swojej świątyni. To właśnie wystój libańskich cedrów pierwszej świątyni, nadał temu szlachetnemu drzewu miano boskiego a wzmianki o libańskich cedrach znalazły się 
w Biblii. Doktor chciał zniszczyć “Ścianę Płaczu” świątyni jerozolimskiej, co prawda nie tej sprzed trzech, ale sprzed dwóch tysięcy lat, odbudowaną przez Heroda, jednak w końcu o żydowską świątynię mu chodziło, odbudowaną w miejscu tej poprzedniej i również zdobnej w cedrowe wykończenie.

  Doktor ze swoimi kompanami pędzili krętymi drogami przez góry Libanu. Za jednym z zakrętów rósł on, już tak rzadki, będący zapewne kolejnym pokoleniem tych dorodnych drzew, których drewno zdobiło pierwszą królewską świątynię. Doktor wraz z kompanami zorientowali się, że w pewnym momencie dołączył do nich z tyłu drugi samochód, który ciągle jechał za nimi i koniecznie chciał ich dogonić. Wtedy to w panice zaczął poganiać swojego kierowcę, który choć był doświadczony i potrafił nawet jeździć tirem, to jednak nie był kierowcą rajdowym. Stara renówka z wypożyczalni też nie była specjalnie użyteczna do górskich ucieczek i pościgów na krętych, niebezpiecznych drogach. Koła piszczały na zakrętach a doktor widział już w tylnej szybie zajadłe, pełne złości i nienawiści, spojrzenia siepaczy Iwana. W śród nich tego, który śledził ich przez ostatnie dwa tygodnie. Jego wyobraźnia podpowiadała mu, co oni mogą chcieć mu zrobić, aby dowiedzieć się gdzie jest głowica i pieniądze. 
  I wtedy właśnie nastąpił kulminacyjny moment, kończący całą tą ponurą historię, której finałem miało być zniszczenie rękoma niewiernego, świętych miejsc kultu religii monoteistycznych naszego świata. Kierowca wszedł w zakręt zbyt szybko i nie przewidział, że ten akurat zakręt był dłuższy i ciaśniejszy od tych poprzednich. Renówka przebiła barierę i poszybowawszy kilkanaście metrów nad stromym nasypem drogi, trafiła centralnie wprost w potężny pień tego właśnie, mającego historyczne konotacje, libańskiego cedra, czekającego cierpliwie z woli Bożej na doktorka, przez ostatnie czterysta lat. Tak historia za sprawą tego świętego drzewa, zatoczyła swoiste koło sprawiedliwości. Doktor w towarzystwie swoich kompanów, niezwłocznie stanął przed obliczem niebiańskich sędziów oskarżony o bezeceństwa których się dopuścił, ale szczególnie o te, których zamierzał dokonać.

  Miejscowa, libańska telewizja zamieściła wzmiankę o tym, że w wyniku tragicznego wypadku drogowego w górach Liban, zginęło trzech europejskich turystów. Dodano jeszcze, że przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. Niestety dla Iwana, lewaccy ekstremiści zabrali ze sobą sekret lokalizacji jego taktycznej głowicy jądrowej.
Spoczęła ona w najściślejszej tajemnicy w grobie szanowanego Żyda na wieki, a pewnie i tysiąclecia, pod murami świętego Jeruzalem. Bateria, która zasilała komputer umożliwiający uzbrojenie bomby, wyczerpie się po kilkunastu miesiącach, chipset komputera oraz skomplikowany zapalnik, zardzewieją po kilkudziesięciu latach a głowica będzie swoistą “kapsułą czasu”. Pojemnikiem na wzbogacony uran, wykonanym z tak solidnej nierdzewnej stali, że pierwsze objawy niewielkiego skażenia żydowskiego cmentarza, dadzą się pewnie zauważyć dopiero po kilku tysiącach lat.

  My tymczasem, spokojnie dowieźliśmy trzy torby, pełne dolarów i schowali je w piwnicy wynajętego przeze mnie mieszkania. Postanowiliśmy, że na razie dziewczynom o nich nie powiemy. Zresztą nie były nam pilnie potrzebne. Kilka prób inwigilacji Iwana upewniło nas, że nie udało mu się uzyskać dostępu do dworcowego monitoringu. Zresztą był pewny, że zmarły tragicznie doktor filozofii, cenionego europejskiego uniwersytetu, został oszukany przez swoich wspólników, a może w ogóle kasy dla niego nie miał, a chciał tylko oszustwem pozyskać bombę.


Po kilku dniach zebraliśmy się razem i zastanawiali wspólnie. Jack rozpoczął:  


- Co o tym wszystkim sądzicie?
- Z naukowego punktu widzenia to czysty przypadek.

 

Odpowiedziałem a Jack i Georg komentowali:

 

- Czysty przypadek, akurat. To połączenie, ten moment, że
akurat trafiliśmy na przemówienie tego doktorka.
- Tak przypadki nie działają. To taki przypadek, jak trafienie
 ustawieniami detektora w ten szum. Przypadek to przypadek.
 Przypadek to była Chinka w kiblu. Przypadek to byłby doktor
w łóżku albo gdziekolwiek indziej, na zajęciach na uczelni, 
w samochodzie, na panienkach, gdzieś, a my trafiliśmy
dokładnie na przemówienie, które było skierowane... do nas.
Trafiliśmy precyzyjnie w miejsce i czas a właściwie Teddy
trafił za nas.
- Może to niezbyt naukowe podejście, ale też tak myślę.
- Ja też.
- Kim lub czym było To, co do nas przemówiło?

 

Spojrzeliśmy razem na siebie trochę wystraszeni, pewnie to samo przyszło nam do głowy. 

 

- “W końcu uratowaliśmy grób Chrystusa. Wyobraziłem sobie
misję którą już wykonaliśmy. Może On wcale nie chce,
abyśmy dzielili się z kimś naszym odkryciem? Może nasze
odkrycie było dane nam, tylko na chwilę i nadal ma pozostać
Jego tajemnicą?”

 

Pomyślałem. Już wkrótce bardzo żałowałem, że nie wypowiedziałem wtedy tej myśli na głos. Może zmieniłoby się coś w nadchodzącej przyszłości.

 

........................

 

Dotyk Amani, Tajemnica Pluszowego Misia, Spisek Duchów       .........   www. Ebookowo.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...