Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tajemnica Pluszowego Misia opowiadanie science fiction cz.13


Rekomendowane odpowiedzi

Brisbane, wschodnie wybrzeże Australii, 16 miesięcy po Lilian Day.

 

  Wychodząc z klimatyzowanej kabiny samolotu poczułem falę gorącego powietrza, z lekka tylko złagodzoną wilgocią pobliskiego oceanu. Wreszcie tu trafiłem. Do Brisbane. W okolice, które wielu nurków na świecie uważa za część ziemskiego raju. Bardzo cieszyłem się na ten wyjazd. Cieszyłem się z dwóch powodów. Przede wszystkim dlatego, że spotkam żywą Evę, która tak mi się spodobała, choć nie miałem pojęcia co z tego wszystkiego wyniknie, ale również cieszyłem się, że wreszcie będę mógł zanurkować w tej części oceanu, o której marzą miłośnicy tego sportu na całym świecie. Będę mógł również na własne oczy zobaczyć 
i wszystkimi zmysłami poczuć najpiękniejsze fragmenty Wielkiej Rafy.

  Jakoś nie przejmowałem się specjalnie tym, co się stanie jak spotkam Evę. I tak cieszyłem się, że uratowałem jej życie i to już samo w sobie było dla mnie wielką wartością. Nie wiedziałem czy jej się spodobam czy uda mi się zwrócić jej uwagę, ale jakieś dziwne przeczucie podpowiadało mi, że będzie dobrze. Zresztą przecież tak naprawdę jej nie znałem. Postanowiłem całą tą przygodę traktować tak, jak na to zasługiwała, czyli na luzie i na wesoło. Nawet jakby moja misja okazała się totalną porażką, to przecież jak nie z Evą to bez niej, uda mi się dostać na jakąś nurkową marinę. Postanowienie miałem proste, bez nurkowania na rafie do domu nie wracam. 
  Niestety jedynym hotelem na wyspie Moreton, oddalonej o około 30 km od City, był ten w którym niedawno jeszcze pracowała Eva. Był szczyt sezonu turystycznego a hoteli na Moretonie jest niewiele. Niemal cała wyspa jest terenem chronionym przyrodniczo. Ten hotel był największy i dlatego tylko tam było jeszcze dla mnie miejsce. Bezpośrednio z lotniska udałem się taksówką do miejscowości Scarborough niedaleko centrum a stamtąd promem na Moreton. W końcu kolejną taksówką trafiłem do hotelu. Zrobiło się późne popołudnie kiedy znalazłem się w pokoju. Rozpakowałem walizkę w której bagaż osobisty zredukowałem do minimum, biorąc tylko t-shirty, krótkie spodenki i kąpielówki oraz jedną porządniejszą koszule i spodnie, a główną jego częścią był osobisty sprzęt do nurkowania. No i oczywiście z wielkim pietyzmem i ostrożnością wyciągnąłem najważniejszą reklamówkę. Musiałem sprawdzić czy nic nie uległo uszkodzeniu. Oceniałem swój warsztat, jak chirurg przed operacją. W tej reklamówce miałem zestaw narzędzi, który miał mi posłużyć do dokonania operacji serca. Jej celem było pozyskanie serca wymarzonej dziewczyny dla siebie. 
W reklamówce był profesjonalnie wydrukowany dyplom, który zamówiłem w zakładzie poligraficznym. Sprawdziłem jeszcze raz treść dedykacji:

 

-”Eva Ryan - za zajęcie pierwszego miejsca w plebiscycie
 Uniwersyteckiego Międzynarodowego Towarzystwa
Nurkowania Swobodnego w mieście San Jose w Kalifornii,
na najładniejszą nurkę na świecie.”


- “It’s good.”    

 

Pomyślałem.

Sprawdziłem stan drogiego pucharu, który zamówiłem w sklepie sportowym, z wygrawerowaną dedykacją o podobnej treści oraz ozdobną kopertę na pięć tysięcy dolarów. W sumie to trochę zastanawiałem się, dlaczego kurde akurat przyszło mi do głowy pięć tysięcy dolarów a nie na przykład dwa tysiące. No, ale byłem wtedy silnie zestresowany i uznałem, że moja podświadomość, budowana na dotychczasowych kontaktach z kobietami podpowiadała mi, że mniejsza suma mogłaby nie przekonać Evy do odstąpienia od swojego okropnego zamiaru. Na szczęście pięć tysiaków wystarczyło.
Włożyłem je do przygotowanej koperty z mieszanymi uczuciami. Ale przecież w końcu to dla mojej Evy. Przekonywałem sam siebie. Pocieszałem się iluzoryczną nadzieją, że przecież może kiedyś będziemy z Evą razem, to mi się trochę zwróci. Może coś mi ugotuje albo upierze, to trochę się straty zminimalizują. Ogarnąłem się po długiej podróży i zdecydowałem, że jestem gotowy. Wziąłem telefon i wybrałem znajomy numer:

 

- Czy Pani Eva Ryan?
- Tak słucham.
- To ja Thomas, rozmawialiśmy na temat odbioru nagrody
plebiscytu naszego towarzystwa.
- Gdzie jesteś?
- Miałem dzwonić z Brisbane, ale w końcu już jestem na
Moretonie w hotelu...

 

Wymieniłem nazwę hotelu.

 

- Już tu jesteś?

 

Wyraźnie wyczułem niepewność w jej głosie.

 

- Gdzie i kiedy moglibyśmy się spotkać?
- Wolałabym nie wchodzić do tego hotelu, może podjedziemy
do jakiejś knajpki przy plaży? Mogę po ciebie przyjechać
samochodem.
- Świetnie by było. Kiedy przyjedziesz?
- Może za pół godziny?
- Super, będę czekać na ciebie przed hotelem.
- A jak cię poznam?
- Będę miał puchar dla ciebie.
- A no tak, puchar.

 

Ewa się roześmiała.

 

- Ok, już jadę do ciebie.

 

Wyszedłem przed hotel trzymając w ręku duży puchar i zwój z dyplomem. W przedniej kieszeni koszuli miałem kopertę pełną pieniędzy i czekałem z niepokojem na to, co za chwilę się wydarzy. Dobry nastrój mnie nie opuszczał, ale pewność siebie już trochę tak. Nie miałem pojęcia jak będzie. Musiałem skupić się na tym, aby się nie zdemaskować i nie powiedzieć jej niczego, czego nie powinienem wiedzieć. Gdyby tak się stało, to na pewno wzbudziłoby to w niej jeszcze większą nieufność, której i tak się obawiałem. Tak naprawdę to wątpiłem aby choć przez chwilę uwierzyła w ten bajer, który jej wcisnąłem. Pomimo późnego popołudnia na dworze wciąż był nieznośny upał. 
  Evę poznałem od razu. Zaparkowała samochód na parkingu przed hotelem i wysiadła niepewnie się rozglądając. Była ładnie ubrana w różową letnią sukienkę i białe tenisówki. Wyglądała ślicznie, czyli tak, jak powinna wyglądać laureatka plebiscytu na najładniejszą nurkę na świecie.

 

- “Co teraz aferzysto zrobisz?”

 

Pomyślałem, ale jednocześnie naprawdę się cieszyłem, że udało mi się umówić z tą fascynującą mnie dziewczyną. Zainstalowałem na swojej twarzy najmilszy uśmiech, jaki bylem w stanie wygenerować i czekałem w napięciu a Eva szła w moją stronę. Musiałem udawać, że nie wiem na pewno, że to właśnie ona. Eva podeszła.

 

- Cześć, to ty jesteś Eva?
- Tak a ty Thomas, jak myślę.
- Oczywiście, mam dla ciebie naszą nagrodę, tak jak się
umawialiśmy.

 

Włożyłem jej w ręce puchar i rozwinąłem dyplom a następnie w uroczysty sposób przeczytałem dedykację. Następnie zwinąłem dyplom i wsadziłem jej rulon pod pachę bo ręce miała już zajęte pucharem i dałem jej buziaka w policzek. Nawet nie mogła się bronić, bo nie miała jak, z zajętymi rekami i dyplomem pod pachą.

 

- Thomas dziękuję, ale powiedz mi prawdę co to za bajery mi
 wciskasz? Czy to jakiś TV show? Czy gdzieś tam patrzy na
nas jakaś kamera? W co mnie wkręcasz?
- Co ty Eva mówisz? Masz nagrodę za to, że jesteś bardzo
fajną miłą instruktorką, którą naprawdę wszyscy lubią.
- No tak, ale kto mi ją daje?
- No przecież widzisz... ja.

 

Zrobiłem przy tym tak głupią minę że Eva się roześmiała.

 

- I słuchaj to jeszcze nie wszystko. Jest jeszcze nagroda
pieniężna.

 

Wyciągnąłem kopertę.

 

- Tylko nie wiem gdzie mógłbym ci ją włożyć... no to znaczy
wręczyć, bo nie masz w sukience kieszeni. Może włożę ją do
pucharu?
- Ok, Thomas słuchaj, puchar i dyplom biorę, choć nie wiem
kto mi go daje i za co, ale jest mi naprawdę miło. Ty też jak
widzę jesteś bardzo uprzejmy i miły. Ale żadnej kasy od ciebie
nie wezmę. W żadne plebiscyty nie wierzę, bajerujesz mnie 
i tak niech będzie, ale nie próbuj mnie kupić, bo nie czuję się
z tym dobrze.
- Eva dobrze, zostawmy tą nagrodę na razie u mnie. Naprawdę
nie chcę abyś mnie źle zrozumiała. Bardzo bym chciał żeby ta
sytuacja była dla ciebie miła a nie krępująca. Naprawdę nie
ma tu żadnych podtekstów ani żadnej zasadzki na ciebie.
Dowiedziałem się, że jesteś bardzo fajna i miła i świetnie
znasz się na nurkowaniu, dlatego z ciekawości i chęci
poznania cię, tu przyjechałem. I tak bym tu w końcu
przyjechał. Jestem ciekawy rafy. Proszę cię tylko, żebyś
 pomogła mi tu na Moretonie bo chciałbym ponurkować.
Przecież z tym będą związane jakieś koszty. Trzeba zapłacić
miejsce na łodzi, pożyczyć butle. No i wiedzieć, co i jak.
Potraktuj mnie jak turystę, a ja sfinansuję wszystkie koszty.
Jak widzisz kasy nam nie zabraknie.
- No dobra niech ci będzie bogaty turysto, chodźmy już nad
morze i bierz coś ode mnie, bo trzeba wsadzić to do
bagażnika. Mam nadzieję, że nie jesteś jakimś oszustem czy
złoczyńcą.

 

Po czasie dowiedziałem się, że tak naprawdę Eva nie czuła lęku przede mną. Jak tylko usłyszała na żywo moje pierwsze słowa, to natychmiast skojarzyła barwę dźwięku mojego głosu jako ten, który uratował jej życie. Eva w swojej prostocie umysłu myślała, że przecież Bóg nie po to zesłał jej mnie w najtragiczniejszym momencie jej życia, żebym teraz chciał jej zrobić krzywdę. Była mi wdzięczna, choć nie mogła tego okazywać. Nie miała oczywiście pojęcia, że czas wykonania tego telefonu nie był wybrany przypadkowo. Zresztą widziała, że jestem zmieszany i zawstydzony tą dziwną sytuacją nie mniej od niej. No i do tego wszystkiego stwierdziła że... jestem fajny i jej się podobam. Włożyliśmy precjoza do samochodu Evy.

 

- Słuchaj, ja mieszkam stąd pół godziny na piechotę.
Proponuję żebyśmy zostawili tu samochód i możesz
odprowadzić mnie w stronę domu a potem sobie tu sam
wrócisz. To prosta droga wzdłuż plaży. Po drodze możemy
przysiąść gdzieś w kafejce nad morzem, no jeśli
 mnie zaprosisz, oczywiście.
- Fajny plan, idziemy, ciekawi mnie jak to tutaj wygląda.
Prowadź. Ale do domu mnie nie zapraszasz?

 

Zażartowałem i byłem ciekawy jej reakcji.

 

- Ty, no wiesz co? Pewnie że nie, przecież jesteś obcy, kto wie
co z ciebie za ziółko. A poza tym, po co miałabym cię
zapraszać do domu...? Co?
- No nie, nie, no co ty. Ja absolutnie bym się nie zgodził na
takie zaproszenie. Tak tylko chciałem wiedzieć. No dla
swojego bezpieczeństwa. Na pewno mieszka tam twój mąż
albo facet i jeszcze bym oberwał.
- Jak tak myślisz to i dobrze. Dodaj jeszcze trójkę dzieci.
Absolutnie byś się nie zgodził? Akurat, już ja was znam.

 

Roześmialiśmy się oboje.

 

  Szliśmy promenadą wzdłuż plaży, trochę speszeni sytuacją, próbując ze sobą rozmawiać o błahostkach. Po kilku minutach doszliśmy do klimatycznej nadmorskiej kafejki, w której zamówiłem nam butelkę białego wina i rozsiedliśmy się wygodnie patrząc na siebie. Eva była ciekawa kim właściwie jestem. Zacząłem opowiadać jej o sobie. O tym kim jestem z wykształcenia i na czym polega moja praca. O tym, że niedawno skończyłem studia i że pracuję ze swoimi przyjaciółmi nad trudnymi i ciekawymi zagadnieniami technicznymi. Że atmosfera w tej pracy jest miła. Pytała mnie o rodziców i gdzie się wychowałem. Aż w końcu niepewnie mnie zapytała:

 

- Thomas, jesteś żonaty? Masz tam w Kalifornii żonę czy
dziewczynę?
- Teraz akurat nie mam, ale miałem trzy żony i z każdą mam
po jednym dziecku.

 

W pierwszym momencie zobaczyłem przerażenie w jej oczach, ale po sekundzie uśmiechnęła się radośnie.

 

- Aha, jak rozumiem przyjechałeś tutaj dorobić sobie
czwartego dzieciaka? No i jak rozumiem... ze mną?
- Eva, no co ty? Nie chciałbym nadużywać twojej uprzejmości.
Ja tylko ponurkować. A poza tym, po co ci więcej dzieci jak
już masz trójkę swoich?

 

Śmialiśmy się oboje. Długo rozmawialiśmy, aż słońce zaczęło zachodzić. Rozmowa stała się coraz łatwiejsza i coraz zabawniejsza, a dno w naszej butelce zbliżało się coraz szybciej, tak jak my zbliżaliśmy się do siebie. Jak Eva zrobiła się swobodniejsza, to wyczułem, że za zasłoną humoru kryje się niepewność i niezaspokojona potrzeba rozmowy z kimś o swoich problemach, które ją ostatnio prześladowały i przerastały. W istocie była na tej wyspie sama. Nie zwierzała się nikomu, bo w jej środowisku nie miała tak bliskich przyjaciół. Nie chciała również zwierzać się mnie, bo przecież prawie mnie nie znała, ale wydawało mi się, że odczuwa taką potrzebę. Odniosłem wrażenie, że potrzebuje wsparcia bliskich osób. Mnie było łatwiej to zauważyć, bo wiedziałem o niej więcej niż inni. Patrzyłem w jej oczy, mrużąc swoje przed blaskiem zachodzącego słońca i widziałem w nich ciekawość, radość, ale i smutek. Te oczy bardzo mi się podobały. Byłem naprawdę szczęśliwy, że wszystko na razie się udaje i to, że chciałem tu przyjechać i być blisko niej, było świetnym pomysłem. W końcu jak słońce już zaszło i zrobił się półmrok, to odprowadziłem Evę pod jej dom. Na zakończenie zapytała mnie o kilka technicznych szczegółów dotyczących moich umiejętności nurkowania i sprzętu jaki ze sobą przywiozłem i umówiliśmy się na jutro. Powiedziała, że przyjdzie rano do hotelu, podjedziemy razem jej samochodem do niej po sprzęt i pojedziemy na marinę aby zacząć nurkować na rafie. Na pożegnanie zaryzykowałem, przytuliłem ją do siebie i pocałowałem ją w czoło. Stała trochę zaskoczona uśmiechając się, ale się nie broniła. Czułem że nie sprawiło jej to przykrości. A przytulając ją do siebie, wydawało mi się, że sama lekko się do mnie przytuliła. Wróciłem sam do hotelu myśląc o tym co się wydarzyło tego popołudnia. Byłem szczęśliwy i czułem się jak zakochany nastolatek. 

 

-“Ech, chciałbym teraz uruchomić nasze techniczne zabawki 
  i podglądnąć co o mnie myśli.”

 

Pomyślałem.

 

Nazajutrz.

 

  Czekałem na Evę obładowany pianką, maską, płetwami i aparatem do nurkowania przy jej samochodzie o dziesiątej rano, tak jak się umówiliśmy. Przyszła punktualnie. Była uśmiechnięta, wyluzowana, ubrana w szorty i t-shirt. Widziałem, że perspektywa wspólnego nurkowania bardzo ją nakręca i dodaje jej śmiałości. Wiedziała, że to ona ma prawo czuć się “szeryfem”. Zadzwoniła rano na marinę, na której do niedawna pracowała z zapytaniem czy może przyprowadzić prywatnego klienta. Nie raz wcześniej tak robiła, ale wtedy również była tam zatrudniona, a koszty związane z obsługą prywatnych klientów odliczano jej od wypłaty a teraz została zwolniona z pracy. Szef, doświadczony nurek na początku zażartował:

 

- A go nie utopisz?

 

Co ją bardzo zabolało, ale zaraz dodał:

 

- Przychodź kiedy chcesz, wszystko co mamy jest do twojej
dyspozycji. Tak w ogóle to chciałbym z tobą porozmawiać.

 

Zapytał jeszcze:

 

- Ile chcesz butli?
- Po dwie, czyli razem cztery.
- Kiedy przyjedziecie?
- O 10.30
- Butle będą czekać. Łódka wypływa o 11. Nie spóźnijcie się.
Jest dużo turystów.
- Jasne, wiem.

 

                       *****

 

Kolejne dni stanowiły najciekawszą i najfajniejszą przygodę mojego życia. Nurkowanie z Evą na Wielkiej Rafie Koralowej było czymś, czego na pewno nigdy nie zapomnę. 
Z różnych przyczyn. W skutek kontaktu z czarodziejskim podwodnym światem, pełnym kolorów i tropikalnych ryb, które całymi ławicami towarzyszyły nam bez przerwy, jak spokojnie przemierzaliśmy najciekawsze fragmenty rafy zanurzeni w kryształowo przejrzystej jasnobłękitnej toni. Również dlatego, że moją przewodniczką i mentorką była młoda mistrzyni w swoim nurkowym, przewodnickim fachu. Choć w istocie Eva była ode mnie o kilka lat młodsza, to swoim profesjonalizmem, niejako z automatu budowała relacje, przynależne mistrzowi i jej uczniowi. Ja oczywiście czułem się jak uczeń. No i przede wszystkim dlatego, że niemal całymi dniami przebywałem 
z nią, Evą. Dobrą, ciepłą, miłą, uprzejmą, grzeczną ponad miarę i ponad miarę szczerą i skromną. Każda godzina spędzona z nią pod wodą czy na marinie, bezpowrotnie odbierała mi wolność i niezależność. Zakochiwałem się w niej coraz bardziej i jak widziałem, ze wzajemnością. 


  Szef mariny, którego poznałem, a u którego pracowała wcześniej Eva, poinformował ją, że ponieważ widzi, że jej stan psychiczny jest już lepszy to jeśli chce, to może 
z powrotem przyjąć ją do pracy. Evę bardzo to ucieszyło, ale powiedziała, że nie wie jeszcze co będzie robić przez najbliższe tygodnie. W trzecim czy czwartym dniu pobytu trafiłem do jej małego domku. Mój sprzęt nurkowy było nam wygodniej przechowywać u niej w domu i po południu, jak odwoziliśmy go do niej to zapytała:

 

- Chcesz wejść na chwilę? Poczęstuję cię herbatą i pomożesz
mi to wszystko zanieść.
- Jak zapraszasz to pewnie że tak.
- Tylko nie spodziewaj się zbyt wiele. Żyję bardzo skromnie.

 

Od razu po wejściu doznałem swoistego deja vu. Przecież już tu byłem i oglądałem te pomieszczenia oczami Evy i Nilsa. Musiałem panować nad sobą, żeby niczym się nie zdradzić. Widziałem znajomą półkę ze zdjęciami z dzieciństwa oraz trafiłem nawet do sypialni, która była jednocześnie magazynem nurkowego sprzętu.

 

- Nic nie komentujesz? Nie podoba ci się jak mieszkam?
- Bardzo tu fajnie. Eva mogę tu z tobą zostać?
- Ty, tutaj zostać? Ze mną? Jak długo?
- No na stałe, zestarzejemy się tu razem.

 

Eva się roześmiała.

 

- A... na stałe. Akurat, a co fizyk teoretyczny miałby tu robić?
- No, kochalibyśmy się ze sobą, a w przerwach nurkowali.
- A twoja naukowa praca?
- Napisze rozprawę naukową na tym stoliku, dostanę Nobla 
i będziemy bogaci

 

Eva śmiała się długo z moich żartów.

 

- Skąd wiesz, że mi się spodobasz? Przecież tak naprawdę to
cię nie znam, może przyjechałeś mnie skrzywdzić a wpraszasz
się do mnie na resztę życia. Muszę się nad tym zastanowić. Ty
Thomas jakiś chyba podejrzany jesteś.
- Ja podejrzany? No co ty?


Po kilku dniach wspólnego nurkowania, zaprosiłem Evę do hotelu w którym mieszkałem, do restauracji na kolację. Byłem ciekawy jak zareaguje. Ja wiedziałem, że to ta restauracja w której ona do niedawna była kelnerką, ale ona oczywiście nie wiedziała, że ja o tym wiem.

 

- Thomas, dlaczego akurat tam?
- Chciałem zaprosić cię na kolację, bo chyba tak postępuje się 
 z kobietami które wzbudziły zainteresowanie mężczyzny.
 A ta restauracja jest jedyną, którą znam na tej wyspie. No,
ale jak ci się nie podoba.
- No dobra już dobra, pójdę tam z tobą, ale muszę ci coś
powiedzieć najpierw.
- Tak?
- Mnie tam wszyscy znają?
- Naprawdę? Skąd?
- Bo do niedawna tam pracowałam.
- Ty, tam pracowałaś?

 

Udałem zdziwionego.

 

- Tak, dorabiałam tam jako kelnerka.
- Byłaś tam kelnerką?
- No tak, czy to źle?
- Nie, no co ty? Przecież to nie ma znaczenia.

 

  Eva wieczorem przyszła na spotkanie do tej restauracji ubrana w ładną wyjściową czerwoną sukienkę i w szpilkach. Miała zrobiony prosty, lekki makijaż, ale wyglądała wspaniale. Byłem wpatrzony w nią jak w obrazek, nie mogłem oderwać od niej wzroku. Widziałem jednak, że ona czuje się tam niepewnie i od czasu do czasu rozgląda się nerwowo. Kelnerka, która podeszła odebrać zamówienie, tak ucieszyła się że ją spotkała, że wyściskała ją z radością. Po kolacji wyszedłem z nią, aby odprowadzić ją do domu. Kiedy wychodziliśmy z sali restauracji do hotelowego holu, to Eva gwałtownie cofnęła się w drzwiach. Ponieważ stałem tuż za nią, to wpadła na mnie odwrócona tyłem. W pierwszej chwili nie wiedziałem co się stało, ale zorientowałem się, że na korytarzu stoi Nils i właśnie ją zauważył. Objąłem ją mocno a następnie wziąłem ją za rękę i zdecydowanie przeprowadziłem ją obok Nilsa. Widziałem że robi się czerwona na twarzy. Nils obrócił się za nami i z wyraźną złością popatrzył na nas oboje. Zauważyłem to kątem oka, kiedy już go minęliśmy. W istocie Nils tęsknił za nią i żałował, że zniweczył ten związek. Widząc jak na nas patrzy pomyślałem:

 

- “Ty kolego miałeś już swoją szansę. Co z nią zrobiłeś to
twoja sprawa. O niej możesz już zapomnieć.”

 

Po wyjściu z hotelu, choć nic nie mówiła, to czułem że jest mi wdzięczna za to, że pomogłem jej , dając Nilsowi wyraźnie do zrozumienia, że ona teraz jest już z kimś innym. Całą drogę do domu szła przytulona do mnie, nic nie mówiąc. Ja też jej o nic nie pytałem. Szła boso a mnie w udziale przyszło nieść jej szpilki. Była smutna, chyba ta kolacja nie była dobrym pomysłem. Jednak na pożegnanie czule mnie objęła i pocałowała. To nie był przyjacielski ciumaszek, ale pełen czułości romantyczny pocałunek. Objąłem jej głowę i odwzajemniłem się tym samym. Zaraz potem w milczeniu, zawstydzona, szybko uciekła do domu.

 

                       *****

 

Dziesięć dni na Moretonie bardzo szybko minęło. Czułem się tu świetnie. Jednak mój pobyt się kończył. Jutro musiałem wracać do Stanów. Wiedziałem, że spodobałem się Evie i że ona dobrze się ze mną czuje. Chciała spędzać ze mną coraz więcej czasu, co bardzo mi odpowiadało. Bardzo podobało jej się, że dzielę z nią jej pasję i dobrze daje sobie radę z nurkowaniem. Pod koniec pobytu byliśmy już niemal cały czas ze sobą, obdarzając się nawzajem czułymi gestami, słowami i pocałunkami. Widziałem, że moja miłość do niej jest odwzajemniona i było mi z tym bardzo dobrze. Dokonałem na Moretonie tego, po co tu przyjechałem. Rozkochałem w sobie dziewczynę, o której od dawna marzyłem. W ostatnim dniu nurkowania Eva zaproponowała, że oddalimy się trochę od głównych turystycznych miejsc i kazała motorówce podpłynąć w stronę otwartego morza, na rafę do której już normalnie się nie nurkowało. Wzbudziło to pewne obawy sternika, zwłaszcza że wiedział on o jej niedawnej, dramatycznej przygodzie z niemieckim turystą. Ale w końcu desantowaliśmy się kilka kilometrów od brzegu. Nurkowaliśmy a Eva wyraźnie za czymś się rozglądała. I wtedy wzięła mnie za rękę. Kazała mi popatrzeć w górę, we wskazanym kierunku. Zauważyłem to, co chciała mi pokazać. Byłem pod wielkim wrażeniem. W odległości kilkudziesięciu metrów od nas zobaczyłem dwa olbrzymie cienie na tle jasnobłękitnej wody. Podpłynęliśmy bliżej i zobaczyłem parę dorosłych Humbaków. Walenie o wielkości autobusu, majestatycznie przesuwały się kilka metrów pod powierzchnią wody i płynęły wprost w naszą stronę. Minęły nas górą w ogóle nie zwracając na nas uwagi. Widziałem każdy szczegół budowy ich ciał. Odczułem obojętne spojrzenie patrzących na mnie oczu, wielkiego podwodnego ssaka. Byłem zachwycony. Na pożegnanie Eva zaprosiła mnie wieczorem do siebie. Przyszedłem z butelką wina. Siedzieliśmy i szczerze ze sobą rozmawiali.

 

- Thomas, chciała bym ci coś powiedzieć.
- Tak?
- Wiele ci zawdzięczam, nawet tego nie wiesz.
- W jakim sensie?
- Wtedy jak zadzwoniłeś pierwszy raz, pamiętasz?
- No pewnie.
- Byłam psychicznie zdołowana. Byłam w bardzo złym stanie.
Ten twój telefon bardzo mi pomógł.
- Dlaczego?
- Wyciągnąłeś mnie wtedy z wielkiej depresji. Miałam
wielkiego doła. Nic się nie udawało. Nawet nie wiesz ile ci
zawdzięczam.
- Cieszę się.
- Słuchaj, sprawdzałam w internecie, nie ma żadnego
 Uniwersyteckiego Międzynarodowego Towarzystwa
Nurkowania Swobodnego. Bajerujesz mnie od początku.
- Pewnie ze tak.
- Dlaczego wtedy dzwoniłeś? Skąd wiedziałeś że ja tu żyję,
tysiące kilometrów od ciebie i cię potrzebuje?
- Słyszałem kiedyś jak młodzi chłopcy, którzy nurkowali tutaj 
z tobą, mówili dobrze o tobie. Usłyszałem o jaką marinę
chodzi i znalazłem cię... no przy pomocy komputera. Byłem
ciekawy jaka jesteś. I stąd ten bajer, chciałem cię poznać ale
nie wiedziałem jak to zrobić.
- I co? Jaka jestem?
- Jesteś fantastyczna.
- Znowu mnie łotrze bajerujesz. 


Ewa przysiadła się do mnie na kanapie na której siedziałem 
i przytuliła się.

 

- Thomas powiedz no wreszcie prawdę. Czujesz coś do mnie?
- Nie widzisz?
- Nie.

 

Popatrzyłem w jej radosne oczy.

 

- Kocham cię.
- Skąd się wziąłeś? Kto cię przysłał do mnie? Jutro pojedziesz,
 zapomnisz o mnie?
- Chce być z tobą i żyć z tobą. Nie wiem jeszcze jak to
urządzić, ale coś wymyślę, nie oddam cię nikomu. Będziesz ze
mną?
- A nie zawiedziesz mnie?
- Nie.

 

Eva przytuliła się jeszcze mocniej.

 

- Nie wiem czy wiesz?
- O czym?
- Dzisiaj stąd nie wyjdziesz.

 

Powiedziała szeptem.

 

  To, co stało się potem, będzie zawsze najpiękniejszym wspomnieniem mojego życia. To był cudowny seks z wymarzoną dziewczyną. Pełen czułości, namiętności i miłości. Przez chwilę przebiegła mi przez głowę myśl, że wtedy jak widziałem ją z Nilsem, tak bardzo mu zazdrościłem, a to że w niedługim czasie ja mogę znaleźć się z nią tutaj, w tym samym łóżku, nie przyszłoby mi do głowy nawet w najśmielszych marzeniach. Byłem szczęśliwy. Nie umiałem zasnąć prawie do rana. Cieszyłem się z tego, że na moim ramieniu spokojnie śpi, przytulona do mnie, naga, moja już Eva.


Obudziłem się rano. Eva leżała jeszcze ze mną. Też już nie spała. Jak się obudziłem to dostałem buziaka. 

 

- Cieszysz się jankesie?
- Z czego?
- Ze uwiodłeś prostą dziewczynę z Brisbane.

 

Odwdzięczyłem się całuskiem. Ewa łobuzersko łaskotała nosem mój sutek.

 

- Thomas co z moją nagrodą?
- Chcesz ta kasę?
- Nie tą głupku. Miała być jeszcze jedna. Nie pamiętasz?
- Nie.

 

Zrobiłem głupią minę, jakbym niczego nie rozumiał i nie pamiętał.

 

- A...z tą? Zwiedzanie Kalifornii, a była taka?

 

Śmialiśmy się razem.

 

- Przyjedziesz do mnie?
- A zaprosisz mnie?
- Wezmę cię dzisiaj ze sobą.
- Nie, nie, tak się nie da. Muszę pozałatwiać tu parę rzeczy.
- Kiedy przyjedziesz?
- Pod koniec miesiąca mogłabym polecieć do ciebie na kilka
tygodni, jeśli oczywiście tego chcesz?

 

Zamiast mojej odpowiedzi spontanicznie odświeżyliśmy przeżycia wspólnie spędzonej nocy. Szło nam to może z mniejszą już egzaltacją, ale jeszcze większą radością. No 
i krócej, bo musiałem jechać do hotelu i zbierać się na samolot. Eva pojechała ze mną aż do Brisbane na lotnisko i czule mnie pożegnała.

 

- Eva, Eva czekaj jeszcze.
- Tak?
- Zapomniałem się zapytać, wiedziałaś że tam będą.
- Co?
- Humbaki.
- A, nie byłam pewna, miałam nadzieję. O tej porze roku
można je tam czasem spotkać. Ale raczej rzadko. Ja
widziałam je tylko kilka razy.
- W takim razie mieliśmy szczęście.
- Tak, mieliśmy szczęście, może będziemy mieć je dalej, może
to ty jesteś moim szczęściem? No idź już.

 

..................

 

Dotyk Amani, Tajemnica Pluszowego Misia, Spisek Duchów       .........   www. Ebookowo.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...