Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Cor-et-animaPowtórzę za klasykiem, którego wszyscy znamy;

"Jestem za, a nawet przeciw". Pewnie tak bywa jak napisałaś. Ale z drugiej strony, pamiętam, jak będąc malcem, dzięki interwencji stomatolorzki, przestał mnie boleć ząb. To jedno z najmilszych wspomnień z dzieciństwa. Więc, gdyby nie ból, to nie miał bym tego wspomnienia?

Opublikowano (edytowane)

@RadosławZ mojego doświadczenia i własnych obserwacji - przewlekanie się procesu, jakim jest cierpienie - wywołuje takie właśnie efekty.

@Jacek_KMiałam na myśli nie ogół, lecz jednostkę...

Oczywiście, że wojna dla społeczeństwa to zarówno dramat jak dodatkowy napęd - bodziec, który zmusza do podejmowania pewnych działań, ale człowiek-jednostka, którego coś niszczy od wewnątrz, wywołuje u niego ból  fizyczny/ psychiczny, z nikłą szansą - w jego mniemaniu - na poprawę, naprawdę koncentruje się głównie na tych doznaniach. Bo nie ma na nic innego sił...

 

dodałam w pierwszym zdaniu słowo "przewlekły" - może teraz ta myśl będzie bardziej klarowna

 

Dziękuję za odwiedziny:)!

@Rolek Jasne, ale nie takie cierpienie miałam na myśli. Wyjaśniłam powyżej i już poprawiłam tekst:). Faktycznie, moja niedoróbka spowodowała spaczenie przesłania :)

Dziękuję za komentarz!

Edytowane przez Cor-et-anima (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Cor-et-anima Wiem o co Ci chodziło. I tutaj masz rację. Ale, idąc głębiej, ból to zło. A bez Zła, nie byłoby Dobra. I jeszcze co z ascetykami i twierdzeniem, że ból uszlachetnia? Jeszcze myślałem, że wspomnę o masochizmie, ale to chyba inna bajka. Chociaż? Widzisz, poruszyłaś wierzchołek góry lodowej...

Opublikowano

@Rolek Asceza to świadome wyrzekanie się dóbr i wygód tego świata. To pewnego rodzaju misja. Świadomie podjęta misja. Myślę, że takie osoby są szczęśliwe, dlatego, że osiągają cel, który sobie założyły. To daje dodatkowy napęd do kontynuowania takiego stylu życia. To trochę jak wyzwania podejmowane przez sportowców ekstremalnych, himalaistów. Choć balansowanie na granicy życia i śmierci w odniesieniu do osiągnięcia pojedynczego sukcesu wydaje się nieść za sobą - zwłaszcza dla przeciętnej osoby - zbyt duże ryzyko, w stosunku do korzyści.

Myślę, że co innego celowe  i zamierzone cierpienie, a co innego cierpienie, którego spadło na człowieka bez jego woli. Z drugiej strony pojawia się pytanie o pewne predyspozycje do podtrzymywania tego niechcianego cierpienia.  U wielu osób  - pomimo ewidentnych możliwości wyjścia z "kryzysu" - nie pojawia się chęć ucieczki. Tkwią, przyrośnięci do ciężkiej i niekomfortowej rzeczywistości, jakby zatracili wszelkie mechanizmy samoobrony. Nie działa instynkt samozachowawczy. To właśnie takie sytuacje miałam na myśli, pisząc te kilka zdań...

 

Faktycznie - wierzchołek góry lodowej...:)

Dyskusja z pogranicza neuropsychologii i filozofii:)

Pozdrawiam!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Był raz zastęp harcerzy, którzy ofiarnie wykonywał polecenia KC PZPR przy zasiedlaniu naszej galaktyki Drog Mlecznej i terrformowaniu planet.Byli tytanami pracy u podstaw i zawsze wykonywali 300% normy.Tych zuchów było czterech Artek ,który zdobył odznakę honorowego skauta na obozie pionierskim w Tibilisi, Zdzichu ,Zenek i Wacek . Ten ostatni często palił papierosy w męskiej toalecie  podczas przerwy lekcjnej ...bo miał taki wredny charakter.       Pewnego dnia harcerze otrzymali rozkaz z centrum KC PZPR aby terraformować cztery planety w odległych rejonach naszej galaktyki. Pierwszą z nich miała być planeta Ardanis. ziemiopodobna perełka na której dziko rosły całe pola czasułek.Z ziól tych można bylo zrobić napar magiczny po którego wypiciu konsument cofał się w czasie o 60 tysięcy lat! Jednym słowem czasułki służyły do podróżowania w czasie. Ja z tego nie korzystam bo nie lubię czasów gdy nie funkcjonowal wynalazek koła czy ognia i gdy nie było telewizorów mutikin i grawilotów.       Wolę dzisiejsze czasy.       Nasi odważni harcerze po odprawie na kosmodromie Bajkonur ruszyli swoim grawilotem w  w odleglą drogę. Pierwszym pilotem był Artek a nawigatorem Wacek palacz papierosów i poeta.       Długie parseki trasy na peryferia galaktyki mijały jak niemrawe godziny na nudnym filmie.Droga Mleczna liczy okolo 200 miliardów gwiazd i tysiące planet godnych terraformowania.Co więcej czarnej materii jest  w niej tyle ile wynosi masa 400 miliardów gwiazd. Można by z niej ulepić miliardy planet typu ziemia. Harcerze o tym wiedzieli i ofiarnie ekplorowali galaktykę ku chwale partii.W przyszłości chcieli być przodownikami pracy aby otrzymywać medale od sekretarzy PZPR. Naród był z partią a partia z narodem. Wybornie!        Planetę Ardanis i okolice kontrolowaniu piraci Zorgoni którzy lubili ogień. Kiedy podsłuchując nadprzestrzeń na radarze Baum 103 Zorgoni dowiedzieli się o misji harcerzy postanowili z nimi walczyć. Czasułki były bardzo cenne w całej Drodze Mleczneji Zorgonom zależalo na czasułkach.Gdy statek harcerzy zbliżył się do planety Zorgoni którzy mieli złote rączki ze starej kolejowej drezyny skonstruwali maszynę do duplikacji istot żywych.Następnie złapali King  Konga i powielili go na tej maszynie w ilości 300 sztuk.       - Oj będziemy mieli problemy- rzekł do reszty harcerzy zuch Wacek  który był nawigatorem i widział przez bulaj liczne kopie KIng Konga.         Zaczęła się walka.        Trzystu King kongów wygrażało piąstkami lądującym na Ardanis harcerzom.Ci chcieli wykonać dobrą robotę dla partii lecz chmary King Kongów im to utrudniały.         Ja też mam czasem dosyć tej siłaczki ale w pochodzie pierwszomajowym lubię chodzić.         Na szczęście na nieboskłonie pojawiła się dobra wróżka Samanata która przy pomocy zaczarowanej rożdżki zamieniła całe trzysta  King Kongów w kamień.          Dzielni harcerze przystąpli więc do terraformowania planety.Nad nimi na granatowym niebie świeciły atomowym blaskiem gwazdy Drogi Mlecznej.Struny kosmiczne aż się ugięly z wrażenia gdy zobaczyly dzieło Artka  Wacka i reszty kompanii.          Tak więc wszystko się dobrze skończylo a harcerze wrócili do domu.Na kolację mieli kaszankę na gorąco bo jako przodownicy pracy otrzymywali więcej kartek na mięso i papierosy  niż zwykły obywatel.A dzięki licznym czynom społecznym stali się sławni na całym świecie nawet na Kubie.         A teraz drogie słuchaczki obejrzyjcie na dobranoc bajkę o misiu Uszatku który miał oklapnięte uszko i potem wiadomości i w kimono. Milych snów ! jutro będzie lepszy dzień !
    • Zmysłowy, ładny wiersz.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Nie musisz. Do gwiazd zawsze idzie się powoli.
    • @andreas @Marek.zak1 @iwonaroma @Naram-sin z każdą wypowiedzią się zgadzam. A najbardziej z @iwonaroma że to słowo jest wyeksploatowane i @Naram-sin że za bardzo płynnie. 
    • No i jak tu się dogadać? Niepokojąca ta relacja, gdy u jednej z osób manifestuje się silny lęk, a u drugiej nastąpił brak naturalnych reakcji ludzkich. Wyłączenie funkcji odbiorczych i poznawczych, prowadzi do skrajnej niewrażliwości. Ten wiersz jako kolejny z Twojego repertuaru odzwierciedla rzeczywistość interakcji z osobą zaburzoną, która swoim zachowaniem usiłuje zablokować właściwy przepływ energii. Brak skutecznej komunikacji jest zazwyczaj jej środkiem i celem, bo wtedy ma wrażenie dowolnego kształtowania rzeczywistości tak, aby przede wszystkim zapewnić sobie iluzję ułomnego bezpieczeństwa. Po drugiej stronie utkwiła podmiotka liryczna w skrajnym stresie, krzycząca do wewnątrz. Nie wiemy, co chce wykrzyczeć. Dopóki nie wyda z siebie tego krzyku, nigdy nie odzyska kontroli nad sobą i nie uwolni się z matni bycia ofiarą.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...