Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tajemnica Pluszowego Misia opowiadanie science fiction cz.3


Rekomendowane odpowiedzi

Susan. Początek historii. Sześć lat przed “Lilian Day”.

Lucas zjechał z głównej drogi na drogę boczną, która prowadziła do pobliskiej małej wioski. Jechał tą drogą tak długo, aż wjechał na kulminację wzgórza i tam, na poboczu zaparkował samochód. Wysiadł pierwszy a Susan wysiadła za nim. Droga na którą zjechał była bardzo rzadko używana. Prawie nikt nią nie jeździł. Lucas znał to miejsce. Susan nie była pierwszą dziewczyną, którą tu przywiózł. Było bardzo romantycznie, rozciągał się stamtąd malowniczy widok na wioskę i pobliskie wzgórza, aż w końcu na małe miasto w stanie Luizjana w którym oboje dorastali. Oboje patrzyli na rozległy krajobraz. Susan zbliżyła się do Lucasa. Była podniecona. Zakochała się w Lucasie do szaleństwa. Już od dawna próbowała zwrócić na siebie uwagę przystojnego chłopaka. Choć Susan była bardzo ładna, to Lucas znał wiele takich dziewczyn jak ona i wiele z tych dziewczyn się nim interesowało. Radość, że udało jej się zainteresować Lucasa swoją osobą, była wiec tym większa. Susan była już z Lucasem od ponad dwóch miesięcy. Dostał już od niej wszystko to, co mógł dostać najcenniejszego, czyli to, co nie raz dostawał od innych dziewczyn. Objął ją i namiętnie całował a ona z wielkim oddaniem odwzajemniała mu się.

Susan była zgrabną, bardzo ładną dziewiętnastolatką o średnim wzroście, ciemnych włosach i bystrym spojrzeniu. Była zdolna i inteligentna. Świetnie się uczyła i właśnie kończyła średnią szkołę. Podjęła też działania aby dostać się na uniwersytet w sąsiednim stanie.

 

- Lucas, całuj mnie jeszcze, kocham cię.
- Susan, też cię kocham.
- Lucas, co będzie z nami jeśli dostanę się na uniwersytet?
- Co ma być? Chcesz mnie zostawić?
- Nigdy cię nie zostawię, mówiłam ci przed chwilą, naprawdę
cię kocham.

 

Susan miała zdolności do nauk ścisłych. Zwłaszcza fizyka i matematyka szły jej dobrze. Ale ona pasjonowała się komputerami oraz ogólniej elektroniką i na takie właśnie studia złożyła dokumenty. Lucas był w tym samym wieku co ona. On również niedawno skończył szkołę średnią, jednak nie chciał więcej kontynuować nauki. Nauka nigdy nie przychodziła mu łatwo. Jego rodzice byli zamożnymi ludźmi. Ojciec prowadził duży zakład meblarski. Zatrudniali kilkadziesiąt ludzi. Lucas był jedynakiem i ojciec usilnie
próbował zainteresować syna prowadzeniem firmy. Jednak on był lekkoduchem. Nie był głupi, był inteligentny, jednak jeszcze nie dojrzał na tyle, żeby zająć się biznesem rodzinnym na poważnie. Właściwie to nie wiedział jeszcze, co chciałby w życiu robić. Ale na jednym znał się już naprawdę dobrze. Można by rzec, że był w tym mistrzem. Potrafił uwodzić dziewczyny. Tak naprawdę to one same do niego lgnęły. Był bardzo przystojnym, szczupłym, wysokim mężczyzną z jasnymi włosami i niebieskimi oczami. Jak mu zależało, to potrafił być kulturalny i szarmancki. Dziewczyny za nim przepadały. Lucas nigdy nie był sam. Zawsze w towarzystwie swoich kompanów, których mu nie brakowało, a którzy mienili się jego przyjaciółmi, zwłaszcza z powodu jego zawsze pełnego portfela. Rodzice, a w szczególności matka, go rozpieszczali. Lucas potrafił być “duszą towarzystwa”. Miał zawsze przy sobie jakąś dziewczynę, ale teraz od dwóch miesięcy Susan dostąpiła zaszczytu bycia jego wybranką, co 
w znaczący sposób nobilitowało ją w młodocianym towarzystwie niewielkiego miasta, w którym prawie wszyscy lepiej lub gorzej się znali. Lucas miał jeszcze jedną, w jego wieku dziwną obsesję, której nikomu na razie nie zdradzał. Bardzo chciałby mieć kiedyś syna i wychowywać go inaczej niż wychowywano jego.
Lucas cenił uczucie Susan. Do tej pory zakochiwały się w nim bardzo atrakcyjne, ale głupiutkie dziewczyny, z którymi Lucas czuł się niedowartościowany. Susan była inna, była mądra, inteligentna i bardzo zdolna. Dopóki nie była dziewczyną Lucasa, to nikt specjalnie nie zwracał na nią uwagi. Owszem podobała się chłopakom, ale tak jak inne. Chłopcy trochę bali zalecać się do Susan z racji tego, że znano ją jako wyróżniającą się uczennicę. Jednak z chwilą połączenia się z Lucasem, inni dostrzegli prawdziwą kobiecość Susan i zaczęli Lucasowi mu jej zazdrościć. Susan wyraźnie zaczęła odczuwać zwiększone zainteresowanie innych, fajnych chłopaków i wcale jej to nie przeszkadzało, ani jej nie stresowało. Była zdolna, ale była też ładną kobietą i myślała tak, jak myślą ładne kobiety.
Susan i Lucas byli zakochaną parą.

 

                       *****

 

Trzy miesiące później.

 

- Lucas, przyjęli mnie, przyjęli mnie na uniwersytet! Tak się
cieszę. Co na to powiesz?
- Zapomnisz tam o mnie.
- Lucas, co ty gadasz, kocham cię, mówiłam ci, zawsze
będziemy razem!
- Będziemy się spotykać?
- Lucas, pewnie że będziemy! Przecież to tylko niecałe
dwieście kilometrów. Na każdy weekend będę w domu.

 

Lucas przytulił czule Susan. Teraz dopiero kiedy poczuł, że może ją stracić, że musi o nią trochę zawalczyć, jego uczucie stawało się głębsze i prawdziwsze.

 

                       *****

 

Uniwersytet techniczny w stanie Teksas. Dwa miesiące później.

 

- Susan, gdzie tak pędzisz? Pogadaj ze mną trochę.
- Jack, nie gniewaj się, nie mogę teraz, dzisiaj piątek i zaraz
wracam do domu. Pogadamy w poniedziałek, jak wrócę, ok?

 

Susan już od kilku tygodni zauważyła, że Jack się nią interesuje i szuka z nią kontaktu. Jack był bardzo przystojny, ale Susan szczególnie zwróciła uwagę na to, że jest wybitnie zdolny i inteligentny. Susan uczęszczała z Jackiem do tej samej grupy i miała już okazje przekonać się na wspólnych zajęciach o zdolnościach Jacka. Imponował jej swoją bystrością umysłu i łatwością zdobywania wiedzy. Przygotowania do kolejnych kolokwiów było dla niej i dla innych ciężką pracą, a dla Jacka wydawały się dobrą rozrywką. Jack potrafił nawet wyprowadzić z równowagi wykładowców, swoimi dociekliwymi pytaniami, przekraczającymi zakres obowiązującego materiału. Susan rozumiała, że prawdopodobnie podoba się Jackowi i że byłaby w stanie z łatwością zdobyć jego sympatię. Susan nawet podobałoby się to, gdyby mogła być dziewczyną tego przystojnego i inteligentnego mądrali. Widziała, że inne dziewczyny wyraźnie próbują nawiązać z Jackiem bliższy kontakt a on akurat upodobał sobie ją. Jednak Jack nie wiedział tego, co czuła Susan. Serce Susan było już zajęte. Dla Susan liczył się tylko on. Liczył się tylko jej Lucas, którego kochała ponad wszelką miarę.


Kilka dni później. Na campusie.

 

- Susan, daj się wreszcie zaprosić, chociaż na kawę. Mam cię
błagać na kolanach?

Jack nie ustępował w próbach zainteresowania dziewczyny swoją osobą.
- Dobra, chodź na tą kawę, chyba musimy pogadać.
- Susan, co jest z tobą? Tak trudno nawiązać z tobą kontakt.
- Jack, co chcesz ode mnie?
- Jak to co chcę? Chce z tobą chodzić, podobasz mi się bardzo.

 

Nieśmiałość na pewno nie była cechą, którą można by przypisywać Jackowi. Lubił kontakty z dziewczynami, lubił się do nich zalecać i przekonał się już dawno, że nie warto być nieśmiałym.

 

- Jack to miłe co mówisz. Jesteś naprawdę fajny i naprawdę
mi się podobasz, ale ja już z kimś jestem, nie zostawię go dla
ciebie.
- Tego się właśnie obawiałem. Dziękuję, że jesteś chociaż
szczera. Zapłacę za kawę i pójdę już.
- Jack przecież możemy być przyjaciółmi.
- Dlaczego mielibyśmy nie być przyjaciółmi? Susan co ty
mówisz, przecież wszyscy tu jesteśmy przyjaciółmi. Przecież
wcale nie obrażam się na ciebie. Szkoda tylko, że jest tak jak
mówisz.

 

Jack szybko wstał od stolika, podszedł do baru i zapłacił rachunek choć swojej kawy prawie w ogóle nie wypił. Nie chciał żeby dziewczyna widziała, że łamie mu się głos a oczy zaszły mu łzami. Faceci nie lubią okazywać słabości, szczególnie przed kobietami, które im się podobają. Jack przestał zalecać się do Susan, ale nie był w stanie 
o niej zapomnieć. Był uprzejmy, ale starał się być obojętny, a ta wcale nie czuła się z tym dobrze. Kochała Lucasa, ale doskonale rozumiała, że Lucas do pięt nie dorasta Jackowi. Jack już jest kimś i na pewno życie z nim nie byłoby życiem przeciętnym a przyszłość z Lucasem jest niepewna. Ale dziewczyna była zakochana i racjonalne wnioski nie przemawiały do niej. Działała chemia, chemia Lucasa.


Kilka tygodni później

 

Susan, zbliżając się rano do budynku swojej uczelni zauważyła, że stoi przed nim wielu zgromadzonych studentów, wśród nich byli studenci z jej grupy, był również Jack. 

 

- Dlaczego nie wchodzicie? Co to ma być, jakiś strajk?

 

Grupa popatrzyła na nią z głupim uśmiechem, ale nikt, nic nie mówił. W końcu Jack się odezwał:

 

- Susan, tam za tymi drzwiami czeka na ciebie prawdziwe
życie. Tam jest kwintesencja naszej przyszłości, tak będzie
smakować.

 

Jedna z koleżanek skonstatowała:

 

- Raczej pachnieć.

 

Susan nic nie rozumiała.

 

- Nie wiem o co wam chodzi, ale ja idę bo już jest późno. Nie
 zamierzam się przez was spóźniać. 

 

Koleżanki i koledzy ze zrozumieniem pokiwali głowami, ale nic nie komentowali. Susan weszła do budynku. Po kilkunastu sekundach była z powrotem.

 

- Ja pierniczę co to jest?

 

Cale towarzystwo wybuchło śmiechem.

 

- Życie, moja droga. A dokładniej to pękła rura.
- Jaka rura?
- Kanalizacyjna, to chyba czuć.

 

Z budynku wyszła pani doktor, która była opiekunem ich grupy.

 

 - Chyba nie muszę wam tłumaczyć, że mamy poważną awarię.
Zajęcia są odwołane do końca tygodnia. Macie weekend 
o dwa dni dłuższy. Firma już jedzie, będą to naprawiać, ale
sprzątanie i wietrzenie potrwa do poniedziałku. Jeśli ktoś
chce, to może jechać do domu.

 

Susan cieszyła się, że może wcześniej jechać do siebie. Cieszyła się, że spędzi więcej czasu z Lucasem. Postanowiła zrobić mu niespodziankę i nie dzwonić wcześniej. Szybko się spakowała i wsiadła do samochodu. Po niespełna trzech godzinach była w swojej miejscowości. Postanowiła, że zanim pójdzie do domu, to wpadnie do Lucasa. Jego rodzice niedawno wynajęli mu mieszkanie, ponieważ jego matka bardzo się przejmowała kiedy Lucas późno wracał do domu. Ojciec Lucasa widząc to postanowił, że czas już, żeby syn się usamodzielnił. Susan miała klucze do tego mieszkania. Wiele nocy już tam spędziła. Miała nadzieję, że zastanie go jeszcze w domu, choć była już godzina dziesiąta trzydzieści. Susan tęskniła za Lucasem i była podniecona. Miała prosty plan. Chciała od razu się z nim kochać. Nie dzwoniła, tylko cicho otwarła drzwi swoim kluczem. Weszła do środka. W mieszkaniu było cicho. Na stole w salonie była pusta butelka po whisky, brudne kieliszki i jakieś resztki jedzenia. Wszystko w nieładzie. Susan weszła do sypialni. W łóżku leżał nagi Lucas a obok niego również naga, leżała jedna z jego byłych dziewczyn, którą Susan trochę znała. Miała na imię Nicole. Lucas obudził się kiedy Susan otwarła drzwi i zaspanym, przepitym wzrokiem popatrzył na Susan. Poderwał się jak oparzony, ubrał spodnie i pobiegł za Susan, która właśnie szybkim krokiem wychodziła z mieszkania.

 

- Susan, Susan, poczekaj, przepraszam cię Susan, nie
zostawiaj mnie!

 

Nie chciała tego słuchać, pobiegła w stronę samochodu i szybko odjechała do swojego domu. Lucas próbował przeprosić i udobruchać ją jakoś. Nachodził ją przez cały weekend, przyniósł kwiaty, ale ona miała go na razie dosyć i nie chciała z nim rozmawiać. Skróciła pobyt w domu i pojechała z powrotem do kampusu.

Po kilku tygodniach Susan jednak dała się przeprosić. Była zakochana w Lucasie i była w stanie wiele mu wybaczyć. Choć w to nie wierzyła, to dała sobie wmówić, że jego zdrada była jednorazowym wybrykiem. Próbowała przekonać samą siebie, że może rzeczywiście jest tak jak Lucas jej wmawiał. Bardzo chciała żeby tak w istocie było. Relacje pomiędzy Lucasem a Susan powoli wracały do normy. Susan znowu zaczęła za nim tęsknić a Lucas obdarowywał ją szczodrze czułymi słowami i demonstrował swoją wierność i przywiązanie przy każdej okazji. Susan znowu wracała na każdy weekend do domu i spędzała z Lucasem więcej czasu, niż z własnymi rodzicami i rodzeństwem. Nocowała znowu wyłącznie u niego wtedy, kiedy przyjeżdżała do swojego miasta. Susan wydawało się, że on znowu należał wyłącznie do niej. Nauka szła jej dobrze i znowu wszystko układało się po jej myśli. Mieli już z Lucasem wspólne plany na przyszłość, myśleli o małżeństwie. Obiecał jej, że zajmie się na poważnie biznesem rodzinnym i że będzie myślał o kupnie domu. Przestał już tak często spotykać się ze swoimi koleżkami i przesiadywać w knajpach do późnej nocy. Codziennie chodził rano do pracy w rodzinnej firmie. Pewnego ranka, kiedy byli razem, wyjawił Susan swoją obsesję. To co jej powiedział bardzo ją zdziwiło. Zanim wstał z łóżka, zapytał ją niespodziewanie:

 

- Susan, urodzisz mi syna?
- Lucas, co z tobą? Co ci chodzi po głowie?
- Bardzo, bardzo, chciałbym mieć syna.
- Pewnie kiedyś ci urodzę, jeśli będziemy razem i będziesz
mnie kochał.
- Susan, obiecaj, że urodzisz mi syna.

 

                       *****

 

Po kilku miesiącach, w kampusie.

 

- Susan jak tam? Umiesz wszystko? Damy radę?
- Pewnie że damy.

 

Jedna z koleżanek z akademika, z którą Susan chodziła do jednej grupy, zaczepiła ją, jak ta siedziała na ławce przed budynkiem uczelni. Za godzinę mieli razem zdawać ważny egzamin semestralny z bardzo trudnej elektroniki. Susan uczyła się na bieżąco i była niemal pewna, że jakoś sobie poradzi, ale nerwowo przeglądała notatki i skrypty, których miała na kolanach pokaźny plik. Widziała jak Jack wchodzi do budynku. Spokojny, wyluzowany. Stanął w drzwiach, bo ją zauważył i ładnie się do niej uśmiechnął. Wiedziała już na co stać Jacka. Nie potrafiła pojąć jak można być tak zdolnym. Jack swoją wiedzą przerastał niektórych wykładowców, którzy prowadzili zajęcia. Jeden z nich na zajęciach z fizyki, przy całej grupie wprost mu to powiedział, kiedy przez piętnaście minut zapisali razem całą tablicę, rozważając wspólnie jakieś abstrakcyjne zagadnienie fizyki teoretycznej, którego pozostali studenci zupełnie nie znali. Jack z adiunktem posunęli się tak daleko, że Susan oraz większość pozostałych w ogóle przestała rozumieć o czym rozmawiają. Susan dziwiła się, że Jack cięgle jest sam, choć zalecało się do niego kilka dziewczyn z grupy, które nie były jeszcze związane z kimś innym. Wyobrażała sobie, że pewnie Jack ma kogoś gdzieś daleko, spoza grona studentów, podobnie jak ona. Jack bardzo podobał się Susan. Ale ona patrząc jak Jack uśmiecha się do niej z progu wydziału powtarzała w myślach swoją mantrę:

 

- “Przecież kocham Lucasa, przecież kocham Lucasa.”

I rzeczywiście tak było.

 

W tym momencie zadzwonił telefon. Susan odebrała.

 

- Cześć Susan, tu Sandy.
- Sandy, cześć, jak się cieszę, tak dawno cię nie słyszałam.

 

Sandy była najlepszą koleżanką Susan. Znały się od dzieciństwa, wychowywały się w sąsiedztwie i chodziły razem do wszystkich szkół aż do ukończenia szkoły średniej. Obie mogły zawsze na siebie liczyć. Zwierzały się sobie ze wszystkiego, włącznie z intymnymi aspektami kontaktów ze swoimi chłopakami. W ich życiu nie odbyła się żadna ważna uroczystość, żadne urodziny, żadne radości nie były świętowane, w których nie byłyby obie. Sandy studiowała ekonomię na uczelni w mieście, w którym razem dorastali. Dopiero studia Susan trochę je rozdzieliły. Sandy wiedziała wszystko o Lucasie a nawet wiedziała, że gdzieś na uczelni Susan jest wybitny student o imieniu Jack. Sandy gorąco zachęcała Susan do wchodzenia w znajomość z Jackiem. Przy każdym spotkaniu przestrzegała Susan przed Lucasem. Odradzała jej wiązanie się z nim na stałe. Susan trochę zaczęło to drażnić i ostatnio stosunki pomiędzy Susan a Sandy trochę się ochłodziły, ale tylko odrobinę. Sandy i Susan były dla
siebie najlepszymi przyjaciółkami, bez żadnych wątpliwości.
 
- Sandy co u ciebie?
- Masz chwilę? Chciałabym ci coś powiedzieć.
- Stało się coś?
- Tak.
- Co?
- Usiądź.
- Siedzę, nie wygłupiaj się, gadaj.
- Susan, może się na mnie obrazisz, ale muszę ci coś
powiedzieć i powiem ci to wprost, bez ogródek.
- Gadaj w końcu.
- Ta zdzira która leżała w łóżku z Lucasem.
- Nicole. Znowu z nią poszedł?
- Gorzej, ona łazi po knajpach i pieprzy że jest z nim w ciąży.
Susan i to nie od tego czasu, jak ich nakryłaś, tylko podobno
od kilku tygodni.
- Sandy, co ty gadasz? Skąd wiesz? Może to nieprawda?
- Może, sama go zapytaj, przykro mi Susan, ale musiałam. Nie
mogę już znieść jak ten drań robi cię w... ech nie powiem 
w co. Nie gniewaj się na mnie.

 

Susan załamanym głosem była w stanie odpowiedzieć tylko:


- Nie gniewam się. 

I rozłączyła rozmowę. 


Jej twarz zalały łzy a serce pękało z żalu i rozpaczy. Nie była w stanie iść na egzamin. Wsiadła do auta i pojechała do domu.

 
Kilka godzin później.

 

- Powiedz mi czy to prawda?

 

Lucas odpowiedział po dłuższej chwili milczenia:

 

- To prawda, chciałem ci powiedzieć, tylko nie wiedziałem jak.
- Zrywasz ze mną?
- Chcę się z nią ożenić zanim urodzi dziecko. Za dwa miesiące
się żenię, już wszystko ustalone, oświadczyłem się.

 

Susan przepłakała ostatnie dwa tygodnie. Omal nie zawaliła sesji. Wszyscy znajomi pomagali jej się otrząsnąć na tyle, żeby pozdawała egzaminy. Pomagał jej również Jack. Nie dopytywał co się stało, ale koleżanki Susan powiedziały mu, że rzucił ją chłopak z którym chodziła od ponad roku. 
W końcu trochę się pozbierała i zaczęła normalnie się uczyć i uczęszczać na zajęcia. Trudno było tylko zobaczyć na jej twarzy ten pogodny uśmiech, z którym wcześniej prawie nigdy się nie rozstawała. Po miesiącu spotkała Jacka na trawniku przed akademikiem, jak czytał podręcznik i się uczył. Dosiadła się w kucki obok niego i przez dłuższą chwilę milczała.

 

- Jack.
- Tak?
- Chcesz iść jeszcze na tą kawę?

 

Spokojnie odłożył książkę i popatrzył w niebieskie oczy dziewczyny. Dziewczyny, o której marzył od miesięcy, od pierwszego spojrzenia na nią. Twarz Susan i Jacka rozjaśnił pogodny uśmiech.

 

..........................

 

Dotyk Amani, Tajemnica Pluszowego Misia, Spisek Duchów       .........   www. Ebookowo.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...