Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

FLIGHT ON ICE

LOT NA LODZIE

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

FIGURE SKATING

It's such a pleasure
To slide everywhere,
Loops, jumps, lifts,
Spins and ducks!
Eagle's spreads
And Besti squats!

 

ŚLIZGAWKA

To taka przyjemność
Aby ślizgać się wszędzie,
Obroty, pętle, skoki,
Wyciągi, przysiady i kroki.

 

***

 

AT THE TOWN SKATING-RINK
NA MIEJSKIM LODOWISKU

 

O SKATING-RINK! 

O lodowisko!
YOUR WONDERS NEVER CEASE!
Twoje cuda nigdy się nie kończą!
SOUND OF MUSIC,
Dźwięk muzyki
RINGING SKATES!
Brzęczące łyżwy
SMILES, LAUGHTER EVERYWHERE!
Zewsząd uśmiechy, śmiechy!
JOY HAS GOT NO LIMITS!
Bezgraniczna radość!
THERE IS THE PLACE

TO ASK FOR HANDS [OF FAIR DAMES]!
Oto, gdzie należy prosić o rękach [pięknych pań]! 

 

***

 

 

By Man of the Night
GOING TO THE SKATING-RINK WITH MY MOM
Pastimes of the winter, flying snowflakes,
Me and my brave mommy went skating yesterday.
I'm a three-year-old man, I'm finding my ice legs.
When trying to stand up on blades I nearly fell.

 

Przez Człowieka Nocy
Z MAMĄ NA LODOWISKU

Zimowe zabawy, latające płatki śniegu,
Ja i moja dzielna mamusia pojechaliśmy wczoraj na lodowisko.
Jestem trzyletnim mężczyzną, dopiero wstałem na łyżwy.
I ze zdziwienia prawie upadłem.

 

Mommy caught me up then, I kept my balance and
I felt I was as Alice in a kind of Wonderland!
Me and my mom tightly linked our hands
And together fairily flew away to heavens.

 

Mama mnie podniosła, zachowałem równowagę i
Pozułem się jak Alicja w krainie czarów!
Moja mama i ja mocno trzymaliśmy się za ręce.
I razem jak w bajce odleciały w górę do nieba.

 

But an awkward mister skated the wrong way.
He got under my mom's feet and made us all upend.
The folks were tumbling down, I never had such fun,
Mommy smiled as well, t'was good to be at one!

 

Ale jakiś niezręczny pan ślizgał się w niewłaściwy sposób i nie tam.
Wszedł pod nogi mojej mamy. Cóż, wow! Wszyscy też zaczęli spadać,
Pozułem się śmiesznie, nigdy się tak nie bawiłem,
Mama też się uśmiechnęła, jak to nam było dobrze razem!

 

Mom just gave the dome of the man a tweak.
"Sir! Please look around when zigzaging so quick!
You mustn't have been skating since when you were a child!"

Everyone around gave him the haha!

 

Mama prztyknela czubku głowy mężczyzny.
"Uważaj, bo lód to nie zabawka! Proszę się rozejrzeć!
Prawdopodobnie nie jeździłeś na łyżwach, odkąd byłeś dzieckiem?!"
A wokół wszyscy ludzie śmiali się zgodnie.

 

He offered his apologies and helped my mom stand up,
He broadly smiled and said, "Ma'am, you are so nice!"
That's how we spent time at the evening rink.
The snowflakes were flying and falling down on it.

 

 

Pan przeprosił, podał mamie rękę
i pomógł wstać,
Uśmiechnął się szeroko i powiedział: "Proszę pani, jesteś taka miła! Rozproszyła nudę!"
Tak spędziliśmy czas w zimowy wieczór,
Gdy puszyste płatki śniegu latały i spadały na lodowisko.

 

Continued page/Dalszy ciąg na stronie

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Ułowiła wieloryba? - Aby role, i wał, i wołu.  
    • Znajdowałem się w laboratorium, odkryłem oksytocynę  Zafascynowany odkryciem, wypowiedziałem Ci nowinę  Dałem ci skosztować, być może ci zasmakowała  Przy czym zapomniałem, że pewnej substancji brakuje do wiązania Mowa o wezopresynie, nie posiadałem jej wiele Ja ją spróbowałem, by skończyć jak Scheele Chciałem ci ją dostarczyć, abyś poczuła to co ja Otrzymałem od ciebie, negatywny znak Przesiąknięty trucizną, nie zechciałaś mi pomóc  Szukałem lekarstwa, sięgnąłem do alkoholu Nic nie pomogło, wszystko wokół się kręci  Przekręciłaś mój świat, pozostając tylko w pamięci 
    • Jura, dała za kozła koza; z oka łzo - kazał, a daruj.  
    • @viola arvensis dziękuję za miłe słowa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I.         Nadpalonej świecy migocący płomień, Budzi rzewne odległego dzieciństwa wspomnienie, Niedosięgłe jak drugi wielkiej rzeki brzeg, Niewyraźne i rozmyte jak sen,   Chodząc w życiu różnymi drogami, Potykając się o losu przeciwności, Wspominamy barwne z dzieciństwa obrazy, Czasem próbując się nimi pokrzepić,   Zapamiętany w dzieciństwie babci śmiech, Czasem wlewa w duszę otuchę, Gdy nocami huragany szalejące, Do snu nie pozwalają zmrużyć powiek…   A gdy wokoło druty pozrywane, Od uderzeń piorunów żarówki popalone, Roztrzęsioną dłonią dzierżąc zapałkę, Czasem strwożeni zapalimy świecę.   I jak przed laty nasi dziadowie, Niewielką choć świeczkę postawimy w oknie, By swym blaskiem odbijając się w szybie, Nikły na twarzy zarysowała uśmiech,   Wtedy blask maleńkiego świecy płomyka, Zdaje się samotnie stawiać czoła, Srogim piorunom przeszywającym czerń nieba, Wichurom uderzającym o trzeszczący dach….   II.   Spalającej się świecy migocący płomień, Na wszystkie strony łagodnie chyboce, Niczym zatroskany, zmartwiony człowiek, Podejmujący w życiu decyzje niepewnie.   Bo te zawiłe losu koleje, Milionów ludzi na całym świecie, Są jak te tajemnicze świec płomienie, Z czasem wszystkie gasnące.   Ten tańczącego płomyka nikły blask, Na tle mroku nocnego nieba, Jest jak odmierzony ludzkiego życia czas, Na tle nieskończonego niepojętego wszechświata.   Te gorącego wosku krople, Spływające wzdłuż palących się świec, Są jak naszego życia lata kolejne, Biegnące nieśpiesznie aż po jego kres.   A ten gorący roztopiony wosk, Zdaje się kłaniać minionym wiekom, Pełnym wyrzeczeń, trudów i trosk, Spowitym mgłą niepamięci zamierzchłym tysiącleciom.   I jak ten maleńki świecy płomyk, Sami niegdyś zagaśniemy, Na wieki zamkną się nasze powieki, Ku wieczności nieśpiesznie odpłyniemy…   III.   Dogasającej świecy migocący płomień, Gdy zamigoce życia już kres, Ozłoci nikłym blaskiem włosy srebrne, I spływającą po policzku łzę,   A gdy zmęczeni życiem na starość, Wspomnimy z rozrzewnieniem odległe dzieciństwo, Czapkujmy naszym bezcennym wspomnieniom, Migocącym za niepamięci zasłoną,   Gdy będąc roześmianymi dziećmi, Pełni radosnej beztroski, Byliśmy jak te migocące świec płomyki, Nie lękając się odległej przyszłości,   Wciąż tylko na zabawach, Spędzaliśmy cały swój czas I tak płynęły kolejne lata, Pośród radości bez żadnych obaw,   Aż dorosłość naszą beztroską zwabiona, Za rogiem niepostrzeżenie się zaczaiła, By pochwycić nas w swe sidła, Pełnego trosk i problemów dorosłego życia,   Aż za pełną problemów dorosłością, Przykuśtyka niebawem już starość, By twarz zarysować niejedną zmarszczką I uprzykrzyć końcówkę życia niejedną chorobą…   IV.   Wypalonej świecy gasnący już płomień, Nim ulotni się z sykiem, Przerażony gwałtownie zamigoce, Nim już na wieki zagaśnie…   Podobnie i niejeden człowiek, Wydając w życiu ostatnie już tchnienie, Duszę swą gwałtownym strachem przeszyje, Nim ku wieczności nieśpiesznie odpłynie,   A czasem z wolna poruszając wargą Pokrzepi się jeszcze cichuteńką modlitwą, Nim w gardle uwięźnie już głos, Nie dając kształtu kolejnym słowom.   I jak z wypalonej świecy delikatny dym, Tak dusza z schorowanego ciała się ulotni By po przekroczeniu progów Wieczności, Stanąć wkrótce przed Stwórcą Wszechmocnym…   A wtedy Bóg Litościwy, Spyta ją głosem łagodnym, Czy pośród ziemskiego życia kolei, Była jak ten maleńki świecy płomyk…   Czy odbiciem Bożej Dobroci, Jaśniała w grzesznym człowieku ułomnym, Czy zanieczyszczona szpetnymi grzechami, Była jak czarny z smolnego łuczywa dym…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...