Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

SPACE TREK 3000: ALTARVEN (Część IV)


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

 

CZĘŚĆ IV

 

 

Spokojnej nocy senny rytm

pokrzepił wszystkich; rano

pierzchnął gdzieś cień podejrzeń widm,

gdy kłam zadając myślom złym

śniadanie im podano.

 

Czy umysł natchnął potraw smak,

czy nie – dość, że tym razem

przez zespolonych myśli szlak

stworzyli, jak na dany znak,

wygodną mini-bazę.

 

Zdumiał ich własny twórczy stan,

lecz wtedy wysłannicy

Fenna przez jedną z wielu ścian

przyszli przekazać gościom plan:

wezwanie do stolicy.

 

"Przyjąć was godnie tutaj chce

nasza Wysoka Rada;

przez nas więc zaproszenie śle:

przybądźcie do jej komnat, gdzie

odbędzie się biesiada."

 

Podziękowawszy za ten gest

przywdziewa Sven z załogą

galowy mundur; przecież jest

to reprezentacyjny test

zaniedbać go nie mogą.

 

*

 

Siedziba Rady był to gmach

przejrzysty, a kunsztowny,

jakby go zlecił perski szach

ujrzawszy wizję w swoich snach;

w harmonii swej czarowny.

 

Z podziwem Sven przekroczył próg

olśniony tym splendorem;

bacząc, że ma wdzięczności dług,

snuł rozważania, jak by mógł

spłacić go im z honorem.

 

Sale wypełniał miły gwar

licznych przedstawicieli

tworzących wiele grup i par,

zebranych, bowiem ze wszech miar

przybyszów poznać chcieli.

 

Wysokiej Rady Zwierzchnik zszedł

po stopniach z podwyższenia:

"Przedziwnie los nić waszą przędł,

lecz wielką radość dał nam dzień

waszego ocalenia.

 

Będziemy gościć was do dnia,

kiedy to statek nowy,

który wam nasza Rada da,

do lotu poza znany świat

okaże się gotowy."

 

Sven rzekł: "Prawdziwy jest to cud

napotkać we wszechświecie

taki wspaniałomyślny lud;

na zawsze czynem swym wasz ród

w historii zapiszecie."

 

Podczas wymiany ciepłych zdań,

wzajemnych uprzejmości,

pośród strun niewidzialnych drgań

wniesiono moc wykwintnych dań,

by podjąć zacnych gości.

 

Svena otoczył wkrótce też

wianuszek pięknych kobiet:

przemierzył wszechświat wzdłuż i wszerz;

teraz w dal patrząc z gmachu wież

opowieść snuł o sobie.

 

Lecz chociaż ozdabiały tłum

jak egzotyczne kwiaty,

rzekł sobie, kiedy poczuł szum,

jakby pił wino, albo rum:

"Stop! Jestem wszak żonaty."

 

Były też córki Fenna dwie:

Taris srebrzystooka

i smukła Faeris, której wdzięk

przyciągał, jak róż wonnych pęk,

wzrok rozmarzony Locke'a.

 

Wszystkich załogi członków wnet

urzekła atmosfera;

skończył się czas podróżnych diet,

rozmów szmer w uszach brzmiał jak flet

- kusząca to kwatera.

 

Jedynie Delta (chytry lis)

zwyczajem androida

stronił od pełnych czar i mis,

sporządzał zaś słów wierny spis:

bo któż wie, co się przyda?

 

*

 

I tak im upływały dni:

jak w baśni lub jak we śnie;

lecz Sven miał niespokojne sny;

czuł że się w nim obawa tli

wraz z ulgą – jednocześnie.

 

Spostrzegł też, że Locke zmienił się:

spogląda tkliwie w przestrzeń,

jakby myślami błądził gdzieś,

a zaś szeroka jego pierś

wciąż wznosi się od westchnień.

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...