Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kaznodzieja rzekł do tłumu

ludzie czy wam brak rozumu

ja rozumie ciężkie czasy

ale by żałować kasy

 

i złotówki kłaść na tacę

ludzie, z czego ja opłacę

gospodynię, dług karciany

na parkingu parkowany

 

luksusowy lamborghini

prezent dla mej gospodyni

ludzie dajcie hojne datki

bo ogromne mam wydatki

 

a jedynie szczodrość wasza

poratuje mnie Judasza

i uchroni mnie od śmierci

teraz to arrivederci

 

wrócę tu po Karaibach

po kasynach i po bibach

bo ja jestem sprzeniewierca

ludzie miejcie czułe serca

 

i nie baczcie żem jest taki

sypcie, sypcie mi forsiaki

papierowe i z zerami

prosząc klęczę dziś przed wami.

 

Opublikowano

 @Gosława

Wiele takich jest parafii

w nich podobnych jemu wielu,

którzy ornat albo habit

założyli w jednym celu.

 

Kto mamonę sobie ceni

i bez pracy ją dostaje

ten nie martwi się już o nic

i jak panicz ją wydaje.

 

Dawno pozbył się skrupułów

wstyd mu pod habitem dynda

bez obrazy można to rzec

taka męska lafirynda.

 

Lecz nie wszyscy, więc nikogo

chyba teraz nie obrażę

jeśli znajdę, choć jednego

to go zaraz palcem wskażę.

 

Serdeczne pozdrowienia od dziadka Henia :)

 

 

Opublikowano

@[email protected]

Ojciec chwali się córkami

u mnie zaś synowie sami

od małego byli dzielni

dzisiaj, kiedy samodzielni

 

sami sobie plany snują

no, bo kiedy skonsumują

chcą by plany się ziściły

więc wkładają w to moc siły.

 

Teraz sobie przypomniałem

przecież ja awansowałem

zgodnie z planem, nie przypadkiem

fakt, ja stałem się pradziadkiem.

 

Sześć lat temu to się stało

i migusiem przeleciało

prawnuk żegna już przedszkole

by się teraz uczyć w szkole.

 

Proszę przyjmij ozdrowienia lecz już od pradziadka Henia :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myszkę powiesiłam, taka urocza jest:) niech sobie wisi:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Wchodzi on - Polityk- Polityczna Tłusta Świnia Koronkowa, kłamstwem nabłyszczony, wykarmiony na ludzkiej cierpliwości jak monstrum z promocji, które zjadło cały kraj i jeszcze pyta o deser. Skóra mu świeci jak szynka premium namaszczona budżetem, oczy lśnią krzywdą smażoną na głębokim oleju publicznych pieniędzy. Półki szepczą między sobą, drżąc jak przeterminowane sumienia: „Patrzcie! To ten, który otłuścił się na ludziach tak bardzo, że wózek go nienawidzi!” On nie idzie. On płynie - lawina krawatów, biurokracji i tłuszczu władzy. Każdy jego krok  skrzypi jak konstytucja po setce poprawek, wózek jęczy jak urząd pod jego cięzarem. Chipsy padają na kolana - bo wiedzą, że jego spojrzenie ma kalorii więcej niż one same. Jogurty płaczą w kubeczkach: „Nie zabieraj nas, panie, my jesteśmy tylko mlekiem, nie obietnicą!” Ser żółty topnieje, tworząc kałużę chciwości, gęstą jak miód z komisji śledczej. Banany wyginają się w paragrafy i paragrafiki, chcąc wyglądać bardziej praworządnie. Kiełbasy drżą jak wspomnienia budzetów, które „zniknęły przez przypadek” w jego kieszeniach - kieszeniach z czarnych dziur, zdolnych wciągnąć nawet dobre intencje. Kasjerki patrzą na niego jak na zjawę z zamrażarki moralności. Skaner nie śmie go zeskanować. Paragon, dotknięty jego palcem, zwija się w Ewangelię Znikającego Rabatu. A mop klęka i staje się Berłem Posadzki Zniewolonej - narzędziem jego foliowego panowania. Reklamówka otwiera swoje plastikowe usta i błaga: „Panie… nie wsadzaj mnie tam… już tylu przede mną nie wróciło…” Ryby w lodówkach zaczynają śpiewać psalmy o złodziejstwie, bo wiedzą, że dziś on jest ich jedynym świętym i jedynym katem. Puszki kukurydzy stukają jak zegary politycznej degradacji, ogórki w słoikach drżą jak ręce premiera po trudnym oświadczeniu. A on? Śmieje się. Śmiechem tłustym, wypasionym, jakby każda złotówka zamieniała mu się w dodatkowy plaster boczku. I ten śmiech przesuwa regały, gasi neony, sprawia, że butelki oleju ronią łzy kwasu tłuszczowego. Gdy bierze wózek -  ten klęka. Gdy wchodzi na dział z pieczywem -  bułki sypią się jak nadzieje narodu. Gdy przechodzi przy kasie, torty mdleją ze wstydu, a mleko zastyga w bieli czystej żałoby. I wtedy ludzie  - zwykli ludzie, z pustymi koszykami i wypłukaną godnością - patrzą na niego jak na tłuste nadużycie w ludzkim garniturze, na kulę chciwości, która zjadła wszystko, co dobre, i nawet nie beknęła. Patrzą i mówią szeptem, by nie usłyszał: - Chryste Panie… my naprawdę płacimy na tego durnia? A potem wybuchają śmiechem - takim mocnym, tak szczerym i bolesnym, że aż torty zaczynają klaskać, reklamówki mdleją, a chipsy śmieją się same z siebie. Bo groteska jest tak wielka, że aż pęka w szwach, a prawda tak tłusta, że nie da się jej zmieścić w żadnym koszyku.                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ślicznie.     Rozumiem. A dla mnie to nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa. Ja też potrafiłem pleść wianki i nie tylko dla moich sympatii.
    • @Marek.zak1Nie wiem, czy dobrze sobie wyobrażam, ale zaczynam już widzieć podwójnie. :) W każdym razie - na pewno mieszka tu duch. :) 
    • ukryte kapcie bose stopy na mrozie
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...