Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Niestety nie, chociaż bardzo blisko. Za dużo metafor, za dużo "podawania na talerzu". Ale po kilku poprawkach może powstać niezłe haiku.
Gdyby coś pomieszać:

z porywem wiatru
ciemnieje rzeka
czarna chmura

To tylko przykład, na dodatek bez zachowania 5-7-5:) Sama "pomieszaj" przy swoich utworach i myślę, że będzie dobrze.
Pozdrawiam,
N

Opublikowano

kto wie, co to właściwie jest haiku... nie jesteś w stanie ogarnąć myślą idei powstałej w ciągu setek lat w świadomości ludzi o totalnie różnej od twojej kulturze, wierze, języku... różni różnie to tłumaczą... żadne tłumaczenie nie odda w pełni zawartej w japońskim oryginale treści... biorę za głupca tego, kto twierdzi, że słownik internetowy wystarczy, aby przekazać myśl zawartą w HAIKU pratwórców. Jeśli założysz, że haiku, to obraz rzeczywistej chwili, która wywarła na tobie wielkie wrażenie i chwilę tę opisujesz najwierniej i najprościej, jak tylko potrafisz, to pisz.


lef- w żadnym względzie nie znawca
ps. czy woda przetacza chmury? czy liście zamknęły słońce? ... jak najprościej
wiem, że łatwo doradzać, ja również używam przenośni, ale...

Opublikowano

fakt ze haiku to skomplikowana sprawa bo bariery jezykowe, kulturowe i formalne sa albo wogole nie do preskoczenia albo tylko dla geniuszy czy szczesciarzy. ale skosnoocy to tez ludzie jak i my wiec mamy takie same stany emocjonalne. wierze ze osiagajac pewien stan umyslu mozna spotkac sie na pewnej platformie jak rowny z rownym z ludzmi z innej kultury i napisac rownie dobre haiku jak oni. oczywiscie nie nalezy wtedy wymagac zachowywania zasad formalnych. jelsi uda sie je zachowac to dobrze ale jesli nie to bez znaczenia. krotko mowiac Polacy moga pisac rownie dobre (jelsi nie lepsze) haiku co azjaci. co do tego stanu umyslu to to jest umiejetnosc dziwienia sie rzeczom oczywistym jakby sie je widzialo po raz pierwszy. najlepiej oddal to polski poeta Waldemar Frackiewicz

Zapatrzylem się w dal...

Patrzę pod nogi
Widzę ją po raz pierwszy
tę samą drogę.

- Waldemar Frąckiewicz

i Jezus mowiac: jelsi nie staniecie sie jako dzieci nie wejdziecie do krolestwa.

pietrek

Opublikowano

oczywiście nie neguję możliwości tworzenia haiku przez "pohańców", czyli nas. wręcz przeciwnie. uważam, że znaczącą jest istota haiku, a nie zasady "ilościowe", czy gramatyczne...

lef...

Opublikowano

ciemna aleja
liście zakryły słońce
powiało chłodem


rzeka ciemnieje
woda odbija chmury
będzie ulewa .

Noriko,poprawiłam,jednak.Czy skutecznie - wdzięczna będę za krytyczne słówko.
Pozdrowienia - ula.Śnieżyca pyszna.




Pachnie altana
lato pijane chmiele
chowa do szyszek



Kuna osacza
Druty są pod napięciem
Wiewiórka skacze



Piwniczne koty
miały wyłapywać szczury
łowią pisklęta


Jaśminowy krzak
na trawie dwa motyle
czy spadły martwe ?


Błękitny motyl
spaceruje po piasku
osusza skrzydła


czerwcowe lato
popękane czereśnie
łakomią jeże

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...