Życie jak prezent za który płacisz,
ciężką chorobą... w finale śmiercią.
A przekonania co nas utwierdzą,
losem maluje niebiański tragik.
Rodzisz się mały, brzydki, obślizły,
powietrze łykasz, krzykiem zwiastujesz...
... cud narodzenia - pisze fabułę
i niemowlęce ssania umizgi.
Obrastasz sierścią i grubą skórą,
nabywasz wiedzę co świat buduje.
Spotkasz przyjaciół - niektóre szuje,
jaki kierunek - drogą iść którą?
Matki i ojca dawno już nie ma,
co w geny dali... teraz wyłazi.
Pod budką z piwem zapity Janek,
przed boskim wzrokiem paniczna trema.
Ucieka zatem w opar absurdu,
króciutką nitką trzyma za uzdę.
A kiedy pęka - gwiazdę swą gubi,
do paranoi ciało przysznuruj.
Zamykam okno, wpadam w zadumę,
w tym samym domu, w szkole z nim byłem.
Ważnej empatii nie dałeś skrzydeł,
z obojętności stwórco mnie ulecz.
"Sumienie rodzi się czasem z jego wyrzutów." - Stanisław Jerzy Lec.