Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lewe perfumy Hugo Bossa cz. 2


Rekomendowane odpowiedzi

          Mawiają, że granice dla nas - Europejczyków - zawsze stoją otworem. Możesz wziąć bilet i tak po prostu, tak zwyczajnie i praktycznie bez przeszkód udać się do któregoś z europejskich państw. Czasem warto zdawać sobie z tego sprawę i doceniać tę bezsporną i jasną jak słońce okoliczność. Ja tak właśnie uczyniłem. Z podręcznym bagażem, w którym skitrałem perfumy Hugo Bossa oraz z torbą podróżną pamiętającą jeszcze niesamowity smak niejednej licealnej przygody wsiadłem do autobusu i wyruszyłem w podróż do przepięknej i malowniczej Francji, gdzie świetnie mi się pisze, zwłaszcza poezję, bo nie mam tam wystarczających warunków na napisanie prozy, choć zdarzają się wyjątki, jak to w życiu. Usiadłem przy oknie i z lubością przyglądałem się pejzażom mijanej okolicy. Drogi, zabudowania, samochody, budynki – dużo budynków zajęły moje myśli na dłuższą chwilę. Marzyłem i myślałem, myślałem i marzyłem, wybiegałem w przyszłość i wspominałem, wspominałem i wybiegałem w przyszłość. Od czasu do czasu przysypiałem. Powiedziałem też dzień dobry, dziękuję, przepraszam i kogoś, nie pamiętam kogo poczęstowałem papierosem. Z początku nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, bo nie mogło, ponieważ nie było po temu żadnej, nawet najmniejszej okazji. Życie biegło zwyczajnym torem, a ja z tych, co lubują się w zwyczajności, czego zresztą musiałem się całymi latami nauczyć. W autobusie łatwiej mogłem rozprostować kości, bo miejsce obok przez całą drogę było wolne. Niektórzy twierdzą, zresztą nie bez racji, że całe życie to jedna, wielka i niekończąca się podróż. Jakież to oczywiste :) W pewnym momencie rypnął się mój komfort jazdy, bo na granicy z zachodnim krajem do autobusu weszli dwaj prawdopodobnie celnicy, a z całą pewnością osoby bardzo skrupulatne, poważne, przenikliwe i wnikliwe. I zaczęli nam pasażerom autobusu uważnie zaglądać w oczy, spodziewając się zresztą nie wiadomo czego. A ja siedziałem jak na żarzących się węglach z tymi lewymi perfumami Hugo Bossa, choć trzeba uczciwie przyznać, że zapach perfum dawno się ulotnił i bałem się, tak zwyczajnie się bałem, że mogą mnie przeszukać, zabrać perfumy i przyłożyć do tego wszystkiego jakąś karę nieosiągalnych dla mnie rozmiarów finansowych. Nie, nie bardzo czułem się winnym, ale sytuacja straciła niezaprzeczalny komfort i wygodę. Zresztą wybiegnę trochę naprzód i powiem Wam, że na pojedynczej trasie autobusowej z Warszawy do Francji takich kontroli było aż trzy, a na każdej z nich moje nerwy zamieniały się w postronki. Drżałem i drżałem i w końcu dojechałem na miejsce, tym razem z poczuciem wyraźnej ulgi i nieskrywaną niechęcią do perfum produkcji nierozpoznanej, rzekomo marki Hugo Bossa. Są tutaj tacy, którzy uwielbiają czuć adrenalinę, ale ja z pewnością do nich nie należę. Wiem, bo również i podczas tej podróży zdążyłem się o tym przekonać. Dość powiedzieć, że o mało tych perfum nie wyrzuciłem, ale coś mnie w tym jednak powstrzymało, a prawdopodobnie jakieś przeczucie na temat przyszłości, zresztą jak się później okazało w pełni uzasadnione. Poziom moich nerwów znacznie przekraczał wartość perfum i kosztował mnie zapewne więcej niż nieszczęsne sześćdziesiąt złotych i taka jest prawda. Gdy już było po wszystkim zmęczony i zmarnowany jazdą prawie ponad miarę dojechałem z przyjacielem, który odebrał mnie z dworca na moje nowe miejsce pobytu, to jest na wieś w ładnym, podmiejskim miejscu, jakby lekko bardziej oddalonym od cywilizacji, do której miewam niekiedy sporo zastrzeżeń. Zresztą jak wszyscy, bo w tym zakresie wcale się nie różnię od innych ludzi. Znów raczyłem sobie przypomnieć, że Francja to najzwyczajniej w świecie piękny kraj pięknych ludzi i miejsc, który zawsze warto odwiedzić. Po tej wielogodzinnej podróży uciąłem sobie solidną, kilkugodzinną drzemkę, żeby przede wszystkim zregenerować nadwątlone siły, odczucia i emocje. Co mi się przyśniło?

           Nic, a może jednak coś (najprawdopodobniej tak), ale rzecz w tym, że kompletnie tego nie pamiętam. Szkoda że tak się stało, bo bardzo lubię śnić i opisywać sny. Zresztą do przywiązywania uwagi do snów musiałem się przyzwyczaić – jak zresztą do wszystkiego co umiem, a czego musiałem się nauczyć. Umiem też nie umieć, czego również musiałem się nauczyć, ale to w gruncie rzeczy temat na osobną opowieść.

       Ogarnięcie się na miejscu, to jest na niewielkiej prowansalskiej wsi, na niemalże zupełnym odludziu zabrało mi bez mała tydzień. Uspokoiłem zszargane podróżą nerwy, zacząłem pracę na gospodarstwie i wypocząłem lekkim zapracowaniem, bo zacząłem pracować po trzy godziny dziennie przy pielęgnacji dużego ogrodu. Zresztą ktoś powie, że wskazana wyżej praca nie miała w sobie nic z harówki, a co za tym była kompletnie nieistotna i niepotrzebna, ale ja widzę to inaczej i wydaje mi się, że mam możliwość oraz uprawnienia do odmiennego postrzegania rzeczywistości. Zresztą mam na to stosowne papiery, ale to nie jest w gruncie rzeczy temat tej opowieści. Opanował mnie trudny do opanowania spokój, bo atmosfera zieloności, lasu, dużych przestrzeni, świeżego powietrza i gwiaździstego nieba przelała się do mojego wnętrza. Przegadałem kilka wieczorów z przyjacielem, dzięki czemu zdołaliśmy sobie wyjaśnić parę naszych spraw i przedstawić oraz niejako skonfrontować nasze punkty widzenia. Bo ja wiem, może doszliśmy do pewnych konstatacji? Opowiedzieliśmy kilka historii z życia wziętych, bo życie jak nic innego potrafi się przedziwnie układać w przepiękne konstrukty, nad którymi warto się niekiedy pochylić i bliżej się im przyjrzeć, a także opowiedzieć i omówić. Rzetelnego postrzegania z pozoru nieistotnych zdarzeń, okoliczności i wytworów przepięknej wyobraźni również musiałem się nauczyć, mało tego, ciągle i ciągle się uczę i mam nadzieję, że robię w tym systematyczne postępy, choć prawdę mówiąc mogę się mylić. Też prawda, że ciągle tego nie umiem. Włączyliśmy parę piosenek z internetu, przeczytaliśmy tamten wiersz i razem obejrzeliśmy kilka filmów, których fabuła stała się kanwą naszych dokładnych rozmów. Wypaliliśmy też kilka paczek papierosów oraz wypiliśmy bodajże trzy wina, ale czuję, że jest okoliczność w gruncie rzeczy nie warta wspominania. Już się poprawiam, no jasne, że tak :) Jestem w gruncie rzeczy grzecznym mężczyzną po przejściach i zawsze tak było i taka jest prawda (nie, tutaj się nie mylę). Zresztą bez przesady z tą grzecznością, bowiem brak umiaru w czymkolwiek - również w grzeczności - może mieć opłakane skutki. Z przyjacielem lubimy się jak bracia, ale jest to w gruncie rzeczy temat na inną opowieść. Jak tylko zdołałem się wystarczająco wdrożyć do francuskiej codzienności, on zabrał się do własnego domu własnych przestrzeni, obowiązków, bieżących zagadnień i rzecz jasna własnej namiastki wolności. Z uśmiechem na ustach pożegnaliśmy się, dziękując sobie nawzajem za te kilka drogocennych chwil. Powiedzieliśmy co trzeba. Poklepaliśmy się po plecach życząc sobie po prostu powodzenia. W tamtych, przecudownych okolicznościach czułem się właśnie bossem i kompletnie zapomniałem o lewych perfumach Hugo Bossa, ponieważ prawdę mówiąc do niczego nie były mi one potrzebne. W tamtym czasie używałem tylko sztyftu do pach, co w zupełności mi wystarczało. Nie wiem, ale może zdążyłem się już polubić z samoograniczaniem?

        W następnym tygodniu byłem sam na gospodarstwie, zupełnie sam, bo nikogo nie odwiedzałem, nie przyjmowałem gości, nigdzie nie bywałem, a wieczory spędzałem na spacerach po głuchym lesie. Mam wrażenie bliskie pewności, że prawie każdy mężczyzna (jeśli nie każdy) potrzebuje jak kania dżdżu chwil sam na sam ze sobą, z własnymi myślami, przemyśleniami i rozważaniami oraz fajnie się dzieje jeśli te chwile trwają trochę dłużej. Mi takie przebywanie samemu ze sobą zabrało cały tydzień i bardzo się z tego cieszę, a także całkiem miło tę okoliczność wspominam. Przypuszczam również, że kobiety mogą mieć podobne odczucia i potrzeby, ale nie znam ich specjalnie dobrze, dlatego moja wypowiedź w tym zakresie może nawet urągać rozumowi. Jak wspomniałem pracowałem w ogrodzie, w południe w miarę sprawnie szykowałem posiłki, a wieczorami odwiedzałem bezludny las, co i rusz powtarzając ścieżki spaceru. Prawdę mówiąc żaden ze mnie dobry kucharz dlatego moje przyrządzone dania to: ziemniaki takie, ziemniaczki inne, ziemniaki jeszcze inne, talarki, ziemniaki w garniturkach, frytki etc. itd. itp. Zdarzyło mi się też przygotować i zjeść buraczki. Czułem się całkiem nieźle i swobodnie dlatego w tamtym czasie również nie potrzebowałem perfum Hugo Bossa, zresztą prawdę mówiąc udało mi się nawet o nich zapomnieć. Jest coś interesującego w oglądaniu francuskiej telewizji wówczas gdy prawie w ogóle nie znasz języka francuskiego. Taka sytuacja niejako każe Ci dużo przeczuwać, domyślać się i w duchu dopowiadać, a to – mam wrażenie – całkiem nieźle kształtuje umiejętność wyobraźni, wyczuwania, dopowiadania i patrzenia na świat z własnej perspektywy. Czuję, że już umiem wszystko powyższe, a czego też latami obserwacji musiałem się nauczyć. Mogę się równie dobrze mylić w tym zakresie, zresztą jak w prawie każdym innym. Jakież to ważne mieć świadomość tego co się czuje i umie, a czego się nie wyczuwa i nie potrafi. W tamtym okresie nic nie napisałem, bo prawdę mówiąc nie przychodził mi żaden ważny temat na pisemną opowieść. Mam wrażenie, że pisanie może wiązać się z pewnym niepokojem i brakiem spokoju, a ja podczas tamtych chwil czułem się zupełnie inaczej, bo w ogóle nie czułem niepokoju i byłem nadzwyczaj wręcz spokojny. Tygodniowa samotność sprowokowała mnie jednak do pewnych działań i już wyjaśniam o co chodziło. Czy zapytasz mnie drogi Czytelniku o mój następny krok, czy się już teraz rozstajemy?
        Jednak zostałeś. Dziękuję. Bardzo dziękuję. Zatem kontynuujmy dalej. 

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • To co było nie minęło przeszłość jest teraźniejszością a ludzie są od dawna młodzi.
    • … stylistycznie trochę kuleje, bo co to są zdolności pływalne

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       - nie brzmi to dobrze, choć pewnie chodzi o „pływackie”. Kwestia enigmatycznego „ zawilgocenia”, też pozostaje otwarta; natomiast empatyczny spryt, to skrót myślowy, wybrzmiewający  sprzecznie, gdyż spryt, bywa pochodną racjonalizmu ( o ile tutaj nie - intuicji? ), podczas gdy empatia/ współodczuwanie - jest cechą  emocjonalną, należącą do sumienia, czyli  emocji głębokich - wobec których racjonalizm jest wtórny, spóźniony jako czynnik występujący  w  interakcji…   w drugiej strofie niejasny jest podmiot- o kim mowa? Nie chcę się domyślać, chcę, żeby z tekstu jasno wynikało o którego PLa chodzi…   pozdr.   
    • @Dagmara Gądek Zupełnie przypadkowo wybrałem Filharmonię Szczecińską i trafiony...parapsychologia:-))) Pozdrawiam 
    • Sama baśń jest niezwykle poruszająca,  ukazując pojemność matczynego serca i zwielokrotniony potencjał miłości sprawia, że pytamy się skąd płynie źródło dające siłę tej więzi; natomiast wykonanie … - ciut ciosane; nadużywasz zaimków, pewne rzeczy możnaby ująć bardziej wyrafinowanie - choć nie upieram się, bo możliwe, że wydźwięk przekazu,  zawoalowany w wysublimowanej formie, rozmyłby rzeczowe przesłanie; ta suchość przypomina mi niektóre wschodnie bajki; oszczędne w ornamentyce, a konkretne w swej filozofii….    pozdrawiam 
    • @Adaś Marek … dziękuję bardzo za kolejną anegdotę i życzenia ; w moim wieku, gdy ktoś nuci piosenkę Skaldów, szybko rozglądam się za młodszą koleżanką i dopowiadam …tam, tam prześliczna ;) natomiast budynek Filharmonii Szczecińskiej ( mąż w niej grał, ja tylko słuchałam koncertów )- jest w dwójnasób prawdziwym wyzwaniem, by się do niego „ dostać”  w sensie dosłownym, gdyż pomimo znakomitej

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      akustyki, pozbawiony jest … okien   Ale i bez tego otrzymał przed laty za projekt prestiżową nagrodę  zagraniczną, bo jest piękny, jak lodowy pałac   pozdrawiam miło :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...