Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

(Nie)ostatni raz, część 5


Rekomendowane odpowiedzi

- I co powiesz na ich propozycję? - zagadnął, gdy znaleźli się w przydzielonym im gościnnym apartamencie. 

Spojrzała na niego pełnymi niepokoju oczami.

- Sama nie wiem... jeszcze nie wiem - poprawiła się. - Trudne to wszystko. I smutne - dodała po krótkiej chwili. 

Usiadła w fotelu, nagle czując się zrezygnowaną. Zamyśliła się. 

- Trudne to i smutne - powtórzyła po paru chwilach. 

Znając ją, nie przerywał ciszy. Czekał, aż zbierze myśli. Aż zdobędzie się na odwagę.    

Gdy milczenie przedłużało się, wstał z fotela i sięgnął po wyróżniający się pokaźnością tom.

- Historia zakonu... - przeczytał półgłosem. - Ciekawe, jakiego - zainteresował się, odwracając okładkę i następującą po niej pustą kartkę. - ... Wojowników Jasnej Strony Mocy - dokończył zapominając, że jego niedoszły zabójczyni nie lubi, by przeszkadzać jej w namyśle. - Rzecz od chwili powstania aż do... A niech to! - przerwał, ostrzeżony syknięciem. - Przepraszam cię - odruchowo ściszył głos.

Czytał i czytał zafascynowany, zapominając o niej prawie zupełnie. Wieczorna cisza przeszła powoli w nocną, gdy namyśliła się i podniosła głowę. 

- Mógłbyś mnie posłuchać? Hah! - rzuciła rozdrażniona w jednej chwili, zorientowawszy się, że on myślami jest daleko. - Skończyłam. Jestem tu i mówię! - wyemocjonowała z siebie słowa nie zważając, że zamknął księgę i patrzy na nią. - No, nareszcie mnie słuchasz - ucieszyła się.

- A słucham i owszem, ale nie tylko ciebie. Także własnych myśli, jak zresztą zawsze - odpowiedział. Przypominając jej to, za czym niespecjalnie przepadała. Jako urodzona pod znakiem banthy kochała dominować w osobistym związku, również nad - czy też w - męskimi myślami. I skupiać całą uwagę. Chociaż bywały chwile, gdy lubiła być zdominowana. Bardzo i całkowicie. 

- Cóż zatem proponujesz? - uśmiechnął się do niej wbrew ostatnim wspomnieniom. - Skoro wszystko przemyślałaś... - zawiesił głos.

- No, może nie wszystko - zaczęła pewnym tonem, chcąc pokonać wewnętrzny opór. - Ale sporo. I chciałabym... nie. Chcę, abyś mnie wysłuchał. Mam swoje racje. Nie możesz zaprzeczyć. Mam! Dobrze wiesz, że mam. - Walcząc z emocjami, mówiła szybciej i głośniej. - On jest winien! On! Te wszystkie lata! Wiesz, opowiedziałam ci. A twoja wina jest taka, że jesteś mężczyzną! Dobrym i uczciwym, wiem. I takiego potrzebuję! Ale to jest teraz, a potem mnie skrzywdzisz! - podniosła głos jeszcze bardziej, zerwawszy się z fotela. - Skrzywdzisz mnie jak on! Zranisz, nawet niechcący! Słowem, emocją, grymasem! A na to nie pozwolę już nikomu! Na żadną krzywdę, jakąkolwiek! Ani na pretensje! Już nigdy nie zasnę ani nie będę budziła się przy kimś, kto je do mnie żywi! Nigdy! - krzyknęła i tupnęła, zupełnie jak dziki bantha. 

- Uuu, ale ją wzięło - pomyślał, podnosząc się powoli. 

Podszedł i stanął tuż przed nią. Rozemocjonowaną, z burzą w umyśle i z iskrzącym w oczach niebem. 

- To było przyznanie się do winy, prawda? - zieleń jego spojrzenia spotkała się z błękitem. - I ocena stanu rzeczy? Ale to ty - za niego wyszłaś! - Mówił powoli, z naciskiem, trzymając ją za łokcie. - Wyszłaś z własnej woli! I z własnej woli z nim byłaś! A gdy spotkaliśmy się i poznaliśmy się bliżej, miałaś świetną okazję, by od niego odejść! Możliwość, którą dał ci Wszechświat, czy też Moc! Jak nazwał, tak zwał! A co zrobiłaś? - mocniej ścisnął jej łokcie, przyciągając ją do siebie. - Chciałaś - mnie - zabić! A dobrze wiesz, że jeśli któryś z nas dwóch zasłużył na śmierć z twojej ręki, to właśnie on! Nie ja! Więc - dlaczego???

Milczała, czując coraz większe wewnętrzne rozedrganie. W dziwny sposób pomieszane z pustką i strachem. Płynącym z rosnącej świadomości tego, co zrobiła. Jaki popełniła kolejny błąd. Z tego, do czego doprowadził jej rogaty upór. 

- Byle po swojemu, tak? - kontynuował, wciąż trzymając ją mocno tuż przy sobie. Pobladłą, pragnącą uciec. Uciec jak najdalej i schować się gdzieś. Przed nim i przed wszystkimi. A najbardziej przed własnymi strachem i wstydem. Przed własnymi myślami. Przed kiełkującym wrażeniem, że przy nim przyjdzie jej zapłacić za wszystko. Łącząc swoje życie z jego i porządkując własne dotychczasowe. Pogmatwane do granic, chociaż wmawiała sobie, że jest dokładnie odwrotnie.

- Byleś miała rację, tak?? - powtórzył pytanie. - A moje życie?? Mniej liczyło się od odzyskanego na krótko spokoju?! Że już go ze mną nie zdradzasz, bo zwyczajnie nie żyję?? Wiesz co?! Gdybyś go zabiła, byłoby to sprawiedliwą płatą za lata krzywd! Za twój ból i strach! Za jego zdradę! Za krzywdę waszego dziecka wreszcie!!

Ton słów spowodował, że bladość z jej twarzy przeniosła się do jej serca. I do myśli, pustkując je coraz bardziej. Gasząc chęć ucieczki i opór.  

- Jesteś na mnie zły, prawda?... - szepnęła ledwie dosłyszalnie. - Bardzo zły?... Zasłużyłam sobie? - ledwie zdołała wyszeptać te słowa. 

- W każdym razie powinienem, bo masz rację: zasłużyłaś sobie. W rzeczy samej. 

Uśmiechnął się lekko do siebie w reakcji na typowo męską myśl, która mu właśnie zaświtała.

- Rozbieraj się. 

 

Rijnsburg, 23 lutego 2020       

                                                             

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...