Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pęk


Rekomendowane odpowiedzi

    Budziła się powoli. Dudnienie, które słyszała we śnie z każdą chwilą stawało się coraz bardziej uciążliwe także na jawie. Dopiero po chwili wpatrywania się w sufit zrozumiała, że uporczywy dźwięk jest pukaniem do drzwi. Wstała szybko, zakręciło jej się w głowie. Nie spojrzała na zegarek – i bez tego wiedziała, że jest już późno (położyła się wyjątkowo wcześnie przez kolejną tym tygodniu migrenę), za oknem panowała ciemność. Chwiejnym krokiem podeszła do drzwi, bosą stopą przesuwając rozrzucone buty. Dłonią przeczesała rozczochrane we śnie włosy, zdając sobie jednak sprawę, że na niewiele ten zabieg się zda. Schyliła się, aby spojrzeć przez judasza, jednak światło na korytarzu było zgaszone; zapewne któryś z sąsiadów przyszedł z jakąś pilną potrzebą. Wypuściła powietrze z płuc i otworzyła drzwi.
⸻ Dzień dobry, dobry wieczór, tak właściwie.
Zza progu uśmiechał się do niej młody, nieznajomy jej mężczyzna. 
⸻ Dobry wieczór ⸻ odpowiedziała automatycznie. ⸻ W czym mogę pomóc?
⸻ To ja ⸻ rzekł spokojnie, jakby kontynuował przerwaną rozmowę.
⸻ Nie rozumiem… ⸻ Naciągnęła na dłonie rękawy bluzy; z klatki schodowej dolatywało zimne powietrze.
⸻ Nagrałem się pani na sekretarkę, byłem pewny, że wysłuchała pani moją wiadomość… Ale jeżeli nie… ⸻ Wzruszył ramionami, nie kończąc zdania. Ona jedynie pokręciła głową. Nie miała dzisiaj nawet siły dojść do sypialni – po powrocie do domu od razu rzuciła się na kanapę w salonie i zasnęła; myśl o odsłuchiwaniu wiadomości nawet nie przeszła jej przez głowę.
⸻ Więc… tak jak mówiłem przez telefon, jestem byłym lokatorem tego mieszkania ⸻ Kiwnął głową w jej kierunku. ⸻ Szukam moich kluczy, właściwie całego pęku. 
⸻ Tutaj ich nie ma ⸻ wypowiedziała te słowa, zanim mężczyzna skończył mówić. 
⸻ Może… może są gdzieś, gdzie jeszcze pani nie zaglądała, nie mieszka tu pani długo, wiec…
⸻ A skąd pan to niby wie?
⸻ Tak jak mówiłem, jestem poprzednim lokatorem. Sam wyprowadziłem się zaledwie kilka tygodni temu i…
⸻ I dopiero teraz pan przychodzi po swoje klucze? ⸻ Światło na korytarzu zapaliło się, a z dołu dobiegły ich głosy sąsiadów. Miała teraz okazję lepiej przyjrzeć się mężczyźnie, który stał przed nią. Był średniego wzrostu i raczej drobnej budowy. Na sobie miał ciemnozielony sweter i czarne jeansy, a na nogach zwykłe trampki. Czarne, kręcone włosy zaczesał do tyłu. Jego zaczerwienione policzki wyjaśniła sobie od razu wejściem po schodach na czwarte piętro – w bloku nie było windy. Był jednak niedokładnie ogolony.
⸻ Dopiero teraz zauważyłem ich brak. ⸻ Głos miał spokojny. ⸻ Gdyby odsłuchała pani moją wiadomość, nie musieli byśmy prowadzić teraz tej dziwnej rozmowy.
Zaśmiała się słysząc te słowa – w całej tej sytuacji, jedynie pojawienie się tego mężczyzny na progu jej mieszkania było dziwne.
    ⸻ Proszę mi wybaczyć, ale nie mam zamiaru słuchać tego, co według pana powinnam była zrobić, a czego nie ⸻ odpowiedziała szorstko. 
    ⸻ Oczywiście, nie miałem nic złego na myśli. Po prostu bardzo mi zależy, żeby znaleźć moje klucze.
    ⸻ Jest już późno, niech pan przyjdzie jutro, wtedy coś wymyślimy. ⸻ Spróbowała zamknąć drzwi, jednak nieznajomy był szybszy – przytrzymał je ręką od zewnętrznej strony, tym samym blokując jej możliwość zatrzaśnięcia mu ich przed nosem.
    ⸻ Naprawdę mi na tym zależy, proszę mnie zrozumieć!
    Światło na korytarzu zgasło, kiedy mówił. Znów oświetlał ich jedynie blask włączonego, ale wyciszonego telewizora. Potarła dłonią czoło, przyszła jej nagle do głowy myśl, że jeszcze śpi, a całą ta sytuacja tylko jej się śni. Zrobiła jednak krok do tyłu i ręką zaprosiła gościa do mieszkania. 
    ⸻ Dziękuję! Bardzo pani dziękuję! ⸻ Złożył ręce w geście podziękowania, na co ona tylko kiwnęła głową. Przeszła do razu do kuchni bezpośrednio połączonej z przedpokojem i oparła się plecami o blat przy zlewie.
    ⸻ Wie pan gdzie mogą być te klucze?
    ⸻ Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia ⸻ powiedział powoli, uważnie rozglądając się po mieszkaniu, jakby chciał ujrzeć swoją zgubę na jednej z szafek. ⸻ Najpewniej zapodziały się gdzieś podczas przeprowadzki. ⸻ Zrobił kilka kroków w głąb kuchni. Widać było, że czuje się swobodnie; w przeciwieństwie do niej.
    ⸻ Kręciło się tu wtedy mnóstwo ludzi ⸻ kontynuował. ⸻ Pytałem już wszystkich, ale nikt ich nie widział. 
    ⸻ Co otwierają? ⸻ zapytała, zanim zdążyła ugryźć się w język. Chciała się go jak najszybciej pozbyć, a nie wciągać w pogawędki. Mężczyzna machnął jednak tylko ręką w odpowiedzi. ⸻ No cóż, ja ich tutaj nie widziałam. Jeżeli nie ma w tym mieszkaniu jakiś tajnych schowków, to nie znajdzie pan tu swoich kluczy. ⸻ Za plecami, na kuchennym blacie, wyczuła palcami zimno ostrza jednego z noży, które suszyły się po zmywaniu.
⸻ Nie, proszę pani, nie ma tutaj żadnych schowków… Niestety ⸻ zaśmiał się, a ona zauważyła, że bez skrępowania patrzy jej ciągle prosto w oczy. ⸻ Nie wiem gdzie mogą być, jednak to mieszkanie to moja ostatnia nadzieja. 
⸻ Rozumiem, ale nie jestem w stanie panu pomóc. ⸻ W dłoni ściskała mocno rączkę noża. Nigdy wcześniej nie zwróciła na to uwagi, ale w tym momencie nóż wydał jej się nadzwyczajnie lekki.
Mężczyzna stał na środku kuchni. Ręce trzymał w tylnych kieszeniach spodni i wciąż patrzył prosto na nią. Dzieliło ich zaledwie parę kroków – kuchnia nie była duża (całe mieszkanie było zresztą małe, jedynie dwa pokoje, mała kuchnia i jeszcze mniejsza łazienka).
⸻ Oczywiście ⸻ rzekł, wzdychając ciężko. ⸻ Czy mogę mieć w takim razie prośbę, że gdyby znalazła pani te klucze, to… 
Nie dokończył zdania. Nóż, który do tej pory służył do krojenia warzyw z niespodziewaną łatwością wbił się w jego lewą pierś. Spodziewała się, że krew tryśnie na całe pomieszczenie, jednak nie wyleciała ani kropelka. Mężczyzna opadł najpierw na kolana, a po chwili uderzył całym ciałem o podłogę. Nóż wystawał ze swetra niczym jakaś makabryczna ozdoba. Poczuła, że migrena uderza ze zdwojoną siłą; ponownie zapragnęła znaleźć się w łóżku, zasnąć i spać, spać, spać. Na drżących nogach doszła do drzwi i przekręciła w nich zamek; nie zamierzała nikomu otwierać przez kilka najbliższych dni.
Gdy tylko znalazła się w sypialni (tym razem znalazła siłę, aby dojść do porządnego łóżka), szybko weszła pod kołdrę i naciągnęła ją na głowę. Wzięła kilka głębokich wdechów i wysunęła powoli rękę w stronę szafki nocnej. Wymacała szufladę i szybkim ruchem wyciągnęła z niej ogromny pęk kluczy. Ścisnęła go mocno w dłoni i przyciskając do piersi, próbowała uspokoić drżenie ciała. Po kilku chwilach poczuła się już na tyle opanowana, że wysunęła głowę spod kołdry i ułożyła się wygodniej na łóżku. Teraz nic jej już nie grozi, może iść spać. 
Zasypiała już, gdy przypomniał jej się jeden szczegół. Mężczyzna dzwonił do niej na telefon, ale skąd miał jej numer?
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nie czekaj na królewicza poukładaj liście w biczu! ustrój śliczne różem lico taka na ławeczkę usiądź   w sukieneczce najładniejszej zakupionej bez zewnętrznych zahamowań, marzeń łóżkiem wbrew łaknienia się o wróżkę   bowiem tęże nosisz sobą w osobistym nad wygodą nie doraźnym ale wolnym podarunku siebie w sobie
    • O mój drogi Boże W życiu jest jak w tańcu Delikatnie stawiam kroki, w tym ostatnim smutnym walcu Tańczę w upale i chłodzie Tańczę w ogniu i na lodzie Z partnerem wyznaczonym przez ciebie drogi Boże Obejmuje mnie dusząco, zostawia siniaki wzdłuż ramion Mówi „tańcz piękna, tańcz jak moje oczy ci zagrają" Spojrzeniem tak głębokim, jakby wrzynał mi się w gardło Duszę okaleczał, myśli plątał jak więzadło      Dlaczego drogi Boże  milczysz gdy mnie szarpie? Nożem jeździ mi po ciele, jakby rysował na kartce Znów ubrudził ci mój Boże, krwią marmurową posadzkę   Dlaczego drogi Boże chcesz bym tańczyła z szatanem? Nie boisz się że dotknie mnie swym brudnym w krwi kaftanem?   Oko w oko Obrót, zwrot Czym tak kusi mnie ten wzrok?   Czemu zwalniasz tak szatanie? Ciężko tańczyć z nożem wbitym w ramię?   A Ty jak możesz dobry Boże     Znowu patrzeć po suficie  Gdy wróg twój szatan, przegrał walkę o swe życie   Naprawdę Wybacz mi Mój Boże Z walca się zrobił podwieczorek  Czy wybaczysz mi me grzechy jeśli odmówię paciorek?
    • @Rafael Marius Sztuka życia
    • @Rafael Marius życzę ci powrotu do zdrowia, niech ci Bóg błogosławi, bo jesteś kochający Boga. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ja i tak nie wychodzę, bo od kilku dni jestem chory. Kiedyś 3 lata nie wychodziłem. Człowiek się przyzwyczaja. Wszystko ma swoje wady i zalety.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...