Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

"W imię ojca i syna... "*


grzegorz-kot67@o2.pl

Rekomendowane odpowiedzi

@Tomasz Kucina Tomku zakładam że to tylko dyskusja akademicka, Ciebie trzyma przy bogu katolickim... co? Tradycja rodzinna? Oj Tomaszu to chyba trochę za mało, a gdyby rodzice, dziadkowie się mylili, robili to z wyrachowania, to co?

Ty też chcesz to kontynuować? Ale tak wcale nie musiało być, bo wiara jest subiektywna. Tak, różaniec jest dla mnie symbolem, ale jest także krzyż, Trójca Przenajświętsza i wiele innych dewocjonaliów. Dlaczego napisałem o różańcu, a no dlatego że mamy go w domach na co dzień. Obserwowałem swoje życie rodzinne i nie tylko i zauważyłem wielki szacunek do tego elementu wiary. Był lub były w wyznaczonych miejscach w domu, wisiały przy domowych ołtarzykach, obrazach Świętych itp. Pamiętasz Świętą Inkwizycję, handel sztucznymi relikwiami który kwitnie do dzisiaj, kto to robi lub robił? Tak, tak przedstawiciele Twojego kościoła katolickiego, a pedofilia w kościele - nie wstydzisz się tego? Ja to raz na zawsze rzuciłem, mam Boga któremu zaufałem, nie ubranego w ludzkie szaty... słowem mój - jedyny.
 

Miłego dnia Tomaszu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@beta_b Betko bo jest to mantra, pewien symbol w innych wiarach też takie były, nawet w pogaństwie, gdzie zabijano małe dzieci i składano w ofierze. Problematyczne jest to "odwrócenie myśli" - no bo po co odwracać komukolwiek myśli jak jest nasz i odmawia różaniec. Gdyby podsuwano wierzącemy inny atrybut,innej wiary to rozumiem. Ci co mają różaniec w ręku robią to w określonym celu, żeby pogłębić wiarę, nawet jak w założeniu ta wiara jest zła, błędna czy nieakceptowalna przez większość. Betko można by tak godzinami, ale powiedz, po co?

Dziękuje za miłe słowa o moich rymach okalających, piszę z tymi rymami ponieważ są najtrudniejsze, a ja lubię niestandardowe wyzwania.
 

Pozdrawiam, pięknej pogody za oknem życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@[email protected] Z odwróceniem myśli - chcę powiedzieć, że gdy przychodzi myślotok, połączony z emocjami np. z lękiem, złością, żalem itp. (nie (mówiąc o natrectwach) fala myśli własnych zalewa - mechaniczne odmawianie pacierza wycisza. Dla wierzących to może być wsparcie z nieba, dla reszty forma medytacji, przesunięcie uwagi na inny obszar. "Mechanicznie" jako przenośnia, samokontrola/samodyscyplina umysłowa. bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorz, jeszcze tylko ten jeden komentarz z mojej strony, bo robi się stromo między nami, a tego nie pragnę...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie Grzegorz, nie akademicka. To swobodna, niezobowiązująca, nie narzucająca się nikomu pogawędka pod wierszem

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak wiara jest subiektywna. Zgadza się. Mój kierunek katolicki to wolna wola, świadomy wybór i szacunek do tradycji. Nie zakładam nawet, że moi antenaci mogliby się tu mylić. Subiektywność wynika przecież z własnej woli. Więc wszystko tu jest uzasadnione --> wynika z moich decyzji. 

Rozumiem. różaniec traktujesz tylko jako przedmiot „dewocjonalny”. Po prostu w zbyt oczywistym wymiarze potraktowałem twój utwór. Bowiem zasugerowałem się twoimi odpowiedziami na sugestie komentujących. Głównie odpowiedzią na komentarz Waldemara, sądziłem, że odpowiadasz realistycznej perspektywie - okazało się że jednak nie. Ok. PRZYJMUJĘ DO WIADOMOŚCI

Na ziemi, to Jezus założył Kościół Apostolski a Kościiół Rzymsko-katolicki jest kontynuatorem tych zasad, wszak Papież KK jest namiestnikiem Świętego Piotra. Inkwizycja nie jest moim sumieniem wiary. Inkwizycja to historia kościoła, ja w historię nie wierzę, wiarą dla mnie jest kanon. A kanon to niezmienność praw wiary. I ustanowionych zasad i przykazań Boga i nauk Syna Bożego. Mylisz historie z wiarą. To niezależne pojęcia. 
Współcześnie W moim Kościele ja nie słyszałem by ktoś handlował relikwiami. Relikwie w Kościele są wystawiane i powszechnie dostępne, czasowo (w zależności od potrzeb), lub dostępne bez ograniczeń. 

Mam się wstydzić za PEDOFILI? NIECH SAMI SIĘ WSTYDZĄ ZA WŁASNE CZYNY! Pedofilia w kościele jest największym złem, i z tym kościół powinien walczyć. Natomiast to  że to zło istnieje to nie oznacza że ja NIE MAM SZANOWAĆ KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO JAKO INSTYTUCJI STRZEGĄCEJ KANONU WIARY. TO ZNACZY PRAWA I PRZYKAZAŃ. Pedofilia w kościele dotyczy ludzi a nie instytucji kościoła. Nie bronię pedofili w kościele. Skoro minęli się z powołaniem powinni wziąć odpowiedzialność, nie ja jako statystyczny katolik muszę tym obarczać sumienia. Ale pedofilia jest przecież dokładnie w każdym innym zawodzie, i o tym się nic lub mało mówi. Jest tylko problem ludzi w kościele, gdzie indziej problemu nie ma. I to wydaje się mnie niesprawiedliwe, że tak li tylko się to zło analizuje. To musisz chcieć zauważyć. Pedofil może równie dobrze być twoim kolegą z pracy. Jeżeli przykładowo się stanie, to mają zamknąć cały interes u ciebie? Od egzekwowania prawa w kościele i w ogóle prawa ja nie jestem. Więc to nie jest do mnie twój punkt widzenia. Nie oznacza to, że Instytucja Kościoła w zakresie kanonu wiary ma u mnie budzić wątpliwości. Nie! Uważam, tu osobisty punkt widzenia. Że nie ma takiego „sita” które zagwarantowałoby stu procentową skuteczność w rozwiązaniu problemu, na ale skutecznego „sita” nie ma w innych dowolnych zawodach świata. 

 
PODSUMOWANIE:

Grzesiek, w pierwszym komentarzu ja wypowiedziałem się tylko co do możliwości  wykorzystania przez Boga narzędzi w postaci znanych nam praw fizyki  w PRAPRZYCZYNIE WSZECHŚWIATA, CZYLI CO DO JEGO NARODZIN. Napisałeś wiersz pod którym w komentarzach próbuje się ciebie podważyć, podważyć twój punkt widzenia, że to Bóg stworzył wszechświat, ba sam snujesz takie przemyślenia, gdzie wielki wybuch ustawiasz naprzeciw Bogu. Komentujący pod twoim wierszem wyczuli zwietrzyli tu pole do skrytykowania twojego punktu widzenia - co do omawianej praprzyczyny wszechświata - i przy okazji skrytykowania twojego tekstu, stawiając tezy - że nauka przeczy Bogu. Próbowałem trochę ciebie wybronić z tej sytuacji. SZKODA ŻE TEGO NIE CHCESZ ZROZUMIEĆ - tylko mnie antagonizujesz. No ale w podziękowaniu dostałem twoją krytykę moich subiektywnych perspektyw rozumienia wiary. DO KTÓRYCH MAM PRAWO. Za ten permanentny kierunek twoich antagonizmów więc już teraz podziękuję. I kończę dyskusję pod tym tekstem. 
 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Bardzo było mi miło Ciebie wysłuchać, proszę Cię tylko o jedno, otóż mnie nikt nie musi bronić, zrobię to sam, ja adwokatów nie potrzebuje. Po tematach tylko się prześliznąłeś, gdzie zło - to nie ja i nie mój kościół. Kościół i historia... toż to rozbieżne tematy, nie mające nic ze sobą wspólnego. Czyżby hipokryzja Tomaszu? O to Cię nie posądzałem. Wiesz ile zła ta instytucja zrobiła w historii właśnie, mam o tym nie pamiętać... zabraniasz mi? Jak to się nazywa hi...hi... no tak znów ta hipokryzja, zło nie ja, to oni. A wierni siedzą w bagienku od lat, ba od wieków.
Wierzę w Boga i nikt mi tego nie zabroni... nikt absolutnie nikt, nie wciśnie mnie do żadnej wiary malowanych bożków.
Naliczyłem ich już około tysiąca, a który stworzył świat? Może mi powierz? A może to wyścigi na bogów który lepszy, który najwięcej ściągnie do siebie wiernych. Twoja wiara przoduje, masz satysfakcję - 33,43 % - wielkie chrześcijaństwo z krwią na rękach. Na szczęście inni są jeszcze gorsi, konkurencja jak na giełdzie nowojorskiej. a duszyczki piskliwie potakują i dają datki, które są sednem sprawy.

Pozdrawiam, po co ja to piszę, jeszcze mój jedyny Bóg się na mnie pogniewa i mnie skasuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Grzegorz, ty mnie chcesz przeciągnąć po wszystkich epokach i ciągle w polaryzacji do Wiary katolickiej. W polaryzacji krytycznej. A przecież sam napisałeś ten tekst o sprawach "wyższego pułapu" - a teraz ja mam się bronić pod twoim wierszem z zakresu własnych estetyzmów co do katolicyzmu? To nie jest jakieś nadużycie? Co ja zrobię, że tak czuję świat. To nie mam prawa być formalnym katolikiem, bo tobie katolik, ksiądz, kościół jako kanon nie odpowiada. Odpowiedz mi tylko na to pytanie? WOLNO MI CZY NIE DO CHOL..Y?!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

PRZECIEŻ CAŁY PROBLEM POLEGA NA TYM, ŻE JA CI WIARY W TWOJEGO SUBIEKTYWNEGO BOGA NIE ZABRANIAM, TO TY CIĄGASZ BOGA KATOLICKIEGO PO WSZYSTKICH LUPANARACH. CO CI SIĘ WYKLUJĘ W GŁOWIE NEGATYWNEGO TO W TYM SZUKASZ PORÓWNAŃ DO KATOLICYZMU. 

 

To nie widzisz, i nie rozumiesz, że ja mam też subiektywny punkt widzenia i walisz w moje wartości estetyczne. Pisz o treści swojego utworu - A NIE O MNIE OPOWIADASZ. A JA SIĘ BRONIĘ. TO TEN SYBIEKTYWNY BÓG CI PODPOWIADA DO UCHA, BYŚ PISAŁ O MNIE? Jakieś przewartościowanie zasad komentowania tu stosujesz. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Tomku mój "subiektywny" - ufff ,Bóg - jak piszesz, podpowiada mi że bronisz czegoś czego obronić się nie da, pisałem o tym przed chwilą pod Twoim wierszem i nie będę się powtarzał. Ludzie zaczynają się ateizować, uciekają od chrześcijaństwa, zwłaszcza protestantyzmu, wiesz że Niemcy kiedyś protestanckie, teraz już są w większości ateistyczne. Taki mamy klimat. Lepiej w nic nie wierzyć niż dostawać baty we własnym kraju od uchodźców islamskich - sprytne nie.


Dobranoc, religijnych snów Ci życzę o diabełkach i aniołkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@valeria Valerio, trafnie to ujęłaś... Bóg jest w nas, tylko czy wszyscy mają tego świadomość, kreujemy Jego wizerunek u innych, nawet tego nie wiedząc. Wyręczmy go w naszym postępowaniu, w naszych uczynkach... chcemy być lepsi, tylko odwróćmy sytuację dlaczego inni chcą być gorsi?

Miłego dnia Valerio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@valeria Ale gdyby Mu nie przerwać, toby nas zagadał, a gdzie czas na życie? Mój Bóg ciągle milczy, nie powiedział do mnie ani słowa, chyba robię wszystko dobrze, jak myślisz?

 

Miłego wieczoru, dzisiaj znów będę z nim rozmawiał... o życiu, o rodzinie, o nas tu na ziemi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wiesław J.K.   Lilith była nieposłuszna stąd kolejna próba z Ewą. Również nieudana.   Pozdr. @MIROSŁAW C.   I niestety nie ostatnim.   Pozdr.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Owszem, ale powiem Ci, że porównując siebie gdy byłem nastolatkiem z obecną młodzieżą, to dla mnie oni wszyscy wydają się introwertykami, nawet Ci, którzy w dzisiejszych czasach są uważani za ekstrawertyków. Myśmy wszyscy byli dużo bardziej towarzyscy, otwarci na kontakty, odważniejsi, sprawniejsi fizycznie (brak nadwagi). Największy introwertyk z moich czasów, teraz uchodziłby za ekstrawertyka.   A  dzisiaj właśnie spotkałem starszą sąsiadkę, taką co zna mnie od dziecka i dokładnie to samo miała na myśli tylko wyraziła innymi słowami, porównując moje pokolenie z obecnym. Internet też pomaga niepełnosprawnym ruchowo takim jak ja. Dla nas to okno na świat.   Czyli można powiedzieć, że było u Ciebie całkiem prawidłowo i zgodnie z typowym przebiegiem rozwoju. Najpierw aseksualne dziecinne koleżanki, a potem pojawienie się popędu seksualnego i patrzenie na rówieśniczki zupełnie inaczej, na sposób romantyczny z dużą ilością uczuć, emocji, przemyśleń , spekulacji i domysłów. To normalne większość chłopców tak ma.   Ale to właśnie u mnie było nietypowo, choć niby ja ten typowy jestem. Już w przedszkolnych maluchach ten  pociąg erotyczny posiadałem, wraz z upływem lat rozwijał się stopniowo i dorastał. Nie było gwałtownego przeskoku. Szczegółów nie będę podawał, gdyż forum dozwolone jest bez ograniczeń wiekowych, zatem dzieci i młodzież czyta.   Gdy używam słowa koleżanka, w moim subiektywnym słowniku konotacji, znaczyć to może coś innego niż w powszechnym użyciu. Te moje relacje to czasem jakieś takie trochę na pograniczu bywały i właśnie takie sobie ceniłem najbardziej. W sumie to dawały największą stabilność, niektóre trwały po kilkanaście lat. Nigdy formalnie nie byliśmy parą, ale jak ktoś miał ochotę na seks, to czemu nie. Poza tym takich koleżanek można było mieć dowolną ilość i nikt nie miał pretensji. Nie chce przez to powiedzieć, że ze wszystkimi koleżankami uprawiałem seks, wręcz przeciwnie to była mniejszość i raczej zawsze z ich inicjatywy.   Choć dla mnie największą zaletą takich relacji była swego rodzaju bliskość zupełnie nie osiągalna  w typowej relacji romantycznej, koleżeńskiej, czy siostrzanej. To właśnie o takiej dziewczynie napisałem wiersz, który dostał najwięcej serduszek na tym forum, jak widać coś w tym jest i ludzie to czują. https://poezja.org/forum/utwor/219870-dziewczyna-z-sąsiedztwa/#comment-2436377   Oprócz tego jak się ma takie koleżanki to można poznać rozwój  dziewczynki, a potem kobiety jakby od kuchni. Dzielić wraz z nią pierwsze miłości i rozczarowania, emocje towarzyszące interakcjom z rówieśnikami, problemy szkolne i z rodzicami, obserwować rozwój ciała, seksualności, naprawdę wszystko. Bez porównania większa otwartość i zaufanie niż w jakiejkolwiek innej formule. Nie tylko w okresie dzieciństwa i adolescencji, ale i w dorosłym życiu, chyba że ktoś ma tego rodzaju bliskość z żoną. Owszem, niektórzy mają, sam takich znałem, ale to raczej rzadkość. Zresztą większość ludzi nawet nie ma takich potrzeb lub nie wie że tak można i jak to zamienić na rzeczywistość.   Reasumują u mnie ten okres dojrzewania seksualnego był rozciągnięty na dużą ilość lat, przebiegał dość płynnie i niezauważalnie, zatem bezstresowo. W otoczeniu starszych dziewcząt i kobiet z tego względu, iż u mnie działo się to wcześniej i rówieśniczki pod tym względem były zbyt dziecinne. A swoją drogą to słodziutki byłem cukiereczek i nie jedna chciała go schrupać.   Pamiętam, iż u większości moich kolegów z liceum to seksualność rozbudziła się na dobre dopiero gdzieś w 3 klasie liceum i to był dla nich szok hormonalny i emocjonalny z którym nie bardzo wiedzieli co zrobić. Rówieśniczki ich nie chciały, bo już były dawno zajęte przez starszych od nich studentów, zatem w sumie to nic dalej nie mieli w tym temacie. Kończyło się na gadaniu i narzekaniu, że żadna ich nie chce.   A to fajnie, że się nie zniechęcałeś pierwszymi porażkami, niestety wielu po kilku niepowodzeniach podupada na wartości własnej, uznaje się za nieatrakcyjnych i rezygnuje, a przecież na wytrwałych czeka nagroda.   Kiedyś nie było całego tego cyrku i jakoś ludzie znajdywali pracę. Kierownik działu przeegzaminował kandydata pod kątem potrzebnych na danym stanowisku umiejętności i wystarczyło.   Kiedyś to żadnego nie miały, bo małżeństwa były aranżowane. Mogły co najwyżej odrzucić kandydata i czekać na kolejnego, być może dużo gorszego lub nawet żadnego, tak jak było w przypadku mojej prababci. Nie chciała starego księcia, to dostała pradziadka, zwykłego średnio zamożnego mieszczanina, z którym była nieszczęśliwa. Fakt że przystojnego i w jej wieku. A ten książę całkiem dobrze wyglądał. Widziałem go na zdjęciach. To jeszcze czasy z przed pierwszej wojny. Takie niedzisiejsze stroje z belle époque.   Mężczyźni ze spektrum to chyba nie chcą i nie umieją kogoś udawać w przeciwieństwie do kobiet, które robią to dość dobrze, na tyle że wiele z nich żyje do dziś nie mając diagnozy, a nawet bez świadomości zaburzenia. Tak dobrze weszły w role neurotypowych, że nawet zapomniały kim naprawdę są. Mam tu na myśli przede wszystkim osoby z mojego pokolenia. Teraz jest lepsza edukacja psychologiczna i większa akceptacja dla różnorodnych zachowań.   Choć dla większości kobiet to jest wciąż wstydliwy temat. Im w obszarze relacji stawia się większe wymagania, mężczyznom tego rodzaju potknięcia  wybacza się z pobłażliwością. Zatem kolejny dyskryminujący stereotyp, tym razem wobec kobiet.   Powiem Ci, że znam tylko jedną kobietę 30+, która jawnie przyznaje się do tego zaburzenia, a mężczyzn kilkunastu. To też o czymś świadczy, szczególnie, iż wśród znajomych posiadam więcej kobiet niż mężczyzn, a jeśli chodzi o bliższe relacje to ten dysparytet jest jeszcze większy. Dodam jeszcze, iż ta jedyna znajoma, dużo nad sobą pracuje, od lat chodzi na terapię, sama też ma dużą wiedzę psychologiczną, śledzi wszystkie nowe trendy, medytuje, ćwiczy fizycznie, wygląda super, do tego bogata i co z tego... i tak jest sama.   Podobnie jak Ty wszystko analizuje, poddaje pod logikę i wyciąga jedynie słuszne wnioski. Jest bardzo inteligentna i zawsze ma racje, ale chyba bym się w takim ideale nie zakochał. Tak jakoś mam... choć na koleżankę świetna. Smutne to trochę, bo dziewczyna bardzo w porządku, ale strasznie wymagająca i wobec siebie i innych.   I właśnie... nie udaje kogoś innego, gdyby zaczęła pozować na słodką idiotkę szybko ze swoją urodą, znalazłaby księcia z bajki. Kobietom jest tu dużo gorzej. Te z niską emocjonalnością, dość sztywne, nawet chłodne, niewielu mężczyzn są w stanie przyciągnąć, chyba że jakiegoś oszusta co poleci na pieniądze. Ale na to by dać się nabrać to ona jest za mądra. Szuka kogoś, kto ją autentycznie pokocha. Może się kiedyś spełni...   W moim internetowym odczuciu to Twoje spektrum jest bardzo delikatne, gdybyś mi o tym nie powiedział, to nawet bym nie wiedział. Masz tu dobre kontakty ze wszystkimi, kobiety Cię lubią.   A u tych kolegów, których znam to od razu widać, choćby po niskim poziomie empatii i nadmiernej logiczności, niskiej inteligencji emocjonalnej, u tej koleżanki też. Oni wszyscy są samotni i prawie nie znają żadnych kobiet, a niektórzy nawet ich nie lubią ze względu na złe doświadczenia. Wszyscy bardzo inteligentni i typowo męskie zainteresowania. Nie mają z paniami punktów wspólnych, a ta znajoma z kolei typowo kobiece, moda, uroda, psychologia, fitness, kultura ale taka specyficzna dla pań.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dokładnie. Też o tym miałem napisać w poprzednim komentarzu, ale stwierdziłem, że nie będę się zagłębiał w tak techniczne szczegóły

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      .      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Gdzieś czytałem podobne rzeczy o języku chińskim. To ma ponoć związek z budową tchawicy, która wraz z dorastaniem "układa się" odpowiednio "pod użytkownika". Nie mówiąc od urodzenia po chińsku, nie da się opanować wymowy odpowiednio perfekcyjnie. Coś w tym stylu.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Tak, uznaje się go za drugi po tajskim, jeśli chodzi o stopień skomplikowania. Ponoć tajskiego można się nauczyć, ale żaden obcy nigdy nie będzie tak mówił, jak rodowity Taj.    @Wędrowiec.1984, @Łukasz Jasiński, dzięki za czytanie i komentarze.   Pozdrawiam 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...