Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

  Nie było dnia
gdy ciekła łza
świat stawał się ponury
a blady świt
za oknem nikł
okalał brudne mury

Zapadał zmierzch
wśród smukłych wierzb
zaglądał w puste ściany
gdzie stary dom
okryty mgłą
okiełznał smutku rany

Samotny człek
na drugi brzeg
wybierał się w nieznane
gdzie światła blask
rozjaśnia twarz
i życie nowe dane

Gdzie chwały tron
cudowny dom
po drugiej stronie brzegu
wciąż szczęście trwa
nie cieknie łza
biel bielsza jest od śniegu

Edytowane przez joanna53 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wochen akurat Bóg się nie wtrąca w związki:) chce, żeby istniały, kochali się, było potomstwo:)
    • @violetta no tak. Ludzie doszli do wniosku, że z tym Bogiem jest coś nie halo. I uznali, że powstali sami z siebie. To znaczy było bajoro i w jakiś poniedziałek pierdolnął w nie piorun. I jak tam było tak tam było powstały rybki. Niech będzie, że okonie. I sobie żyły w tym bajorze. Ale w końcu zabrakło żarcia więc okonie zaczęły wypełzać na brzeg. Płetwy zaczęły się zamieniać w niby nóżki. I okonie zaczęły chodzić po lądzie i polować na koniki polne. Chodziły coraz dalej i tylne nóżki robiły się coraz dłuższe. Powstał warsztat szewski gdzie okonie robiły buciki dla innych okoni. Za jakiś czas okonie zaczęły potrzebować przednich łapek coby na przykład zapalić zapałkami ognisko. I te przednie łapki też się powiększyły. Tak gdzieś  w połowie roku okonie zaczęły chodzić na tylnych łapach. Słońce mocno przypiekało więc postanowiły zrzucić łuski i żeby im wyrosły włosy. I tak się na zimę stało. Kiedy okonie przeglądały się w lustrze to widziały że są z pyska brzydkie. Postanowiły coś z tym zrobić i w naturalny sposób okoniowe pyski zamieniły się na buzie. I mamy dzisiaj sunący alejami i parkami tłum pań okoniowych i panów dla zmyłki węgorzowatych.   Ach, ludzie....
    • co Bóg złączył ten lekko rozdziela kto więcej niż łaska daje w kościele   zatem ile kosztuje zwykła nadzieja że tego co scalasz nie zerwie kaznodzieja            
    • @wierszyki nie całkiem, tylko troszeczkę dla siebie, dla swojego samopoczucia:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      No szkoda.     Jest ciepło, wszyscy się trochę mniej lub bardziej rozbieramy, to po prostu totalnie przerażające, że zwykła letnia sukienka musi koniecznie służyć na jakiś niby wabik.  Zupełnie, jakbyś nagle straciła kontakt z samą sobą. Trzask, prask i  nie ma.   Kurczę, może nagle wyszedł z krzaków "pluton" emigrantów, którzy właśnie przypłynęli pod osłoną nocy, lub coś podobnego, bo była sobie po prostu spacerująca osoba, a nagle jest ktoś samotny w sukience na plaży - czy to jest na pewno bezpieczne? Czy zwykłą osobę może to ekscytować? To jakby opowiada teraz Twój wiersz. Ale jak tam chcesz, to też jest opowieść, ale mam nadzieję, nie dla mnie. Pzdr.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...