List
Dziś na przedpolu spokój i cisza,
Armia anielska krąży nad nami.
Zwłoki żołnierza spadły gdzieś z krzyża,
Tkwimy tu sami.
Słychać, jak wieczór szepcze w okopach,
Głosem sekretów ziemi niczyjej.
Biegnij na pomoc, wychyl się, popatrz,
Przecież on żyje.
Cienie i mary widzę przed sobą,
Mgłą otulone pobojowisko.
Kruki zazdrosne skrzeczą i dziobią,
Lecąc tak nisko.
Walczą nad nędzą i samotnością,
Tyle z nadziei nam pozostało.
Salutujemy nagim już kościom,
Ptakom wciąż mało.
Spokój złowieszczy przerwać należy,
Wkrótce natarcie. Wiem, że nie wrócę.
Choć nie potrafię szczęściu uwierzyć,
Jednak się zmuszę.
Tamtych wysłano właśnie na wartę,
Bo nasz batalion w szereg się zbiera.
Prosto na wrogą paszczę i gardziel
Chcemy nacierać.
Stoją drabiny, szczeble, podpory,
Trzeba wychodzić, słychać gwizdanie.
Dumny oficer czyni honory,
Nic nie zostanie.
Biegiem ruszamy, wciąż tak daleko,
Spieszno bagnetom do przeciwnika.
Świszczą pociski pośród niczego,
Przyszłość zanika.
Warkot Maximów, trupy wokoło,
Słychać gorączkę wrogich transzei.
Dziwne sylwetki przede mną stoją,
Nie ma nadziei.
Cienie i mary, które widziałem,
Znowu polują razem z krukami.
Końca takiego nigdy nie chciałem,
Krztuszę się łzami.
Jeśli to czytasz chcę byś wiedziała,
Że bezgranicznie tęsknię do ramion,
W których dzieciątko swe kołysałaś.
Przytul mnie, mamo.
---
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się