Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

KWIATY ZAKWITŁY i Opadły, ale... 

gwiazdy wzeszły i lśnią.

Ostrożnie! Ta piosenka jest ekstatyczna (ORGAZMICZNA)! (To tylko ostrzeganie, a nie karanie!) 

Caution! This song is ecstatic (ORGASMIC)! (This is just a warning, but no penalty!)

 

 

作词:东函
作曲:纪明阳

女生歌手(演唱):李羿慧
[花开花落]
雨茫茫
雾茫茫
盼望花开 花已落
等候等候
我在等候
莫让我痴痴的空等候
花下的叮咛
我从来没忘记过
我们永远永远不分手
别说了别说
别说你不再爱我
你的痛就是我的痛
你的微笑就是我俩的欢乐
别说了 别说
别说你要离开我
我知道因为我知道
你比谁都爱着我

 

Słowa: Dong Han (Dun Chań)
Muzyka: Ji Mingyang (Tzi Min-jan)
Piosenkarka: Li Yihui (Li I-chuj)

KWIATY ZAKWITŁY I OPADŁY
Deszcz.
Mgła.
Kwiaty zakwitły i już opadły,
Ale ja wciąż na ciebie czekam.
Mam nadzieję, że nie każesz mi czekać na próżno.
Co powiedziałeś pod kwiatami,
Nigdy nie zapomnę:
"Będziemy razem na zawsze".
Tylko mi nie mów,
Nie mów, że już mnie nie kochasz.
Twój ból jest moim bólem,
Twój uśmiech jest naszą wspólną radością.
Po prostu nie mów, nie mów,
Że mnie zostawisz.
Wiem, bo wiem, że kochasz mnie bardziej niż kogokolwiek.

 

 

Li Yihui urodziła się na Tajwanie. Ukończyła Chiayi University of Science & Technology. Miała doświadczenie pianistyczne w szkole podstawowej. Posiada niezwykłe umiejętności wokalne i piękny głos. Jej bardzo wzruszający śpiew z serca i duszy, pełen magnetyzmu i uroku, przyciągnął przyjaciela jej ojca, tajwańskiego kompozytora Ji Mingyanga.

Swym głosem śpiewa o samotności, nędzy i bezradności kobiet, protestuje przeciwko niesprawiedliwości losu. Formalnie nie jest profesjonalną piosenkarką popową, zyskała popularność dzięki śpiewowi w tajwańskich chińskich serialach telewizyjnych. Nieskończenie utalentowana piosenkarka, która jest lubiana na całym świecie.

 

***

Jeannie Hsieh [sye] (jej chińskie imię brzmi 謝金燕 Xie Jin Yan lub Xie Golden Swallow) to tajwańska supergwiazda, czołowa pop piosenkarka z Republiki Chińskiej, która śpiewa zarówno w putonghua (mandaryński), jak i lokalnym dialekcie języka chińskiego, Tajwański Hokkien. 

 

謝金燕 ~ 嗶嗶嗶 (綜藝大哥大) - Jeannie Hsieh `Beep, beep, beep`

 

Uważam ją za czarującą. Doskonała skromna playgirl o dobrych manierach i doskonałym artystycznym guście! I z dołeczkami na policzkach!

 

Jeannie Hsieh `Sister'

 

A teraz dwie piosenki w tajwańskim dialekcie Hokkien:

 

Jeannie Hsieh `Sweet home'

 

O mój Boże! Chce nie tylko słodkiego domu, ale i szczęścia! Dlaczego nie? Ja też!

 

Jeannie Hsieh `I want happiness'

 

I na koniec trochę chińskiego tajwańskiego feminizmu, "tankgirls" ("czołgistek" ) w marszu!" Elva i jej fani!

 

Elva Hsiao `Supergirl`

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violettaej bo chyba jednak przgerła
    • @Waldemar_Talar_Talarczy pan potrzebuje pomocy/ pzdr pzdr 600 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W mrokach dziejów, gdzie czas w wieczność się splata, Tam Polska, ojców ziemia, w sercu wciąż oplata. Jaruzelski, generał, w mundurze stalowym, W wyborach '25 stał z narodem żywym. Łukasz Jasiński, Topór w herbie noszący, Wierny ojczyźnie, duch rycerski mający. Lecz WLFX, cień hańby, w sieci kłamstw brodzi, Pedofil podły, co w mroku swe zło rodzi. Gdy Krzyżacy, Mazowiecki Konrad wzywał, Miecz obcy na Polskę w XIII wieku zsyłał. A w Nowym Jorku, gdzie wieże w pył runęły, World Trade Center w zamachu się rozpadły . Przez wieki los nasz w krwi i walce tonął, Lecz duch Mickiewicza wciąż w narodzie płonął. paniejaniepaniejanie dobry boże co się stanie #gówno
    • Rozbiłam ja swoje czarne zwierciadło. Było nowe, rama nie ta, wypadło. Próbuję zebrać kawałki szkła.   Krawędzie kłują i ranią mi ręce, A mimo to ja próbuję jeszcze Zebrać, co tylko się da.   Malujesz dla mnie nową taflę, Teraz dobraną lepiej pod ramę, Lepszą, niż była ta.   Prosiłeś, bym przestała nad tą płakać, Bym o niej wreszcie zapomniała, Bo od niej cierpisz sam.   A jednak dzisiaj pomagasz mi zebrać Coś z tamtej, bo widzisz wreszcie teraz, Że mimo niego to jestem też ja.
    • Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do karuzel, jarmarków, wesołych miasteczek i tym podobnych atrakcji. Pierwszy raz przejechałem się jakąś karuzelą z moim synem. On miał wtedy zaledwie kilka lat, a ja już kilkadziesiąt :))). Myśłę, że dla niego była to jakaś atrakcja, ale dla mnie średnia. Jakoś nie zapałałem do tego typu rozrywek. Twój tekst przypomniał mi nowelę filmową o trzech biednych chłopcach, którzy chcieli przewieźć się karuzelą. Akcja noweli została umieszczona w czasach, gdy elektryczność nie była jeszcze w powszechnym użytku, a karuzela, która zajechała do ich miasteczka, napędzana była siłą ludzkich mięśni. Gdy chłopcy okazali zainteresowanie tą niezwykłością, jej właściciel zapytał czy mają pieniądze na bilet. Dzieciaki oczywiście żadnych pieniędzy nie miały. Zaproponował więc im, że będą mogli się przewieźć, ale na koniec dnia i pod warunkiem, że przez cały dzień będą od środka, niewidoczni dla jego klientów, kręcić karuzelą. Chłopcy chętnie przystali na taki układ i ochoczo wzięli się do pracy. Pchając w kółko drewniane kołki wenątrz karuzeli, wsłuchiwali się w śmiechy i radosne pokrzykiwania dzieci i dorosłych kręcących się na zewnątrz i wyobrażali sobie, jak to będzie wspaniale przejechać się również na tej kolorowej, kręcącej się w kółko niezwykłości. Właściciel kasował bilety, zmieniali się kolejni chętni do przejażdżki, a chłopcy kręcili i marzyli. Byli jednak coraz bardziej zmęczeni, karuzela zaczynała zwalniać, a nawet się zatrzymywać, co wzbudziło frustrację właściela, do tego stopnia, że zagroził im, że jeśli nie wywiążą się z umowy, to przejażdżki karuzelą będą nici. Ich marzenie zaczęło się rozmywać. Nie mogli do tego dopuścić, więc zaczęli ostatkami sił znów szybciej popychać drewniane drągi. Na szczęście dzień miał się już ku końcowi i ludzie zaczęli się rozchodzić, aż końcu zostali sami z właścicielem, który powiedział, że teraz oni mogą się przejechać, zaznaczył jednak, żeby się pośpieszyli bo musi złożyć karuzelę. Chłopcy jednak byli tak wycieńczeni, że żadnemu z nich nie chciało się więcej stanąć przy drągu wprawiającym karuzelę w ruch, ale to też nie miało znaczenia, bo nawet na jazdę na niej już im odeszła ochota. Właściciel karuzeli widząc to, złożył pośpiesznie cały sprzęt i odjechał.   Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...