Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

najważniejszy sznurek

to ten od prawej ręki

od żegnania w imię ojca

zatwierdzania pinem

od podnoszenia jej

by wskazać palcem

naznaczyć według zamysłu

 

resztę sznurków trochę odpuścili

 

więc chodź na spacer w siną dal

wolnych zakątków

w las pajęczyn by zerwać swoje

i odtąd lewą ręką mówić nie i tak

tą bliżej serca

niech nie wie prawa co czyni druga

 

gdy nawet myśli bywają nie nasze

to tylko cytaty

trudno wyczuć klej wśród warg

rozpoznać głos

wielkiego brzuchomówcy

 

i zerwać z nim

 

zanim zacznie szarpać

drugim sznurkiem

- prawej nogi

 

tym od kopania

 

Opublikowano

Fantastycznie dobrana do tematu metafora. Pomimo raczej pesymistycznego wydźwięku nie jest to jednak wiersz pozbawiony nadzieji- ostatecznie da się zerwać z głosem wielkiego brzuchomówcy. Tylko do czego będziemy zdolni, jeśli zaczniemy ruszać się sami?

Pozdrawiam

Opublikowano

@dmnkgl jej, dziękuję! Chociaż nie jest zbyt oryginalna- wiadomo, że jesteśmy marionetkami a świat to wielkie lobby wielu lub może tylko kilku sił? Myślę że jest wiele pięter marionetkarzy, czasem nawet nieświadomych że przy ich rączkach też są sznurki. Tak, raczej pesymistyczny bo myślałam o tych negatywnych ruchach, m.in. o zarządzaniu strachem w społeczeństwie.Nastawianiem przeciwko sobie. Odwieczne 'Dziel i rządź'. Myślę że wyszłoby na plus. Bo nie chodzi o wyzbycie się wszelkich moralnych zasad. Tylko umiejętność selekcji i analizy.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wiesz, że myślałam o tym? Właśnie że leworęczni zapewne analogicznie wskazują lewą ręką-  kopią lewą nogą? Także nie umknęło to mojej uwadze, ale nie wstawiałam gwiazdki *jeśliś leworęczny zamień w wierszu prawy na lewy. I na pewno nie jest to wyraz dyskryminacji- prawa ręka jest tu sama w sobie metaforą ruchu, sprawczości. Dzięki za wizytę :)

Opublikowano

Mocny, refleksyjny przekaz podszyty dystansem (tak to czuję). Pierwszy wers w bardzo wymowny ustawił całość odbioru i przemówił. Pozdrawiam wszystkich praworęcznych. Mańkut ;)  

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No to cieszę się w takim razie:)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

:D osobiście nie mam nic do leworęczności, nawet zdaje mi się, że ci których znałam, byli mocni z matematyki i nauk tym podobnych.

W przeciwieństwie do babci, która gdy moja siostra malowała czasem lewą ręką mówiła, żeby jej zabronić, bo to szatańskie jest;)

 

Dziękuję za ❤ @Kot @Waldemar_Talar_Talar @Joachim Burbank

Opublikowano (edytowane)

@Luule Odbieram ten wiersz jako bardzo obrazowe i plastyczne, a więc przemawiające też do podświadomosci (i to dobrze) ostrzeżenie przed zniewoleniem i zachęte do "upartego: szukania wolności - w każdej możliwości. Treść i styl bardzo mi się podobają :) Pozdrawiam.

 

Dołączę jeszcze jedną myśl: jeśli ten "wielki brzuchomówca" jest rozumiany jako Bóg, to muszę Go wziąć "w obronę", bo od kiedy zblizam się do Niego rozpoznaję zaskoczona, że uczy mnie wolności i zabrania tylko tego (czy ostrzega przed tym), co mi ją zabiera... Zrozumiałam tez dzieki Niemu, że wolność to zdolność (i możliwość) bycia tym, kim rzeczywiście jestem, czyli - prawdziwą sobą. Jakoś musiałam to napisać. :) Jeszcze raz pozdrawiam.

.

Edytowane przez duszka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Luule

Jednak sama metafora mocno we mnie trafia. Ta lewa ręka jednak potrafi być mocnym wyrazem. Jak wspominałem w mojej rodzinie to akurat jest przeciętność, ale nie dla mnie. Ja jestem praworeczny, jednak mam dziwne skrzywienie, że papierosa czy torbę z zakupami zawsze trzymam w lewej ręce, na siłowni też zawsze czułem większa siłę w lewej ręce chociaż w mym przypadku prawa jest tą precyzyjną. Żaden z moich znajomych nie na takiej sytuacji, daje to drobne pole do popisu. 

PS. Mańkuty są nie wygodnymi rywalami w uwielbianych przeze mnie dyscyplinach - boks i szermierka. 

 

Moja chora siostrzenica raczej pracuje głównie prawą rączką, ale na lewej odreagowuje złość (gryzie ja gdy jest problem ze zrozumieniem). 

 

PS. mnie zawsze bawiło gdy dziennikarze opisywali piłkarza zdolnego do gry obydwoma nogami. Wydaje mi się, ze gdyby jednej z nich nie potrafili wykorzystać w tym sporcie to z powodu kalectwa nie byliby pełnymi piłkarzami. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję:) dobrze, że o tym napisałaś, bo myślałam, że może ktoś pomyśleć że chodzi o Boga. Ale nie, chodzi o tych co grają sobie nami w szachy, manipulują, ale tak, religia jest jednym z ich narzędzi. Myślę, że Bóg, szczególnie ten z Nowego Testamentu nie kazałby kopać innych, (choć w historii, w jego imię ludzie robili dużo gorsze rzeczy). W Starym co prawda pomagał Wybranym 'oczyszczać' drogę z zapewne do cna złych tubylców, no ale ja tego nie kupuję. Tego wybiórczego miłosierdzia do grupy, która i tak co rusz o swoim wybawcy zapomina. Dlatego nie kupuję też dalszej części, zostawiam sobie fragmenty.

 

W pierwszej strofce jest o żegnaniu w imię ojca, ale chodzi o religie, wszelakie. Mnie do nich coraz dalej, i choć ich przesłania, moralności są w dużej mierze dobre i bliskie mi, to już instytucje, mechanizmy mnie nie bawią, wręcz przerażają. Bliżej mi więc w tej kwestii do filozofii i podejścia, że planeta, jej cały ekosystem to żywy organizm ze swoją energią, ale czy ze spersonifikowaną duszą i umysłem to nie wiem. Więc każda wybrana forma 'wiary' w to coś, jeśli nie jest niebezpieczna, nachalna i krzywdząca, a rozwojowa, pozytywna, oczyszczająca, dbająca o swoją Matkę/Ojca/źródło, jest jak dla mnie w porządku. Ale to takie moje. Nie wiemy kto jest bliżej tej metafizycznej mgły, dla mnie tylko ważne w jaki sposób się w niej idzie:)

 

 

Cieszę się, że mimo podejrzeń, napisałaś o swoim podejściu, doświadczaniu i to bez obrazy (mam nadzieję):) No i ważne, że z tego co piszesz, działa to pozytywnie. Pozdrawiam Duszko

Edytowane przez Luule (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No to wygląda na to, że jesteś jakby trochę oburęczny. No a w walce trzeba się przestawić wtedy na większą obronę z prawej strony heh a odruch pewno jest odwrotny. Fajnie, dzięki za podzielenie się tymi informacjami:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziekuję, Ci, Luule, za tę szczerą i osobistą wypowiedź! W dużej części sie z nia zgadzam, bo odkrywam, że chyba każdy z nas potrzebuje bardzo indywidualną, o różnym, dopasowanym do niego kształcie drogę do tego samego (nadrzędnego) celu.., bo że zmierzamy do tego samego, jestem prawie pewna. Serdecznie pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Tak Kamil... ma "chłopak" wyobraźnię. @Migrena... za Bereniką... zostawiam PLUS. Pozdrawiam i zmykam.
    • Ładny obrazek.. trochę zeszłam góry.. i kocham je. Hej Leo.
    • Sanatorium w Ciechocinku. Oficjalnie: uzdrowisko. Nieoficjalnie: burdel na NFZ. Zamiast prostytutek – wdowy po górnikach i kolejarzach, zamiast prezerwatyw – pampersy XXL z dopłatą. Tutaj nikt nie mówi: „Kocham cię”, tutaj się mówi: Kochanie, mam mieszkanie, rentę i pilota do telewizora. I to działa! Bo w Ciechocinku najgorętszy afrodyzjak to nie róża, nie szampan, lecz własne M2 bez schodów i z windą. Panowie startują do tańca jak młode jelenie, a kończą jak renifery po potrąceniu przez PKS. Na parkiet wchodzą jak tancerze z „Tańca z Gwiazdami”, a schodzą jak uczestnicy programu rehabilitacyjno-ortopedycznego w szpitalu wojewódzkim. A kiedy próbują zrobić obrót, wyglądają jak helikopter w remoncie – niby wiruje, ale zaraz spada. Poloneza zaczynają jak w „Panu Tadeuszu”, a kończą jak kółko różańcowe po trzech kieliszkach wiśniówki. Walca zaczynają jak James Bond na balu, a kończą jak Małysz – w locie bez nart w białym szalu. Ale co tam! Kolana trzeszczą w rytm „Białego Misia”, protezy stukają jak kastaniety, a inhalatory syczą jak maszyna do dymu na koncercie. DJ wrzeszczy: „Ręce w górę!” I wszyscy podnoszą… ale tylko te ręce, które już są po rehabilitacji. Romans? W Ciechocinku romans zaczyna się nie od spojrzeń, ale od leków. Jak w powieściach Harlequina: najpierw szept, obietnica i uniesienie… a za chwilę dyskretne: — Kochanie, daj mi swoją viagrę, ja w zamian dam ci dwa ketonale. A seks? Oooo, seks tutaj to inna liga. To nie szept przy świecach, lecz ciężki oddech przy inhalatorze: — Halinka, trzymaj maskę… szybciej… jeszcze… szybciej… ooo, tak! I nagle z sąsiedniego pokoju słychać: — Panie Kazimierzu, proszę zdjąć ciśnieniomierz przed stosunkiem! Miłość kwitnie w parku zdrojowym. Na ławkach obok tężni jęki splatają się z kaszlem, a w krzakach – więcej akcji niż w „50 twarzach Greya”. Tylko zamiast pejczy – kijki nordic walking. A gdy próbują pocałunku, to wyglądają jak dwa odkurzacze, które zamiast worka mają rozregulowane rury. Panie Grażyny i Halinki to są prawdziwe boginie – w sukienkach pamiętających sylwestra ’87, z dekoltami tak głębokimi, że można tam zgubić pilota od telewizora i pół emerytury. Panowie? Ach, panowie mają swoje sztuczki. Jeden opowiada o zawale, który przeżył lepiej niż Jarocin. Drugi wyciąga z kieszeni pigułkę niebieską jak nowe życie. A trzeci po prostu mówi: — Kochanie, mam grupę krwi 0Rh+, to znaczy pasuję do każdej. I jak zaczynają flirtować, to przypomina to bardziej aukcję na Allegro niż romans – kto da więcej: rentę, balkon czy dwa ketonale. I uwierzcie mi – to działa. Bo w Ciechocinku liczy się nie uśmiech, nie figura, tylko refundacja leków i własny balkon. W kawiarenkach pachnie kawą zbożową, na stolikach tańczą dłonie jak u  nastolatków na randce. Pod stołem łapią się za ręce, a czasem za coś więcej. I tylko kelnerka patrzy, jakby wolała podać ten kompot psu. Dłonie pod stołem splatają się jak dwa telefony na Bluetooth, które nigdy nie chcą się sparować. Ale najbardziej lubię ich szczerość. Bo kiedy wreszcie lądują w łóżku, to nie ma ściemy, nie ma gry wstępnej, jest prosto z mostu: — Jasiu, ja mam rozrusznik. — Ty masz hemoroidy. — Zróbmy to szybko, zanim spadnie ciśnienie. Rozmowy w łóżku przypominają montaż sprzętu z IKEI – dużo jęku, trochę kręcenia i zawsze zostaje jakaś część. I tak to wygląda. Ciechocinek – stolica miłości po gwarancji. Gdzie serca biją jak bębny techno, a reszta ciała… robi sobie drzemkę na leżaku przy tężni. A ciało na leżaku rozkłada się jak stary koc na trawie w ciechocińskim  parku.      
    • W końcu jesteś czekałem – dlaczego tak długo? Dzwoniłem i smsowałem a Ty mnie nie zabrałaś. – były korki śmierć odpowiedziała. Musiałam odebrać wiele istnień – nie było to przyjemne – ale dlaczego tak bardzo chciałeś dostać się do mnie? Każdy sms i telefon to próba samobójcza – ludzie przeważnie chcą długiego życia – a Ty byłeś młody i wyglądałeś jak zdrowy – co prawda paliłeś papierosy co życie skraca – ale czekało Cię jeszcze wiele chwil do przeżycia – a teraz wszystko straciłeś. – Straciłem cierpienie które mogło mnie czekać. – Skąd wiesz przyszłość jest nieprzewidywalna – Gdzie jesteśmy? - w poczekalni – a te telewizory? – na jednym wyświetla się Twoja przeszłość – na drugim teraźniejszość możesz zobaczyć co się dzieje wokół Twojego ciała – a trzeci to przyszłość. To mój pogrzeb? tak. Sporo ludzi. Płaczą widzisz? Ty już płakać nie możesz nie masz ciała – i dobrze tak wiele płakałem za życia. Co to za śmiech? – poczekaj pogłośnię – To ja na trzecim telewizorze? Tak – widzisz wystarczyło jeszcze trochę poczekać . a teraz odwrotu już nie ma. Wyglądam na szczęśliwego – bo byłbyś szczęśliwy. Co teraz – teraz razem skończymy oglądać te trzy telewizory – nie masz już oczy dlatego możesz oglądać wszystkie naraz. Czuję smutek – dlaczego?. Bo nie było złe moje życie – to z przeszłości – więc dlaczego się zabiłeś? Nie mogłem znieść teraźniejszości – a widzisz telewizor z przyszłością? Widzę – i co czujesz? – Żałuję. Chcesz oglądać w ciszy czy rozmawiamy? – Rozmawiajmy – I tak samobójca oglądał telewizory swojego przeszłego i przyszłego życia – były momenty wesołe, smutne, tragiczne i komiczne. A także takie które w dużym stopniu wpływały na innych życie. Lecz większość czasu razem się śmiali. Śmierć opowiadała co można było zrobić inaczej i o konsekwencji innych decyzji. Oglądali też co wyświetlało się w teraźniejszości – tutaj byli już bardziej smutni. – Gdybym tylko mógł cofnąć tą decyzję – patrzył na to co dzieje się w trzecim telewizorze – Czy mogę mieć do Ciebie pytanie? – pytaj o co chcesz – po co jesteś? – To proste po to by docenić życie – nawet ja nie mam takiej możliwości bo jestem bez początku i końca nieśmiertelna – a długość życia? – to jest sprawa indywidualna – każdy ma określony czas – Ty swój skróciłeś na własne życzenie – I co ze mną będzie? – Tajemnica oglądaj dalej. I tak trzy telewizory dalej los wyświetlały – każdy z nich można było zatrzymać i do tyłu przewijać – pogłaśniać, ściszać, powiększać, oddalać – obraz był przekazywany z oczu które wtedy funkcjonowały. Sens trwał trzydzieści pięć ziemskich lat – chociaż tam nie płynął czas – ponad polowe tyle wyświetlał trzeci telewizor. Aż w końcu wszystkie filmy się skończyły i telewizory zgasły – zostali w ciemności. Samobójca mówił do Śmierci – ale ta już nie odpowiadała – zostając sam dalej żałował.
    • Skarży_pyta     Sama nie wiem co o niej myśleć, jak nadgryźć, żeby poznać środek, ale inni dookoła ciągle za głupi.  Oczywiście ona naj - mądrzejsza. Pytam - w czym...  bo wywęszyła, jak rozstawione  perfumy w sklepie i jak stanąć,  żeby buchnąć pudełko, albo... zwinąć drobiazgi z marketu...    - no proszę - co za zbieg    okolicznych ości - cześć -   hej... już po zakupach.? (szept)... czy ty znowu...    - ci z góry miliony kradną,     więc ja -  czasem płacę.        sierpień, 2025    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...