Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

J`AVAIS UN CAMARADE 


Andrew Alexandre Owie

Rekomendowane odpowiedzi

J`AVAIS UN CAMARADE
 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

好戰友 A Good Companion Le Bon Camarade Prawdziwy Przyjaciel

Paroles (1809) par Johann Ludwig Uhland
Musique (1825) par Philipp Friedrich Silcher

J`AVAIS UN CAMARADE 
J`avais un camarade,
De meiller il n`en est pas.
Dans la paix et dans la guerre
Nous allions comme deux fréres,

Marchant d'un même pas. } Bis

 

Mais une balle siffle,

Qui de nous sera frappé?
Le voilà qui tombe à terre
Il est là dans la poussière
Mon cœur est déchiré. } Bis

 

Ma main il veut me prendre,

Mais je charge mon fusil,
Adieu donc, adieu mon frère
Dans le ciel et sur la terre
Soyons toujours unis. } Bis

 

J`avais un camarade I had a true companion - A song from the Légion étrangère`s repertory

 

Lyrics (1809) by Johann Ludwig Uhland
Music (1825) by Philipp Friedrich Silcher

I HAD A TRUE COMPANION 
I had a true companion
The best of friends in need.
At war, at peace like a stanchion, 

A guide in the right direction, 

He was for me indeed. } (Twice)

 

There a bullet whistled,

Which one of us be hit?
It`s him who`d bit the ground,
He lies there in dust clouds.
It breaks my heart indeed. } (Twice)

 

He wants to take my hand,

But I`ve to load my gun,
Adieu, my dear fellow,
If under sun, in heaven
We`ll always be at one!} (Twice)

 

Teksty (1809) przez Johanna Ludwiga Uhlanda
Muzyka (1825) przez Philippa Friedricha Silchera

MIAŁEM PRAWDZIWEGO PRZIJACIELA
Miałem prawdziwego przyjaciela,
Był najlepsi przyjaciel w potrzebie.
W pokoju i na wojnie

Naprawdę były jak dwaj bracia

Szliśmy w tym samym kierunku.} (Dwa razy)

 

Zagwizdała kula,

Który z nas zostanie trafiony?
To on upada na ziemię,
Leży tam w chmurach prochu.
Moje serce jest naprawdę rozdarte. } (Dwa razy)

 

Chce mnie wziąć za rękę,
Ale muszę załadować broń,
Żegnaj więc, żegnaj mój drogi bracie!
Albo na niebie, albo na ziemi
Zawsze będziemy na jednym. } (Dwa razy)

 

Utwór pochodzi z jednego z wierszy wielkiego niemieckiego poety Johanna Ludwiga Uhlanda (1787-1862) do melodii niemieckiego kompozytora Philippa Friedricha Silchera (1789-1860).

 


W 1925 roku piosenka Uhlanda-Silchera zainspirowała W. Wallrotha do napisania „Der kleine Trompeter”

 

 

który był również znany jako „Camarada

 

 

Hans Beimler”, piosenka podczas wojny domowej lat 30-ch w Hiszpanii. Nawiasem mówiąc, 'Horst Wessel Lied` 

 

 

również została zainspirowana piosenką Uhland-Silcher. W tym czasie nie był to jeszcze hymn partii nazistowskiej, ale maszerująca pieśń SA-mężczyzn. Byli pewni, że Hitler ustanowi w Niemczech socjalizm typu radzieckiego. To był jeden powodu, dla którego Adolf Hitler ich zniszczył. Gdyby tylko to wiedzieli! Ich piosenka była sprzeniewierzone przez prawdziwych nazistów, a przez to nabyte raczej złowieszcze, ultranacjonalistyczne i nieludzki smak. Wracając do oryginalnej piosenki Uhland-Silcher „Ich hatt einen Kameraden” pozostaje dodać, że jest to pieśń pogrzebowa Bundeswehry. 

 

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami, Które pośród dzieciństwa chwil beztroskich, Podarowały mi ogrom niewysłowionej radości, Przechowanej skrzętnie w głębinach pamięci…   Każda wizyta w takim sklepie, Była w dzieciństwie niezapomnianym przeżyciem, Na długie lata zapadającym w pamięć, Przyoblekającym się nocami w niejeden barwny sen…   Pamiętam tamte ich półki, Uginające się pod ciężarem gier planszowych, Dziesiątek pudełek puzzli rozmaitych, Dla dzieci w różnych kategoriach wiekowych,   Nie brakowało najrozmaitszych maskotek, Poupychanych w niemal każdym ich kącie, Były pluszaki po naciśnięciu świecące, Były i mechaniczne nakręcane kluczem.   Pamiętam liczne plastikowe figurki Wyobrażające lisy, wilki, jelonki, Rozstawione na tle tekturowej dekoracji, Przedstawiającej rozległy las zielony.   I liczne plastikowe dinozaury, Niektóre rozmiarów całkiem słusznych, Wielkości całej kilkulatka ręki, Budzące w moich oczach niekłamany podziw.   Pamiętam tamte na baterie roboty, Wydające z siebie różnorakie dźwięki, Po naciśnięciu mrugające światełkami, Imitującymi strzały pistoletów laserowych.   I liczne modele wahadłowców i rakiet, Rozwieszone na nitkach pod sufitem, Niczym w magicznym sadzie zaklęte owoce, Na rozłożystych gałęziach drzew…   A każdy radosny dziecka uśmiech, Rozniecony niespodziewanym prezentem, Zapadał dobrze w starej sklepikarki pamięć, Budząc także i staruszki emocje…   Pamiętam jak kiedyś całe pudełko żetonów, Przedstawiających z różnych epok wojowników, Na porysowanej sklepowej ladzie z plastiku, Wysypała przede mną ku niepojętemu zdziwieniu…   I wtedy padły te słowa cudowne, Wywołujące u kilkulatka emocji dreszcz, Które na zawsze zapadły mi w pamięć… - Bierz wszystkie... To prezent!   Pamiętam jak w oczach kilkulatka, Od nadmiaru niespodziewanego szczęścia, Zawirował nagle cały świat, A chwila ta zdawała się wiecznie trwać.   Szeroko otwierając ze zdziwienia oczy, W cudowny prezent nie mogłem uwierzyć, Stałem tak, jak w ziemię wryty, Słowa z siebie nie mogąc wydobyć,   Dopiero starej sklepikarki ponaglenie, Okraszone jej serdecznym uśmiechem, Sprawiło że nieśmiało wyciągnąłem ręce, Zbierając nieśmiało żetony tekturowe.   Jedne pokryte brokatem, Błyszczały się w sklepowej żarówki świetle, Inne zatopione w fosforze, Świeciły się gdy noc spowiła ziemię,   Na jednych byli brodaci wikingowie, Na innych rycerze dzierżący lśniące miecze, Na jednych Celtowie prezentowali się groźnie, Z innych spoglądali dostojni maharadżowie,   Na jednych żetonach smagli Asyryjczycy, Prezentowali dumnie bujne swe brody, Na innych z kolei amerykańscy Rangersi, Salutowali mi karnie gładko ogoleni,   Z jednych żetonów egipscy łucznicy, Mierzyli we mnie z swych łuków strzały, Na innych z kolei zadumani Hetyci, Ostrzyli w skupieniu swe bojowe topory.   Choć przedstawiały wojowników tak różnych, Wszystkie po temu się przysłużyły, Że roznieciły u mnie ciekawość całego świata historii, Żarzącą się skrycie w dziecięcej wyobraźni głębi...   Lecz jest to już tylko niestety, Zaledwie wspomnienie z przeszłości, Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami, Próby czasu niestety nie przetrwały…   Jedne te w miasteczkach niewielkich, Niestety nie wytrzymały konkurencji, Z wyrastającymi jak grzyby po deszczu hipermarketami, Które zmonopolizowały lokalne rynki.   Inne z nieubłaganym kolejnych lat biegiem, Zostały już trwale wyburzone, Inne budynki zajęły ich miejsce, Nie został po nich na kamieniu kamień…   Gdy człowiek czasem dzieciństwo wspomni, Pośród dorosłego życia obowiązków niezliczonych, Czasem w oku i łza się zakręci, Na wspomnienie tamtych sklepów z zabawkami,   Które niegdyś w odległym dzieciństwie, Podarowały mi radości tak wiele, By w niejednej dorosłości chwili trudnej, Ich wspomnienie było mi pocieszeniem…
    • @Groschek Ślicznie, cudownie! Ach! Pozdrawiam serdecznie!
    • Lek na...   Krople dla Cukrzyków (czyli "diabełtyków") Dwadzieścia kropli, na cukier... — przed jedzeniem! Albo po... Wszystko jedno.  
    • @Dekaos Dondi Taak, co nazwane to już jest znane i oswojone... Zgrabny koncept :) (chyba że ten co zamieszkał, na miano człowieka co brzmi dumnie, nie zasłużył... Pozdrawiam.
    • @Starzec Też bym zbierał :) Zgrabna miniatura, daje do myślenia...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...