na co dzień umiem być miły
robię przyjazne gesty i łagodność
przedkładam nad konfrontacyjny
styl bycia. Są jednak chwile
gdy ku swojemu przerażeniu
zamieniam się w potwora
obrastam wtedy łuską mój
wzrok staje się nieprzejednany
ognistym oddechem zmiatam z drogi
dylematy i subtelności. Niszczę
wszystko w promieniu mojego
nagłego szaleństwa. Wystarczy
wówczas że zajdziesz mnie od tyłu
obejmiesz wpół i szepniesz:
choć potworze ja cię uczyć każę
...i wychodzę na ludzi
…i wracam nawet nie
z podkulonym
a bez ogona.