Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Żeby nie było, że zapomniałem

ale nie będę wstawiał serduszek

ażeby nikt mi nie mógł zarzucić

że jestem twórcą miłych wydmuszek.

 

Nie żywcie do mnie o to urazy

bowiem nie robię tego po złości

ale z rozsądku żeby mi potem

nikt nie przypisał poufałości.

 

Teraz zaś patrząc w przeciwną stronę

też oczekuję tego samego

a zacząć można nawet od zaraz

i już nie wstawiać ani jednego.

 

Serce zachować bliskiej osobie

mnie czytający wpisem nagrodzi

a czy on będzie wierszem czy prozą

nikomu przecież to nie zaszkodzi. 

 

Dla mnie zaś stanie się motywacją

by na tej kanwie odpowiedź stworzyć

by wiersz wrzucony do tego działu

mógł sobie, chociaż ze dwa dni pożyć.

 

p.s..

Dziękuje za przeczytanie.

Opublikowano

pomimo wszystko wstawię serducho

dlaczego nie masz ich znacznie więcej

żaden komentarz nie jest podpuchą

ważne by wierszem stukały ręce

 

aby ćwiczyły poczucie  rytmu

i każdy wers zamknęły rymem

kilka metafor to nie jest przymus

ale przyjemność co w słowach płynie

 

a co do serduch są wykładnikiem

popularności wśród ludzi słowa

więc proponuję na nie nie liczyć

i za nie nigdy nie dziękować

 

dostaniesz owszem jest bardzo miło

nic się nie dzieje jak nie postawią

komentarz wierszem o to chodziło

bo słowa uczą a także bawią

 

Pozdrawiam:))

 

 

Opublikowano

Nie ma zakazów, zabronić także

nie mogę innym jedynie sobie

więc idę na przód tak jak w pochodzie

ale spójrz ręce mam wolne obie.

 

Nie niosę żadnych sztandarów, haseł

poprawnych, bzdurnych czy innych zgoła

idę zwyczajnie wśród mrowia ludzi

nie przepychając się aż do czoła.

 

Jestem, tak mniemam zwykłym człowiekiem

i na zaszczyty nie jestem łasy

emeryt umie, może, potrafi

więc nie narzekam, że brak mi kasy.

 

Może i jestem jak kameleon

on zmienia barwy do otoczenia

a ja wciąż idę obraną drogą

choć jej struktura często się zmienia.

 

Wiele mam zajęć, jestem hobbystą

i w tym zakresie też jestem skromny

a w moim życiu nie czas na nudę

potencjał we mnie tkwi przeogromny.

 

pozdrawiam

 

Opublikowano (edytowane)

U Waści skromność niespotykana

że masz potencjał przeogromny

i takie teksty walisz z rana

piszesz jak byłbyś podniecony

 

no cóż dziś słońce w obwolucie

zjawisko raz na kilka wieków

tako jak emeryt z przeogromnym...

panie wyczują co na rzeczy

 

z tekstów powyższych tutaj nici

inne portale przyjmą chętnie

tam je w kolejce wg życzeń...

kajecik od zamówień pęknie

:)))

 

Pozdrawiam

 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Bardzo nie lubię jarzma albowiem

nie jestem wołem, lecz wolnym strzelcem

nie będę tworzył żadnych tomików

ja piszę dla was i z tego wielce

 

zadowolony jestem, ponieważ

to mi wystarcza, więcej nie trzeba

ja coś napiszę, wy przeczytacie

i nie musicie uchylać nieba

 

dopóki umysł sprawny a ręce

po klawiaturze robią przebiegi

cała przyjemność po mojej stronie

i taki przekaz mam dla Kolegi.

 

pozdrawiam

 

Opublikowano

Wiersz jak inne nic ponad to

tylko tabu obalone

bo seks ujrzał światło dzienne

i nie musiał iść na stronę

 

a że zawsze nas pociągał

żar miłości, urok ciała

stąd i więcej czytelników

ot i tajemnica cała

 

może jeszcze raz powrócę

do tematu, gdy opadnie ...

wasz potencjał czytelniczy

i napiszę coś dosadnie

 

a opisy sytuacji

będą całkiem przyzwoite

wzięte z życia i fantazji

tajemniczą mgłą spowite.

 

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ludzie żyją dziś długo. Być może za długo. Długowieczność, choć brzmi dumnie i postępowo, w praktyce bywa zjawiskiem wysoce konfliktogennym.  I wcale nie ma znaczenia, czy człowiek, który nie zamierza w najbliższym czasie wrócić na łono Abrahama, posiada majątek, czy też nie ma nawet porządnego kredensu.    Każdy długowieczny senior - prędzej czy później - robi problem. Ci, którzy nie mają pieniędzy, robią problem czysto ekonomiczny. W ramach obowiązku alimentacyjnego zubażają budżety dzieci, wnuków i całej dalszej rodziny. Zajmują czas, energię i nerwy. W takich sytuacjach zawsze pojawia się myśl niepopularna, wstydliwa, ale obecna: „może mógłby już odejść?” Ci, którzy mają majątek - są jeszcze gorsi. Bo oprócz kosztów generują nadzieje, a nic nie psuje relacji rodzinnych tak skutecznie jak nadzieja połączona z oczekiwaniem.   Długowieczny bogacz to tykająca bomba emocjonalna. Każdy dzień jego życia jest dla kogoś opóźnieniem. Ale do rzeczy. Najlepiej na przykładzie. Mojej żonie - poza rodzicami, którzy niech żyją sto lat i dłużej - zostało troje wujków i jedna ciocia. Był jeszcze czwarty wujek, ale umarł parę lat temu. On nie pasował do stada. Związał się z kobietą z proletariackiej Łodzi. Miał jedną córkę, która podobnie jak ojciec nie widziała się w tym stadzie. A stado było… rasowe. W prostej linii od jednego ze świętych. Jakby tego było mało, jakiś przodek był kandydatem na króla Polski. I z takiego stada trafiła mi się żona. Bywa. Święci, królowie, arystokracja. A ja? Ja - plebs. Rodzina repatriantów z Kresów.  Prosty chłopak z „Piekiełka” - dzielnicy Braniewa, która kiedyś była najgorszą częścią miasta. A Braniewo… Cóż. Warmia. Miasto, z którego młodzi ludzie od zawsze uciekali. Ja uciekłem czterdzieści lat temu. Z mojej klasy licealnej uciekło ponad dziewięćdziesiąt procent. „Uciekło” to może złe słowo. Poszli na studia. Znaleźli lepsze życie. Ci, co zostali - zostali. Ale znów się rozgadałem. Wracamy do świętych wujów. Pomorska wieś pod Tczewem. Dom prawie trzystuletni. Historia rodziny piękna, duma rodowa ogromna - ile w tym prawdy, wiedzą tylko oni. Ja na pewno nie. Przychodzą czasy powojenne. Ze względu na szlachecko-arystokratyczno-królewskie pochodzenie - problemy egzystencjalne. Ojciec mojego teścia  ginie w wypadku. Samochodowym? Traktorem? Spadł z ciągnika? W arystokratycznych rodach prawda bywa traktowana instrumentalnie. W tej rodzinie również. Przekonałem się o tym nie raz. Zostaje matka. Arystokratka. Miłośniczka Goethego i Schillera. Kilkadziesiąt hektarów, których nie objęła nacjonalizacja. Pięciu synów i córka. Łatwo nie było. Ale dali radę. Wszyscy skończyli studia. Budowali nową Polskę - tę, która wcześniej odebrała im majątki. Zakładali rodziny. Żyli całkiem nieźle. Rozmnażali się. Co prawda nie wszyscy, ale materiał genetyczny był przekazywany. Najstarszy brat teścia : żona, brak dzieci. Kolejny brat teścia : brak żony, brak dzieci. Teść: żona, dwoje dzieci. Młodszy brat teścia: żona, jedno dziecko. Najmłodszy brat teścia : żona, sześcioro dzieci. Wygląda na to, że rozmnażanie było jego pasją.  Jedyna siostra teścia  - troje dzieci - wyprowadziła się z mężem na drugi koniec Polski. Bracia zostali na północy, ona na południu. Jak w bajce. Wszystko działało. I komu to przeszkadzało? Nikomu. Aż do momentu, gdy okazało się, że dwóch braci nie ma dzieci. Jeden z nich - bezżenny i bezdzietny - mieszkał w rodzinnym gnieździe od zawsze. Drugi - bezdzietny, po śmierci żony - wrócił na północ i zamieszkał z nim. W gnieździe rodowym. Mieszkali tam ponad dwadzieścia lat. Pieniądze mieli. Teoretycznie powinien tam być teraz  mały, ładny dworek. Arystokracja, hektary, święty w rodzinie. W praktyce… obraz jest inny. Nie wiem, jak to opisać. Może słowo ruina byłoby najbliższe prawdy. I wszystko byłoby jeszcze do zniesienia, gdyby nie fakt, że oni wciąż tam żyją. Teraz tylko jeden. Starszy ma 95 lat. Młodszy — 92. Starszego, bogatszego, zabrał do siebie mój szwagier. Mógł sobie na to pozwolić – miał odpowiednie warunki. Lokalowe. Zaadoptował dla wujka osobny pokój, zapewnił opiekę całodobową – opłacił opiekunkę.  Kilka mieszkań wujka w Trójmieście zobowiązuje. Opieka trudna, ale temat ogarnięty. Drugi – biedniejszy, młodszy został w gnieździe rodowym. I tu temat  jest nieogarnięty. Opiekę  nad nim roztoczyły dzieci brata wielodzietnego. Tego od szóstki dzieci. Szóstka dzieci to heroizm. Ja mam dwoje i bywały chwile, gdy uważałem, że powinienem trafić do psychiatryka. Dodatkowo punktową opiekę sprawuje córka siostry. Czyli: dzieci najmłodszego brata + córka siostry. Opieka rozproszona. Kompetencje różne. Oczekiwania sprzeczne. Idealne pole do konfliktu. Bo długowieczność nie jest problemem biologicznym. Długowieczność to problem społeczny, a w skali mikro - rodzinny dramat. Kto decyduje? Kto płaci? Kto przyjeżdża w nocy? Kto bierze urlop? Kto „robi więcej”, a kto „tylko udaje”? I najważniejsze pytanie, którego nikt nie zadaje głośno: ile to jeszcze potrwa? Tu zaczyna się prawdziwa „święta rodzina”. Nie ta z obrazków. Ta z telefonami, pretensjami, urazami, niedopowiedzeniami i cichą rywalizacją o rację moralną. Każdy jest zmęczony. Każdy uważa, że robi najwięcej. Każdy ma poczucie krzywdy. A senior? Senior żyje. I ma się - na przekór wszystkim - całkiem dobrze. I tak oto ktoś jeszcze nie umarł… A wszystko już się zaczęło… Może być ciekawi.         Cdn………..
    • @Mitylene Dziękuje za lekturę. A na pytania natury egzystencjalnej warto zawsze szukać odpowiedzi... choćby z uchem przytkniętym do morskiej muszli... @Waldemar_Talar_Talar I każdy odchodzi z podkulonym ogonem.
    • Witam - każdy rok  ma coś za uszami - nie ma idealnego  -                                                                                                         Pzdr.serdecznie.
    • Witaj - super - jestem na tak -                                                         Pzdr.
    • Witam - lubię wiersze o ciszy - ten mi pasuje -                                                                                     Pzdr.serdecznie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...