Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dla mnie to wiersz o przyjaźni..., przyjaźni, która "uwalnia od slepoty"... Pozornie prosta forma i treść, ale zatrzymuje i pociaga w głąb. Podoba mi się :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

duszko, to wiersz o przyjaźni, ale i o pochłanianiu. Mając cudzy wzrok, nie jest się w pełni sobą. Prowadzeni jesteśmy, ot tak, po prostu. Trzeba mieć niesamowitą wolę przetrwania, aby żyć tak, oraz mocno wierzyć przyjacielowi, ze nie zawiedzie, a jednak może zawieść, bo, jak wiadomo, w życiu wszystko jest możliwe. 

Dziękuję za komentarz i w ogóle za wszystko. J. 

Opublikowano

Justi,

czy ten sęp ma znaczenie symbolicznie, czy przypadek?

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To wiersz o zaufaniu, jej braku, albo cienkiej granicy; to jak z wiarą. Czy Bóg jest i konsekwencje wiary, czy nie. Kiedy się objawia potrzeba a kiedy umyka. Potrzebne osadzenie w sobie, żeby znać odpowiedź. 

Ściskam, bb

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Betko, nie ma przypadków, jest przeznaczenie - ja tak uważam, wszystko jest zapisane, choć nie możemy być tego pewnymi - i już kwestia wiary. Czy czyni cuda? Może? Może jednak nie? Św. Tomasz - ten niewierny, jego czyn i odpowiedź zmartwychwstałego Jezusa. 

 

Błogosławieni, którzy uwierzyli, choć nie widzieli. 

 

Czy taka jest wiara? 

Wiar jest mnóstwo, sęp może pożarł sowę - symbol mądrości? On sam - padlinożerca, pożyteczny, acz źle się kojarzący nam, choć symbolika tego jest różna w różnych społecznościach. To tyle, betko, dzięki za komentarz. J. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Rzeczywiście, takie zastąpienie własnych oczu cudzymi, może zniewalać.., a wlaściwie zawsze jest zależnością i poddaniem... Czasem jest z koneczności, ale czasem wynika ze zdominowania druga osobą, własnej pasywności lub  poczucia własnej bezwartości... Dziękuję, że uświadomiłaś mi ten aspekt, Justno, to ważne. Pozdrawiam i miłego dnia :)

Edytowane przez duszka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wiersz mi się bardzo podoba. Komentarze też są super. Jednak chciałem coś dodać. Być może sowę zniewala korzystanie ze zmysłu wzroku, jednak on sam (w tym wierszu) niczego nie wymaga w zamian od sowy. Opiekując się nią darując własny wzrok sam siebie w pewnym sensie zniewala. Tak więc wers z komentarza Justyny "Wiar jest mnóstwo, sęp może pożarł sowę - symbol mądrości?" traktuję jako ciekawostkę. Jednak osobiście wiersz trafia do mnie jako wyznanie bezwarunkowej przyjaźni/miłości. Jak u mnie w "Twój Czekan" - dla peela oddanie się dla ukochanej było spełnieniem samego siebie, a nie ograniczeniem własnej wolności. :)

 

Super Justyno, nie przestawaj pisać! :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuje Duszko, jak to fajnie, że udało mi się:

 

 

Życie jest życiem, różnie to bywa, zniewolony czasami chce być zniewolonym. Takie wycie o pomoc, nieumiejętność korzystania z wolności, zagubienie. Wiesz czasami ci, którzy żyli długo w odosobnieniu nie umieją korzystać z wolności, nie umieją korzystać z własnej wolnej woli. To jest przrażjajace, ale taka prawda. Kolonializm był tragedię, ale te państwa, które się spod niego wyzwoliły lub je wyzwolono, tam dopiero była tragedia. Ale to już inna sprawa, szersza, polityka i pieniądz. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
    • ślicznie   gdy wersom sensy gdzieś odlatują myśli pochłania senna niemoc milknie sumienie nic nie sumując Morfeusz dzierży granat cieni   ... :))) narozrabiałaś - zainspirowałaś
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...