Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

powiedziałabym

gdzie los już na mnie czekał 

 

a ostatni wers  wg mnie nie jest potrzebny

 

a w ogóle to dobrze przypomnieć sobie tę prawdę :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

- ostatni wers to nawiązanie do japońskiego treningu sztuki władania / strzelania z łuku (Kyūdō) - "samo się strzela"..

Dziękuję za odwiedziny i komentarz

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Niezbyt dokładnie pamiętam ten cytat - a jestem (i będę jakiś czas) poza domem, żeby móc sprawdzić. W każdym bądź razie jest to myśl z "Zen w sztukach walki" (lub bardzo podobnie brzmiący tytuł). Jeśli bowiem zbyt mocno będziesz pragnął coś "ustrzelić", to spowodujesz u siebie napięcie nerwowe, które przeszkodzi ci w trafieniu do celu. Ty masz tylko wycelować, a strzała z łuku wyleci wtedy, kiedy powinna ..

Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Zmieniłem zakończenie - tak teraz wygląda całość:

~~

idąc

bez wyznaczonego celu

znalazłem się tam

gdzie los już na mnie czekał

 

nigdy się nie dowiem

co byłoby gdybym ..

.

Edytowane przez bronmus45 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie zrozumiałaś - tam jest "samo szło", a nie "samo szkło" - a to stanowi ogromną różnicę ..

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W porządku - przecież mogłem się znaleźć na przykład w hucie szkła, lub na hucznym przyjęciu z okazji ..

Lecz ja tutaj - na co wskazałem w odpowiedzi do pewnego komentarza - nawiązałem że to sam los zadecydował o trafieniu do celu ..

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czasami jednak warto przejrzeć również komentarze, aby nie wprowadzać zamieszania powtarzaniem problemu ..

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      postępu, wygody i czyjegoś zysku,   pozdrawiam!
    • @Migrena godzinkę trenowałam, uciekł mi dzień, bo się zrobiło ciemno, teraz by się porobiło comme si, comme ça:) czas poczytać:) popołudniowa herbatka:)
    • Jest Niedziela. Za oknem popołudnie; dzisiejsze, w odmienności do całej Soboty, dopuszczajace do miasta mało słonecznego światła.    Uważny Czytelnik z pewnością rozpoznał - w początkowych słowach powyższego akapitu - nawiązanie do "Rozmowy przez ocean" - piosenki wykreowanej przez Andrzeja Sikorowskiego zapewne w tysiąc dziewięćset osiemdziesiesiątym piątym roku, a wykonywanej później także przez Marylę Rodowicz. Pomijam celowo przedstawienie większej ilości szczegółów, jak również zamieszczenie linku do wspomnianiej piosenki. Przecież Czytelnik, chcący przenieść się myślą i uczuciem do song'owej sytuacji, może uczynić to bez mojego pośrednictwa.     Autor bieżącego opowiadania - zgodnie z tym, na co mu przyszła ochota - sięga po piwo. Czerwone Pszeniczne, butelka nabyta poprzedniego wieczoru. Któż mnie, Corleone'owi11, zabroni, oprócz moich własnych myśli? One pozwalają, wewnątrzumysłowa decyzja dopuszcza. Prawda, że pewien kłopot z aurą jest możliwy, ale z drugiej strony - wokół jest tyle energii. Świadomość i wola decydują, żeby intencjonalnie sięgnąć i zaczerpnąć, też intencjonalnie, po stosowną ilość. Sięgam.     Butelka odkapslowana - skoro odkorkowujemy wino, to piwo odkapslowujemy. Nachylam ją i przelewam - kufel czeka. Spokojnie i cierpliwie. Ten kupiony w sklepie z pamiątkami o nazwie "Szafa Gdańska", mieszczącym się przy ulicy Garbary 14; wiadomo, którego miasta i że w jego staromiejskiej części.     Piszę stopniowo i stopniowo wychylam - sączę - czerwonopiwny w barwie trunek. Procenty nie przeszkadzają w myśleniu - jestem im wdzięczny. Dzięki.     Pamiątkowy kufel z miasta, z którym - zbiegiem okoliczności, a naprawdę jedną z międzywcieleniowych decyzji - łączy mnie wiele.    Gdańsk. Spędziłem w jego Głównym Mieście sporo, sporo czasu. Trudno byłoby zliczyć godziny co najmniej kilkunastu week-end'ów, ale także dni przed miedzynarodowymi wyjazdami, jak chociażby ten do Brazylii. Podczas właśnie tego poznałem Gabrielę... Przetańczona noc: tyle mogę - i tyle wypada - napisać. Nie proś, Czytelniku, o szczegóły. Wiem, że chciałbyś je znać; cóż, ciekawość. Gdybym był Tobą, też zapragnąłbym je przeczytać, a Ty, gdybyś był mną, też pominąłbyś ich przedstawienie.     Od tamtego week-end'u - od jego dni - minęło dużo czasu. Więcej niż rok. Minęły spotkania - te, które były, jak również upłynął czas tych, do których nie doszło. W porze tej inne kraje stały się naszym osobnie czasowym udziałem: jej Grecja, Albania Serbia i Niderlandy; moim Sri Lanka, Tajlandia, Gruzja, Peru i Boliwia.     Ludzie poznają się w miastach, miasta spotykają ludzi. Gdańsk nas poznał i przywołał do siebie na powrót. Można uznać to za, znów przysłowiowy, zbieg okoliczności, jako że pochodzimy z odległych miast. Czy to ważne, z których?     Gabriela i Gdańsk. Gdańsk i Gabriela.    Wysączam z kufla resztkę czerwonego, aromatycznego napoju. Zmrok już zapadł, ale godzinowo to wciąż popołudnie.     Nie spodziewałem się. Ona też nie. Ani wtedy, ani kilka tygodni temu.     Jest Niedziela, popołudnie zbliża się do wieczora.    Gabrysia i Gdańsk...       Kartuzy, 9. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • A nora Aarona   No, geju, kata Azy zaatakuj! - Egon   Po to ozłacał zootop?
    • @Berenika97   więc tańcz Nika do białego rana :)   a ja, z niezwykłą przyjemnością będę pośród gwiazd, podawał Ci kryształowe kieliszki z Dom Pérignon Plénitude.   i będę zachwycony :)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...