Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zapomniałam o początku

 

odkąd pamiętam przychodziły

dziwne chude potwory

ciągle chciały i znów chciały

więc karmiłam je opowieściami

o innej dla nich przygodzie

aż jednego dnia je przekarmiłam

syte odeszły daleko o tam

zniknęły hen za horyzontem

grube że na pewno pękły

jak bańki mydlane na wietrze

 

zapomniałam

 

i dobrze nie potrzebuje ich

były męczące jak katar

bez nich łatwiej jest zasnąć

i przyjemniej wstać rano

z ciepłym promieniem słońca

za śnieżnobiałą firanką

który niczego mi nie zabiera

i nie daje poza wszystkim

mówię mu dzień dobry co dnia

i kłaniam się po samą podłogę

 

w podzięce że zapomniałam

 

05.03.2019

 

Opublikowano

Kiedy człowiek już rozumie, na czym polega problem, to zwykle wydaje mu ię on mniej istotny, bo przed nim wciąż stoją te nierozwiązane.

To jak opowieść o przykrych, natrętnych myślach, które w świetle dni widać. I widać, jakie są małe i nieznaczące. I myślisz: "już wiem, dlaczego przychodzicie". I wtedy... odchodzą! Zgrabnie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Miał być pozytywny i fajnie, że tak wyszło. Za mało pozostawia się ludziom tej nadziei, bo jakby to mogło być, gdyby było inaczej... gdyby było dobrze?  Dla niektórych to jest zapewne niewyobrażalny stan.

Wdzięczność  aha :)

 

Dzięki i pozdrawiam

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czasami pomaga najzwyklejsza psychologia. Działają mechanizmy, które ktoś zbadał i daje nam na tacy informacje, a z nich jak z puzzli można ułożyć cały obrazek. I wtedy  faktycznie pojawia się to "aha"! A czasami psychologia nie pomoże, bo trzeba samemu sobie poradzić.

Potem oczywiście pojawią się nowe nierozwiązane problemy. Ja to zwykle określam "gdyby ktoś był już ukończony, to by go tu nie było" :)

 

Dzięki i pozdrawiam

Opublikowano

Żywy organizm zawsze musi czerpać energię z otoczenia; mózg również żywi się tym, co się wokół dzieje. W świecie biologii równowaga, niemoc, stały letarg właściwie znaczą tyle co śmierć. 

Moim zdaniem wiersz też powinien zostawiać jakąś ścieżkę alternatywną, dawać pole do wyobrażania tego, czego w nim nie ma. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli tak spojrzeć na śmierć, to nie jest taka zła :) Że niby brak równowagi jest dobry? Do mnie to nie przemawia, wolę równowagę.

 

Pewnie można treścią pozakręcać, ale to zależy od dnia, a tamtego dnia nie miałam ochoty na tworzenie zakrętów. 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Z punktu widzenia ludzkiego niewątpliwie, bo człowiek dąży do porządkowania rzeczywistości pod siebie, żeby mieć jak najlepiej i często spokojniej, ale z punktu widzenia biologii już nie (bakterie pomińmy, one są mało podobne do nas). Organizm to w końcu jeden wielki wrzący kocioł. 

Nie uważam śmierci za dobrą (pomijając przypadki ludzi bardzo cierpiących z powodu niedomagania organizmu). Zresztą, jak powiedział Lec, "jestem przeciw karze śmierci, lecz również przeciw wprowadzeniu śmierci jako nagrody". 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jak dla mnie organizm też dąży do równowagi. Jej brak to choroby wszelkiego rodzaju. Nie może mieć niczego ani za mało, ani za dużo. I cały czas nad tym pracuje. Czyli dąży do śmierci (równowagi) z nadzieją, że jej jednak uniknie :)

Do ciekawych wniosków można dotrzeć idąc tym tropem, ale to takie tam moje rozważania od dziadka filozofa.

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kamil Olszówka Tak, należy im się cześć i chwała po wieki. Pozdrawiam!
    • Ponura polska jesień, Przywołuje na myśl historii karty smutne, Nierzadko także wspomnienia bolesne, Czasem w gorzki szloch przyobleczone,   Jesiennych ulewnych deszczy strugi, Obmywają wielkich bohaterów kamienne nagrobki, Spływając swymi maleńkimi kropelkami, Wzdłuż liter na inskrypcjach wyżłobionych,   Drzewa tak zadumane i smutne, Z soczystych liści ogołocone, Na jesiennego szarego nieba tle, Ponurym są często obrazem…   Jesienny wiatr nuci dawne pieśni, O wielkich powstaniach utopionych we krwi, O szlachetnych zrywach niepodległościowych, Które zaborcy bez litości tłumili,   Tam gdzie echo dawnych bitew wciąż brzmi, Mgła spowija pola i mogiły, A opadające liście niczym matek łzy, Za poległych swe modlitwy szepcą w ciszy,   Gdy przed pomnikiem partyzantów płonie znicz, A wokół tyle opadłych żółtych liści, Do refleksji nad losem Ojczyzny, W jesiennej szarudze ma dusza się budzi,   Gdy zimny wiatr gwałtownie powieje, A zamigocą trwożnie zniczy płomienie, O tragicznych kartach kampanii wrześniowej, Często myślę ze smutkiem,   Szczególnie o tamtych pierwszych jej dniach, Gdy w cieniu ostrzałów i bombardowań Tylu ludziom zawalił się świat, Pielęgnowane latami marzenia grzebiąc w gruzach…   Gdy z wolna zarysowywał się świt I zawyły nagle alarmowe syreny, A tysiące niewinnych bezbronnych dzieci, Wyrywały ze snu odgłosy eksplozji,   Porzucając niedokończone swe sny, Nim zamglone rozwarły się powieki, Zmuszone do panicznej ucieczki, Wpadały w koszmar dni codziennych…   Uciekając przed okrutną wojną, Z panicznego strachu przerażone drżąc, Dziecięcą twarzyczką załzawioną, Błagały cicho o bezpieczny kąt…   Pomiędzy gruzami zburzonych kamienic Strużki zaschniętej krwi, Majaczące w oddali na polach rozległych Dogasające płonące czołgi,   Były odtąd ich codziennymi obrazami, Strasznymi i tak bardzo różnymi, Od tych przechowanych pod powiekami Z radosnego dzieciństwa chwil beztroskich…   Samemu tak stojąc zatopiony w smutku, Na spowitym jesienną mgłą cmentarzu, Od pożółkłego zdjęcia w starym modlitewniku, Nie odrywając swych oczu,   Za wszystkich ofiarnie broniących Polski, Na polach tamtych bitew pamiętnych, Ofiarowujących Ojczyźnie niezliczone swe trudy, Na tylu szlakach partyzanckich,   Za każdego młodego żołnierza, Który choć śmierci się lękał, A mężnie wytrwał w okopach, Nim niemiecka kula przecięła nić życia,   Za wszystkie bohaterskie sanitariuszki, Omdlewających ze zmęczenia lekarzy, Zasypane pod gruzami maleńkie dzieci, Matki wypłakujące swe oczy,   Wyszeptuję ciche swe modlitwy, O spokój ich wszystkich duszy, By zimny wiatr jesienny, Zaniósł je bezzwłocznie przed Tron Boży,   By każdego z ofiarnie poległych, W obronie swej ukochanej Ojczyzny, Bóg miłosierny w Niebiosach nagrodził, Obdarowując każdego z nich życiem wiecznym…   A ja wciąż zadumany, Powracając z wolna do codzienności, Oddalę się cicho przez nikogo niezauważony, Szepcząc ciągle słowa mych modlitw…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @andrew Czy rzeczywiście świat współczesny tak nas odczłowieczył? Czy liczy się tylko pogoń za wciąż rosnącą presja społeczną w każdej dziedzinie? A gdzie przestrzeń, by być sobą?
    • @Tectosmith całkiem. jakbym czytał któreś z opowiadań Konrada Fiałkowskiego z tomu "Kosmodrom".
    • @Manek Szerzenie mowy nienawiści??? Przecież nie skłamałem w ani jednym wersie!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...